Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 28 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, Flandria: Lepiej wykształceni, częściej na wakacjach
Belgia popiera europejski plan ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 90%
Belgijscy inwestorzy szczególnie aktywni na początku roku
Belgia: 41% młodych LGBTQ+ czuje brak akceptacji
Belgia, biznes: W miesiąc przybyło prawie 3 tys. firm!
Belgia: 70% emerytowanych urzędników ma mniej niż 65 lat
Belgia: Na dawnych terenach przemysłowych w Saint-Gilles powstaje nowe osiedle
Belgia, biznes: Wzrost będzie, ale powolny
Słowo dnia: Zwembril
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Dramat tysięcy cukrzyków. W aptekach brakuje leku ratującego im życie

W aptekach jest problem z kupieniem insulity. To dramat dla cukrzyków, którzy dzięki niej w miarę normalnie funkcjonują.

Pacjentom trudno jest kupić insulinę, bo – jak informuje RMF FM – brakuje jej w aptekach. A to już sprawa bardzo poważna, za którą kryją się ludzkie dramaty.

– Moje dziecko przyjmuje insulinę codziennie, w dzień i w nocy. Bez niej nie może żyć – taką wiadomość stacji przysłała pani Agnieszka.

Insulina jedynym wyjściem dla cukrzyków

Sytuację pogarsza fakt, że w leczeniu cukrzycy nie stosuje się zamienników. Insulina jest dla chorych.

– Zwykle musi być ta insulina, którą pacjent się leczy. Rzeczywiście są takie, których nie ma już od 2-3 miesięcy – mówi dr Stefan Piechocki, wojewódzki konsultant w dziedzinie farmacji aptecznej w Wielkopolsce.

Skąd te kłopoty?

Biorą się ze zmniejszonych dostaw ze strony producentów. Radio Szczecin raportuje, że lek do aptek trafia w bardzo małych ilościach. To 2-3 opakowania na miesiąc, podczasa gdy pacjentów z cukrzycą jest trzy razy więcej.

– Kiedy lek się tylko pojawia, to w aptece jest 15 minut do pół godziny – mówi Michał Kasiak, prezes Zachodniopomorskiej Izby Aptekarskiej. – Dla niektórych jest jedyną możliwością, kiedy inne metody już zawiodły, żeby w miarę utrzymać się w zdrowiu.


26.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

Polska: Jak nie pijany, to poszukiwany. To zastali policjanci na miejscu kolizji

Tak najkrócej można opisać bohaterów tego zdarzenia. Jeden prowadził auto, drugi rower, trzeci napatoczył się w trakcie policyjnej interwencji.

Zaczęło się od zwykłej kolizji. Samochodu z rowerem.

„Kierujący rowerem 73-letni mężczyzna, będąc w stanie nietrzeźwości, wymusił pierwszeństwo przejazdu prawidłowo kierującemu pojazdem marki Man” – tyle komunikat poznańskiej KWP.

Kierowca był poszukiwany przez prokuraturę

Do kolizji doszło w miejscowości Ruda w Wielkopolsce. Telefon ze zgłoszeniem odebrali policjanci z Obornik. Na miejscu policjanci zastali kierowcę mana i rowerzystę.

I… tu pierwsze zaskoczenie: okazało się, że 40-letni kierowca mana jest poszukiwany przez prokuraturę. Powód: „celem przeprowadzenia z nim innych czynności prawnych” – wyjaśnia policja.

Policjanci zatrzymali kierowcę i przekazali kryminalnym. Był trzeźwy. Nie potrzebował też pomocy medycznej.

Tak jak nie potrzebował jej pijany rowerzysta – sprawca kolizji. Policjanci ustalili, że wymusił on pierwszeństwo przejazdu. Ofiarą jego drogowych manewrów stał się kierowca mana. Został za to ukarany mandatem.

Pijany, poszukiwany i złodziej auta w jednym

Na tym się jednak nie zakończyła praca policjantów, bo zauważyli oni fiat doblo, z którego wysiadł mężczyzna. Może nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby kierowca nie szedł – jak to określili mundurowi – „chwiejnym krokiem”.

A więc mieli przed sobą pijanego kierowcę. Z miejsca zatrzymali go do wyjaśnienia. I sprawdzili w systemach policyjnych Strzał okazał się trafiony: 63-latek był poszukiwany do odbycia wcześniej zasądzonej kary – 181 dni.

To nie wszystko. Po zbadaniu alkomatem wyszło, że ma ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie. Jakby tego było mało, okazało się, że ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.

Policjanci z patrolu przekazali go komisariatowi. Tam pijany kierowca fiata doblo usłyszał jeszcze jeden zarzut: przywłaszczenia samochodu, którym jechał.
63-latek został zatrzymany. A fiat wrócił do swojego właściciela.


26.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Po e-papierosy sięgnęła już ponad połowa polskich nastolatków. Szara strefa znacząco napędza sprzedaż nieletnim

59 proc. polskich nastolatków sięgnęło kiedykolwiek po jednorazowe e-papierosy – wynika z badania Fusion Labs i MOYA. Ponad połowa wapujących nastolatków deklaruje, że jeśli te produkty znikną ze sklepowych półek, będą korzystać z innych kanałów dystrybucji albo sięgną po inne wyroby nikotynowe. – To nie zakazy, ale edukacja i efektywna walka z szarą strefą i nielegalną dystrybucją mogą się przyczynić do ograniczenia tego problemu – mówi Cezary Wytych, prezes firmy Fusion Labs, która jest współtwórcą kampanii „MOYA Odpowiedzialność”.

– Wnioski z tego badania są co najmniej niepokojące. Ponad połowa ankietowanych miała styczność z jednorazowymi e-papierosami, a aż 62 proc. z nich sięgnęło po nikotynę między 12. a 15. rokiem życia. Co gorsza, jednym z głównych źródeł pozyskiwania wyrobów nikotynowych przez nieletnich jest tzw. szara strefa handlu nielegalnymi produktami – mówi agencji Newseria Biznes Cezary Wytych.

Ponad 1/5 ankietowanych 16- i 17-latków deklaruje, że swoje e-papierosy jednorazowe nabywa w nielegalnej internetowej sprzedaży. Blisko połowa (49 proc.) niepełnoletnich ankietowanych pozyskuje je od koleżanek i kolegów. Ci z kolei zaopatrują się w te wyroby najczęściej nie w legalnych źródłach, ale na czarnym rynku. To sprawia, że obecnie dostęp do produktów nikotynowych dla osób niepełnoletnich w Polsce jest łatwy i powszechny. Odpowiada za to tak zwana szara strefa, która jest teraz głównym problemem rynkowym. Młodzi ludzie nie mają świadomości, że nielegalne e-papierosy, pozbawione banderoli akcyzowej, mogą być niebezpieczne.

– Szara strefa oferuje swoim klientom produkty pozbawione nie tylko akcyzy, ale też jakiejkolwiek kontroli czy atestów. Nielegalny obrót wyrobami nikotynowymi to poważne zagrożenie i proceder na ogromną, trudną do szacowania skalę – podkreśla ekspert.

Stowarzyszenie Vaping Association Polska szacuje, że w skali jednego miesiąca do obrotu trafia około 3 mln sztuk nielegalnych jednorazowych e-papierosów, które nie spełniają wymaganych norm. Skala tego procederu może być jednak niedoszacowana, co pokazują dziesiątki tysięcy ofert w internecie.

– Nielegalna sprzedaż odbywa się nie tylko przez internet, ale także m.in. na terenach szkół. Młodzież jest wyjątkowo łatwym celem dla dystrybutorów działających poza prawem, dlatego że sprzedaż wyrobów nikotynowych w Polsce osobom nieletnim jest zakazana – wskazuje Cezary Wytych. – W związku z zapowiadaną podwyżką akcyzy na nikotynowe produkty bezdymne ceny tych wyrobów wzrosną drastycznie, co poskutkuje tym, że również dorośli konsumenci będą poszukiwali tańszych zamienników na szarym rynku.

Zgodnie z zapowiedziami przedstawionymi przez Ministerstwo Finansów w 2025 roku akcyza na papierosy wzrośnie o 25 proc., a na e-papierosy – o 75 proc. W kolejnych dwóch latach podwyżki na tę kategorię wyniosą odpowiednio 50 proc. i 25 proc. Poprzednia administracja Ministerstwa Finansów nie podnosiła stawki akcyzy na płyny do papierosów elektronicznych, ponieważ jest to stosunkowo nowe obciążenie fiskalne. Decyzja ta wynikała również z faktu istnienia bardzo dużej szarej strefy, która kilkukrotnie przewyższała swoją wielkością inne kategorie wyrobów akcyzowych.

Ministerstwo Zdrowia pracuje także nad tym, by zakazać sprzedaży jednorazowych e-papierosów osobom poniżej 18. roku życia bez względu na to, czy produkt ma w swoim składzie nikotynę. Według badań w przypadku realizacji zamierzeń MZ co trzeci nastolatek skorzysta z innych kanałów dystrybucji, czyli prawdopodobnie ze sprzedaży nielegalnej. Podobny odsetek wskazał, że sięgnie po inne produkty nikotynowe. W związku z tym ekspert ma wątpliwości, czy zakaz przyniesie spodziewany skutek.

