Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia zwróciła Egiptowi sarkofag sprzed 3000 lat
Bob Dylan ponownie wystąpi w Belgii!
Temat dnia: W tych regionach jakość życia najwyższa
Słowo dnia: Prachtig
Belgia: Ile za dom w Limburgii?
Niemcy: Większość zagranicznych studentów chce pozostać w kraju
Belgia: Codziennie Internet? Niektórzy radzą sobie bez
Belgia: Brugia walczy z turystami kradnącymi kostki brukowe!
Belgia: Żydzi wzywają do dekryminalizacji obrzezania
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 18 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Lukasz

Lukasz

Website URL:

Belgia: Piwo już nie smakuje? „Kiepski rok dla browarów”

Rok 2023 nie był, mówiąc delikatnie, najlepszy dla belgijskiej branży piwowarskiej. Spadła zarówno krajowa konsumpcja, jak i eksport, a liczba działających browarów się zmniejszyła.

W ubiegłym roku mieszkańcy Belgii wypili 6,5 mln hektolitrów piwa. Liczba ta wydaje się olbrzymia, ale w porównaniu z 2022 r. oznaczało to spadek krajowej konsumpcji złocistego trunku o prawie 6%.

Jeszcze niespełna dekadę temu w Belgii wypijano ponad 8 mln hektolitrów piwa. Teraz trend jest spadkowy - wynika z danych organizacji Belgijskie Browary (Belgische Brouwers).

Członkami tej organizacji, reprezentującej interesy belgijskiej branży piwowarskiej, są między innymi gigant AB InBev (największy producent piwa na świecie) oraz mniejsi producenci tacy jak Duvel i Grimbergen.

Pod koniec ubiegłego roku w Belgii działało 417 browarów. To o 13 mniej niż rok wcześniej, czytamy w portalu nu.nl. W 2023 r. w kraju ze stolicą w Brukseli zlikwidowano 36 browarów, a działalność rozpoczęło 23.

Nie tylko krajowa konsumpcja piwa spadła. Podobnie było z eksportem. To niemiła zmiana trendu: przedtem belgijski eksport piwa przez wiele lat z rzędu rósł. W ubiegłym roku odnotowano jednak spadek i to od razu duży. Wyniósł on 7,5% w skali roku.

W producentów piwa z Belgii uderzył między innymi kryzys inflacyjny. Teraz inflacja jest już niższa, ale w poprzednich dwóch latach było inaczej. W latach 2022-2023 bardzo wzrosły koszty między innymi energii oraz pracy. Jednocześnie konsumenci, przestraszeni drożyzną, ograniczyli wydatki na „przyjemności”, w tym na piwo.

Belgia, raj dla piwoszy


14.06.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia: Dwa priorytety przyszłego rządu - Belgię czekają wielkie zmiany?

Bart De Wever, lider prawicowej partii umiarkowanych nacjonalistów N-VA, ma obecnie największe szanse na objęcie funkcji premiera w nowym rządzie. W kampanii wyborczej De Wever wiele mówił o dwóch najważniejszych celach, jakie miałby zrealizować jego przyszły rząd.

W niedzielę w Belgii odbyły się wybory do parlamentu federalnego (ogólnokrajowego), parlamentów regionalnych i Parlamentu Europejskiego. W najważniejszych z nich, czyli w elekcji federalnej, w niderlandzkojęzycznej Flandrii wygrało N-VA burmistrza Antwerpii Barta De Wevera.

Wśród francuskojęzycznych wyborców z Walonii (południowej części Belgii) i Regionu Stołecznego Brukseli tryumfowali prawicowi liberałowie z Ruchu Reformatorskiego MR.

Lewica i Zieloni wyszli z tych wyborów osłabione. Według komentatorów politycznych najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest teraz powstanie prawicowo-liberalno-reformatorskiego rządu. Głównym kandydatem do premierostwa jest lider największego ugrupowania w parlamencie, czyli przewodniczący N-VA.

Na razie krajem nadal rządzi zdymisjonowany rząd premier Alexandra De Croo, ale to już zapewne jego ostatnie tygodnie lub miesiące. Jeśli założyć, że De Weverowi uda się utworzyć stabilną koalicję rządową, to co czeka Belgię?

Sam De Wever mówił w kampanii o dwóch priorytetowych kwestiach. Pierwszą jest uzdrowienie finansów publicznych. Belgia jest jednym z najbardziej zadłużonych państw Unii Europejskiej, a deficyt jest zbyt wielki.

Nowy rząd będzie musiał dokonać wielu trudnych decyzji. Można się spodziewać cięć wydatków. Niewykluczone jest też podniesienie niektórych podatków, choć akurat tego prawica i liberałowie woleliby uniknąć.

Drugim najważniejszym celem dla De Wevera jest gruntowne zreformowanie i przeobrażenie struktur państwa, mające na celu przeobrażenie Belgii z federacji w konfederację. Trzeba pamiętać, że N-VA to partia flamandzkich nacjonalistów, domagających się większej autonomii, suwerenności i niezależności dla Flandrii, a w idealnym dla N-VA scenariuszu: niepodległej Flandrii i de facto końca Belgii.

Taki scenariusz wydaje się w tej chwili mało prawdopodobny, bo wymagałby dużo większego poparcia dla N-VA i innych ugrupowań separatystycznych. W Walonii i w Regionie Stołecznym Belgii wyborców chcących końca lub podziału Belgii jest dużo mniej.

De Wever zdaje sobie z tego sprawę, ale uważa, że choćby częściowa reforma struktury państwa jest możliwa i konieczna. W przeszłości Belgia przechodziła już kilka takich reform, a owocowały one np. coraz większą niezależnością regionów.

N-VA proponuje, by rozpocząć dwuletnią debatę na temat nowego kształtu Belgii. Jeśli głównym siłom politycznym uda się wynegocjować plan zbliżający Belgię do modelu konfederacyjnego, wtedy będzie można go przegłosować w parlamencie i dalej rządzić już w ramach nowych struktur. Jeśli jednak to się nie uda, to po dwóch latach rząd powinien doprowadzić do przyspieszonych wyborów.

Plan De Wevera dotyczy więc de facto połowy kadencji. Można go streścić tak: nowy prawicowo-liberalny rząd przez dwa lata uzdrawia belgijskie finanse i jednocześnie wypracowuje nową, bardziej zdecentralizowaną strukturę państwa. Po dwóch latach przychodzi chwila prawdy: budżet musi już być uporządkowany, a reforma decentralizująca Belgię wynegocjowana.

Wszystko ma to przeprowadzić niewielki, techniczny rząd, z małą liczbą ministrów i ekspertami na kluczowych stanowiskach - przekonuje De Wever.

Część komentatorów uważa ten plan za mało realistyczny. Przeprowadzanie bolesnych cięć budżetowych trudno będzie połączyć z szukaniem konsensusu w tak wrażliwej kwestii jak „przyszłość państwa Belgia”.

Niektórzy sugerują, że kolejność powinna być właśnie odwrotna: najpierw powinno się wypracować nową formę państwa, a dopiero potem, po ustaleniu nowego podziału kompetencji pomiędzy rządem centralnym i regionami, powinno się przeprowadzać bolesne reformy budżetowe.

Na razie wszystko to tylko plany i echa kampanijnych obietnic. Od wyborów minęło kilka dni, a to, czy rząd De Wevera w ogóle powstanie, wciąż nie jest pewne. Belgijska polityka bywa nieprzewidywalna, więc o faktycznych planach nowego rządu będzie można mówić dopiero wtedy, gdy zostanie on zaprzysiężony i poznamy jego skład.

A to zapewne trochę potrwa. W Belgii negocjacje powyborcze często trwają miesiącami, bo scena polityczna jest bardzo rozdrobniona. Na przełomie 2010 i 2011 r. rozmowy nad powołaniem nowej koalicji trwały… 541 dni. Teraz wiele wskazuje na to, że potrwa to jednak dużo krócej


13.06.2024 Niedziela.BE // fot. Pascale Vanschoonbeek / Shutterstock.com

(łk)

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia: Królowa w kurtce za... 12.000 euro

Królowa Belgów Matylda nie jest znana z ekstrawaganckich czy drogich strojów, ale to nie oznacza, że nigdy nie pozwala sobie na zakup luksusowych ubrań. Niedawno widziano ją w kurteczce Giorgio Armani - a to trochę kosztuje…

Żona króla Belgów Filipa I w poniedziałek była na koncercie w brukselskiej filharmonii. Na zdjęciach widać, że ma na sobie elegancką kurtkę, w której wcześniej jej nigdy nie widziano.

Jak ustaliła blogerka Jelka Van Duyse, prowadząca blog na temat „królewskiej mody” (Garderobe Royala), była to kurta Giorgio Armani. Według Van Duyse kosztuje ona około 12 tys. euro.

- Matylda rzadko pokazuje się publicznie w tak drogich ubraniach. W porównaniu z innymi królowymi nie wydaje też wiele na biżuterię, jachty czy domy wakacyjne - powiedziała Van Duyse, cytowana przez dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Matylda pochodzi z brukselskiej, arystokratycznej rodziny. Jej matka, Anna Komorowska, jest polską hrabiną, która większość życia spędziła poza ojczyzną. Królowa Belgów jest spokrewniona z Bronisławem Komorowskim, byłym prezydentem RP.

Królową została w 2013 r., kiedy jej mąż Filip I stał się królem Belgów po abdykacji swego ojca Alberta II. Matylda ma z Filipem czworo dzieci w wieku od 16 do 23 lat. Najstarsza jest córka Elżbieta i to ona po abdykacji lub śmierci Filipa I zostanie kolejną królową Belgów.


13.06.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia, sport: Co za wieczór dla belgijskiej sportu! Polacy słabo…

Środowy wieczór w Rzymie przejdzie do historii belgijskiego sportu. Belgijscy lekkoatleci wywalczyli na finiszu Mistrzostw Europy w Lekkoatletyce w Rzymie aż trzy medale.

Belgijska sztafeta 4x400 m mężczyzn zdobyła złoto. Sztafeta w składzie Jonathan Sacoor, Robin Vanderbemden, Dylan Borlée i Alexander Doom wyprzedziła Włochów i Niemców.

Sukces „Belgian Tornados”, jak nazywają ich tutejsze media, nie był zaskoczeniem. W trakcie ostatnich pięciu ME w Lekkoatletyce Belgowie aż czterokrotnie wygrywali w tej konkurencji.

Także w sztafecie 4x400 m kobiet Belgia znalazła się na podium. Naomi Van den Broeck, Imke Vervaet, Cynthia Bolingo i Helena Ponette wywalczyły brąz. W ich przypadku to pewna niespodzianka: przed tym biegiem Belgijki jeszcze nigdy w historii nie zdobyły medalu ME w tej konkurencji.

Mistrzostwo w sztafecie 4x400 m wywalczyły Holenderki, a drugie miejsce zajęły Irlandki. Polki w składzie Kinga Gacka, Marika Popowicz-Drapała, Iga Baumgart-Witan i Natalia Kaczmarek uchodziły za jedne z głównych faworytek, ale zajęły dopiero szóste miejsce.

Jeszcze większym, pozytywnym zaskoczeniem dla belgijskich fanów był srebrny medal Jochema Vermeulena w biegu na 1.500 m. Mistrzostwo zdobył Norweg Jakob Ingebrigsten, a minimalnie gorszy czas od Vermeulena uzyskał Włoch Pietro Arese.

Belgijska ekipa wraca z Rzymu z sześcioma medalami: trzema złotymi, jednym srebrnym i dwoma brązowymi. W klasyfikacji medalowej Belgowie zajęli siódme miejsce i wyprzedzili między innymi Hiszpanię, Polskę i Niemcy.

Jak dotąd tylko raz w historii Belgia zdobyła na ME w Lekkoatletyce aż tyle medali. Było tak w 2018 r. na zawodach w Berlinie. Dwa lata temu w Monachium belgijscy kibice musieli się zadowolić tylko dwoma krążkami.

Reprezentanci Polski również zdobyli w Rzymie sześć medali, ale tylko dwa złote. Oprócz tego Biało-Czerwoni wywalczyli dwa srebrne i dwa brązowe medale. To rozczarowujący rezultat. W poprzednich czterech ME Polacy zdobywali po co najmniej 12 medali.

Klasyfikację medalową wygrali gospodarze, którzy zgromadzili 24 krążków, w tym aż 11 złotych. Polska zajęła dopiero dziewiąte miejsce.

Dwa lata temu Polacy byli w klasyfikacji medalowej na szóstej pozycji, sześć lat temu na drugiej, a na ME w Amsterdamie w 2016 r. to właśnie Polska była najlepsza. W tym roku wyglądało to dużo gorzej, co nie napawa optymizmem przed zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi w Paryżu.


13.06.2024 Niedziela.BE // fot. Marco Iacobucci Epp / Shutterstock.com

(łk)

  • Published in Sport
  • 0
Subscribe to this RSS feed