Polska: Jedziesz na wakacje? Sprawdź, czy z samochodem jest wszystko w porządku
Jeżeli ktoś ma do pokonania setki, a może nawet tysiące kilometrów, to powinien przygotować do tego swój samochód. Jest kilka rzeczy, które trzeba sprawdzić przed podróżą.
Nie chcemy chyba niemiłej niespodzianki na środku autostrady, kiedy nagle spod maski zaczyna wydobywać się dym. Chyba nikt nie chce złapać gumy, kiedy nie ma się w bagażniku koła zapasowego. To tragedia, kiedy utknie się na pustej trasie, gdzie sieć nie ma zasięgu i nie ma jak wezwać pomocy drogowej.
Na wiele takich zdarzeń kierowca nie ma wpływu, bo usterki i wypadki się zdarzają. Ale można zminimalizować ryzyko ich wystąpienia. Dlatego warto przed wakacyjną podróżą sprawdzić swoje auto. Co trzeba zrobić?
Olej silnikowy
Koniecznie trzeba sprawdzić poziom oleju i jeżeli ślad na „bagnecie” wskazuje, że jest go za mało, należy olej uzupełnić. Doświadczony kierowca wie, że odpowiedni poziom oleju sprawia, że silnik pracuje przy niższym obciążeniu. Nie wolno sądzić, że jeżeli podczas jazdy po mieście wszystko jest w porządku, to tak samo będzie w długiej trasie.
Nie ma nic bardziej stresującego niż zapalenie się kontrolki na desce rozdzielczej podczas jazdy.
Kiedy sprawdza się poziom oleju, trzeba to zrobić przy zimnym silniku. Po zakończonej jeździe należy poczekać, aż temperatura spadnie i wówczas wyciągnąć „bagnet”. Rozgrzany silnik sprawi, że oleju może wydawać się więcej, niż jest to w rzeczywistości.
Kiedy wyciągnie się „bagnet”, trzeba go wytrzeć i zanurzyć ponownie. Tylko wtedy wskazanie będzie odpowiadało rzeczywistemu stanowi. Właściwy poziom oleju jest zaznaczony nacięciami na „bagnecie”.
Chłodnica i reszta
Kolejny punkt to płyny eksploatacyjne. Do nich należy płyn chłodzący. Gdy jest go za mało, to może to być znak, że układ chłodzący jest nieszczelny i wówczas koniecznie trzeba jechać do mechanika.
Płyn hamulcowy. O jego niskim poziomie powinna wcześniej informować właściwa kontrolka. Ale przed podróżą można sprawdzić to naocznie. Tu też trzeba pamiętać, że niski poziom płynu może zwiastować kłopoty. Może oznaczać, że klocki i tarcze hamulcowe są już zużyte i trzeba jechać do warsztatu.
Płyn do spryskiwaczy. Najmniej ważny, ale warto to także sprawdzić. Wynika to z oszczędności. Kiedy trzeba będzie uzupełnić zbiornik na trasie, to na stacjach paliw płyny są droższe niż kupione przed wyjazdem w sklepie.
Opony
Zacząć trzeba od ich podpompowania. Doświadczeni kierowcy, jadąc, czują, że coś jest nie tak. Kiedy jest za mało powietrza, auta nie prowadzi się komfortowo, a z kół dochodzi nieprzyjemny hałas. Trzeba pamiętać, że na wakacje jedzie się z bagażami, zatem obciążenie auta jest większe niż normalnie.
Jakie powinno być ciśnienie w oponach? Najłatwiej to sprawdzić w instrukcji obsługi samochodu albo na naklejce umieszczonej po wewnętrznej stronie drzwi.
Wspomnieliśmy na początku o złapaniu „gumy” na trasie. W takich wypadkach najlepiej mieć w bagażniku koła zapasowe. Nawet tzw. dojazdówki, które zakłada się, żeby dotrzeć do najbliższego warsztatu. Konieczny jest oczywiście zestaw do wymiany koła: lewarek i klucz do kół. Bez tego „zapas” na nic się nie przyda.
Opony oczywiście powinny być w dobrym stanie. Ale jeżeli ktoś latem wymieniał komplet na letnie (a wulkanizator nie miał zastrzeżeń), to podczas wyjazdu wakacyjnego wszystko powinno być z nimi w porządku.
Hamulce
Tu już trzeba jechać do stacji diagnostycznej. Przed podróżą trzeba sprawdzić ich stan: grubość tarcz, stan klocków hamulcowych i zacisków oraz przewodów hamulcowych. Przy okazji mechanik może przyjrzeć się płynowi hamulcowemu.
Wycieraczki
Niby błahostka, ale podczas ulewy robi się to sprawa strategiczna. Zużyte, gumowe pióra wycieraczek nie zbierają dobrze wody i przez szybę kierowca nic nie zobaczy.
Światła
Wystarczy kilka minut, żeby sprawdzić, czy wszystkie działają. Jeżeli tak nie jest, to trzeba wymienić żarówkę. Jeżeli nawet ze światłami wszystko jest w porządku, to warto kupić na drogę komplet żarówek. Na pewno się nie zmarnują i kiedyś się przydadzą, bo jeżeli trzeba będzie kupić żarówkę na stacji paliw, to będzie ona kilka razy droższa niż w sklepie.
Warto zajechać do stacji kontroli pojazdów, żeby sprawdzić, czy światła są prawidłowo ustawione.
Akumulator
Poważna sprawa. Nawet jeżeli działa bez zarzutu, to nagle może paść lub auto będzie miało problem z odpaleniem. Wystarczy sobie wyobrazić sytuację, w której nad jeziorem, gdzie w okolicy nie ma żadnych domów, samochód rano nie odpalił. Co w takiej sytuacji robić? Dlatego przed wyjazdem trzeba sprawdzić akumulator.
Samemu nie da się tego zrobić. Trzeba jechać do warsztatu.
10.07.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock
(sl)
- Published in Motoryzacja
- 0
Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie
Agnieszka Steur
Dar – książka, którą trzeba przeczytać
„W życiu nie chodzi o to, co nam się przytrafia, tylko o to, co postanowimy z tym zrobić. Wszyscy mierzymy się z cierpieniem – smutkiem, stratą, rozpaczą, strachem, niepewnością, porażkami. Ale mamy też wybór: w obliczu traumy lub trudności możemy się poddać albo przeżywać każdą chwilę jak dar.”
Nie pamiętam, jak to się stało, że książka „Dar. 12 lekcji, dzięki którym odmienisz swoje życie” autorstwa Edith Eger wpadła w moje ręce. Cytat, którym rozpoczęłam dzisiejszy felieton pochodzi właśnie z niej. Nie wiem, czy ktoś mi na temat „Daru” coś powiedział, czy przeczytałam artykuł literackiej blogerki lub blogera. Może gdzieś zobaczyłam reklamę tej książki? Nie wiem. Cieszę się, że tak się stało, ponieważ być może książka nie odmieniła mojego życia, ale sprawiła, że na wiele spraw spojrzałam z innej perspektywy.
Jeśli napiszę, że Edith Eger jest niezwykłą osobą, to powiem o wiele za mało. To amerykańska psycholożka. Jest jedną z osób, które przeżyły obóz koncentracyjny w Auschwitz Birkenau. Po wyzwoleniu Eger wyemigrowała do Ameryki, wyszła za mąż, urodziła dzieci, ukończyła studia doktoranckie i została specjalistką w leczeniu zespołu stresu pourazowego. Przez wiele lat walczyła z traumą poobozową, ale w końcu udało jej się z nią… najpierw chciałam napisać „uporać”, ale wydaje mi się, że słowo „pogodzić” jest odpowiedniejsze. Autorka ukończyła psychologię i do dziś pomaga osobom, które walczą z koszmarami przeszłości. O swojej drodze opowiada właśnie w książce „Dar”.
Eger urodziła się na Węgrzech. Od czwartego roku życia pobierałem lekcje baletu. W szkole średniej uprawiała gimnastykę i była w tym tak dobra, że znalazła się w węgierskiej drużynie olimpijskiej. Niestety w 1942 roku rząd węgierski wprowadził antyżydowskie prawo i Edith została wyrzucona z drużyny gimnastycznej. W marcu 1944 Edith wraz z rodzicami i siostrą Magdą została zamknięta w koszyckim getcie. Następnie cały kwiecień spędzili z 12 tysiącami innych Żydów w cegielni. W maju, w bydlęcych wagonach zostali wywiezieni do obozu w Auschwitz. Jej opowieść z każdą chwilą staje się koszmarniejsza. W trakcie selekcji Josef Mengele oddzielił Edith od matki. Dziewczyna już nigdy mamy nie zobaczyła, ponieważ tego samego dnia została ona skierowana do komory gazowej. W komorze gazowej został zamordowany również tata autorki. Eger była baletnicą i w swoich wspomnieniach opowiada, że tego samego dnia musiała tańczyć dla Mengele. Talent ten pozwolił jej przeżyć obóz. Koszmar tamtego czasu pozostał z nią na całe życie.
Książkę można nazwać poradnikiem, ale w jakiejś części jest również pamiętnikiem oraz zapiskiem rozmów autorki z jej pacjentami. Edith Eger w przenikliwy sposób opowiada o tym, jak zmienić sposób myślenia, który sprawi, że wyrwiemy się z więzienia przeszłości i znajdziemy spokój.
Edith jest już staruszką, w tym roku skończy 95 lat, ale wciąż pracuje i przekazuje swoją wiedzę na temat siły naszego umysłu i możliwości jakie nam daje. Uczy również tego, że od koszmarów nie uciekniemy, ale zawsze możemy wybrać, jak będziemy postępować - czy się im poddamy, czy odnajdziemy w nich siłę.
Książka jest niezwykle pozytywna, choć czytałam ją z pudełkiem chusteczek obok. Tytułowy dar to każde przeżycie, które staje na naszej drodze. Darem jednak staje się dopiero wtedy, gdy wyciągniemy z niego lekcję i uczynimy dobry użytek. Oznacza to, że bez względu na to, jak straszne jest to, co przeżywamy, od nas tylko zależy, czy będzie to dla nas koszmar na zawsze, czy może stanie się inspiracją do działania i zmiany.
Mogłabym napisać, że książkę tę powinna przeczytać każda osoba, która walczy z traumą, ale wydaje mi się, że każdy nosi w sobie trudne wspomnienia oraz koszmary z przeszłości i dlatego uważam, że ta książka jest dla każdego.
Polecam!
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka
10.07.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.
(as)