– To, czego potrzebujemy, to działania edukacyjne, rzetelna wymiana informacji oraz szeroko zakrojone budowanie świadomości dotyczącej tego, czym są alternatywne produkty nikotynowe, oraz tego, że nie są one przeznaczone dla osób niepełnoletnich – przekonuje Cezary Wytych.

Jak podkreśla, taki jest cel prowadzonej kampanii Fusion Labs i stacji paliw MOYA „MOYA Odpowiedzialność”. Inicjatorzy chcą zwiększyć świadomość na temat szkodliwości wyrobów nikotynowych oraz pomóc ograniczyć dostęp do nich osobom nieletnim. Jej celem jest także promowanie odpowiedzialnych postaw wśród dorosłych, których wspólne działania mogą przeciwdziałać nielegalnemu dostępowi nieletnich do tych produktów.

– Kampania „MOYA Odpowiedzialność” ma na celu zwiększenie świadomości i zaangażowanie całej społeczności w ochronę młodzieży przed szkodliwymi nawykami. Wierzymy, że poprzez edukację i wspólne działania możemy znacząco zmniejszyć ryzyko uzależnienia młodych ludzi od nikotyny – wskazuje Andrzej Kondys, członek zarządu Anwim, dyrektor ds. operacyjnych w MOYA.

– Wyrażamy swoje zdecydowane „nie” dla nikotyny w rękach nieletnich i dla nikotyny w nielegalnej dystrybucji – podkreśla Tomasz Duda, dyrektor handlowy Fusion Labs. – Promujemy świadome, odpowiedzialne postawy, aby przeciwdziałać nielegalnemu dostępowi młodzieży do nikotyny. W punktach sprzedaży sieci MOYA umieszczone zostały specjalne oznaczenia kampanii „MOYA Odpowiedzialność”. Prowadzimy też szeroko zakrojone działania edukacyjne w mediach tradycyjnych i na kanałach społecznościowych. Akcja potrwa do końca wakacji.


27.09.2024 Niedziela.BE // źródło: Newseria // tagi: palący nastolatkowie, palące nastolatki, dostęp do e-papierosów osób nieletnich, szara strefa wyrobów nikotynowych, zakaz sprzedaży e-papierosów, „MOYA odpowiedzialność”, Fusion Labs // fot. Shutterstock.com

(sw)

Polska: Na rynku pojawi się piwo z dodatkiem… świerszczy. Jak smakuje piwo z owadami?

Niedawno w Polsce żywo dyskutowano o jadalnych owadach, głównie w kontekście politycznym. Choć temat ucichł, gastronomia – jak widać – nie zrezygnowała z eksperymentów.

AleBrowar zaskoczył konsumentów chęcią wprowadzenia na polski rynek – jak podało trójmiasto.pl – pierwszego piwa z dodatkiem... świerszczy. Ten nietypowy składnik wzbudza mieszane odczucia. To, co dla jednych jest fascynujące, dla innych pozostaje obrzydliwe.

Do tematu podeszli inaczej niż wszyscy

Producent znany z odważnych piwnych eksperymentów postanowił  współpracować z marką FoodBugs, która specjalizuje się w produktach opartych na owadach. Efektem jest piwo Grass Hopper, do którego dodano suszone świerszcze. Owady nadały napojowi... orzechowy aromat oraz głębię smaku.

Piwo będzie miało swoją premierę podczas Warszawskiego Festiwalu Piwa w październiku. Znajdzie ono swoich fanów? Na razie budzi zainteresowanie. Producent wierzy, że może przyciągnąć ciekawskich smakoszy.

Grass Hopper trafi do punktów sprzedaży w najbliższych tygodniach. Cena: około 10-12 zł za butelkę.

PiS straszył, że Unia nie pozwoli nam zjeść schabowego

Jak twierdzi Unia Europejska, zastosowanie owadów w przemyśle spożywczym to nie tylko eksperyment, ale także odpowiedź na rosnące potrzeby zrównoważonego rozwoju i alternatywnego źródła białka. UE co prawda promuje owady jako przyszłościowy element diety, jednak nie narzuca siłą ich spożywania.

Tymczasem PiS straszyło na lewo i prawo, że Unia Europejska zmusi Polaków do jedzenia robaków. Europosłowie Jaki, Szydło, Kempa, Czarnecki w głosowaniu rezolucję „robakową”, a jednocześnie w kraju straszyli Polaków, że Unia Europejska zakaże nam jeść schabowego.

Za rezolucją początkowo głosowali wszyscy obecni tego dnia w europarlamencie deputowani z listy PiS, czyli 20 osób. Niektórzy eurodeputowani PiS zgłosili korektę do głosowania. Ostatecznie za rezolucją zagłosowało 16 z 20 obecnych eurodeputowanych.


29.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva / materiały prasowe AleBrowaru

(sw)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed