Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Takiego odszkodowania za błędy w leczeniu jeszcze nie było
Belgia: Relikwie św. Bernadetty w antwerpskiej katedrze
Polska: Matura poza szkołą? Właśnie pojawiła się taka propozycja
Belgia: Alert bombowy na lotnisku w Charleroi był fałszywy
Polska: Rząd szykuje zmiany w korzystaniu z dowodów osobistych
Temat dnia: Ile pracuje się w Belgii? W Polsce tydzień pracy dużo dłuższy
Polska: Kosiarze weszli między bloki. To bolesna pobudka dla wielu osób
Belgia odpadła z Eurowizji!
Niemcy: Handlarze migrantami zatrzymani przez niemiecką i belgijską policję
Polska: Jutro już ostatni dzień. Bez tego nie zagłosujesz poza domem [WIDEO]

Belgia: Od 17 lat dostaje 2 900 euro miesięcznie za nic. „Myślałam o samobójstwie”

Belgia: Od 17 lat dostaje 2 900 euro miesięcznie za nic. „Myślałam o samobójstwie” fot. Shutterstock

Dla wielu brzmi to jak marzenie: od kilkunastu lat dostawać co miesiąc 2,9 tys. euro netto za nicnierobienie. Ale belgijska urzędniczka Dominique Detry widzi to inaczej. – Czuję głęboki wstyd – powiedziała.

Urzędniczka walońskiej prowincji Namur o swoim dobrze opłacanym „cierpieniu” opowiedziała w programie telewizyjnym „C’est pas tous les jours dimanche” emitowanym przez stację RTL TVI.

W 2000 roku doszło do konfliktu między nią a przełożonymi. Po tym, jak odmówiono jej awansu, została przeniesiona do pracy w bibliotece. Jednak od tego czasu nie przydzielono jej żadnych obowiązków.

- Jako urzędniczka nic nie mogę robić. Ale jako człowiek poświęcam mój czas i energię na obronę kolegów, którzy padają ofiarą „moralnego prześladowania” w pracy. Jest ich coraz więcej – powiedziała Detry, cytowana przez dziennik De Morgen.

Początkowo kobieta bardzo trudno znosiła przymusową bezczynność. W pierwszych latach dobrze opłacanego nicnierobienia myślała nawet o popełnieniu samobójstwa. – Czuję głęboki wstyd – mówi. – To dla mnie obraźliwa sytuacja. Jeśli ktoś mnie pyta, jak zarabiam na życie, boję się odpowiedzieć.

Skoro nie może znieść tej sytuacji, to dlaczego się nie zwolni i nie poszuka normalnej pracy? – próbował dowiedzieć się przeprowadzający wywiad dziennikarz. – Jestem głową rodziny i muszę o nią dbać. Jeśli jesteś bez przerwy terroryzowany tak jak ja, to już nie masz siły, energii i pewności siebie, by szukać innej pracy – tłumaczyła Detry.

Jej przełożeni widzą to inaczej. Jean-Marc Van Espen z władz prowincji powiedział, że już wielokrotnie proponowano Detry inne funkcje. Kobieta jednak za każdym razem odmawiała. Według niej „nie po to studiowała nauki polityczne, by teraz podawać kawę na spotkaniach”. Jak widać, z tą samooceną i pewnością siebie nie jest jednak u niej tak źle…


29.11.2017 ŁK Niedziela.BE

 

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież