Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Przydatne skróty: ASO
Polska. Episkopat: to deprawacja dzieci. Połowa Polaków tak nie uważa
Temat dnia: Ale pościg! Rannych 7 policjantów, uszkodzonych 20 aut...
Polska: Zarabiasz najniższą krajową? Komornik będzie mógł ją zająć
Słowo dnia: September
Światłowód oplecie Polskę. Duże pieniądze czekają na inwestorów
Belgia, Flandria: Powrót do szkół - i do starych problemów…
Polska: Stratus w natarciu. Znowu rośnie liczba zakażeń COVID-19
Belgia, praca: Jest lepiej! Chodzi o bezrobocie
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek, 2 września 2025, www.PRACA.BE)
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska. Episkopat: to deprawacja dzieci. Połowa Polaków tak nie uważa

Episkopat ostrzega przed „systemową deprawacją dzieci”. W kościołach rozdawane są ulotki o jego szkodliwości. Mowa o nowym przedmiocie szkolnym.

„Dzisiaj (w niedzielę – red.) w niektórych kościołach rozdawane były ulotki o rzekomej szkodliwości przedmiotu edukacja zdrowotna (zdjęcie) i zachętą dla rodziców do wypisywania z niego swoich dzieci.

Trudno mi jest się pogodzić z taką ingerencją Kościoła w tak potrzebną edukację młodych ludzi, dbającą o ich zdrowie nie tylko fizyczne. Czy mają zostać na łasce dezinformacji?” – napisała na FB prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Instytutu Nauk Biologicznych UMCS w Lublinie.

Kościół mówi NIE edukacji zdrowotnej

To kolejny raz w ostatnich dniach – przypomina Wp.pl – gdy Kościół zabiera głos w sprawie nowego przedmiotu i zaleca wypisanie dzieci z listy uczestników.

„Trzeba ochronić dzieci przed zgubnymi ideologiami, które ubrane w szlachetne pojęcia, niosą w sobie treści przeciwne naszej wierze” – stwierdził w liście „z okazji rozpoczęcia roku szkolnego” metropolita gdański abp Tadeusz Wojda.

Biskupi argumentują, że program narusza konstytucyjne prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.

Po awanturze stał się to przedmiot nieobowiązkowy

Edukacja zdrowotna to – przypomnijmy – nowy przedmiot, który wszedł do szkół 1 września tego roku. Zastąpił  wychowanie do życia w rodzinie. Jest – co ważne – przedmiotem nieobowiązkowym. Będzie realizowany:

• w klasach IV–VIII szkół podstawowych,
• w szkołach ponadpodstawowych, w tym liceach ogólnokształcących, technikach oraz branżowych szkołach I stopnia.

Edukacja zdrowotna ma łączy w sobie elementy nauk o zdrowiu, medycznych, społecznych, humanistycznych, przyrodniczych i ścisłych. Podchodzić do zdrowia w wymiarze fizycznym, psychicznym, seksualnym, społecznym i środowiskowym na wszystkich etapach życia.

Przedmiot od początku budził emocje, często niezdrowe i wynikające z braku wiedzy na jego temat. Szczególnie atakowali go przedstawiciele Kościoła katolickiego. Stąd decyzja o tym, że przez rok będzie to przedmiot nieobowiązkowy.

Ministra edukacji Barbara Nowacka uzasadniała to tym, że musi chronić szkołę przed „awanturą polityczną”.

Częściej obawy wyrażają mężczyźni

Agencja SW Research na zlecenie Onetu zapytała Polaków, czy podzielają obawy Episkopatu w kwestii edukacji zdrowotnej. I tak:

48,6 proc. uczestników badania nie podziela opinii episkopatu,
22,6 proc. zgadza się z nią,
17,3 proc. nie zna szczegółów programu,
11,4 proc. nie potrafiło odpowiedzieć.

Obawy częściej wyrażają mężczyźni (25,3 proc.) niż kobiety (20,2 proc.).

Jeśli chodzi o wiek, to najczęściej są to osoby w przedziale 25-34 lat, najrzadziej – 18-24 lata.

Nowego przedmiotu częściej obawiają się osoby z małych miast do 20 tys. mieszkańców.


