- Mam troje dzieci i nie mam wystarczająco dużo czasu, by trenować i grać turnieje. Ze względów rodzinnych nie mogę być tygodniami poza domem - powiedziała Kim Clijsters, czterokrotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych i była liderka światowego rankingu.

- Myślałam o tym już od pewnego czasu. Nadal jednak kocham tę grę – przyznała belgijska sportsmenka. – Moja tenisowa pasja nie zniknęła. Wciąż chcę dać coś temu sportowi, bo on bardzo wiele dał mi – dodała.

38-letnia Clijsters już po raz trzeci ogłosiła koniec kariery.  W 2007 r. kończyła karierę po raz pierwszy. Po dwóch latach wróciła jednak do gry i to w spektakularny sposób. Dzięki dzikiej karcie wystąpiła w US Open i… wygrała ten turniej. W sumie US Open wygrywała trzykrotnie (w 2005, 2009 i 2010 r.). Oprócz tego w 2011 r. zwyciężyła w Australian Open.

Pod koniec 2012 roku, w wieku 29 lat, po raz drugi zakończyła karierę. Po wygraniu 41 turniejów WTA i zarobieniu na kortach ponad 24 mln dolarów chciała się poświęcić macierzyństwu. Następnie urodziła troje dzieci.

Przez wszystkie te lata nie zapomniała o tenisie. Komentowała turnieje w telewizji, trenowała młodsze zawodniczki, brała udział w turniejach weteranów. To jednak nie to samo, co profesjonalna rywalizacja na korcie w najważniejszych imprezach, przyznała.

- Siedziałam w domu i płakałam, widząc zawodniczkę wygrywającą finał. Po prostu kocham tenis. Ostatnio przyłapałam się na tym, że w sypialni, myśląc o Australian Open, nagle zacisnęłam pięść i chciałam wiwatować. Pomyślałam: Kim, ty oszalejesz. Ale takie chwile coś mi wyjaśniły. Brakowało mi tenisa – opowiadała kilka lat temu w rozmowie z portalem WTA.

Do profesjonalnej gry wróciła na początku 2020 r. Powrót na korty nie okazał się jednak sukcesem. Dodatkowo plany Clijsters pokrzyżowała pandemia. Wiele turniejów odwołano, a podróżowanie było utrudnione lub niemożliwe. Po ostatnim powrocie do gry Clijsters nie wygrała ani jednego oficjalnego meczu.

13.04.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Policja w Geraardsbergen, mieście w prowincji Flandria Wschodnia, zatrzymała w poniedziałkowe popołudnie mężczyznę, który chodził po ulicy… kompletnie nagi.

Funkcjonariuszy zaalarmowali zdziwieni przechodnie, którzy na ulicy w centrum zobaczyli nagiego mężczyznę. Na miejsce wysłano policyjny patrol, a funkcjonariusze ukarali mężczyznę mandatem za „obrazę moralności publicznej”.

Mężczyznę zabrano na komisariat na przesłuchanie. Nic nie wskazuje na to, by zatrzymany miał problemy psychiczne, opisują belgijskie media. Mężczyzna miał powiedzieć policjantom, że „naszła go ochota, żeby pochodzić nago” na świeżym powietrzu, opisuje flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Takie zachowanie nie ma jednak nic wspólnego z prawdziwym naturyzmem (nudyzmem), podkreślił Fran Janssens z Belgijskiej Federacji Naturyzmu FBN.

– Mamy zasady. Podstawową jest to, by szanować tych, którzy nie życzą sobie tego, by wiedzieć nagich ludzi. Nie można więc ot tak chodzić sobie nago w miejscach publicznych – powiedział Janssens, cytowany przez portal vrt.be.

Jeśli ktoś w Belgii chce być nago poza domem, to może na przykład udać się na plażę w Bredene, skorzystać z publicznych saun lub uczestniczyć w innych wydarzeniach, w których nagość jest dozwolona. – Chodzenie nago w innych miejscach to nie naturyzm – dodał Janssens, cytowany przez vrt.be.

13.04.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.
 
