Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Ile chcą zarabiać „cyfrowe” Zetki? Tyle, żeby im starczyło na to, co lubią
Plaga myszy spowodowała zamknięcie kilku restauracji w Leuven!
Belgia: 22 kwietnia strajk pracowników poczty!
Niemcy: Kanclerz Niemiec spotkał się z prezydentem Chin
Polska: Do niedzieli można dostać nawet 15 punktów karnych. Trwa akcja drogówki
Belgia: Minionej nocy kilka ataków w Antwerpii!
Polska: NIK prześwietli finanse organizacji religijnych. Kościoła katolickiego też
Belgia: Ilu ludzi ginie w wypadkach drogowych?
Belgia: Bilety do Royal Greenhouses w Laeken wyprzedane!
Belgia: Pogoda na wtorek i środę - 16 i 17 kwietnia

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Straszne opowieści (cz.115)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Straszne opowieści (cz.115) Fot. Shutterstock, Inc.

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Straszne opowieści

Regularnie przy okazji naszej porannej kawy opowiadam belgijskie legendy. Bardzo lubię te stare opowieści. Zawsze wyobrażam sobie, jak kiedyś dawno, dawno temu ludzie opowiadali je sobie przy blasku świec lub w świetle padającym z kominka. Widzę przejęte buzie dzieci, bojące się iść spać, bo właśnie usłyszały jakąś straszną opowieść. Oczami wyobraźni widzę, jak z niepokojem ludzie zaglądali pod łóżka i za szafy, by sprawdzić, czy nie kryje się tam jakaś wiedźma, albo duch, lub coś jeszcze gorszego.

Legendami zachwyciłam się w chwili, gdy po raz pierwszy przeczytałam niderlandzką legendę o Bazyliszku. Od zawsze byłam przekonana, że to całkiem nasz, polski potwór. A potem okazało się, że podobny mieszkał przed wiekami w Utrechcie. Spodobało mi się to tak bardzo, że zaczęłam szukać innych opowieści.

Bardzo szybko przekonałam się, że legendy są odbiciem tego, jacy my jesteśmy. Pod pewnymi względami jesteśmy do siebie podobni a pod innymi bardzo się różnimy.

Dziś nie będę opowiadać legendy, chcę za to poszukać informacji o bohaterach tych historii. Czego kiedyś bali się mieszkańcy Belgii i o czym opowiadali sobie wieczorami. Wiem, że niektóre z tych upiornych postaci znam ze słowiańskich opowieści, ale podejrzewałam, że znajdę też kilka całkiem dla mnie nowych.

Wiele belgijskich (i nie tylko) legend opowiada historie duchów. Duch to dusza zmarłego, która nie może znaleźć odpoczynku i nadal wędruje po ziemi. Dzieje się tak zazwyczaj w wyniku jakiejś niesprawiedliwość, która musi zostać najpierw naprawiona. Czasem jest to obietnica, która musi zostać dotrzymana, zbrodnia, za którą ktoś musi odpokutować lub skarb, który należy odnaleźć i podzielić. Bywa jednak też tak, że duchem jest winowajca, który musi błąkać się na ziemi za karę.

Takie dusze mogły ukazywać się jako zjawiska świetlne lub błędne ogniki. To światło jest dowodem winy. W ludowych opowieściach widmowe zjawy są czasem związane z konkretnym miejscem, na przykład ze starymi zamkami o burzliwej historii.

Jednak to nie jedyne duchy, które błąkają się po ziemi. Okazuje się, że na swej drodze można spotkać również duchy zwierząt. Objawiają się szczególnie w nocy a swym wyglądem mogą przypominać psa, kozę, świnię czy konia. Najbardziej przerażające są te pozbawione jakiś części ciała. Brrr… proszę sobie wyobrazić ducha konia bez głowy.

Ciekawą „odmianą” ducha były białe kobiety, białe damy. Według tradycji zamieszkiwały one dolmeny, wzgórza i kopce. Pojawiały się w nocy i przypominały unoszące się w powietrzu białe lub brudnobiałe postacie kobiece. Duchy te według wierzeń miały być błąkającymi się duszami czarownic. Dziś wiadomo, że ludzie tak właśnie postrzegali pasma mgły.

Równie straszne są duchy zarazy lub duchy oprawcy, choć te nie są ludzkimi duszami, ale demonicznymi istotami, które istnieją (według opowieści) od zawsze. Te koszmary w nocy wskakują swojej ofierze na plecy, przybierają nagle na wadze i przygniatają ofiary do ziemi. Szczerze pisząc, gdy to przeczytałam pomyślałam, że te duchy przypominają zmartwienia, które czasem właśnie tak nas przygniatają. Niektóre z tych demonów za siedliska upatrzyły sobie mokre miejsca pod mostami. Opowieści o nich były jedną z metod wychowywania dzieci. Tak uczono małe dzieci, by nie zbliżały się do wody, bo nigdy nie wiadomo, co wskoczy na plecy.

Prawdopodobnie we wszystkich europejskich przypowieściach pojawiają się diabły. Można je odnaleźć w opowieściach ludowych, sagach i legendach. Wyraźnie świadczą o chrześcijańskim charakterze większości naszych tradycyjnych baśni ludowych. Celem diabłów od zawsze było nakłonienie ludzi do grzechu.

W ludowych opowieściach pojawiają się również elfy, gnomy i wilkołaki. A to dopiero początek. O tym, czego obawiali się nasi przodkowie, można pisać bez końca.

Każda z przypowieści jest sposobem wytłumaczenia tego, co nieznane, ale to co nieznane wcale nie musi być potworem z sennych koszmarów.

 

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie. 

Agnieszka

 


15.08.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Last modified onniedziela, 14 listopad 2021 18:13

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież