Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 30 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Rośnie dyskryminacja!
Belgia skrytykowana za kiepską jakość wody w kąpieliskach
Belgia: Kto najczęściej ginie w wypadkach drogowych?
Belgia: 750 tys. euro na agroekologię w ramach 16 projektów
Belgia, Flandria: Woda w większości kąpielisk „znakomitej jakości”
Belgia: Tu co drugie mieszkanie w cenie do 190 tys. euro!
Niemcy: Rośnie liczba rodzin wielodzietnych
Belgia: W tym regionie połowa mieszkańców z wyższym wykształceniem
Słowo dnia: Broccoli
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Maroko zawiesza wszystkie loty z i do Belgii

Marokańskie Ministerstwo Zdrowia podjęło decyzję o zawieszeniu aż do odwołania wszystkich lotów pasażerskich z i do Belgii. Informację tę potwierdziło belgijskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Zawieszenie lotów weszło w życie o północny, w dniu 1 marca. Jest to środek mający zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa.

Jak informuje agencja prasowa Belga, na skutek wprowadzenia zakazu dotkniętych zostało 56 lotów, obsługiwanych m.in. przez Air Arabia, Royal Air Maroc, TUI oraz Brussels Airport.

W rozmowie z VRT, przedstawiciele TUI przekazali, że na razie loty zostały wstrzymane na trzy tygodnie, do 21 marca, ale nie wiadomo, czy to prawda.


02.03.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

Belgia, koronawirus: Więcej hospitalizacji i zakażeń, dużo mniej zgonów

W okresie od 20 do 26 lutego testy na koronawirusa dawały pozytywny wynik średnio u 2.394 mieszkańców Belgii dziennie – poinformował we wtorek Państwowy Instytut Zdrowia Sciensano. To o 12% więcej nowych zakażeń niż tydzień wcześniej.

W dniach od 20 do 26 lutego wykonywano średnio 40,4 tys. testów dziennie. To o 7% więcej niż tydzień wcześniej, informuje portal vrt.be. Około 6,7% testów daje obecnie wynik pozytywny.

W tygodniu od 23 lutego do 1 marca do belgijskich szpitali trafiało dziennie średnio 149 chorych na COVID-19. To o 20% więcej niż tydzień wcześniej.

W sumie w belgijskich szpitalach przebywa 1.936 pacjentów zakażonych koronawirusem, poinformował we wtorek portal vrt.be. 410 z nich leży na oddziałach intensywnej terapii, z czego 212 korzysta z pomocy respiratora.

W okresie od 20 do 26 lutego na COVID-19 umierało w Belgii średnio 23 ludzi dziennie. To o prawie 36% mniej niż w poprzednim tygodniu. W sumie od początku pandemii na koronawirusa zmarło prawie 22,1 tys. mieszkańców Belgii.

Do 28 lutego pierwszą dawkę szczepionki na koronawirusa podano 495 tys. mieszkańcom Belgii. Około 308 tys. osób dostało już drugą dawkę.

02.03.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

Belgia: Uber zniknie z Brukseli? „Kierowcy nie mogą używać smartfonów”

Władze Regionu Stołecznego Brukseli tak zmieniły interpretację starych przepisów, że dalsze funkcjonowanie kierowców Ubera w belgijskiej stolicy może być praktycznie niemożliwe – poinformował dziennik „La Libre Belgique”.

Zgodnie z nową interpretacją przepisów z 1995 r. kierowcy Ubera nie mogą używać smartfonów z geolokalizacją (GPS) do potwierdzania przejazdów, a umowa z klientem powinna być zawarta na piśmie co najmniej trzy godziny przed kursem. Podobne przepisy od około ćwierćwiecza dotyczą firm, które wynajmują klientom limuzyny z szoferem.

Takie wymogi właściwie uniemożliwiają dalsze funkcjonowanie Ubera w Brukseli, opisuje portal vrt.be. Atrakcyjność tej usługi polega właśnie na tym, że klient za pomocą aplikacji na smartfona może szybko skontaktować się z kierowcą znajdującym się w okolicy i wskazać mu adres, pod który ma przyjechać.

- Uber omija pewne przepisy, korzystając z prawa dotyczącego wynajmu limuzyn z kierowcami. Teraz firma ta będzie musiała dostosować się do wszystkich zasad tego systemu – portal vrt.be cytuje Rudiego Vervoorta, premiera Regionu Stołecznego Brukseli.

Przedstawiciel Ubera poinformował, że sprawie przyjrzeć się musi jeszcze Trybunał Konstytucyjny. Jeśli nie uda się zablokować tych zmian, oznaczać to będzie wielkie problemy dla około 2 tys. kierowców Ubera w tym regionie, ostrzega amerykańska firma.

Także w samym brukselskim rządzie zdania na ten temat są podzielone. – To szaleństwo, by w 2021 r. zakazywać smartfonów i inteligentnych technologii. Powinniśmy poczekać na decyzję Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Ubera i firm taksówkarskich oraz jednocześnie pracować nad nowym rozwiązaniem – powiedział Pascal Smet z władz miasta, cytowany przez dziennik „De Standaard”.

06.03.2021 Niedziela.BE // fot. Pe3k / Shuttterstock.com

(łk)

 

Polska: Przeprowadzenie spisu powszechnego wynika ze zobowiązań międzynarodowych. Spis rusz 1 kwietnia, potrwa do 30 września

Przeprowadzenie spisu powszechnego ludności i mieszkań podczas pandemii nie jest fanaberią GUS. To przedsięwzięcie wynikające z uzgodnień międzynarodowych i wymagające wieloletnich przygotowań. W tej edycji spis powszechny będzie miał zwłaszcza formę samospisu internetowego - tłumaczą demografki.

Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2021 rusza 1 kwietnia. W tej edycji samospis internetowy będzie po raz pierwszy obowiązkowy - każdy będzie więc miał zadanie, aby wypełnić w Internecie przygotowany przez GUS formularz. Jeśli ktoś (np. ze względu na zaawansowany wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność) nie będzie w stanie się samodzielnie spisać, pomogą mu w tym rachmistrze – telefonicznie, a w wyjątkowych sytuacjach - bezpośrednio. Początkowo spis miał trwać do końca czerwca, jednak przyjęty przez rząd projekt nowelizacji, zakłada, że termin zostanie wydłużony do 30 września br.

W rozmowie z PAP przewodnicząca Komitetu Nauk Demograficznych PAN prof. Elżbieta Gołata z UEP i prof. Irena E.Kotowska z SGH, honorowa przewodnicząca komitetu przypominają, że ostatni spis powszechny miał miejsce w 2011 r. Już wtedy pojawiła się możliwość samospisu internetowego, jednak nie miała ona charakteru obowiązkowego. Skorzystało z niej wówczas 11 proc. respondentów.

MIĘDZYNARODOWE USTALENIA

Badaczki tłumaczą, że istnieją międzynarodowe ustalenia dotyczące przeprowadzania spisu powszechnego ludności w regularnych, 10-letnich odstępach czasu. Nad tematyką spisu, ujednolicaniem definicji pojęć i kategorii demograficznych, ekonomicznych i społecznych, a także zadawanych pytań oraz metodami realizacji spisów pracują międzynarodowe zespoły – ONZ publikuje zasady i zalecenia dotyczące spisów ludności i mieszkań. Są one podstawą do przygotowania przez Konferencję Statystyków Europejskich (Conference of European Statisticians) rekomendacji dla spisów powszechnych ludności w krajach europejskich. Przygotowanie i realizację spisów w krajach Unii Europejskiej koordynuje Eurostat, a podstawy prawne tworzą regulacje Parlamentu Europejskiego i parlamenty poszczególnych krajów członkowskich.

"Spis powszechny jest nam ciągle bardzo potrzebny" - podkreślają rozmówczynie PAP.

"Pojawiły się głosy, że to fanaberia rządu, żeby w czasie pandemii przeprowadzać spis powszechny. Ale ustawę o spisie przyjęto jeszcze w 2019 r., a więc przed epidemią - i trzeba było na to przewidzieć środki finansowe. A ja powiedziałabym, że właśnie dlatego, że mamy pandemię, nie możemy ze spisu zrezygnować. Potrzebujemy teraz dokładnej informacji, jak wyglądają nasze zasoby ludnościowe, jakie jest przestrzenne rozmieszczenie ludności, w jakich strukturach rodzin i gospodarstw domowych żyją Polacy" - mówi prof. Irena E. Kotowska. Podkreśla, że spisy powszechne są jedynym źródłem danych o całej zbiorowości rodzin i gospodarstw domowych, a także o gospodarstwach zbiorowych. Dodaje, że w przygotowanie spisu i zaplanowanie jego bezpiecznego przebiegu w czasie pandemii włożono ogromny wysiłek (rozwiązania testowano choćby podczas przeprowadzonych wiosną i jesienią zeszłego roku spisach próbnych).

Prof. Gołata zwraca uwagę, że spis rolny z powodzeniem przeprowadzono w Polsce już w czasie pandemii (zakończył się w listopadzie 2020 r.). Zauważa jednak, że niektóre państwa, np. Irlandia czy Niemcy, odłożyły swoje spisy powszechne na kolejne lata. Demografka tłumaczy, że w Irlandii spis miał być przeprowadzony w sposób tradycyjny – łącznie z formularzem papierowym, w Niemczech zdecydowano się na spis oparty na rejestrach, jednak z uwzględnieniem badań w terenie, były więc realne obawy, że taka forma może budzić większe zagrożenie epidemiczne. Tymczasem Polska – jak zauważa prof. Gołata - w znacznie większym stopniu była gotowa na spis w formie internetowej i z zastosowaniem technik telekomunikacyjnych (CAWI i CATI). Podkreśla też, że ONZ nie zaleca zmiany trybu dla żadnego spisu, który jest już na zaawansowanym etapie przygotowań, tak więc decyzja każdego państwa wymagała dogłębnej analizy już poniesionych nakładów finansowych oraz stopnia zaawansowania prac.

NIE WSZYSTKO JEST W REJESTRACH

Wiele danych zbieranych w czasie planowanego w Polsce spisu bazuje na zasobach zgromadzonych już w rejestrach, prowadzonych przez administrację publiczną dla potrzeb zarządzania państwem. Rejestry – takie jak PESEL, ZUS, NFZ, REGON, rejestry budynków i mieszkań prowadzone przez Głównego Geodetę Kraju czy rejestry prowadzone przez Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej - jak tłumaczy prof. Gołata - zawierają sporo informacji, z których GUS będzie korzystał w czasie spisu. Bazy te wciąż jeszcze nie gromadzą jednak wszystkich informacji, potrzebnych do celów statystycznych, przykładowo, nie zawierają odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące rodzin i gospodarstw domowych, faktycznego stanu cywilnego, narodowości, języka ojczystego, wyznania czy poziomu wykształcenia. Na razie nie wystarczają więc, by w Polsce zrezygnować przeprowadzenia spisu powszechnego.

Ekspertka z UEP dodaje, że niektóre państwa zrezygnowały już teraz z przeprowadzania tradycyjnych spisów powszechnych, zdając się wyłącznie na dane gromadzone w rejestrach. Chodzi zwłaszcza o kraje skandynawskie (ostatnio również Włochy i Austria). Tam jednak od ponad 50 lat rejestry administracyjne wykorzystywane są przez statystykę publiczną i cały czas doskonalone pod względem zakresu gromadzonych danych i ich jakości także pod względem międzynarodowych wymagań. "Skandynawskie rejestry prowadzone są w szerszym zakresie - dotyczą także gospodarstw domowych i zatrudnienia. Można więc z nich uzyskać więcej danych, niż z rejestrów, którymi teraz w Polsce dysponujemy" - komentuje prof. Gołata.

Demografka z UEP zaznacza jednak, że w ostatnich latach wykonano wiele działań, by polskie rejestry - prowadzone dotąd na potrzeby poszczególnych ministerstw - były szerzej wykorzystywane przez statystykę publiczną. Poprawia się ich jakość, a korzystanie z wielu rejestrów pozwala na uzyskanie informacji bardziej kompatybilnych z danymi, które uzyskiwano dotąd w czasie spisów powszechnych, przykładem może tu być zaproponowana przez Departament Badań Demograficznych GUS metoda rekonstrukcji rodzin.

WIARYGODNOŚĆ SAMOSPISU

Czy istnieje ryzyko, że odpowiedzi udzielane przez Polaków w ramach samospisu będą mniej dokładne, niż gdyby były wypełniane w obecności rachmistrza? Rozmówczynie PAP zgodnie zaprzeczają. Według nich efekt obowiązkowego samospisu będzie wręcz przeciwny - odpowiedzi udzielane w ankiecie będą bardziej wiarygodne. Zwłaszcza w pytaniach dotyczących tak delikatnych kwestii jak np. wyznania czy przynależności etnicznej. Prof. Gołata zwraca uwagę, że czasem trudno było szczerze odpowiedzieć na te pytania w obecności rachmistrza - niekiedy jest to osoba, którą respondent zna. W dodatku niejednokrotnie rachmistrz spisywał dane o członkach gospodarstwa domowego od osoby, którą akurat zastał w domu. I tak np. ojciec udzielał informacji o wyznaniu pełnoletniej córki. "A to bardzo delikatne kwestie" - komentuje prof. Gołata. I dodaje, że teraz w ramach samospisu każdy sam może udzielić odpowiedzi za siebie. W ten sposób zwiększa się szansa bezpośredniego udziału w spisie wszystkich członków gospodarstwa domowego.

"Będziemy mieć informacje z pierwszej ręki" - komentuje prof. Kotowska. Przypuszcza ona, że samospis może się cieszyć większą popularnością, niż 10 lat temu - nie tylko ze względu na obowiązek, ale i ze względu na wzrost kompetencji cyfrowych wśród ludności, co jest m.in. efektem ubocznym pandemii.

ILE NAS JEST?

Demografki liczą na to, że ze spisu dowiedzą się więcej o zmianach struktur rodzin i gospodarstw domowych. Liczą też na weryfikację szacunków, ile Polaków przebywa za granicą ponad 3 miesiące i jakie są ich struktury demograficzne. "Z szacunków GUS dotyczących struktury wieku tych Polaków na koniec 2018 r. wynika, że wśród kobiet nadreprezentowana, w stosunku do kraju jest grupa osób w wieku 25-39 lat, a więc także kobiet o największym wkładzie w poziom dzietności. Brak tych kobiet uszczupla nasz potencjał reprodukcyjny. One mogłyby tu być i mieć tu dzieci" - komentuje prof. Kotowska.

Choć mówi się, że liczba mieszkańców Polski wynosi ok. 38 mln osób, to z szacunków prof. Gołaty dotyczących ludności rezydującej przeprowadzonych na podstawie poprzedniego spisu wynika, że w kraju mieszka zdecydowanie mniej osób. "W moich szacunkach zabrakło ponad miliona osób w wieku 20-34 lata, a więc w wieku największej aktywności zawodowej, matrymonialnej i prokreacyjnej. Ponad 50 proc. z nich to kobiety" - mówi badaczka. Demografki dodają, że aktualna ocena tego ubytku może być dokonana na podstawie ponownej inwentaryzacji zasobów ludnościowych.

PO CO TEN SPIS?

Dane spisowe o liczbie ludności i jej strukturach są podstawą do opracowania bilansów ludności w latach między spisami, czyli szacunku stanu liczebnego ludności Polski i jej struktury na koniec czerwca i koniec grudnia każdego roku. A te wielkości wraz z liczbą rodzin i gospodarstw domowych są potrzebne do wyznaczania wskaźników demograficznych i wielu innych wskaźników ekonomiczno-społecznych.

Z danych o ludności i rodzinach oraz gospodarstwach domowych korzystają badacze, ale przede wszystkim władze administracyjne szczebla centralnego, regionalnego i lokalnego podczas podejmowania decyzji i projektowania planów rozwojowych. I tak np. na podstawie danych o ludności wyliczane są np. państwowe dotacje dla poszczególnych gmin, powstają budżety jednostek samorządu terytorialnego, przygotowywane są analizy dotyczące stabilności finansowej kraju. Kształtowana jest też polityka w zakresie oświaty, zagospodarowania przestrzennego, ochrony zdrowia, żywności, mieszkalnictwa. Z danych tych korzystają też przedsiębiorstwa i inwestorzy zagraniczni analizując rynek dla swoich usług.

Polska korzysta z dotacji unijnych, które przyznawane są m.in. na podstawie wielkość kraju i liczebność jego mieszkańców. Również liczba miejsc w Parlamencie Europejskim związana jest z wielkością populacji krajów członkowskich.

06.03.2021 Niedziela.BE // źródło: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autorka: Ludwika Tomala // fot. Shutterstock, Inc.

(kmb)

 

Subscribe to this RSS feed