Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Zakony także celem oszustów phishingowych!
Belgia: Znaczny spadek eksportu do USA!
Słowo dnia: Franse taal
Słowo dnia: Tijdelijke tentoonstelling
Mieszkańcy Belgii wezwani do opracowania planu awaryjnego!
Belgia: Wizy do Wietnamu zniesione
Belgia: We flamandzkich domach zebrano 100 tys. ton azbestu!
Belgia: W tej części Belgii najwięcej palaczy
Belgia: Rośnie popyt na mniejsze samochody elektryczne
Belgia: PKB rośnie, choć bywało lepiej...
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgijski zbieg aresztowany na francuskiej wyspie Majotta

Belg skazany w 2013 roku na 8 lat pozbawienia wolności za spowodowanie śmierci poprzez ciężkie uszkodzenie ciała, został zatrzymany na francuskiej wyspie Majotta.

Mężczyzna udusił swoją żonę i był w trakcie odbywania wyroku w więzieniu. Niemniej jednak, pod koniec ubiegłego roku pozwolono mu wyjść na przepustkę, z której nigdy nie wrócił.

44-latek uciekł wraz ze swoją nową dziewczyną na należącą do Francji wyspę Mayotte, ulokowaną na Oceanie Indyjskim, pomiędzy Madagaskarem a Mozambikiem. Sąd w Namur wydał za zbiegiem międzynarodowy nakaz aresztowania, poza tym poinformowano o sprawie francuskie władze.

Mężczyznę oraz jego partnerkę namierzono, kiedy przekraczali granicę francusko-hiszpańską. Kobieta była dość aktywna w sieci i publikowała posty z podróży w mediach społecznościowych, co znacznie ułatwiło pracę policji.

Władze poinformowały, że aresztowanie przebiegło bez większych problemów. W ciągu 40 dni mężczyzna zostanie poddany ekstradycji do Belgii.


05.08.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

  • Published in Świat
  • 0

Polska: Lampiony NIEszczęścia. Ta zabawa może doprowadzić do tragedii

Mają przynosić szczęście i pomagać w spełnianiu marzeń. Tymczasem papierowe „lampiony szczęścia” puszczane do nieba, które od kilku lat stały się niezwykle modne wśród turystów odpoczywających m.in. na plażach, mogą powodować poważne zagrożenia.

Nieszkodliwa rozrywka, klimatyczne tło do sesji zdjęciowej czy dodatkowa atrakcja dla gości podczas imprezy zorganizowanej - papierowe „lampiony szczęścia” z metalowym stelażem od kilku lat królują na polskich plażach, weselach czy wieczorach panieńskich. Podpalane i wypuszczane bez kontroli w niebo, mogą doprowadzić jednak do tragedii.

Pożary, wypadki lotnicze, śmierć zwierząt

Przede wszystkim ich tlące się szczątki mogą spowodować pożar lasu lub terenów zamieszkałych przez ludzi. Zdarzało się także, że fruwające lampiony stawały się przyczyną wypadków komunikacyjnych. Na końcu ich pozostałości po prostu zaśmiecają nasze środowisko. Każdy taki lampion składa się bowiem z natłuszczonego papieru ryżowego, woskowej rozpałki i metalowego drucika, który nadaje mu cały kształt. To wszystko ląduje potem na łąkach, w lasach czy morzu. Niestety ta ostatnia część staje się również niebezpieczną pułapką dla wielu zwierząt, która może je poważnie okaleczyć. Niemal co sezon akcje informacyjne pt. „Lampiony Nie-szczęścia” właśnie na ten temat organizuje pozarządowa organizacja ekologiczna WWF Polska.

Spadające wypalone szczątki tych lampionów lądują na terenach zamieszkałych przez zwierzęta, które próbują je zjeść, sądząc, że to pokarm. Elementy konstrukcyjne nie są przez nie trawione, a metalowy stelaż może poważnie okaleczyć ich wnętrzności.

Lampiony na imprezach masowych

„Najlepszym sposobem byłoby wycofanie lampionów ze sprzedaży. Do czasu, gdy takie decyzje zostaną podjęte, to na nas spoczywa odpowiedzialność i każdy może mieć wpływ na zmniejszenie zagrożenia. Nie kupujmy i nie wypuszczajmy lampionów. Zwracajmy też uwagę innym, którzy planują puszczanie lampionów. Podobnie powinni zachowywać się organizatorzy imprez masowych, w których programie wciąż pojawiają się 'atrakcje' w postaci lampionów.” - podkreśla Rafał Jankowski z WWF Polska.
Z podobnymi inicjatywami wychodzą także samorządy. W tym roku przy wejściach na plażach znajdujących się w gminie Władysławowo ustawiono tablice informacyjne o zakazie puszczania lampionów. Znaki pojawiły się na odcinku od Karwi aż po Chałupy.

07.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Wypłaty za promowanie szczepień w sieci. Gwiazdy się tłumaczą

Zaskoczenie. Tak reagują polscy influencerzy, którzy mieli wspierać rządowe działania zachęcające do szczepień. Okazuje się, iż nie wiedzieli, że mieli brać udział w jakiejś akcji i brać za to pieniądze.

Start wielkiej akcji promocyjnej ogłosił w maju na Stadionie Narodowym szef KPRM Michał Dworczyk. Rząd do współpracy zaprosił sportowców, aktorów, celebrytów, internetowych influencerów – gwiazdy YouTube’a, Tik-Toka czy Instagrama. Wszyscy oni mieli przekonać Polaków, że warto się zaszczepić przeciw COVID-19. Na billboardach można było zobaczyć np. Macieja Musiała, siatkarzy, a w telewizyjnych spotach występował Cezary Pazura. W internecie o potrzebie szczepień miało mówić 30 gwiazd tego medium.

Pod koniec lipca Kancelaria Premiera odpowiedziała na pytanie jednej z internautek i ujawniła, komu płaci za działania proszczepienne. Na liście, która została opublikowana w sieci, są takie postacie jak: Blowek, Red Lipstick Monster, Adam Drzewiecki czy Karol Paciorek. Każdy z nich ma od kilkuset tysięcy do kilku milionów fanów. Część z osób wymienionych w dokumencie była zaskoczona swoją obecnością na liście. „Nigdy nie dostałam nawet takiej propozycji. Do szczepień zachęcałam z własnej woli i zupełnie za darmo.” – ogłosiła Joanna w sieci znana jako Szafa Sztywniary.

Według danych przekazanych przez Kancelarię Premiera miała ona otrzymywać pieniądze za proszczepienne posty na Instagramie. „Wygląda na to, że agencja pracująca na zlecenie rządu przypisała sobie moją darmową robotę.” – cytuje influencerkę „Gazeta Wyborcza”. Dwa tygodnie temu poprosiła KPRM o wyjaśnienia. Odpowiedzi nie dostała. Kancelaria tłumaczy się teraz, że agencja wynajęta do akcji promocyjnej popełniła błąd i obecnie lista osób zaangażowanych w akcję jest korygowana i rozsyłana do osób, które prosiły o takie dane. KPRM nie ujawniła na razie, której agencji zlecono przeprowadzenie działań promocyjnych.

Tyle, że jak piszą dziennikarze, na nowej liście Szafa Sztywniary nadal jest. Znajdują się na niej też nowe postacie, z czego przynajmniej jeden (Jakub „Kromka” Górka) odmówił udziału w akcji. „Całe to zamieszanie, mimo że idea była słuszna, stało się wodą na młyn dla antyszczepionkowców. Sama otrzymywałam wiele wiadomości pełnych hejtu. Czytałam, że się sprzedałam. Zostałam nawet nazwana ‘sztywny pinokio’.” – mówi Joanna.

05.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Pszczoły w starych pralkach. Nowy trend w miastach

Miejskie pasieki już nikogo nie dziwią, ale teraz nadchodzi nowa moda. Pszczoły wprowadzają się do zużytych pralek i jest im tam dobrze. Już kilkadziesiąt miast bierze udział w tym wyjątkowym programie.

W Częstochowie już stoją. Tak samo w Świdniku, a wkrótce będą także w Kraśniku. W sumie aż 35 polskich miast bierze udział w projekcie „Elektryczne śmieci”, realizowanym przez Fundację Odzyskaj Środowisko. Jej plan działania jest prosty. W każdej z miejscowości stawia specjalne pojemniki, do których wrzucane są elektrośmieci. Część z nich jest użyta na nowo, jako ule dla pszczół. Jak mówi Robert Magolon, szef projektu „Elektryczne śmieci”, 12 kolejnych miast ma do programu dołączyć jeszcze w tym miesiącu. „Dla nas współpraca z samorządami przy budowie pasieki jest o tyle ważna, że jako fundacja zajmujemy się przede wszystkim edukacją ekologiczną. Zależy nam na tym, aby m.in. młodzi mieszkańcy dowiedzieli się jak najwięcej o pszczołach, ale też o tym jak można wykorzystać materiały z recyklingu np. w domu.” – tłumaczy Krzysztof Kieszkowski z Fundacji Odzyskaj Środowisko.

Pasieka w Świdniku stanęła przy jednej z ulic, niedaleko stacji paliw i domów. „Już na pierwszy rzut oka widać, że nie są to standardowe ule. Obudowa korpusu została wykonana z bębnów od pralek.” – mówi Kinga Rodkiewicz z Fundacji Odzyskaj Środowisko, a Krzysztof Kukawski, opiekun pasieki, dodaje, że owady czują się tu dobrze: „Obecnie pszczoły oblatują teren w odległości 3 -4 km. Natomiast odległość, którą pokonują te owady dla bazy pożytkowej wynosi do półtora kilometra. Obawiałem się, że po przywiezieniu uli w to miejsce, pszczoły wrócą do mojej pasieki, która jest także w Świdniku. Ale nie wróciły”.

„Projekt wpisuje się w proekologiczną strategię miasta. Takich eko projektów mamy więcej. To m.in. zbiórka elektrośmieci, łąki kwietne czy ostatni nasz duży projekt – budowa kolektora wód deszczowych.” – wylicza Marcin Dmowski, zastępca burmistrza Świdnika. Kukawski dodaje, że pod koniec maja przyszłego roku należy się spodziewać pierwszego miodu.

08.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shuterstock, Inc.

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed