Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Pozwolenie środowiskowe dla lotniska w Brukseli cofnięte. Powód?
Polska: Śmierć w korytarzu życia. Nigdy nie rób tego, co ten kierowca
Belgia: Od 2027 roku jedna strefa policyjna w Brukseli
Polska: Według wyliczeń PIE średnia wartość pracy domowej kobiet w Polsce wynosi 4727 zł.
Belgia: Pożar w sklepie mięsnym w Evere
Polska: Ponad 324 tys. wykroczeń w pół roku. Fotoradary nie na wszystkich działają
Temat dnia: Król chwali Europę, ale i ostrzega. „Wstyd dla ludzkości”
Pierwszy z Polsce przypadek cholery od lat. Dlaczego ta choroba jest taka groźna?
Słowo dnia: Per maand
Belgia: Strażnik więzienny ostrzelany z... wiatrówki
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Brukselscy urzędnicy nie zaakceptowali imienia noworodka uznając, że brzmi jak słowo "osioł"

Brukselscy urzędnicy odmówili zaakceptowania imienia „Hannes”, które flamandzka para chciała nadać swojemu nowo narodzonemu synkowi. Przekazano, że imię to jest zbyt podobne do słowa „osioł”.

Imię Hannes jest krótszą wersją imienia Johannes, które jest popularnym imieniem wybieranym dla chłopców w Regionie Flamandzkim. Niemniej jednak, urzędnicy z Brukseli odrzucili wniosek o nadanie imienia noworodkowi, uznając, że zbyt przypomina „ânesse”, czyli francuskie słowo oznaczającego samicę osła. Ich zdaniem, w przyszłości mogłoby to narazić dziecko na szykany w szkole.

Dopiero po interwencji radnej ds. flamandzkich w Brukseli, Ans Persoons, imię zostało zaakceptowane. Inny flamandzki polityk, Mathias Vanden Borre, powiedział, że podobne incydenty z udziałem urzędników miejskich, którzy niemal nie znają języka niderlandzkiego, zdarzają się bardzo często.

„To niewiarygodne, że w dzisiejszych czasach wciąż mamy do czynienia z urzędnikami, którzy zupełnie nie znają niderlandzkiego. To pokazuje brak szacunku dla wielojęzycznego charakteru stolicy” - dodał Vanden Borre.


25.03.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

Flandria. Minister edukacji: „Otwarta IKEA i zamknięte szkoły? To nie jest moja wizja społeczeństwa”

W związku z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem i hospitalizacji, belgijskie władze podjęły decyzję o wprowadzeniu dodatkowych obostrzeń, także w systemie edukacji.

Od poniedziałku zamknięte będą szkoły podstawowe i średnie, a także uniwersytety. W praktyce oznacza to, że przerwa wielkanocna rozpocznie się z tygodniowym wyprzedzeniem, opisuje portal vrt.be. W placówkach edukacyjnych będą się mogły odbywać jedynie egzaminy. Po przerwie wielkanocnej szkoły ponownie mają być otwarte.

Ogłoszona w środę decyzja nie spodobała się ministrowi edukacji we flamandzkim rządzie regionalnym, Benowi Weytsowi. Według niego szkoły powinny być traktowane priorytetowo, „nie tylko w słowach, ale i czynach”. Weyts podkreślił też, że w szkołach nie dochodzi do wielu zarażeń.

- Uderzać w dzieci po to, by sklepy mogły być otwarte… Nie rozumiem tego. Otwarta IKEA i zamknięta szkoła. To nie jest moja wizja społeczeństwa – powiedział Weyts, cytowany przez vrt.be.

Rząd wprowadził co prawda ograniczenia w funkcjonowaniu sklepów, ale nie oznacza to ich całkowitego zamknięcia. Sklepy niespożywcze będą mogły przyjmować tylko klientów, którzy wcześniej się umówią.

W wielkich sklepach, takich jak na przykład IKEA, w jednej chwili przebywać będzie mogło maksymalnie 50 osób.

