Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Idziesz na spacer z psem, wracasz z mandatem. Karę można liczyć w tysiącach
Belgia przekaże Ukrainie 9 mln euro na naprawę infrastruktury energetycznej
Polska: Ortografii wszyscy będziemy uczyli się od nowa. Żeby pisać bez błędów
Niemcy: „Chrząszcz Hitlera" może zachować swoją nazwę
Polska: Rabat był, ale zniknął. Vectra i Multimedia Polska na tapecie UOKiK-u
Belgia: Rozbito wietnamską siatkę handlarzy ludźmi!
Belgia: Przełomowy tekst medyczny z XVI wieku powróci do Leuven
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 20 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Niewielki wzrost bezrobocia w Brukseli
Polska. Nowy zawód: celebrant ślubny. Zastąpiły kiero
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Leczyli boreliozę zakazaną w Polsce metodą. Wkroczył rzecznik praw pacjenta

130 tysięcy złotych kary za leczenie groźnej choroby metodami nieuznawanymi przez świat medyczny. Jest już pierwszy wyrok sądu.

Choroba z Lyme znana jest powszechnie jako borelioza. Najczęściej przenoszona jest przez kleszcze, w których jelitach znajdują się groźne bakterie.

Rocznie w Polsce diagnozuje się ok. 20 tysięcy osób. I wtedy często zaczyna się ich koszmar, bo borelioza może powodować m.in. porażenie nerwu twarzowego, aseptyczne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych czy przewlekłe zapalenie stawów.

Niezgodne ze sztuką medyczną

Rzecznik praw pacjentów (RPP) przypomina, że chorobę leczy się antybiotykami. Ale w Polsce popularne jest też leczenie metodą ILADS, która też opiera się na antybiotykach, ale podaje się ich dużo i przez kilka miesięcy.

Rzecznik dodaje, że nie jest to zgodne z wynikami badań i sztuką medyczną.

Co więcej: – Nie jest skuteczne, a wręcz przynosi znaczne szkody dla zdrowia pacjenta. Konsekwencje stosowania wielomiesięcznej antybiotykoterapii mogą być katastrofalne. Obejmują trwałe uszkodzenie wątroby, trzustki, jelit, nerek, ośrodkowego układu nerwowego, zapalenia ścięgien, predyspozycje do zakażeń Clostridium difficile – dodaje.

Posypały się zarzuty i kary

RPP prowadził aż 13 postępowań dotyczących „praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów” wobec 25 placówek medycznych. W 15 przypadkach stwierdzono nieprawidłowości oraz stosowanie metody ILADS. Co do 13 przypadków zostali zawiadomieni rzecznicy odpowiedzialności zawodowej lekarzy.

Dwie placówki zastosowały się do uwag rzecznika.

„Jedna chciała obejść decyzję rzecznika praw pacjenta i zamiast metody ILADS oświadczyła, że będzie leczyła pacjentów według wytycznych Towarzystwa Naukowego Niemieckiego Boreliozy, które także – podobnie jak ILADS – przewidują przewlekłe stosowanie antybiotyków. Należy wskazać, że przedmiotem decyzji nie jest stricte stosowanie metody ILADS, a właśnie długotrwała antybiotykoterapia.

(...) Wobec braku niezwłocznej realizacji decyzji rzecznik praw pacjenta był zobligowany do nałożenia na nią kary pieniężnej – wymierzono karę w wysokości prawie 130 tys. zł” – czytamy w komunikacie RPP.

Wyrok sądu

W kwietniu tego roku przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie zapadł pierwszy wyrok dotyczący leczenia metodą ILADS i decyzji RPP. Sąd utrzymał w mocy decyzję RPP.

Jak wyjaśnił, „zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie pozostawia wątpliwości co do tego, że stosowanie wielomiesięcznej antybiotykoterapii zgodnie z wytycznymi ILADS jest niezgodne z aktualną wiedzą medyczną i niebezpieczne dla pacjentów”.


16.05.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Polska: Kto głoduje w Sejmie? Nie rolnicy, ale kierowca tira i elektryk

Związek Rolników „Orka”, którego członkowie prowadzą głodówkę w Sejmie, formalnie nie istnieje. Kto więc stoi za Orką?

„Spędziłem dzisiaj noc z Rolnikami w Sejmie. Fantastyczni, zatroskani o przyszłość Polacy.
Widać duże zmęczenie, czemu oczywiście się nie dziwię, 4 dni głodówki i spanie na twardej posadzce” – napisał w internecie Jarosław Sachajko, poseł Kukiz'15 (dostał się do Sejmu z listy PiS).

Na dowód pokazał zdjęcie, na którym widać protestujących leżących na korytarzu.

„Nie potrafię tylko pojąć uporu Premiera, który nie chce przyjść nawet na 10 minut – wstyd Panie Premierze” – dodaje parlamentarzysta.

Głodni i źli

Grupa rolników okupuje Sejm od kilku dni. Domagają się spotkania z szefem rządu. Chcą mu powiedzieć o swoich obawach wobec Zielonego Ładu. To – przypomnijmy – unijny plan ekologiczny, który nakłada na rolnictwo duże ograniczenia. Po fali protestów w krajach unijnych zapisy zostały złagodzone.

Niektórzy z nich „zamieszkali” w Sejmie. Na ich czele stoi Mariusz Borowiak ze Związku Rolników „Orka”. Bo to ta organizacja stoi za głodówką.

