Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Niemcy: 20% kobiet doświadczyło przemocy seksualnej w dzieciństwie
Belgia: Braknie mieszkań? Coraz mniej pozwoleń na budowę
Słowo dnia: Waarschuwen
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 8 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Bezrobocie trochę większe niż przed rokiem
Polska: Są terminy wypłat wdowiej renty. Start już 1 lipca
Belgia: 9 osób ukaranych grzywną za niestawienie się na wybory
Belgia, Zeebrugge: Kierowca ciężarówki miał przy sobie 400 kg narkotyków!
Niemcy: Była minister spraw zagranicznych szefową Zgromadzenia Ogólnego ONZ!
Belgia: Niespodzianka dla fanów! Drake wystąpi w Antwerpii!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Mandat za głośne słuchania radia w samochodzie? Ministerstwo odpowiada

Jeden z posłów domaga się karania kierowców za to, że mają w aucie za głośną muzykę. Znamy już stanowisko resortu spraw wewnętrznych w tej sprawie.

Czesław Mroczek, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, wylicza, że w 2022 roku policja nałożyła 2022 r. – 29 208 mandatów za zakłócanie porządku, a w 2023 roku było ich 30 135. Część z tych przypadków to zakłócanie tzw. ciszy nocnej.

Formalnie jednak w polskim prawie takiego terminu nie ma.

Czemu Mroczek zajmował się mandatami? Bo musiał odpowiedzieć na interpelację posła Jarosława Sachajki z Kukiz'15.

Za głośna muzyka jest niebezpieczna na drodze

„Coraz częściej mijają nas, uczestników ruchu drogowego, rozpędzone samochody, różnych marek, których kierowcy niezwykle głośno słuchają radia bądź muzyki. Wzbudza to uzasadniony niepokój o bezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego, sytuacja ta może zatem stwarzać zagrożenie dla poruszających się” – napisał poseł w swojej interpelacji.

I zwraca uwagę, że fale dźwiękowe płynące z rozkręconego do maksymalnych wartości głośnika, dosłownie uderzające kierowcę po uszach, sprawiają, że zupełnie nie słyszy on tego, co się dzieje w otoczeniu prowadzonego przez niego pojazdu.

A to może być niebezpieczne, bo kierowca może nie słyszeć pojazdów uprzywilejowanych jadących na sygnale.

„Czy ministerstwo jest skłonne rozważyć, kierując się dobrze rozumianą troską o bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu drogowego, wprowadzenie przepisów odnoszących się wprost do zakazu słuchania głośniej muzyki w samochodzie?” – pyta Sachajko.

Nie ma dowodów, że tak jest

Ministerstwo odpowiada, że słuchanie głośnej muzyki podczas kierowania pojazdem nie jest czynem zabronionym.

„W związku z tym taki przypadek nie może stanowić podstawy faktycznej zatrzymania pojazdu do kontroli drogowej” – informuje wiceminister.

Resort nie ma też żadnych badań świadczących o tym, że głośna muzyka w aucie zwiększa ryzyko wypadku drogowego.

Najważniejsze jednak jest to, że MSWiA nie zamierza wprowadzać jakichś ostrych przepisów. I to nie tylko dlatego, że nie widzi merytorycznych podstaw.

„(…) ewentualne podjęcie inicjatywy legislacyjnej w omawianym obszarze (…) pozostaje w zakresie właściwości ministra infrastruktury” – informuje posła wiceminister.


26.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Wulkaniczna chmura zmierza nad Polskę. Jest się czego bać?

Gęsta chmura dwutlenku siarki przemieszcza się nad Europą. Odczujemy to również w Polsce.

To pokłosie wybuchu wulkanu Sundhnukur na Islandii. Znajdujący się na półwyspie Reykjanes ożył po 800 latach uśpienia.

To nie były języki ognia, tylko tryskająca lawa

– Około 22 zobaczyliśmy na niebie wielką czerwoną łunę, która wyglądała jak pożar. Pomimo okrutnego wiatru poszliśmy w jej stronę. W pobliżu był pagórek, na którym stało kilku gapiów, w tym chłopak z lornetką. Zapytałam go, czy wie może, co się stało. Powiedział, że to wulkan i dał nam popatrzeć przez lornetkę – opowiadała serwisowi gazeta.pl znajdująca się na miejscu Polka.

I dodaje: – To, o czym myśleliśmy, że było językami ognia, okazało się tryskającą lawą.

Paniki nie ma. Bo nie jest to groźna erupcja, która rzekami lawy siałaby zniszczenie. Ale w powietrze wzbiła się gęsta chmura zanieczyszczeń.

Ta gęsta zawiesina to dwutlenek siarki

Może podrażniać drogi oddechowe i wywołać problemy z oddychaniem czy ból gardła. Kiedy chmura nadeszła nad wyspy brytyjskie tamtejsze portale biły na alarm, ale zanieczyszczenia znajdują się na tyle wysoko, że nie powinny zagrozić ludziom.

Chmura jednak się przemieszcza i ma nawiedzić zachodnie i północne rejony Polski.

Czy coś nam grozi?

Polskie służby nie wydają żadnych ostrzeżeń.

„W Polsce toksyczne substancje mogą pojawić się już w nocy z niedzieli na poniedziałek (25/26 sierpnia). Podwyższone stężenie dwutlenku siarki w naszym kraju może utrzymać się do wtorku (27 sierpnia)” – podaje „Super Express”.

Serwis o2 nie straszy chmurą, ale zastrzega: „Generalnie powodów do obaw nie ma, choć chmura z Islandii może być odczuwalna w naszym kraju. Może wywoływać większe lub mniejsze podrażnienia dróg oddechowych”.


26.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Szybkie Fakty od Zarutskiego FB

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Sprawdź, czy możesz spodziewać się wizyty kontrolerów

Jeśli zgłaszałeś źródło ciepła w domu do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB), możesz spodziewać się kontroli. Sprawdzą, czy nie skłamałeś.

Ten obowiązek – przypomnijmy – mieli właściciele lub zarządcy budynków i lokali, w których znajduje się źródło ciepła. Taką deklarację trzeba było złożyć do 30 czerwca 2022 roku.

Porównają z deklaracją CEEB

Organizatorem kontroli jest Główny Urząd Nadzoru Budowlanego. Kontrolerzy, którzy zapukają do naszych drzwi, sprawdza, jak ogrzewamy dom. Potem porównają to ze złożoną wcześniej deklaracją CEEB.

Jeśli stwierdzą, że to, co napisaliśmy w deklaracji, rozjeżdża się z tym, jak jest naprawdę, to właściciel budynku musi liczyć się karą finansową.

Kontrole – podkreślmy – to efekt tego, że wielu właścicieli chciało wprowadzić poprawki, a nawet wycofać złożone wcześniej deklaracje do CEEB. Dlaczego? Z powodu zmiany rodzaju instalacji grzewczej.

Okazuje się jednak, że niekiedy te poprawki wynikły z próby nielegalnego zdobycia dodatku węglowego.

Warto pamiętać, że za złożenie fałszywego oświadczenia grozi kara do 5 tys. zł.

Kto może zapukać do drzwi?

Urzędnik, strażnik miejski, kominiarz lub inspektor środowiska. Co ważne – jak przypomina Główny Urząd Nadzoru Budowlanego –   sprawdzą nie tylko, czy wykorzystywane źródło ciepła jest zgodne z deklaracją CEEB, ale także będą chcieli zdobyć więcej informacji o domu.

Jakich? Na przykład, ile dom ma lat, jaka jest grubość ocieplenia ścian, dachu i jakie jest roczne zużycie paliwa.


26.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polacy wydają na nią grube miliony. Marihuana idzie jak woda

Tylko w pierwszej połowie tego roku wydaliśmy ponad 135 mln zł na leczniczą marihuanę. I to jest problem.

W Polsce marihuana medyczna jest legalna od 1 listopada 2017 roku. Na receptę w aptece jest dostępna od stycznia 2019 roku.

To jest ten sam narkotyk co rozprowadzany przez dealerów. Zawiera ok. 19 proc. THC i mniej niż 1 proc. CBD, które nie ma działania odurzającego. Jest stosowana w wielu przewlekłych chorobach jak padaczka czy depresja.

Dr Google i wszystko jasne

Kiedy w wyszukiwarkę Google wpisać hasło „medyczna marihuana”, z miejsca wyświetla się reklama jednego z internetowych „sklepów”, który wystawia receptę.

„Medyczna marihuana jest produktem, który można dostać legalnie, o ile posiada się na niego receptę (...) Ze względu na różnorodny wpływ pozytywny na organizm w stanie choroby i jednocześnie małe ryzyko uzależnienia przy kontrolowanej przez lekarza terapii, coraz więcej osób zaczyna interesować się tematem.

(...) cena terapii interesuje niejednego pacjenta (...) Trzeba (...) liczyć się nie tylko z wydatkami w aptece, ale również z koniecznością zakupienia sprzętu i akcesoriów niezbędnych do leczenia” – czytamy na stronie.

Pierwsza taka wizyta u „lekarza internetowego” kosztuje 149 zł. Kolejna jest tańsza o 20 zł.

135 milionów złotych. Tyle pacjenci zostawili w aptekach

W pierwszym półroczu 2024 na legalną „trawkę” pacjenci wydali 135,6 mln zł – przytacza dane rynekzdrowia.pl.

Tylko w czerwcu wartość sprzedaży marihuany z aptek wyniosła 31,8 mln zł, podczas gdy rok temu 13 mln zł, a w czerwcu 2022 r.  3,1 mln zł. Okazuje się, że

Polacy wydają na ten specyfik cztery razy więcej niż jeszcze dwa lata temu.

„Z wypowiedzi zarówno przedstawicieli Naczelnej Izby Lekarskiej, jak i Naczelnej Izby Aptekarskiej wynika, że za tak dynamiczny wzrost  konsumpcji odpowiedzialne są firmy zatrudniające medyków do wystawiania preskrypcji na marihuanę z aptek (pot. Receptomaty)” – podkreśla serwis.

Tego typu strony to właściwie elektroniczny formularz i panel do zapłaty. Otrzymanie recepty może trwać ok. 15 minut.

Lekarz jak dealer. Spór medyków o marihuanę

Ministerstwo Zdrowia, wydając walkę receptomatom, początkowo chciało wpisać marihuanę na listę leków z obostrzeniami. Ostatecznie wypadała z tego zestawienia.

– Projekt rozporządzenia oddany do konsultacji publicznych różni się od tego, który ocenialiśmy w ramach prekonsultacji. Chcemy wiedzieć, dlaczego z listy substancji objętych obostrzeniami usunięto marihuanę – mówi Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy NIL.

Przyznaje, że nastawienie lekarzy do sprawy jest różne. Ci przepisujący zdalnie marihuanę uważają, że ograniczenia zaszkodzą pacjentom.

– Od niektórych lekarzy słyszymy, że skoro państwo przymyka oko na tak olbrzymią konsumpcję marihuany, to powinno ją zalegalizować, niż pozwalać na to, żeby medycy byli legalnie traktowani jak dilerzy narkotyków – dodaje Kosikowski.


26.06.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed