Polska: Płatne parkowanie niesprawiedliwe. RPO chce zmian przepisów
Brak możliwości zapłacenia gotówką, znaczne podwyżki kar i brak „mandatu” za wycieraczką. To największe grzechy stref płatnego parkowania. Rzecznik praw obywatelskich oczekuje, że przepisy się zmienią.
Płacenie za postój to już w polskich miastach norma. Nawet te najmniejsze wprowadzają strefy, a większe je rozbudowują.
Strefy mają swoje plusy. Po pierwsze miasta na tym zarabiają. Po drugie płacenie zachęca kierowców do tego, żeby nie zostawiać auta na wiele godzin, tylko szybko zwolnić miejsce po załatwieniu sprawy. Wówczas może zaparkować kolejna osoba. To także sposób na nakłonienie do korzystania z komunikacji publicznej.
Znowu potrzebna jest zmiana przepisów
Jednak SPP to też problemy i jasno mówi o tym rzecznik praw obywatelskich.
„Stanisław Trociuk, zastępca RPO, zwraca się do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka o zainicjowanie nowelizacji przepisów regulujących funkcjonowanie stref płatnego parkowania oraz śródmiejskich stref płatnego parkowania” – komunikuje biuro RPO.
Dodajmy, że całkiem niedawno ustawa dotycząca stref została znowelizowana.
RPO nie ma wątpliwości, że część stosowanych dziś przepisów powoduje „nieproporcjonalne obciążenia oraz naruszają konstytucyjne zasady równości, proporcjonalności i ochrony praw obywatelskich”.
O co chodzi dokładnie? O pieniądze.
Płacić można tylko kartą lub poprzez aplikacje
Rzecznik zwraca uwagę, że SPP, w których płacić za postój można wyłącznie kartą lub poprzez aplikacje, wykluczają osoby operujące gotówką. A to zazwyczaj osoby starsze. Takie działanie narusza art. 32 Konstytucji RP, gwarantujący równe traktowanie wszystkich obywateli, niezależnie od ich możliwości technicznych czy wieku.
To nie wszystko, bo kolejna zgłaszana RPO sprawa dotyczy wysokości opłat dodatkowych. To „kara” za brak biletu lub przekroczenie opłaconego czasu parkowania.
„Opłaty dodatkowe za nieopłacenie parkowania, wynoszące od 200 do 300 zł za naruszenie, są nieproporcjonalne do przewinienia i przekraczają możliwości finansowe wielu osób, w tym emerytów, studentów, osób o niskich dochodach czy osób z niepełnosprawnościami” – punktuje RPO, wskazując, że jest po prostu za drogo.
I to także może być złamaniem przepisów Konstytucji, która wymaga, aby ograniczenia praw i wolności były proporcjonalne do celu, a wysokość opłat nie jest dostosowana do wagi naruszenia ani sytuacji materialnej sprawcy.
Bez karteczki za wycieraczką
Zazwyczaj SPP patrolują kontrolerzy, którzy zaglądają za przednią szybę auta, sprawdzają czy jest bilet, czy czas nie został przekroczony. Jeżeli wykryją, że coś jest nie tak, robią zdjęcie auta, a za wycieraczkę wkładają wezwanie do zapłaty.
Jednak praca kontrolerów kosztuje i dlatego wiele miast, chcąc ciąć koszty, stawia na inne rozwiązanie. Wysyła na ulice samochody wyposażone w kamery, które odczytują tablice rejestracyjne zaparkowanych aut, a te dane są porównywane z informacjami o tym, czy kierowca zapłacił.
Jeżeli opłaty nie ma, trzeba się liczyć z opłatą dodatkową. Rzecz w tym, że nikt nie zostawia za wycieraczką wezwania, bo samochód z kamerami jedzie dalej, aby namierzać następne auta.
I to też dla ludzi i RPO jest problem. „Mieszkańcy często otrzymują wezwania do zapłaty po kilku miesiącach od naruszenia, co prowadzi do kumulacji kar i zadłużenia sięgającego nawet kilkunastu tysięcy zł” – alarmuje rzecznik.
RPO proponuje: potrzebny jest ogólnokrajowy system
Dlatego RPO proponuje np. wprowadzenie ogólnokrajowego systemu umożliwiającego bieżące sprawdzanie statusu opłat dodatkowych. W grę wchodzi też dodanie do ustawy przepisu, na mocy którego ukarany zapłaci mniej, gdy dokona wpłaty w ciągu 14 dni.
RPO naciska także, żeby opłatę dodatkową można było zapłacić w ratach.
3.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva
(sl)
- Published in Motoryzacja
- 0