– Dlatego przyjechaliśmy tutaj i dzisiaj chcielibyśmy zaprotestować przeciwko Zielonemu Ładowi, przeciwko otwarciu granicy na produkty płynące z Ukrainy. Chcielibyśmy, aby w końcu ktoś potraktował nas, rolników, bardzo poważnie – mówił Borowiak, podkreślając, że dotychczasowe rozmowy zakończyły się niczym.

Orka widmo

Orka to raczej mało znany związek rolniczy. Nie jest tak powszechnie kojarzony jak np. AGROunia czy Oszukana Wieś, nie mówiąc już o rolniczej Solidarności. I właśnie tym tropem poszła „Rzeczpospolita”.

Okazało się, że Orka formalnie nie istnieje, bo – jak czytamy – „Związek Rolniczy „Orka”, według ustaleń Rz, nie jest zarejestrowany – a więc nie ma władz, statusu czy jawnych członków”.

Co więcej, nie wszyscy okupujący Sejm i podający się za rolników rzeczywiście zajmują się rolnictwem.

A zatem „Kim są protestujący?” – pyta dziennik. I wyjaśnia: „Argumentowali swój strajk tym, że według nich „nikt” tutaj nie reprezentuje interesów prawdziwych rolników. Tylko że wśród nich jest kierowca tira oraz elektryk, którzy nie prowadzą produkcji rolnej.

Jeden z nich, Radosław Sałata, kandydował na senatora w poprzednich wyborach, a Mateusz Borowiak chciał startować ze wsparciem Grzegorza Brauna do Senatu, co się jednak finalnie nie udało”.

Wpuścili ich posłowie PiS

Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa i lider AGROunii:  – Związek Rolniczy „Orka” istnieje na razie tylko w Sejmie. O co im chodzi, tego raczej nikt do końca nie wie. To działanie jest koordynowane przez Roberta Telusa oraz Piotra Polaka, posłów PiS, którzy wprowadzili ich do Sejmu, a są z tego samego województwa i startują do europarlamentu.

Dodaje, że rolnicy w Polsce mają problem ze swoją reprezentacją i wielu z nich jest podatnych na wpływy polityczne.


16.05.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Jarosław Sachajko, poseł

(sm)

Polska: Speed w akcji. Kierowca jechał tak szybko, że musi zapłacić kilka tysięcy złotych

Pędził z zawrotną prędkością. Miał pecha, bo nadział się na policyjną grupę Speed. Teraz czeka go poważny wydatek, a na jego koncie przybyło sporo punktów karnych.

Policjanci z grupy Speed codziennie zatrzymują kierowców, którzy na drodze zapominają o bezpieczeństwie. Policyjny wideorejestrator utrwala sporo niebezpiecznych zachowań.

Kierowcy lekceważący przepisy zapominają także o tym, że za to mogą zostać ukarani wysokimi mandatami, a nawet z utratą prawa jazdy.

Prawie 100 kilometrów na godzinę

Tak było w przypadku kierowcy audi. Siedzący za kierownicą mężczyzna popełnił poważne wykroczenia w ruchu drogowym i zagroził bezpieczeństwu innych kierowców.

Mężczyzna – jak się okazało – pędził z prędkością 212 km/h w miejscu. W miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 120 km/h – relacjonują policjanci.

Namierzyli go funkcjonariusze z grupy Speed ze Stargardu. Jego wyczyn upamiętnił wideorejestrator.

Na jaw wyszło też i to, że kierujący audi był już karany za przekroczenie dozwolonej prędkości.

5000 złotych nie jego

Za to wszystko został stosownie ukarany. Zgodnie z obowiązującymi przepisami policjanci wystawili mu mandat. Dodajmy, że podwójny, bo złamał przepisy w warunkach recydywy.

Żeby kara była jeszcze dotkliwsza doliczyli mu punkty karne. I to sporo.

Teraz mężczyzna będzie musiał wyłożyć z kieszeni 5000 złotych, a jego konto powiększyło się o 15 punktów karnych.


16.05.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sm)

Polska: Idziesz na spacer z psem, wracasz z mandatem. Karę można liczyć w tysiącach

Spacer z psem jest czynnością prostą i prozaiczną, ale zdarza się, że również kosztowną. I to bardzo.

W miejscach publicznych – i w parkach narodowych, i w zwykłych lasach – właściciele psów są zobowiązani do trzymania swoich czworonogów na smyczy.Nawet 5000 zł grzywny

Zgodnie z Ustawą o lasach – jak przypomina Interia – na terenach leśnych zabronione jest puszczanie psów luzem. Zignorowanie tego zakazu może skończyć się nałożeniem mandatu na krnąbrnego właściciela zwierzaka.

Kodeksu wykroczeń przewiduje za takie wykroczenie grzywnę do 1000 zł. Ale w skrajnych przypadkach, gdy zagrożone jest czyjeś zdrowie lub życie, kara może wzrosnąć nawet do 5000 zł.

Co park, to regulaminW Polsce mamy 23 parki narodowe i zależnie od parku przepisy dotyczące spacerowania z psami mogą się nieco różnić.

Generalnie, zgodnie z Ustawą o ochronie przyrody, wprowadzanie psów na tereny parków narodowych jest zakazane – zwłaszcza na obszary podlegające szczególnej ochronie. Takie przepisy wynikają z tego, że trzeba chronić ekosystemy i dzikie zwierzęta, które tam żyją.Od tej reguły bywają jednak wyjątki.

Należy do nich Ojcowski Park Narodowy, w którym psy mogą przebywać, ale pod warunkiem, że są trzymane na smyczy.


20.05.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Subscribe to this RSS feed