Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Park Tenbosch obiektem dziedzictwa kulturowego Brukseli!
Belgia: Do zoo w Antwerpii powrócą karłowate hipopotamy!
Belgia: Proximus zwalnia dyrektora naczelnego
Belgia: Rząd likwiduje podatek dla sektora żeglugowego
Belgia: Coraz więcej strajków w więzieniach!
Belgia: Supermarkety Colruyt i Delhaize wycofują dwie marki
Belgia: Nowe auto? Już tak często „elektryk”
Belgia: Czy w szkołach dyskryminują? Oto liczby
Słowo dnia: Ter ontspanning
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 3 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Papier toaletowy – król drożyzny. Wkrótce może być jeszcze droższy

W kwietniu papier toaletowy podrożał aż o 63,2 proc. rok do roku. Wkrótce jego ceny mogą wzrosnąć jeszcze bardziej.

Podstawowym powodem tak dużego wzrostu cen papieru toaletowego są rosnące koszty energii i celulozy, której brakuje na rynku. Eksperci przewidują, że ceny papieru toaletowego nadal będą rosły, choć może nieco wolniej niż dzieje się to teraz.

Wzrost cen produktów higienicznych

Eksperci branżowi zwracają również uwagę na gwałtowny wzrost cen produktów higienicznych – w tym papieru toaletowego – spowodowany kryzysem energetycznym. Droższa produkcja przekłada się na podwyżki cen w sklepach.

Dodatkowo łańcuchy dostaw zerwane jeszcze w czasie pandemii i w efekcie mniejszy import taniej celulozy z Azji także nie pomagają obniżać cen. To fatalna wiadomość dla klientów, bo przecież papier toaletowy znajduje się na podium najczęściej kupowanych produktów.

Za unijne przepisy zapłacimy wszyscy

Co więcej rozporządzenie, które ma zapobiec wylesianiu i degradacji lasów otrzymało ostateczną zgodę Rady Unii Europejskiej. W Dzienniku Urzędowym UE zostanie opublikowane najprawdopodobniej w czerwcu 2023 roku, a w życie wejdzie 20 dni po publikacji. Niestety wprowadzenie tych przepisów może jeszcze bardziej pogłębić kryzys na rynku papieru toaletowego.

Zgodnie z zapowiadanymi zmianami producenci i handlowcy będą musieli udowodnić, że ich produkty pochodzą z gruntów, które nie zostały wylesione po 31 grudnia 2020 roku. Zostaną zobowiązani do dostarczenia dowodów na zgodność z przepisami obowiązującymi w kraju produkcji.

Na dostosowanie się do nowych przepisów UE da producentom i importerom zaledwie 18 miesięcy. Eksperci uważają, że te zmiany zdestabilizują rynek. UE chce w ten sposób wyeliminować sprzedaż towarów, które w jakikolwiek sposób wiążą się z nielegalną wycinką lasów.

Będzie drożej, ale nie panikujmy

Wiele firm produkujących papier toaletowy korzysta z materiałów pochodzących ze zrównoważonych i sprawdzonych źródeł. Jednak niektórzy mieszają różne surowce – część biorą z recyklingu, a część to pozyskane drewno. Do tego wszystkiego dodają inne materiały.

To właśnie ci producenci będą głównie dotknięci nowymi regulacjami UE. Eksperci przewidują, że wielu z nich może zniknąć z rynku, a ci, którzy przetrwają, będą musieli dostosować swoje strategie firmowe do nowych wymogów.

Skutek? Podwyżki cen i ograniczona dostępność produktów w sklepach. Branża apeluje jednak o zachowanie spokoju i unikanie paniki. Bo to tylko pogorszy sytuację.

Tańszy papier może szkodzić

Gdy ceny papieru zaczną rosnąć jeszcze bardziej, rozwiązaniem może być zakup tańszych odpowiedników. Niestety to może źle się skończyć. Tańszy papier toaletowy może zawierać substancje chemiczne zagrażające zdrowiu.

Natomiast część ekspertów uważa, że rynkowi papieru toaletowego powinien mocniej przyjrzeć się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Chodzi o kontrolę praktyk sprzedawców, w tym sztuczne zawyżanie cen.

29.05.2023 Niedziela.BE // źródło:News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Dziadek skazany za gwałt wnuczki. Sąd zwiększył mu wyrok

Sąd Apelacyjny zaostrzył wyrok gwałcicielowi swojej wnuczki i skazał go na 5 lat więzienia. Na rozprawie nie było ani oskarżonego, ani pokrzywdzonej 6-latki. Wyrok jest prawomocny.

Zygmunta W., dziś 78-latek, został oskarżony o zgwałcenie swojej 6-letniej wnuczki. W akcie oskarżenia, który trafił do sądu, prokuratura napisała, że mężczyzna przemocą doprowadził swoją wnuczkę do obcowania płciowego więcej niż raz.

Miało do tego dochodzić od maja 2020 do czerwca 2021 roku. Według Kodeksu karnego jest to zbrodnia. Prawo przewiduje za to karę nie mniejszą niż 3 lata pozbawienia wolności.

W czasie śledztwa oskarżony o gwałt dziadek 6-latki nie przyznał się do winy. Złożył tylko krótkie wyjaśnienia, w których zaprzeczał zarzutom. Również prokuratur nie udzielała informacji w tej sprawie.

3,5 roku w pierwszej instancji

W pierwszej instancji sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Przemyślu. Ten skazał Zygmunta W. za zarzucane mu czyny na karę 3,5 roku więzienia. W związku z tym, że proces toczył się z wyłączeniem jawności, nie wiadomo, o co wnioskowali prokurator i obrona oskarżonego. Nie jest też znane uzasadnienie wyroku pierwszej instancji.

Wiadomo tylko, że apelację od orzeczenia złożyła i prokuratura, pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, czyli kuratora dziewczynki, i obrońca oskarżonego.

5 lat w drugiej instancji

Proces odwoławczy odbył się właśnie przed Sądem Apelacyjnym w Rzeszowie. Podobnie jak w pierwszej instancji toczył się przy drzwiach zamkniętych. Wyrok zapadł tego samego dnia.

Sąd skazał 78-letniego Zygmunta W. za wielokrotne gwałcenie swojej 6-letniej wnuczki na 5 lat więzienia. Jest to kara surowsza od wydanej przez sąd I instancji, który – przypomnijmy – skazał mężczyznę na 3,5 roku pozbawienia wolności.

Sąd podwyższył też z 10 do 40 tys. zł kwotę nawiązki, jaką W. ma zapłacić pokrzywdzonej wnuczce. W pozostałej części apelacja utrzymała poprzedni wyrok w mocy.

Chodzi o zakaz kontaktowania się dziadka z pokrzywdzoną przez 10 lat, zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 10 metrów. Sąd pierwszej instancji nakazał też mężczyźnie opuścić na okres 10 lat dom, w którym mieszkał wspólnie z pokrzywdzoną wnuczką i jej rodzicami.

Wyrok jest prawomocny.

26.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Polska: Jak jest „X”, to nie ma stresu. Szkoła bez jedynek jest możliwa

Czy szkoła zawsze musi używać skali ocen od 1 do 6? Nie. Okazuje się, że z tego systemu jedynki można łatwo wygumkować.

Skala ocen w polskiej szkole jest jasna:

stopień celujący – 6,
stopień bardzo dobry – 5,
stopień dobry – 4,
stopień dostateczny – 3,
stopień dopuszczający – 2 (dawniej określany jako mierny),
stopień niedostateczny – 1.

Nie ma jednak przymusu, żeby szkoła oceniała uczniów w takiej właśnie skali. Warto spojrzeć choćby na klasy I-III, gdzie liczbowych ocen nie ma. Uczniowie mają ocenę opisową.

Szkoła zlikwidowała jedynki

Zgodnie z przepisami to, jaką metodę wybiera szkoła, określa jej statut. I tą drogą poszło np. VI LO w Lublinie. W 2021 roku zlikwidowano tam jedynki.

– Dzieci najbardziej stresowały wystawiane jedynki, więc postanowiliśmy z nich zrezygnować. I w tym kierunku staraliśmy się zmienić ocenianie, żeby poczucie bezpieczeństwa uczniów było zdecydowanie wyższe. Doszliśmy do wniosku, że ocen niedostatecznych w tym roku nie będzie – mówiła wówczas dyrektorka Marzena Kamińska.

Dodała, że uczniowie mniej się stresują, a dziś młodzi ludzie mają za dużo negatywnych bodźców, co z kolei może prowadzić do problemów osobistych.

„X” zamiast 1

I szkoła jedynki zastąpiła znakiem „X”. Nie jest to kara, ale sygnał, że uczeń nadal musi się uczyć, że musi przygotowywać się do sprawdzianu, bo go nie zaliczył. To „X”, który oznacza, że droga do zdobycia dobrej oceny nie jest zamknięta.

– Uczy nas to odpowiedzialności. Tego, że mamy być bardziej systematyczni. Kiedy patrzymy na iksa, to nie mówi nam wprost, że nie potrafimy, tylko ostrzega nas i jest mniej drastyczny – tak „X” oceniła jedna z uczennic.

Więcej iksów

Żeby wykasować jedynki nie trzeba zezwoleń z ministerstwa czy kuratorium oświaty. Może tak zrobić każda szkoła i powoli widać, że moda na „X” rozlewa się po Polsce. Portal Samorzadowey.pl podał, że taki system już pojawił się w szkołach w we Wrocławiu. Teraz chcą go wprowadzić także w Krakowie, Łodzi i Ełku.

– Myśmy sobie na początku semestru porozmawiali o tym. Wytłumaczyłem uczniom, jak to będzie wyglądało. Mają u mnie „X” za umiejętności: mówienie, pisanie i za naukę słownictwa. Jeśli udaje im się to zaliczyć, to dostają ocenę, jeżeli im się nie udaje, to dalej jest ten „X”. Muszą sami sterować i kierować tym procesem, kiedy takiego „X” chcą zaliczyć – tak ideę iksa wyjaśnia Selim Mucharski, nauczyciel języka angielskiego we Wrocławiu. – To pole do zbierania doświadczeń – podkreśla.

Co na to rodzice?

O ile uczniom system się podoba, o tyle to rodzice mają na ten temat różne zdania. Mówią News4Media, że wiele zależy od usposobienia ucznia i jego podchodzenia do obowiązków.

– Kiedy rozmawiamy z synem o kiepskich wynikach, to ciągle powtarza, że nie ma jedynek. Że to X. Nie traktuje tego jak czegoś złego – mówi pani Katarzyna, matka licealisty.

I zaznacza, że sam system jej się podoba. Widzi, że jej dziecko jest mniej zestresowane.

– Ale w domu trzeba włożyć dużo pracy w wytłumaczenie mu znaczenia „X”. Do mojego syna dopiero zaczyna to docierać – podkreśla nasza rozmówczyni.

29.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Polska: Środki nasenne i ręcznik na szyję. Matka skazana za zabójstwo swojego synka

10-letni Filip zginął w hostelu, w którym nocował razem z matką. Zabójczynią okazała się... jego matka.

Listopad 2019. Przed hostelem w centrum miasta stoją radiowozy na sygnale. Dziennikarze od razu otrzymali wiadomość, że do doszło do zbrodni. Nikt jednak wówczas nie podejrzewał, do jak strasznej.

Ciało 10-letniego Filipa leżało na łóżku. Chłopiec był przykryty kocem. Nie żył.

Przeprowadzone na miejscu oględziny wstępnie wykazały, że dziecko mogło stracić życie w wyniku czynu przestępczego. Najprawdopodobniej zostało uduszone – podały służby.

Od razu został zatrzymany ojciec dziecka. Równie szybko okazało się, że nie miał ze sprawą nic wspólnego. Dzień po znalezieniu ciała policja zatrzymała matkę Filipa. Zamierzała popełnić samobójstwo.

Zabójstwo

Monika S. razem z synem zameldowała się w hostelu 3 dni przed odkryciem zbrodni. Ustalenia prokuratury były jasne:

„Używając ręcznika, który zadzierzgnęła na szyi dziecka, oraz unieruchamiając własnym ciałem klatkę piersiową, spowodowała liczne obrażenia, co skutkowało zgonem chłopca przez uduszenie” – ujawnili śledczy.

Przed zabójstwem kobieta podała dziecku środki uspokajające.

Monika S. przyznała się do winy. Groziło jej dożywocie.

Wyrok

Sąd Okręgowy w Lublinie w pierwszym procesie skazał kobietę na 25 lat więzienia. Od tego wyroku odwołała się zarówno prokuratura jak i obrona. Ta pierwsza chciała surowszej kary, druga jej złagodzenia.

Sąd Apelacyjny właśnie utrzymał poprzedni wyrok w mocy. Orzeczenie jest prawomocne.

– To, co przyświecało oskarżonej przy popełnieniu tej zbrodni, to były cechy jej osobowości. To nieumiejętność radzenia sobie z trudnościami. To, jak orzekł biegły psycholog, niewykształcenie u niej takiego mechanizmu, który przeciwdziała zachowaniem agresywnym. Okoliczności, które spowodowały takie zachowanie, to nakładające się od pewnego czasu zdarzenia: problemy związane z wymiarem sprawiedliwości, problemy małżeńskie, kwestia jej choroby – uzasadniał wyrok sędzia Leszek Pietraszko.

Pieniądze i kłamstwa

Monika S. nie była w swoim mieści osobą anonimową. Była prezeską pomocowego Bractwa im. Św. Alberta w Lublinie. Nagle okazało się, że lubiana i szanowana osoba okradała organizację. Z kont bractwa wyprowadziła setki tysięcy złotych. Sprawą zajęła się prokuratura. Kobieta została zatrzymana i aresztowana. Wyszła na wolność po wpłaceniu poręczenia majątkowego.

Na krótko przed zabójstwem kobieta przestała nocować w domu. Zabierała synka i męża do hoteli i pensjonatów. Uciekała bez płacenia i to ściągnęło na nią kolejne kłopoty. Często zmieniała miejsce pobytu. Kiedy mąż pytał, co się dzieje, Monika S. miała przygotowaną odpowiedź. Wmawiała mu, że jest świadkiem koronnym i musi często zmieniać miejsce pobytu.

W końcu przyjechała z synkiem do hostelu w Lublinie. Tam doszło do zabójstwa.

26.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sm)

Subscribe to this RSS feed