Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Trwa śledztwo w sprawie salmonelli na fermie w Geel
Polska: Bo dziecko dostanie się do gorszej szkoły. Straszą brakiem oceny z religii w średniej
Belgia: Coraz więcej osób na Ozempicu!
Słowo dnia: Zalmsalade
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 27 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Ojcowie zarabiają więcej niż bezdzietni mężczyźni. Dlaczego?
Polska: Wróciły! Paragony grozy znad morza i z gór. Jajecznica za 67 złotych
Belgia: Dobra wiadomość! Na drogach bezpieczniej
Polska: Jak wierzą młodzi? Nie każdy chodzi na religię, Jan Paweł II nie zawsze jest autorytetem
Tragedia w Izegem. Nie żyje 76-letni rowerzysta
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Związek z fryzjerem

Z tematami moich tekstów do naszej niedzielnej porannej kawy bywa różnie. Czasem dokładnie wiem, o czym chcę napisać. Chwilami mam plan na kilka następnych tygodni a innym razem wpadam na pomysł w ostatniej chwili. To chyba tak, jak ze wszystkim w życia… nawet pomysły na to, co będzie na obiad różnie do nas przychodzą. Czasem wie się już na początku tygodnia, co będzie na obiad w niedzielę a czasem wpada się na pomysł chwilę przed posiłkiem.

Tematy moich niedzielnych tekstów zawsze jednak same do mnie przychodzą. Coś się dzieje i postanawiam o tym napisać. Na temat dzisiejszego artykułu wpadłam w ubiegły czwartek. A co się wydarzyło? Byłam w salonie fryzjerskim. Wizyta w tym miejscu to jedna z nielicznych chwil, gdy na moment się zatrzymuję, nie pędzę, bo przecież nie mogę. Szkoda tylko, że te chwile są tak rzadkie, bo współcześnie pędzi się przecież cały czas. Może o tym też kiedyś napiszę. Dlaczego tak trudno jest nam nic nie robić? Dziś jednak chcę napisać kilka słów na temat związków… naszych związków z fryzjerkami i fryzjerami.

Ponieważ są to relacje, które są prawie intymne i niezwykle ważne. Przecież osoba z nożyczkami w dłoniach wie o nas wiele i spotykamy się z nią regularnie.

Okazuje się, że takie związki rządzą się pewnymi zasadami, prawie takimi samymi, jak te z bliskimi nam osobami. Przecież nie chodzi się do kilku fryzjerów w tym samym czasie. Jeśli jesteśmy zadowoleni wychodząc z salonu, znów do niego wracamy. Pozostajemy wierni. Jeśli fryzjer nas oszpecił, rzucamy go.

Gdy w czwartek siedziałam na fotelu i czekałam aż farba zmieni kolor moich włosów, zdałam sobie sprawę, że to jest mój czwarty salon poza granicami Polski. Zatem jestem dość wierna, czwarty w ciągu 20 lat to (chyba) dobry wynik. Przecież również w tych związkach czasem coś się psuje i nasze drogi się rozchodzą. Z mojego całkowicie subiektywnego punktu widzenia, każdy mój związek z fryzjerką kończył się z jej winy. Zrobiła coś, co mi się nie spodobało i już nie wracałam. Takie związki zakańcza się w ciszy. Nie ma poważnych rozmów, wyjaśnień ani nawet kłótni… zazwyczaj. Po prostu już się więcej nie idzie i kończy się relacja. Potem szuka się nowej osoby a prędkość poszukiwań zależy od tego, jak szybko rosną włosy i jaką nosimy fryzurę.

A jak zaczęły się moje związki z miejscowym fryzjerstwem? Miałam kiedyś długie ciemne włosy i zamarzył mi się blond. Moja ówczesna fryzjerka rozjaśniała mi włosy aż stałam się blondynką. No, ale z czasem znów zapragnęłam zmiany i ponownie chciałam na głowie mieć ciemniejszy kolor. Pani stwierdziła, że tak się namęczyła, abym stała się blondynką, że nie będzie mnie teraz farbować na ciemno. Za dużo pracy ją to przecież kosztowało. Zdziwiłam się bardzo i ją rzuciłam.