25.03.2021 Niedziela.BE // fot. Robert Hoetnik / Shutterstock.com

(łk)

 

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Wielkanoc pełna nadziei (cz.96)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Wielkanoc pełna nadziei

W ubiegłym roku, pisząc wielkanocny tekst do porannej świątecznej kawy, zatytułowałam go „Niekompletna Wielkanoc”. Pierwszy lock down, pierwsze zakazy i nakazy. Święta całkiem inne niż te poprzednie. Jednak wtedy wydawało się to bardzo chwilowe, jednorazowe. Dziś parząc poranną kawę pomyślałam, że w tym roku mogłabym tekst zatytułować tak samo, lub może dodać „cd” czyli niekompletnych dni ciąg dalszy. Rok później.
Nie chcę jednak pisać o tym czego mi brak. Tymczasowość czasem może być długa, więc wrócę pamięcią do tego, co normalne, jednak dodam kilka ciekawostek. Dzisiaj pragnę poświęcić kilka chwil

tradycjom wielkanocnym z różnych zakątków świata. Wszyscy wiemy przecież, że Wielkanoc obchodzona jest w wielu miejscach na świecie, jednak nie wszędzie tak samo.
Tradycji, zwyczajów i wierzeń jest bardzo wiele. I być może czasem mogą nam się wydawać dziwne, ale wcale takie nie są. Bardzo często to, co nieznane wydaje się dziwne. Dlatego tak cudownie jest to nieznane poznawać. Dziś na portalu Niedziela.nl opublikowany został mój tekst na temat zwyczajów wielkanocnych Holandii. Wielkanoc w tym kraju różni się pod kilkoma względami od tej znanej mi z Polski.
Tradycje i zwyczaje w różnych zakątkach świata mogą bardzo się od siebie różnią, jednak wszędzie świętuje się odradzające się życie. W każdym miejscu celebruje się nadzieję, że będzie lepiej. Pewnie dziś potrzeba jej bardziej niż zazwyczaj.

Poszukując informacji na temat wielkanocnych tradycji, dowiedziałam się, że w Irlandii w Wielką Sobotę odbywają się w miastach pochody. Przemarsze te mają na celu pokazanie, że ludzie mają już dość postu i pragną rozpocząć wielkanocne świętowanie. Właściwie w tradycji tej nie byłoby nic niezwykłego, gdyby nie to, że na czele przemarszu idzie rzeźnik, który niesie zawieszonego na kiju śledzia. Ludzie biją nieszczęsną rybę czym popadnie. Śledź jest symbolem postu, którego wszyscy mają już dość. W końcu obita ryba zostaje wrzucona do rzeki. Na jej miejscu do kija przyczepiony zostaje barani udziec, symbol nadchodzącego świętowania.

Czytając o tym irlandzkim zwyczaju, pomyślałam o dawno już zapomnianej polskiej tradycji również związanej ze śledziem. W przeszłości w dniach poprzedzających Wielkanoc w Polsce przykładano olbrzymią wagę do postu. Spożywano w tym czasie zaledwie kilka potraw, jedną z nich był właśnie śledź. Gdy nadchodziła Wielkanoc, ludzie mieli tej ryby dosłownie powyżej uszu, ale mogli się z nią wreszcie pożegnać. Nie wrzucali jej do rzeki jak Irlandczycy, za to przybijano ją do drzewa. Swoją drogą, to musiał być widok!

W Afryce kościoły na Wielkanoc ozdabia się dekoracjami z kwiatów i liści bananowca, które przypominają ogromne motyle. W Australii podobnie jak w Belgii dzieci szukają w ogrodach czekoladowych jajek.

W Armenii na Wielkanoc wypieka się specjalny chleb zwany cheorek. Symbolizuje on chleb, który według miejscowych wierzeń miał przy sobie umierający na krzyżu Jezus. W Rosji i na Ukrainie, podobnie jak w niektórych rejonach Polski, jajka na Wielkanoc gotuje się w cebulowych łupinkach. Po ugotowaniu skorupka jest przepięknie czerwonobrązowa.

W każdym miejscu, w którym świętuje się w Wielkanoc ogromną wagę przykłada się również do słodkości. Tradycyjnym wypiekom nie ma końca. Wspomnę tylko o kilku. W Grecji zjada się maślane ciasteczka z nutką pomarańczy zwane koulourakia, w Palestynie ma’amoul, wypiekane w specjalny drewnianych foremkach. Ciekawa jestem bardzo, jak smakują te ciasta nadziewane pistacjami i daktylami.

Chyba zaparzę jeszcze jedną kawę i zjem kawałek babki.

Czytelnikom portalu Niedziela.be pragnę życzyć radosnych i przede wszystkim zdrowych świąt Wielkiej Nocy. Aby to był początek nowego, dobrego i pozytywnego czasu.

 

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

 


04.04.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Nowy klasyczny Monopoly (cz.95)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Nowy klasyczny Monopoly

W ubiegłym tygodniu przeczytałam wiadomość, że trwają pracę nad nową klasyczną wersją Monoply. Tak, tą grą planszową. Zaciekawiło mnie, co to dokładnie oznacza, bo przecież rodzajów tej gry jest mnóstwo. Okazało się, że kluczowym słowem w tej wiadomości było „klasyczna”.

Dowiedziałam się, że trwają pracę nad nowymi kartami do Monopoly. Co ciekawe, jest to pierwsza ich modyfikacja w 86-letniej historii gry. Każdy z nas widział różne wersje Monopoly (o tym za chwilę), ale tu mowa o tej pierwszej. Tej, którą wymyśliła w Stanach Zjednoczonych w okresie Wielkiego Kryzysu Elizabeth Magie.

Osobom, które nie wiedzą, na czym polegają zasady gry, wyjaśnię, że daje ona graczom szansę obracania wielkimi pieniędzmi i szybkiego wzbogacenia się. W największym skrócie, gracze kupują i sprzedają nieruchomości, budują domy i hotele. Za wejście na nieruchomości innych graczy płaci się czynsz. Celem gry są trafne spekulacje i udane inwestycje. Wygrywa osoba, która zgromadzi najwięcej nieruchomości.

Osobiście nie przepadam za tą grą, choć kocham gry planszowe. Moja niechęć łączy się z tym, że gra się w nią długo i z czasem zaczyna mnie to kupowanie i sprzedawanie nudzić. Nie przepadam za nią pewnie również dlatego, że nie mam smykałki do biznesu. Widomość o nowych kartach jednak mnie zaintrygowała. Głównie dlatego, że twórcy uważają, że świat zmienił się znacząco, odkąd Monopoly stało się popularną grą i nie wszystkie karty oddają współczesne podejście graczy do rzeczywistości. Dla przykładu właściciel Monopoly, firma Hasbro, wyjaśnia w komunikacie prasowym, że karta z nagrodami pieniężnymi za udział w konkursie piękności powinna zostać skorygowana już jakiś czas temu.

Co w tej informacji najbardziej mi się spodobało, to to, że fani gry mogą sami zdecydować, co ma znaleźć się na szesnastu nowych kartach. Propozycje można składać za pośrednictwem strony internetowej.

Monopoly często w jakiś sposób łączy się z miejscem, w którym został wydany. Czyli mamy polską wersję, belgijską czy niderlandzką. Istnieje również edycja europejska. Można nabyć wersje dla małych dzieci, nieco starszych dzieci, młodzieży i dla dorosłych. Bardzo podobają mi się wersje „całkiem miejscowe”. Oznacza to, że grając, można kupować hotele i domu na ulicach np. Wrocławia, Gdyni lub Torunia. Ale to dopiero początek! Przeglądając internetowe sklepy, znalazłam również wersję dla osób, które nie lubią przegrywać (przyznam, że ta edycja bardzo mnie frapuje). Widziałam wersję dla fanów Harrego Pottera, zespołów Queen, Metallica i AC/DC a nawet wielbicieli The Beatles. Można przenieść się w czasie i zagrać w Monopoly wersja PRL. Dowiedziałam się, że istnieje również wersja Ultra Banking, jest to edycja z kartą kredytową. Producentom tej gry nie można zarzucić, że nie idą z czasem. Znalazłam gry Monopoly na podstawie bardzo popularnych gier komputerowych. I tak na przykład młodzi ludzie, którzy spędzają godziny przed ekranem komputera, grając w Fortnite mogą do tego świata przenieść się z grą Monopoly. A to nie jedyna gra komputerowa, która znalazła się w świecie spekulacji nieruchomościami. Mnie jednak szczególnie zaciekawiła jedna z wersji, dzięki której być może dam tej planszówce jeszcze jedną szansę. Pisząc dzisiejszy artykuł dowiedziałam się, że z okazji 40-lecia sagi Star Wars, wydano również i taką edycję. „Niech moc będzie z Tobą!”, zagrajmy w Monopoly!

A wracając do tematu nowych kart do klasycznej gry. Zmiany dotyczą wszystkich języków, w których została wydana gra planszowa. Nowa klasyczna wersja Monopoly powinna być dostępna w sklepach już jesienią tego roku.


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

 


28.03.2021 Niedziela.BE // fot. LightField Studios / Shutterstock.com

(as)

 

Subscribe to this RSS feed