Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Polacy nie chcą mieć dzieci? Jeden z powodów: zarobione kobiety
Belgia: Młodzi ludzie z przewlekłymi chorobami narażeni na liczne ograniczenia
Belgia: Coraz częściej cierpimy na długotrwałą depresję i wypalenie zawodowe
Niemcy: 20% kobiet doświadczyło przemocy seksualnej w dzieciństwie
Belgia: Braknie mieszkań? Coraz mniej pozwoleń na budowę
Słowo dnia: Waarschuwen
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 8 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Bezrobocie trochę większe niż przed rokiem
Polska: Są terminy wypłat wdowiej renty. Start już 1 lipca
Belgia: 9 osób ukaranych grzywną za niestawienie się na wybory
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Kobiety w publicznych toaletach mają gorzej niż mężczyźni. To dyskryminacja

Kobieta, która idzie do publicznej toalety musi, czekać w nawet kilkunastominutowej kolejce. Problem tkwi w przepisach. Ministra Katarzyna Kotula chce to zmienić.

Co tak wydłuża kolejki do toalet na dworcach kolejowych, lotniskach, stacjach benzynowych czy podczas imprez masowych? Dysproporcja w liczbie misek ustępowych dla kobiet i mężczyzn.

Za mało „oczek”

Obecne przepisy przewidują, że w toaletach publicznych powinna przypadać co najmniej jedna miska ustępowa na 20 kobiet, podczas gdy mężczyznom przypada jedna miska ustępowa i jeden pisuar na 30 osób. W praktyce zwykle wygląda to następująco: dla 60 mężczyzn przewidziane są cztery „oczka”, czyli pisuary lub miski ustępowe, podczas gdy dla tej samej liczby kobiet już tylko trzy.

Ministra do spraw równości Katarzyna Kotula zauważyła, że obecne przepisy dyskryminują kobiety. Dlatego zwróciła się do ministra infrastruktury z prośbą o podjęcie działań legislacyjnych, które zmienią rozporządzenie z 12 kwietnia 2002 roku w sprawie warunków technicznych budynków.

W ten sposób temat poruszony przez posła Artura Szałabawkę, który w swojej interpelacji zasugerował zwiększenie liczby misek ustępowych w toaletach ogólnodostępnych dla kobiet do nie mniej niż trzech na 30 osób, zaczął żyć.

Brakuje toalet rodzinnych

Według Barbary Kani, architektki, zrównanie liczby toalet dla kobiet i mężczyzn może tylko częściowo rozwiązać problem. Kobiety z przyczyn fizjologicznych potrzebują po prostu częstszych wizyt w łazience i często też pomagają osobom starszym w korzystaniu z toalety, więc prędzej czy później jakaś kolejka na pewno się przytrafi.

Problem jak najbardziej widzą użytkowniczki toalet. Ich zdaniem brakuje rodzinnych toalet na stacjach benzynowych. Często kolejki tworzą się dlatego, że kobiety muszą korzystać z toalet razem z dziećmi.

Jest petycja

Problem dyskryminacji w dostępie do toalet skłonił Barbarę Kanię do współtworzenia petycji.

Zaproponowano w niej m.in. zwiększenie liczby misek ustępowych w toaletach dla kobiet do pięciu na 60 osób (nie mniej niż 3 na 30).

W miejscach, w których z toalet korzysta się w krótkich przerwach, jak teatr czy szkoła, postulowane jest zaprojektowanie większej liczby toalet. Ponadto, sygnatariusze petycji proponują wyposażenie 10 proc. kabin w umywalki oraz utworzenie toalet rodzinnych.

Przewidziano również zwiększenie dostępności pomieszczeń do karmienia i przewijania dzieci. Wniesiono o obowiązek wydzielenia pomieszczenia do karmienia i przewijania dzieci w obiektach usług i handlu o powierzchni użytkowej powyżej 100 mkw. (a nie powyżej 1000 mkw., jak to jest obecnie).

Czy to coś zmieni? Czas pokaże.


22.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Zalewają nas używane auta. Coraz starsze i coraz więcej

Na potęgę sprowadzamy z zagranicy używane samochody. Minusem jest to, że często są to auta nie tylko wiekowe, ale także uszkodzone.

Według danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar „od początku roku do końca lipca prywatni importerzy sprowadzili ich ponad 518 tys., o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej – podaje „Rzeczpospolita”.

Tylko w lipcu zarejestrowano ich aż 87 tys. osobówek i  dostawczaków. Ten rok – jak prognozuje Samar – zamkniemy liczbą nawet 960 tys. aut z importu. Najwięcej od 10 lat.

Zdecyduję się na używkę z zagranicy

Pan Michał jeździ 12-letnim Hyundaiem i30 cw. Auto rodzinne, przydatne, ale czas je zmienić.

– Szwankuje w nim coraz więcej i już od kilku lat myślę nad zmianą – podkreśla.

Co go powstrzymuje? – Od pandemii ceny samochodów mocno poszły w górę. Na samochód z salonu mnie nie stać. Zostaje rynek wtórny, ale muszę to skalkulować. Za swój mógłbym dostać może 20 tys. Przynajmniej drugie tyle muszę dołożyć – odpowiada.

I dodaje: – Używka z zagranicy to chyba to, na co się zdecyduję.

Nieuczciwi dilerzy oszukują klientów

Znalezienie w miarę nowego auta na pewno się uda, ale proste nie będzie. Aż 56 proc. obecnie sprowadzanych ma więcej niż 10 lat. Młodszych niż cztery lata jest mniej niż 10 proc., a średnia importowanych pojazdów wynosi 12,3 roku.

– Importowane samochody są często przedmiotem różnych oszustw ze strony nieuczciwych dilerów, którzy próbują zwiększyć zyski, oszukując klientów – mówi w rozmowie z dziennikiem Karolína Topolová, dyrektor generalna Aures Holdings.

Aż 70-80 proc. sprowadzanych do Polski samochodów jest z cofniętym przebiegiem.

Skąd ściągamy używane auta

Kierunki, z których do Polski wjeżdżają używki są niezmienne od lat. To Niemcy (295 tys. od stycznia do lipca), Francja (59,3 tys.), Belgia (42,1 tys.).

Błyskawicznie rośnie import z USA: w lipcu było to już czwarte źródło zaopatrzenia prywatnych importerów w Polsce (30,6 tys. aut w br.) – czytamy.

I chociaż są tańsze, częściej bywają uszkodzone.

„Według firmy Carfax Europe, która zbiera dane o autach, przeważająca większość pojazdów z USA jest powypadkowa lub zakwalifikowana jako nienadające się do ruchu” – ostrzega Rz.


22.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

Polska: Jasnowidzki maja partię. Politolog: Takiego poczucie humoru nie mamy

Ona założyła, a sąd zarejestrował nową partię polityczną. I nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie to, kim są założycielki. To jasnowidzki.

„Odkąd pamiętam, śniłam, co się zdarzy. Już jako mała dziewczynka wiedziałam, że można zadać każde pytanie, a we śnie przyjdzie odpowiedź. A jednak jakaś część mnie czuła, że to za mało!” – „Rzeczpospolita” cytuje internetowy wpis założycielki Izabeli Trędowicz.

Szczęśliwa Polska jasnowidzek

Nową partię zarejestrował Sąd Okręgowy w Warszawie. Jej założycielki nazwały ją – jak donosi dziennik – Szczęśliwa Polska. Jej założycielką jest cytowana Izabeli Trędowicz, a członkinie przeszły wcześniej u liderki kurs jasnowidzenia.

Trędowicz chce wykorzystać w polityce swoje umiejętności.

„Z moją najlepszą uczennicą chcemy stworzyć cykl spotkań, podczas których jasnowidze będą mówić, jakie widzą rozwiązania problemów naszego kraju” – tak widzi rolę Szczęśliwej Polski na scenie politycznej jej liderka.

„Dotąd polityką zajmowali się politycy, czas postawić na osoby, które chcą i potrafią coś zmienić” – cytuje Rz.

Politolog: Aż takiego poczucie humoru nie mamy

– Moim zdaniem ta partia nie ma żadnych szansPolitycy ze sznytem popkulturowym są najczęściej szybko negatywnie weryfikowani przez wyborców – ocenia prof. Rafał Chwedoruk, politolog.

I dodaje: – Choć oglądamy kabarety, nie oznacza to, że mamy aż takie poczucie humoru, żeby zrobić jasnowidza politykiem.

Chce być tylko doradcą

Izabeli Trędowicz i jej Szczęśliwej Polsce nie odbiera to jednak chęci do działania. We wrześniu wystartuje strona internetowa partii. A ona sama zapewnia:

„Nie zależy mi na byciu premierem czy ministrem. Chcę zachować status doradcy, bo nie interesuje mnie władza ani pieniądze, a dobro społeczne”.


22.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Jedziesz do uzdrowiska, oddychasz brudnym powietrzem. To jeszcze leczenie?

Taki smutny wniosek wypływa z kontroli Najwyższej Izby Kontroli, która zbadała stan powietrza w uzdrowiskach. Ich status potwierdził minister zdrowia.

Czym oddychają kuracjusze, którzy jadą do uzdrowisk, żeby się leczyć. NIK wziął pod lupę 12 takich miejsc i zbadał  nich jakość powietrza. Okazało się, że żadne z nich nie spełniało wszystkich wymagań.

Minister zbagatelizował dokumenty

Już na „etapie potwierdzania statusu 12 uzdrowisk (…) zbagatelizowano problem zanieczyszczonego powietrza, co mogło mieć negatywny wpływ na zdrowie kuracjuszy, zwłaszcza tych o podwyższonym ryzyku zachorowalności, m.in. dla osób z chorobami układu oddechowego lub krążenia, a także seniorów i dzieci” – czytamy na stronie NIK.

„Mimo to w każdym przypadku potwierdzono status uzdrowiska bez żadnych zastrzeżeń” – podsumuje NIK.

Minister zdrowia po prostu uznał, że posiadają one „klimat o właściwościach leczniczych”. Zbagatelizował tym dokumenty wskazujące na niespełnienie tych wymagań.

Wysokie przekroczenia normy

Po kontroli NIK uznał, że w 11 z 12 badanych uzdrowisk były przekraczane normy zanieczyszczenia powietrza.

• Goczałkowice-Zdrój, Swoszowice, Rabka-Zdrój mieściły się w przedziale od 189 do 334 proc. dopuszczalnego poziomu.
• Busko-Zdrój, Ciechocinek, Cieplice, Inowrocław, Szczawno-Zdrój – w przedziale od 109 do 166 proc. normy.

Z kolei stężenia średnioroczne B(a)P przekraczane były w każdym uzdrowisku i mieściły się one w przedziale od 240 do 1450 proc. normy.

W 8 uzdrowiskach mogły wystąpić stężenia na poziomie co najmniej 700 proc. normy.

Smutne wnioski pokontrolne

Jak podkreśla NIK, w 2 przypadkach (Cieplice i Goczałkowice-Zdrój) gminy nie usunęły nieprawidłowości. Mimo to minister zdrowia  nie wystąpił do Rady Ministrów o pozbawienie ich statusu uzdrowiska.

„To zaniechanie spowodowało, że w 2018 r. gminy uzdrowiskowe mogły starać się o potwierdzenie statusu uzdrowiska na kolejne 10 lat, mimo że w dalszym ciągu nie spełniały wymagań w odniesieniu do jakości powietrza” – podsumowuje NIK.

Wnioski i zalecenia pokontrolne trafiły m.in. do ministra zdrowia.

Dlaczego jakość powietrza jest taki ważny?

Bo – jak odpowiada NIK – do uzdrowisk trafiają m.in osoby z chorobami układu oddechowego lub układu krążenia, seniorzy i dzieci.

W tych 12 uzdrowiskach, którymi zajmował się NIK – jak wynika z danych ZUS I NFZ – w latach 2018-2022 leczyło się ok. 45 tys. osób z grupy ryzyka, w tym prawie 7 tys. dzieci. Dlatego taka ważna dla zdrowia kuracjuszy jest jakość powietrza.

Zgodnie z przepisami status uzdrowiska może uzyskać obszar, który m.in. posiada klimat o właściwościach leczniczych i spełnia odpowiednie wymagania środowiskowe.


22.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

Subscribe to this RSS feed