Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Kleszczowe zapalenie mózgu nie odpuszcza. Trzeba się szczepić
Mieszkańcy Belgii zaoszczędzili w 2024 roku mniej niż inni Europejczycy!
Belgia: Niezapowiedziane kontrole w niderlandzkich szkołach
Niemieccy producenci samochodów odnotowują ogromny spadek zysków!
Belgia: Gandawa też zmaga się z przepełnionymi więzieniami
Słowo dnia: Mei
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 4 maja 2025, www.PRACA.BE)
W Brukseli otwarto „Muzeum Frytek"!
Polska: Zamiast kupować samochody, coraz chętniej je wypożyczamy
Belgia: Miasto Aalter zmienia procedurę rejestracji dla obcokrajowców
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Tragedia w Diegem. Ojciec nie żyje, 11-letni syn ciężko ranny

Ojciec nie żyje, a jego 11-letni syn jest ciężko ranny po tym, jak około godziny 7:30 obydwaj zostali potrąceni przez samochód na skrzyżowaniu w Diegem (Brabancja Flamandzka).

Ojciec i syn szli pieszo i zmierzali do szkoły chłopca. Pierwsze doniesienia wskazują na to, że samochód początkowo stał w miejscu, a następnie nagle ruszył do przodu. 57-letni mężczyzna został potrącony przez pojazd i zginął na miejscu. Jego 11-letni syn w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala.

Trwa dochodzenie, która ma pomóc ustalić, czy kierowca wykonał manewr, czy też wystąpiła usterka techniczna. Kierowca jest w szoku i zostanie przesłuchany, gdy tylko poczuje się wystarczająco dobrze. Żona zmarłego mężczyzny otrzymała wsparcie psychologiczne.

Prokuratura powołała biegłego ds. ruchu drogowego, który ma ustalić, co dokładnie się wydarzyło.

07.12.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Specjalne oznakowanie na produktach: obrazek robaka

Szefowa resortu rolnictwa chce, żeby produkty z białkiem owadów były specjalnie oznaczone. Tłumaczy to wstrętem i strachem.

Wiosną tego roku politycy z prawej strony odlecieli z robakami. Grzmieli, że nikt ich nie zmusi do jedzenia owadów i produktów z nich przygotowanych. Przy tym „zapominali” dodać, że nikt ich do tego nie zmuszał i nie chciał zmuszać.

To była reakcja na unijne plany, które zakładały, że w większym stopniu do produkcji żywności należy wykorzystywać białko pochodzące z owadów. Które – dodajmy – i tak jest już wykorzystywane.

Teraz do gry wchodzi Ministerstwo Rolnictwa. Przygotowało projekt rozporządzenia, w którym wskazano, że „robacze jedzenie” ma być oznaczone w konkretny sposób. Resort proponuje, żeby był to znak, na którym widnieje pasikonik i napis: „Zawiera owady jadalne”.

Krótka lista

Zgodnie z unijnymi przepisami, w produkcji żywności można używać surowców pochodzących tylko z niektórych owadów. Lista jest krótka:

Tenebrio molitor (mącznika młynarka),
Locusta migratoria (szarańczy wędrownej),
Alphitobius diaperinus (pleśniakowca lśniącego),
Acheta domesticus (świerszcza domowego).

Strach i wstręt

„Umieszczenie znaku graficznego w pobliżu wykazu składników pozwoli w spójny dla konsumenta sposób pozyskać informację o obecności w środku spożywczym nowej żywności z owadów. Proponuje się, aby wzór znaku graficznego zawierał symboliczny rysunek przykładowego owada wraz z informacją słowną wskazującą na obecność w środku spożywczym owadów jadalnych będących nową żywnością” – czytamy w rządowym dokumencie.

Takie informacje – zdaniem resortu – mają zapewnić klientowi możliwość dokonania świadomego zakupu.



Ministerstwo przyznaje jednocześnie, że w naszej kulturze jedzeniu owadów towarzyszy „czynnik fuj”. W uzasadnieniu projektu rozporządzenia resort powołuje się na prace naukowe i artykuły, a w nich można przeczytać, że polskimi konsumentami (co do owadów) rządzą silne emocje: wstręt i strach.


10.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sg)

  • Published in Polska
  • 0

Belgia: 50% organizacji praw człowieka spotyka się z zastraszeniem

Badanie przeprowadzone przez belgijski Federalny Instytut Praw Człowieka (FIRM) wykazało, że połowa organizacji praw człowieka w Belgii doświadcza agresji i zastraszania w związku z wykonywaną pracą. Prawie co siódma organizacja sama cenzuruje się z powodu wywieranych nacisków.

Tysiące ludzi w Belgii pracuje na rzecz praw dzieci, kobiet, osób niepełnosprawnych, społeczności LGBTQ, uchodźców, osób ubiegających się o azyl, osób starszych i wielu innych grup. Jednak wykonywany zawód wywiera na te osoby coraz większą presję.

„Ochrona praw człowieka to nie tylko zadanie rządów. Ważną rolę odgrywają także obrońcy praw człowieka” – powiedział Martien Schotsmans, dyrektor FIRM. „Zapewniają poszanowanie praw każdego człowieka w naszym społeczeństwie, ale dziś zbyt często spotykają się z sprzeciwem, a nawet groźbam. To utrudnia wykonywanie ich pracy”.

Instytut przeprowadził ankietę wśród ponad 150 organizacji praw człowieka w Belgii i ustalił, że ponad połowa z nich doświadczyła zastraszenia lub agresji w latach 2020–2022.

W większości przypadków wiąże się to z zastraszaniem prawnym: składaniem bezpodstawnych wniosków lub grożeniem pozwem. Prawie 1/4 organizacji musi się z tym uporać. Około 19% z nich przynajmniej raz padło ofiarą ukierunkowanego cyberataku.

„Nie powinniśmy lekceważyć psychologicznego wpływu na pracowników i wolontariuszy organizacji praw człowieka w naszym kraju” – powiedział Schotsmans. „Ludzie muszą stale myśleć o tym, co publicznie robią lub mówią, a czego nie. Czasami wolą trzymać swoją pracę za kulisami ze strachu przed reakcjami”.

07.12.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Koniec pewnej epoki. W Polsce znikają filmy na DVD i Blue-ray

Płyty czeka taki sam los, jaki kiedyż dotknął kasety VHS. Powoli zbliża się koniec nośników cyfrowych.

Kiedyś w każdym mieście (i nie tylko) były wypożyczalnie kaset. W domu musiał mieć magnetowid, często nie tylko z funkcją odtwarzania, ale także nagrywania. Bo na kasetę VHS można było sobie nagrać film puszczany w telewizji.

Ten czas już minął, ale wypożyczalnie dzielnie walczyły o przetrwanie, oferując także filmy na DVD, a potem Blue-ray. To nośniki cyfrowe, które zapewniały lepszą jakość obrazu i dźwięku. Ostatecznie kasety VHS odeszły. Zostały filmy na płytach.

Universal się wycofuje

W czasach wszechobecnego internetu, platform streamingowych, wielu darmowych filmów w sieci los DVD i Blue-ray też nie jest pewny. Śmierć płyt była przewidywana już jakieś 10 lat temu. Już wtedy pytano, że skoro człowiek może sobie w sieci szybko wybrać film, to po co miałby kupować płyty.

Wydaje się, że koniec płyt jest już jednak bliski. Dlaczego właśnie teraz?

Bo Studio Universal rezygnuje z wydawania w Polsce filmów kinowych i programów na płytach DVD, Blu-ray i 4K UHD. Stanie się to już w styczniu 2024.

– Po tym terminie sprzedaż nośników z filmami z oferty Universal nie będzie kontynuowana przez innego polskiego dystrybutora – powiedział w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Andrzej Łudziński, dyrektor generalny Galapagos. To krajowy dystrybutor produkcji Universalu.

„Oppenheimer” był ostatni

I nie jest to wyjątek, bo kilka lat temu na tak krok zdecydowało się Sony.

„Jedną z ostatnich premier Universalu w naszym kraju na płytach DVD, Blu-ray i 4K UHD był film „Oppenheimer”. Doszło do tego 22 listopada tego roku. Kolekcjonerzy mogą też sięgnąć po wydanie Ultra HD Blu-Ray ze steelbokiem” – przypomina portal.

Płyty w Polsce wydają jeszcze Warner Bros., Disney, Paramount Pictures.

09.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStcok

(sg)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed