Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
W jakim celu fotografia biznesowa?
Belgia: Seks randka z finałem w sądzie. „Na zdjęciu wyglądał inaczej”
Niemcy: Przywódca skrajnej prawicy oskarżony o użycie nazistowskiego hasła
Belgia: Starzejmy się. Szybko przybywa 80-latków
Belgia: Burmistrz proponuje zakaz używania w nocy e-hulajnóg
Polska: Lepiej zwolnij. Kierowcy wpadają w tych miejscach jeden za drugim
Belgia, Flandria: Aż tylu ludzi chce „ograniczenia imigracji”
Belgia: Pogoda na weekend (19, 20, 21 kwietnia)
Belgia: Pogoda na 19 kwietnia
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 19 kwietnia 2024, www.PRACA.BE)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Samoobrona (cz.74)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Samoobrona (cz.74) fot. Arpan Bhatia / Shutterstock.com

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur



Samoobrona 


Już jakiś czas temu… chyba w ubiegłym roku, przeprowadzałam wywiad z dwiema organizatorkami kursu samoobrony przeznaczonego specjalnie dla kobiet. Panie prowadziły spotkania dla kobiet zarówno w Polsce jak i poza jej granicami. Jak wiadomo przemoc w stosunku do nas nie mieści się w państwowych granicach. Rozmawiałyśmy o wielu sprawach i czasem aż trudno mi było uwierzyć, jak ogromną przemoc wobec nas potrafi usprawiedliwić zarówno społeczeństwo jako całość, jak i nasi bliscy. Jak często łatwiej nie patrzeć, nie widzieć lub co gorsze, szukać usprawiedliwień dla oprawców.

Rozmawiałyśmy oczywiście również o tym, jak się bronić. Metod jest wiele, ale gdy wyczerpiemy już wszystkie i żadna nie zadziała, najlepiej zacząć krzyczeć. Dosłownie drzeć się w niebogłosy. Aby ktoś usłyszał, aby sprawca się wystraszył.

Teraz nie potrafię przestać o tym myśleć. Już ponad tydzień obserwuję, co się dzieje w Polsce. Co spotkało kobiety w mojej ojczyźnie i przypomina mi się ta rada. Już nic nam nie pozostało. To jest ta ostateczność. Teraz pozostał już tylko krzyk, który słyszę te wszystkie dni. Kobiety, które widzę na portalach społecznościowych wykorzystały wszystkie możliwe metody samoobrony. Pozostała ta ostatnia, którą wszyscy usłyszą.

Powodem do krzyku jest skandaliczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję eugeniczną za sprzeczną z ustawą zasadniczą. Oznacza to, że będąca w ciąży kobieta, której usunie się grunt spod stóp i usłyszy najgorszą z możliwych wiadomości, że jej dziecko nie ma szans na przeżycie ze względu na poważne wady genetyczne, zostanie pozostawiona bez pomocy. Będzie zmuszona pozostać w ciąży aż do obumarcia płodu, do porodu martwego dziecka lub swojej własnej śmierci.

Z założenia moje niedzielne teksty powinny być przyjemne, pozytywne i przepełnione nadzieją. Ten niestety do takich nie należy, ale jak milczeć, kiedy tyle kobiet zmuszonych jest krzyczeć? Ten tekst przepełniony będzie obawami, ale również pozytywną energią. Energią bijącą od wszystkich kobiet, które od kilku dni walczą w Polsce i przed ambasadami polskimi za granicą o swoje prawa oraz energią mężczyzn, którzy je wspierają.

Obserwując w minionych dniach wydarzenia w ojczyźnie, co jakiś czas natrafiałam na słowa krytyki ze względu na dobór słownictwa protestujących. Ale serio?! W tej sytuacji nie ma słów, które mogą wyrazić to, co się czuje. Każde przekleństwo, każdy wulgaryzm jest zbyt delikatny. W tej chwili Polki znalazły się w sytuacji, że jeśli przestaną krzyczeć, znikną a ich los zostanie przesądzony i znów znaczyć będą, tyle co nic.

Tak trudno nie użyć mocniejszych słów, gdy przecież czyta się, widzi i obserwuje wiele zaniedbań i jawnej niesprawiedliwości wobec kobiet na nieprawdopodobną skalę, 
która już się w głowie nie mieści. Być może właśnie dlatego nie wszyscy potrafią dostrzec wielowymiarowość protestów polskich kobiet. Tak trudno obserwować, że znów szuka się usprawiedliwień dla oprawców.

Mieszkanie poza granicami Polski, ponadto jeszcze w czasie pandemii spowodowało, że zaistniała sytuacja wydaje się być tak absurdalna, że aż trudno w nią uwierzyć. Przecież ludzie nie mogą być aż tak bezduszni, świat nie jest przecież czarno-biały.

Szlag mnie trafia, gdy pomyślę, że przecież teraz uwaga powinna być skierowana na osoby, które żyją i zmagają się z problemami codzienności. Gdy wirus z wolna zaczyna dusić nie tylko starsze osoby, ale całe państwa, powinno się społeczeństwu podać pomocną dłoń a nie sugerować a wręcz namawiać do ataków na siebie. Ludzie chorują, tracą pracę, nie mają zapewnionych podstawowych potrzeb. Właśnie teraz nie powinno się części społeczeństwa odbierać wolności wyboru i prawa decydowania o własnym losie.

Ogromnie zasmuca mnie bezsilność wobec tego, co się dzieje teraz w Polsce. Gdzie w tej chwili jest Polska? Gdzie jest kraj, w którym odrzuca się naukę, wiedzę i humanitaryzm. Gdzie jest kraj, w którym wybiera się fundamentalizm, ciemnotę i zakłamanie? Jak nazywa się takie miejsce? Jak ja mam je nazwać?

Ostatnich kilka już lat coraz częściej odczuwam strach, że kraju, za którym tak bardzo tęsknię i kocham całym sercem już nie ma. Ideały, walka o dobro, prawdę, godność, równość, braterstwo, że to już przestało istnieć. Został już tylko ten krzyk rozpaczy.

 

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

 


01.11.2020 Niedziela.be // foto: Krakow, Poland - October 24, 2020: A banner states we have enough slogan. Polish people on nationwide protest against new almost complete ban on abortion. // fot. Arpan Bhatia / Shutterstock.com

(as)

 

Last modified onsobota, 07 listopad 2020 00:45

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież