Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Udostępniono dodatkowe bilety do Royal Greenhouses w Laeken!
Polska: Dopłaty do mieszkań? Niekoniecznie. Polacy czekają na inną pomoc. Sprawdź – jaką
Belgia: W ten weekend Hangar Festival powita 10 tys. gości!
Polska: Łowy na grubą zwierzynę pachną grubymi pieniędzmi. Zostawiają je zagraniczni myśliwi
Belgia, Bruksela: Kolejne przypadki agresji wobec pracowników zbierających śmieci
Polska: Pożyczamy coraz więcej. Bo po te pieniądze nie musimy iść do banku
Belgia: Kodeks Dobrostanu Zwierząt na razie nie zostanie przyjęty w Brukseli
Polska: Zamiast iść do szpitala, żeby zanieść rzeczy bliskiemu, wyślesz je przesyłką. Do paczkomatu
Belgia: Rząd Belgii otworzy więzienie w... Kosowie?
Belgia: Kibic Anderlechtu zmarł podczas meczu z Cercle Brugge

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Wspomnienie wakacji (cz.118)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Wspomnienie wakacji (cz.118) Fot. Shutterstock, Inc.

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Wspomnienie wakacji

Letnie wakacje oficjalnie dobiegły końca. W tym roku wreszcie udało nam się pojechać na wakacje do Polski. Po prawie trzech latach nieobecności wróciłam do znanych mi miejsc. Wszystko znajome i takie przyjazne. Powrót trochę do tego, co było kiedyś, cudowna podróż w czasie.

W Polsce powietrze pachnie tak swojsko, jabłka są słodsze a kwiaty jakby większe i bardziej kolorowe. A może mi się tak tylko wydaje. Może to tęsknota za tym, co było kiedyś codziennością, co jest daleko, upiększa odległą rzeczywistość. Odpowiedź na to pytanie nie była ważna. Istotnym było, że czułam się tak dobrze, wracając. Ważny był powrót, zapach i smak. Tak cudownie było znów znaleźć się wśród znajomych miejsc, przejść ulicami, które tak dobrze znam, rozmawiać z rodziną i znajomymi z polski. To są dopiero wakacje!

Chodziłam tymi samymi ulicami, którymi podążałam kiedyś do szkoły, wybrałam się na zakupy do tych samych sklepów, do których chodziłam ponad dwadzieścia lat temu i odkrywałam te nowe, które powstały w ostatnich latach.

Obowiązkowa wizyta w księgarni i zakup polskich książek. Co za przyjemności! W drodze powrotnej zrobiłam jeszcze zakupy w piekarni. Bochenek chleba ogrzewał mi dłonie, choć zimno wcale nie było. A ten zapach! Drożdżówkę z jagodami ze smakiem zjadłam, wracając do domu.
Ale to nie koniec przyjemności. Po spacerze i zakupach należy przecież odpocząć. Włączyłam telewizor. Przemykałam się po kolejnych programach - polski język, filmy z polskim lektorem i polski program informacyjny. Zostawiłam ten ostatni.

Przyjemności ciąg dalszy. Posłucham o tym, co się ostatnio wydarzyło. I zjem jeszcze jedną kromkę chleba z powidłami domowej roboty.
Na ekranie telewizora zobaczyłam grupę z ludzi z flagami, na wietrze powiewał kolor biały i czerwony. Jakieś święto. Słońce oświecało twarze zebranych. Może dożynki… nie to za wcześnie. Na plenerową scenę wyszedł znany polityk rządzącej w Polsce partii i zaczął przemawiać. Był bardzo wzburzony. Najpierw nie słuchałam go z uwagą, ale pan w pewnej chwili prawie krzycząc oświadczył, że osoby, które nie podzielają jego poglądów nie są Polakami. Zamarłam. Zaczęłam się uważnie przysłuchiwać. Jak można coś takiego powiedzieć? Zebrani ludzie przyklasnęli. Patrzyłam z niedowierzaniem na telewizor. To było tak nieprawdopodobne, że przez chwilę pomyślałam, że to nie informacje a jakiś film. Po chwili znany polityk wykrzyczał słowa, których chyba już nigdy nie zapomnę i prawdopodobnie z tego powodu właśnie piszę ten felieton. Polityk krzyknął bardzo przejęty, że „tych ludzi należy wyeliminować”. Ale, że co? Co należy zrobić z ludźmi, którzy się z nim i z partią nie zgadzają?

Na ekranie pojawiły się kolejne informacje, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Ten człowiek, powiedział, że ludzie, którzy nie popierają rządzących, nie są Polakami. Nie ma dla nich miejsca w ojczyźnie, należy się ich pozbyć.

Popatrzyłam na kromkę chleba, która leżała przede mną i pomyślałam, że ją uwielbiam, ale mnóstwo jest ludzi, którym smakować nie będzie. Nie każdy też lubi powidła. A i ci co je lubią, może akurat nie przepadają z wiśniowym. Nie każdy myśli tak samo, nie każdy lubi to samo i nie każdy popiera tę samą partię. Dla każdego jednak powinno być miejsce w jego domu, w jego ojczyźnie.

Powąchałam chleb, zapach stał się namacalny i tak całkiem prawdziwy, to była ta przeszłość, która w tej właśnie chwili zdawała się już nie istnieć. Zrobiło mi się tak strasznie smutno.


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie. 

Agnieszka

 


05.09.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Last modified onniedziela, 14 listopad 2021 18:12

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież