Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Ponad dwa razy większy PKB na mieszkańca niż w Polsce!
Belgia, Bruksela: 27 czerwca kolejny protest związkowców!
Polska: Leki na raka bardziej dostępne. Jest lista Ministerstwa Zdrowia
Belgijski minister potępił czas oczekiwania na lotnisku w Brukseli
Belgia: Firma Engie zaoferuje „happy hour” na... prąd!
Flamandzki rząd odpowiedzialny za monitorowanie wody w kąpieliskach
Belgia, biznes: Bank KBC przejmie słowacki 365.bank
Niemcy: Merz chce mieć „najsilniejszą” armię w Europie
Belgia: PKB na plusie, ale w Polsce wzrost dużo większy
Słowo dnia: IJskast
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Linie lotnicze Brussels Airlines ponownie inwestują w rozwój

Belgijskie linie lotnicze Brussels Airlines ogłosiły plany zwiększenia liczby pracowników i rozbudowy swojej floty.

Po dwóch latach pandemii zarząd Brussels Airlines dostrzega teraz nowe możliwości. Liczba pracowników znowu ma wzrosnąć. „Badamy kilka scenariuszy rozwoju” - mówi rzeczniczka firmy, Maaike Andries. Działania będą prowadzone w ścisłej współpracy z Lufthansą, która jest spółką macierzystą Brussels Airlines.

Wiadomo już, że około 200 umów czasowych dla personelu pokładowego będzie przedłużonych, poza tym zostanie zatrudniony dodatkowy personel pokładowy, a także piloci i personel serwisowy. Nie jest jasne, ile nowych miejsc pracy zostanie stworzonych.

Związki zawodowe mówią, że mają nadzieję, że nowe miejsca pracy będą objęte warunkami „mającymi wystarczająco dużo do zaoferowania”, inaczej trudno będzie zrealizować plany Brussels Airlines.

25.08.2022 Niedziela.BE // fot.  Alexandros Michailidis / Shutterstock.com

(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Młodzi coraz częściej zmieniają pracę

W wielu sektorach belgijskiej gospodarki brakuje rąk do pracy. Przedsiębiorcy muszą więc zabiegać o nowych pracowników, a ci częściej zmieniają miejsce zatrudnienia.

Dotyczy to również najmłodszych pracowników. W tym roku rozwiązano już umowy o pracę 11% zatrudnionych w wieku do 25 lat – poinformował flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

To ponad dwa razy więcej niż w ubiegłym roku i prawie trzy razy więcej niż w tym samym okresie 2019 r., a więc jeszcze przed pandemią.

W tym roku w prawie co drugim przypadku do rozwiązania takiej umowy doszło z inicjatywy samego młodego zatrudnionego. To rekordowo dużo – wynika z ankiety przeprowadzonej wśród 30 tys. pracodawców przez biuro Acerta.

W 37% przypadków do rozwiązania umowy do pracę doszło za porozumieniem stron, a tylko w 17% przypadków inicjatorem zwolnienia był sam pracodawca. Młodzi ludzie częściej sami rezygnują z pracy, bo mają do wyboru konkurencyjne oferty, tłumaczą eksperci.

- Młodzi pracownicy są obecnie bardziej krytyczni i biorą sprawy w swoje ręce. Wielu młodych rezygnuje z pracy, która ma praktyczne zalety w wymiarze krótkoterminowym i wybiera inne miejsce zatrudnienia, dające większe możliwości kariery zawodowej i większą elastyczność – powiedziała Kathelijne Verboomen z Acerta, cytowana przez „Het Laatste Nieuws”.

25.08.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

Zniknęło 266 laptopów. Tak Polacy okradają swoje miejsca pracy

Pasta do zębów w ilościach hurtowych, podbieranie pieniędzy i sprzętu komputerowego. To tylko ostatnie przypadki namierzonych kradzieży, za którymi stoją pracownicy.

Młodej kobiecie mieszkającej w okolicach Lublina grozi nawet 5 lat więzienia. Jak udowadnia policja, to ona stoi za kradzieżami, do których dochodziło w sklepie spożywczym. Była tam sprzedawczynią. Pracowała od maja.

– Jak się okazało, oprócz wykonywania swoich obowiązków, dokonywała częstych kradzieży. Przez kilka tygodni regularnie wynosiła wkłady tytoniowe do papierosów, a na początku sierpnia ukradła z kasetki pieniądze – informuje komisarz Kamil Gołębiowski, rzecznik prasowy policji w Lublinie.

Właścicielka sklepu oszacowała straty na ponad 11 tysięcy złotych.

Okazuje się, że okradanie pracodawców jest częstsze niż mogłoby się wydawać. Przed sądem w Świdnicy stanie 20 osób pracujących w fabryce pasty do zębów Colgate. Grozi im do 10 lat więzienia, bo – jak się okazuje – od 2014 r. w całym kraju nielegalnie były sprzedawane pasty do zębów i płyny do płukania jamy ustnej. Towar był oczywiście tańszy niż w sklepach.

Pracownicy-przestępcy, bo to oni właśnie stali za tym procederem, działali np. tak, że część towaru trafiało na palety jako odpady, a potem ten sam towar był sprzedawany w internecie.

– Zarząd firmy zatrudnił firmę detektywistyczną, której udało się zatrzymać kuriera. Sprawę zgłoszono policji, nastąpiły przeszukania i zatrzymano trzy osoby najbardziej zaangażowane w kradzież – mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy, serwisowi mojaswidnica.pl.

Firma Colgate straciła na tym ponad 2 miliony złotych.

Najnowsza akcja policji dotyczy Warszawy. Chodzi o 46-latka, który pracował w firmie informatycznej. Ginęły tam laptopy.

– Był osobą odpowiedzialną między innymi za wydawane sprzętu komputerowego pracownikom. Okazało się, że mężczyzna przez ostanie kilka miesięcy, wychodząc z pracy, wkładał do plecaka po jednym laptopie i od razu zanosił do lombardu. W ten sposób „upłynnił” 23 komputery o łącznej wartości ponad 100 tys. zł – informuje podinsp. Robert Szumiata ze stołecznej policji.

To – zaznaczmy – tylko udowodniona liczba skradzionych laptopów, bo straty firmy są znacznie większe. Mężczyzna przyznał się tylko do 100 kradzieży, a zginęło aż 266 sztuk.

– Policjanci z wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu nie tylko „namierzyli” i zatrzymali podejrzanego, ale także odzyskali już 32 laptopy wraz z akcesoriami. Sprawa ma charakter rozwojowy i nie wykluczone, że zarzuty dotyczące 46-latka zostaną rozszerzone – dodaje podinspektor.

28.08.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(ss)

 

W polskich szpitalach prawie 50 procent porodów odbywa się przez cesarskie cięcie

Jednym z powodów tego stanu rzeczy jest to, że szpitale nie przestrzegają procedur porodu bez bólu. Efektem jest rosnąca liczba cesarek.

Fundacja Rodzić po Ludzku od lat walczy o przestrzeganie procedur medycznych m.in. w trakcie porodu. Podejmuje się także interwencji, gdy jakaś kobieta zgłosi nieprawidłowości. Fundacja także edukuje i wyjaśnia, jakie procedury i standardy muszą być zachowane i kiedy nie mogą być nadużywane.

Na liście procedur, które podczas porodu nie powinny być wykonywane rutynowo, znajdują się:

- zabieg amniotomii, czyli sztuczne przebicie pęcherza płodowego;
- stymulacja czynności skurczowej macicy – najczęściej jest to kroplówka z lekiem o nazwie Oxytocyna;
- podawanie opioidów – zalicza się do nich np. podawany domięśniowo (w pośladek) lub dożylnie lek o nazwie Dolargan;
- nacięcie krocza;
- cięcie cesarskie.

Wszystkie te zabiegi są potrzebne i dopuszczalne z powodu różnych wskazań medycznych. Argument, że „u nas zawsze się tak robiło”, nie ma uzasadnienia medycznego – przypomina fundacja.

Tymczasem z danych krajowego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa, które podała właśnie „Dziennik Gazeta Prawna” wynika, że Polska pobiła niechlubny rekord. Chodzi o ostatni punkt na liście Fundacji Rodzić po Ludzku – cięcie cesarskie.

Z danych wynika, że w 2021 r. liczba cesarskich cięć wzrosła i aż 47 proc. porodów odbyła się w taki właśnie sposób. To dużo? Tak, bo Światowa Organizacja Zdrowia mówi o zdrowym wskaźniku na poziomie 15 proc.

„(…) liczba tych zabiegów, zamiast spadać, rośnie. Obecny wynik oznacza dwukrotny wzrost w ostatnich dwóch dekadach„ – czytamy. Dzieje się tak mimo jasnych wskazań, że cięcie powinno być ostatecznością.

Dlaczego się tak dzieje? Bo w polskich szpitalach rodzące nie mają możliwości urodzenia bez bólu. Z kolejnych danych – tym razem NFZ – wynika, że prawie 90 procent porodów w Polsce odbywa się bez znieczulenia. W Europie to najwyżej 50 procent.

Więcej zgonów

To nie jedyne niepokojące dane, które dotyczą porodów. Od lat 90. XX wieku spadała w Polsce umieralność noworodków. I nagle ten trend się odwrócił. Co takiego się zadziało.

– W latach 50. XX wieku umieralność niemowląt w Polsce wynosiła 108 na 1000 urodzeń. Obecnie – jedynie 3,57. Bezsprzecznie możemy mówić o sukcesie, tym bardziej że obecnie borykamy się z wieloma problemami – przypomina słowa prof. Ewy Helwich, konsultanta krajowego w dziedzinie neonatologii, serwis pulsmedycyny.pl.

Tymczasem na świat przychodzi coraz więcej dzieci z wadami śmiertelnymi, które niedługo po porodzie rodzice muszą pochować. Wskaźnik dzieci, które odeszły w pierwszym dniu życia w 2021 r. wyniósł 1,28 na tysiąc urodzeń. Rok wcześniej było to 1,08.

Co jest tego przyczyną? Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Przypomnijmy...

22 października 2020 roku. Trybunał Konstytucyjny orzeka, że jedna z trzech przesłanek umożliwiających przerwanie ciąży jest niezgodna z polską ustawą zasadniczą. Chodzi o punkt mówiący o możliwości aborcji w przypadku, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo choroby nieuleczalnej.

Efekt działania tego orzeczenia już znamy.

28.08.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

 

Subscribe to this RSS feed