2.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva / Agnieszka Szuster-Ciesielska FB

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Zarabiasz najniższą krajową? Komornik będzie mógł ją zająć

Czy komornik będzie mógł zająć najniższą krajową? Na razie – jeszcze nie. Prawnicy chcą jednak zmiany. Swoją propozycję przekazali Ministerstwu Sprawiedliwości.

Przypomnijmy, że najniższe wynagrodzenie wynosi w tym roku 4666 zł brutto. W 2026 r. ma wzrosnąć do 4806 złotych. 

Prawnicy chcą zmiany prawa o egzekucji długu

Jeśli pracownik zarabia dokładnie tyle, ile wynosi najniższa krajowa, to komornik – przypomina portal serwisy.gazetaprawna.pl – nie może dziś potrącić z tej pensji żadnej kwoty. Jest to kwota wolna od zajęcia, która ma zapewnić dłużnikowi środki na podstawowe potrzeby.

Chyba że – i to jedyny wyjątek – jest to dług alimentacyjny. W przypadku alimentów, kwota wolna od zajęcia ulega zmniejszeniu, a komornik może potrącić do 60 proc. wynagrodzenia, pozostawiając dłużnikowi 40 proc. najniższej krajowej. 

Prawnicy chcieliby to zmienić. Do Ministerstwa Sprawiedliwości trafiła petycja Katarzyny Gajdy, adwokatki i wspólniczki w kancelarii Targosz Gajda Adwokaci, dotycząca tej kwestii. 

Zareagowały na nią resort Waldemara Żurka i Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które musiałby zaproponować zmiany.

Jeden resort widzi korzyści, drugi nie chce się tym zajmować

Ministerstwo Sprawiedliwości przyznało, że coraz częściej – jak czytamy w serwisie – dostaje sygnały z postulatem zmiany przepisów, żeby możliwa była egzekucja długów (innych niż alimenty) z pensji minimalnej. Miałoby się to odbywać na podobnych zasadach jak w przypadku emerytur i rent – komornik może zająć do 25 proc. minimalnego wynagrodzenia.

Resort dostrzegł korzyści takiego rozwiązania. Jedną z nich jest ta, że pozytywnie wpłynęłoby to na zadłużanie się obywateli. Osoby w trudnej sytuacji finansowej, mające zobowiązania, z którymi komornicy próbują im pomóc, szybciej radziłyby sobie z zadłużeniem. 

Zalet jest więcej

Natomiast resort Agnieszki Dziemianowicz-Bąk w odpowiedzi na petycję poinformował, że teraz nie będzie zajmował się tym tematem.


2.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Światłowód oplecie Polskę. Duże pieniądze czekają na inwestorów

To kolejny krok do likwidacji białych plam na mapie Polski i zapewnienia Polakom szybkiego internetu. Są na to 2 miliardy złotych.

Pieniądze pochodzą z Krajowego Planu Odbudowy i Wsparcia (KPO).

Dostęp do szybkiego internetu to nie tylko wygoda

Jak podaje raport „Polska w zasięgu stacjonarnego dostępu do internetu”, na koniec czerwca 2025 r. w Polsce było 9 158 906 punktów adresowych, z czego 7 748 723 miało dostęp do stacjonarnego internetu szerokopasmowego.

Zidentyfikowano 2 285 592 białych plamy – miejsc, w których nie ma dostępu do sieci o przepustowości co najmniej 100 Mb/s.

Największy zasięg szerokopasmowy mają województwa mazowieckie, małopolskie i śląskie, natomiast największe deficyty – województwa lubuskie, opolskie i warmińskomazurskie.

Ministerstwo Cyfryzacji chce zniwelować te różnice, bo – jak mówi Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji: 

– Dostęp do szybkiego i stabilnego internetu to dziś nie tylko wygoda, lecz także konieczność dla budowy nowoczesnej gospodarki i społeczeństwa – podkreśla, cytowany przez telepolis.pl. 

I dodaje: – Inwestycje, takie jak ta pozwalają wyrównywać szanse w różnych regionach Polski i wspierają zrównoważony rozwój. 

Trwa aktualizacja mapy dostępności

Ministerstwo Cyfryzacji – jak podaje „Rzeczpospolita” – jest właśnie w trakcie aktualizacji mapy dostępności szybkiego internetu w Polsce. Nie wyklucza bowiem kolejnego naboru wniosków dla inwestorów, którzy chcieliby wejść w budowę sieci szerokopasmowych. 

Na te inwestycje jest ponad 2,25 mld zł. Ile ostatecznie pozostanie do dyspozycji, będzie wiadomo dopiero po zakończeniu czwartego naboru środków z KPO, który jeszcze trwa. 

„Dopiero po jego zakończeniu okaże się, ile gospodarstw domowych nadal nie będzie objętych planem inwestycji publicznych” – podkreśla dziennik.

Bo – jak się okazuje – poważnym problemem jest to, że część inwestorów z rezygnuje z realizacji projektów. W takiej sytuacji przeznaczone na to pieniądze wracają do puli.

To jednak wymusza aktualizowanie wiedzy o tym, gdzie inwestorzy zrezygnowali z realizacji projektu. 

Według danych Centrum Projektów Polska Cyfrowa wartość rozwiązanych umów wynosi teraz ponad 1,9 mld zł. 


2.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

Polska: Stratus w natarciu. Znowu rośnie liczba zakażeń COVID-19

Stoi za tym nowy wariant koronawirusa – Stratus. Objawy są zupełnie inne, niż znamy to z poprzednich fal pandemii.

Wzrost liczby zakażeń latem – podaje Medonet – nie jest niczym nowym. Eksperci przypominają, że z takim zjawiskiem mamy do czynienia co roku.

SARS-CoV-2, wirus wywołujący COVID-19, charakteryzuje się dużą zdolnością do mutacji, co prowadzi do powstawania nowych wariantów. Te z kolei mogą łatwiej się rozprzestrzeniać i być trudniejsze do zwalczenia.

Po raz pierwszy wykryto go w marcu

Obecnie dominującym wariantem jest XFG, czyli Stratus. Po raz pierwszy wykryto go w marcu, ale dopiero latem wyparł wcześniejszy wariant – Nimbus.

W Stanach Zjednoczonych Stratus odpowiada już za 65-82 proc. przypadków zakażeń. W Polsce pierwsze przypadki tego wariantu odnotowano w czerwcu. Dotyczyły one trzech osób, które powróciły z zagranicy. Na świecie udział Stratusa w zakażeniach COVID-19 wzrósł w ciągu miesiąca z 7,4 proc. do 22,7 proc.

Ten wariant nie powoduje cięższych objawów

Stratus po raz pierwszy zauważono w Azji w styczniu tego roku – czytamy w Medonet. Jakie daje objawy? Są podobne do wcześniejszych wariantów, kiedy pacjenci skarżą się na:

ból gardła (czasem bardzo silny),
kaszel,
katar lub zatkany nos,
gorączkę lub dreszcze,
duszności,
utratę smaku lub węchu,
zmęczenie,
ból głowy,
bóle mięśni,
nudności, wymioty lub biegunkę.

Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ryzyko dla zdrowia publicznego związane z tym wariantem jest na szczęście niskie. Stratus nie powoduje cięższych objawów niż wcześniejsze mutacje koronawirusa.

A jakie objawy daje? Najczęściej pacjenci skarżą się na:

kaszel,
gorączka,
ból gardła,
osłabienie i zmęczenie,
bóle mięśni i stawów,
katar lub zatkany nos.

Co robić w przypadku zakażenia?

Jeśli wynik testu na COVID-19 będzie pozytywny, szczególnie osoby starsze, z osłabioną odpornością lub chorobami przewlekłymi powinny rozważyć leczenie lekami przeciwwirusowymi. Najważniejsza w takich przypadkach jest konsultacja z lekarzem – żeby zapobiec możliwym powikłaniom.

Nowy wariant koronawirusa, choć bardziej zaraźliwy, nie wydaje się groźniejszy od swoich poprzedników. Mimo to warto zachować czujność i stosować się do zaleceń dotyczących ochrony zdrowia.


2.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

Subscribe to this RSS feed