(łk)

Główny inspektor sanitarny apeluje, aby sprawdzić, czy wycofane z obrotu produkty nie trafiły do naszych domów. Mogą powodować poważne komplikacje zdrowotne.

Badania Państwowej Inspekcji Sanitarnej w jednej z partii kiełbas odkryły benzo(a)piren oraz sumy 4 wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych w ilości przekraczającej dopuszczalne normy. Kontakt tych substancji z organizmem może powodować nowotwory, drastycznie obniżać odporność oraz prowadzić do wielu innych chorób.

Znaleźć je można m.in. w smogu. W wysokich stężeniach są śmiertelnym zagrożeniem dla ludzi i zwierząt. Kiełbasa nie jest już dostępna w sprzedaży, jeśli jednak znalazła się w naszej lodówce, należy powstrzymać się od spożycia produktu oznaczonego tymi informacjami:



Produkt: Kiełbasa wiejska pieczona


Numer partii: 406922


Data minimalnej trwałości: 20.04.2022


Producent: Zakład Mięsny CHABURA Sp. z o.o. Sp. K., Rylowa 2, 32-820 Szczurowa, weterynaryjny numer identyfikacyjny: PL 12020204



Ferrero aktualizuje listę produktów z salmonellą



W ubiegłym tygodniu firma Ferrero poinformowała GIS, że w popularnych czekoladowych wyrobach zostały wykryte pałeczki bakterii Salmonella Typhimurium. W piątek komunikat został zaktualizowany, bo te produkty mogły być potencjalnym źródłem ogniska zakażeń. W poniedziałek (11 marca) wieczorem Główna Inspekcja Sanitarna przekazała, że wyroby belgijskiej firmy w Polsce zostają wycofane – bez względu na numer partii i datę przydatności do spożycia.

Na liście wadliwych produktów uwzględniono:



- Kinder Schoko-bons 46 g, 125 g, 200 g,


- Kinder Niespodzianka Maxi 100g,


- Kinder Maxi MIX z maskotką 133g,


- Kinder Mini EGGS 100g.



O sprawie firma Ferrero poinformowała konsumentów również na stronach www.ferrero.pl i www.kinder.pl.



Salmonelloza może objawiać się m.in. wymiotami, bólami brzucha, krwistym kałem, gorączką i ogólnie złym samopoczuciem. Jeśli po zjedzeniu skażonych produktów nastąpiły zmiany chorobowe, należy skonsultować się z lekarzem.



W przypadku dodatkowych pytań można kontaktować się telefonicznie z Głównym Inspektoratem Sanitarnym pod nr. telefonu +48 22 34 53 300 czynnym w dni robocze w godz. 8:15-16:15.

12.04.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sk)

Muzeum Sztuki Ludowej Huculszczyzny ma w swoich zbiorach nie tylko ukraińskie pisanki, ale także z krajów zachodnich.

Muzeum Pisanek w Kołomyi jest oddziałem Muzeum Sztuki Ludowej Huculszczyzny i Pokucia im. Josafata Kobrynskiego. W jego zasobach jest aż 12 tys. kolorowych jaj, a te 300, które można zobaczyć na wystawie w centrum handlowym Skende w Lublinie, zostały sprowadzone z Ukrainy.

Placówka w Kołomyi prezentuje jednak nie tylko ukraińskie i polskie pisanki. W swoich zbiorach ma także pisanki pochodzące z Huculszczyzny, Pokucia, Bukowiny, Łemkowszczyzny, Bojkowszczyzny, Naddniestrza, Podola, Polesia, regionu czarnomorskiego. To wszystko jest uzupełniane eksponatami z Białorusi, Danii, Czech, Francji, Rumunii i Słowacji. I to także nie koniec, bo w muzeum można zobaczyć wyjątkowe pisanki z Argentyny, Chin, Egiptu, Indii, Izraela, Kanady, Kenii, Pakistanu oraz Sri Lanki.

Nie tylko zbiory przykuwają uwagę. Duże wrażenie robi sam budynek muzeum w Kołomyi. Jest bowiem w... kształcie pisanki.

12.04.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Zbigniew Wójcik

(sk)