Zmieniłam fryzjerkę a ona zmieniła mnie w brunetkę. Ten salon porzuciłam, bo był za daleko i z lenistwa nie zawsze chciało mi się tam jeździć a akurat w skrzynce znalazłam folderek fryzjerki, która może przyjechać do domu. Och! To była atrakcyjna oferta. Nie dość, że do domu, to jeszcze taniej. Nowa fryzjerka zrobiła mi na głowie coś strasznego i również ten związek skończył się bolesną ciszą. W końcu znalazłam mój obecny salon. Jest blisko i na szczęście bardzo podoba mi się, jak pracująca tam pani, obcina moje włosy (przynajmniej na razie) a ponadto jest gotowa do eksperymentów i nie obawia się moich kolejnych pomysłów. Teraz znów mam na głowie ciemniejszy kolor i całkiem krótkie włosy. Zaryzykuję stwierdzenie, że ten fryzjerski związek ma przyszłość.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

 

17.11.2019 Niedziela.BE

(as) 

 

  • Published in Belgia
  • 0

17 listopada Dzień Czarnego Kota

„Czarny kot”
Na podwórku, tuż za bramą,
czarnej sieni czarny wlot.
W sieni dzień i noc tak samo
rezyduje Czarny Kot.
Bułat Okudżawa

Dziś świętuje czarny kot! Święto to swój początek ma we Włoszech. Zainicjowane zostało, aby zwrócić uwagę na to, jak niebezpieczne mogą być przesądy. Italia to kraj, w którym czarny kot jest wyjątkowo źle traktowany. Co roku ginie tam w niewyjaśnionych okolicznościach około 30 tysięcy czarnych kotów. Fakt ten zwrócił uwagę Stowarzyszenia Obrony Zwierząt i Środowiska. Data, którą wybrano na święto, również nie jest przypadkowa. Liczba 17 jest we Włoszech uważana za bardzo pechową.

Celem ustanowienia Dnia Czarnego Kota jest również chęć zwrócenia uwagi na to, że należy dbać o zwierzęta.

Na szczęście nie wszędzie czarny kot jest tak źle traktowany. Na przykład we Francji, jeśli czarny kot kichnie w pobliżu panny młodej w dzień jej ślubu, małżeństwo z pewnością będzie szczęśliwe. W kraju tym wierzy się, że kot przynosi szczęście, ponieważ w jego mocy jest odganiania złych czarów. Francuzi są przekonani, że jeśli kot o czarnej sierści usiądzie na kolanach kobiety w ciąży i zamruga potrójnie, z pewnością na świat przyjdzie chłopiec.

Również w Szwecji wierzy się, że czarny kot w domu przynosi szczęście. Jeśli w Walonii w jakimś domu zamieszka kot, może być pewien dożywotniego lokum. W miejscu tym ludzie są przekonani, że oddanie czarnego kota przynosi pecha. Japończycy uwielbiają koty a te z nietypowym umaszczeniem są wyjątkowo cenne. Anglicy również kochają kocury i zwierzęta te darzą ogromną życzliwością. Nie ma więc w tym niczego dziwnego, że również tam czarny kot jest symbolem szczęścia a gdy się go zobaczy, należy wypowiedzieć życzenie. Zwierzak ten jest bez wątpienia talizmanem. Jeśli dziewczyna mieszka z takim kotem, może być pewna, że w jej życiu pojawi się wielu zalotników. W Anglii nawet noszenie odzieży z wizerunkiem kota przynosi szczęście. W Brazylii wróżka płodności oraz twórczości równocześnie jest opiekunką kotów. W jeszcze wielu miejscach na świecie zwierzak ten jest zapowiedzią dobrych wydarzeń.

W to, że czarny kot przynosi pecha wierzy się w Indiach oraz we Wschodniej i Środkowej Europie. Posiadanie smolistego kota w tych rejonach świata uważane było od bardzo dawna za znak, że w danym miejscu uprawia się czary. Co gorsze uważano, że właściciel (a szczególnie właścicielka) kontaktuje się z diabłem. Jak wiadomo, tego typu oskarżenia prawie zawsze kończyły się tragedią. Kotów tych bano się szczególnie, ponieważ uważano, że są niewidzialne nocą i dzięki temu łatwo swym złem mogą szkodzić innym.

Czarne koty są też inspiracją dla twórców. Cytowany na początku wiersz Bułata Okudżawy jest tylko jednym z wielu przykładów. Kot jest także bohaterem wielu powieści, wystarczy wspomnieć „Mistrza i Małgorzatę” Michaiła Bułhakowa lub „Alicję w Krainie Czarów” Lewisa Carolla a przed oczami pojawiają się znane kocury. To jednak nie wszystko, tytuły można wymieniać bez końca: „Kafka nad morzem” Haruki Murakami, „O kotach” Charles Bukowski, „Kot w stanie czystym” Terry Pratchett i Gray Jolliffe, „Kot kameleon” Joanna Wachowiak, „W Krainie Kota” Dorota Terakowska, „Kot Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy” James Bowen, „Oto kot” Paulina Wierzba.

A dlaczego wierzy się w to, że czarne koty przynoszą pecha? Przesądy swoje źródło mają w strachu przed brakiem kontroli nad tym, czego kontrolować i tak nie sposób. Dlatego jeśli w naszym życiu dzieje się coś niedobrego, mamy skłonność do obarczenia za to winą kogoś innego.

Dlatego dzisiejszy dzień to dobra okazja, by się przekonać, że za nasze szczęście jesteśmy odpowiedzialni my sami a jeśli dzieje się źle, właśnie przytulenie czworonoga może nam pomóc a nie zaszkodzić.


17.11.2019 Niedziela.BE

(as)

 

Belgijka zamordowana w Hiszpanii. „Podejrzany ukradł jej mercedesa i uciekł do Belgii”

Obywatel Belgii, podejrzany o zamordowanie 58-latniej rodaczki został aresztowany w Tubeke niedaleko Brukseli – poinformowały w piątek flamandzkie media.

We wtorek brat ofiary, również mieszkający w Hiszpanii, natrafił na zwłoki siostry w jej domu w Tolox (prowincja Malaga). Ciało ofiary leżało na łóżku, przykryte prześcieradłem i pledem.

Hiszpańska policja szybko ustaliła, że kobieta zginęła w wyniku morderstwa, informuje portal spanjevandaag.nl. Kiedy ofiara spała, sprawca najprawdopodobniej zadał jej kilka mocnych ciosów w głowę.

Według brata ofiary z domu siostry zabrano wiele cennych przedmiotów. Zniknął też jej samochód, Mercedes ML 270. Kobieta mieszkała w domu w Tolox dopiero od kilku miesięcy.

W ostatnim czasie kobietę często odwiedzał pochodzący z Belgii mężczyzna, który pomagał jej w remoncie. Uznano go za jednego z głównych podejrzanych w tej sprawie.

Po kilku dniach poszukiwań doszło do zatrzymania na terenie Belgii. Podejrzany dotarł tam najprawdopodobniej ukradzionym ofierze mercedesem, informują hiszpańskie media. Policja nie poinformowała jednak, czy zatrzymany mężczyzna to główny podejrzany w tej sprawie, informuje flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

 

15.11.2019 Niedziela.BE

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Połowa Belgów przyznaje: Mój partner nie pociąga mnie seksualnie

Jedynie co szósty Belg lub Belgijka ocenia własne życie seksualne „bardzo dobrze” – wynika z ankiety przeprowadzonej na zlecenie sieci sklepów z akcesoriami erotycznymi Christine le Duc.

W ankiecie wzięło udział 3 tys. osób. Przeprowadzono ją także w Holandii. Jak się okazało, Belgowie są mniej zadowoleni z życia seksualnego niż Holendrzy. W przypadku mieszkańców Holandii własne życie seksualne jako „bardzo dobre” ocenia jedna czwarta ankietowanych.

Aż połowa belgijskich ankietowanych stwierdziła, że ich partnerzy są tak mało atrakcyjni, że prowadzenie satysfakcjonującego życia seksualnego nie jest możliwe. W przypadku Holendrów stwierdził tak co czwarty ankietowany, informuje gazeta „AD”.

- Trzeba przyznać, że zarówno w Holandii, jak i w Belgii, można na tym polu wiele poprawić – „AD” cytuje Audrey van Ham, szefową sieci sklepów Christine le Duc.

Jeśli chodzi o to, jak często osoby samotne uprawiają seks, to pomiędzy Holandią i Belgią jest już prawdziwa przepaść. Ponad połowa belgijskich „singli” przyznała, że już od co najmniej roku nie uprawiała seksu! W przypadku samotnych Holendrów i Holenderek jest to jedynie 4,5%.

Również oczekiwania mieszkańców Holandii i Belgii są różne. W kraju wiatraków aż 90% ankietowanych przyznała, że najchętniej uprawiałaby seks codziennie.

W Belgii pragnienie bardzo częstego seksu (dziennie lub wiele razy tygodniowo) wyraziło jedynie 16% ankietowanych.

- Nie spodziewałam się aż tak wielkiej różnicy w zadowoleniu z życia seksualnego pomiędzy Holendrami i Belgami. Dosyć mocno to mną wstrząsnęło – przyznała Audrey van Ham, cytowana przez dziennik „AD”.

 

15.11.2019 Niedziela.BE

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed