Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Tutaj ludzie najczęściej mają samochody
Belgia, Flandria: Te reformy najpopularniejsze
Belgia: Eurostar planuje zwolnienia
Niemcy: Co czwarta osoba ma korzenie migracyjne!
Belgia: Polska emerytami stoi? W Belgii mniej
Słowo dnia: Koopkrachtstijging
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 25 maja 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Mieszkańcy Belgii młodsi niż Polacy
Belgia: Anderlecht z nagrodą za integrację osób niepełnosprawnych
Polska: To było pewne. Kolejne województwa myślą o swoich bonach turystycznych
Redakcja

Redakcja

Website URL:

W Polsce rodzi się bardzo mało dzieci, bo… Nie ma jednej przyczyny

W 2023 r. w Polsce urodziło się dramatycznie mało dzieci. To pokazuje nie tylko porażkę państwowych programów typu Rodzina 800 plus, ale też istotną zmianę demograficzną.

W 2023 r. na świat w Polsce przyszło około 272 tys. dzieci, o ok. 33 tys. mniej niż rok wcześniej. To bardzo niski wynik, a przecież liczba urodzeń spadała od lat. Daleko nam do powojennego baby boom i tego z lat 50 XX wieku. Nie mamy nawet co myśleć o wynikach z lat 80., kiedy co roku na świat przychodziło ok. 644 tys. dzieci.

Mamy bardzo poważny problem demograficzny i nie pomagają w jego rozwiązaniu działania typu Rodzina 800 plus. Te dane pokazują, że dodatkowe pieniądze raczej nie skłoniły Polaków do zakładania rodzin, a kobiety do rodzenia dzieci.

Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia

Chociaż politycy PiS sytuację rozumieją trochę inaczej. Barbara Socha jeszcze w listopadzie 2023 była w rządzie PiS ministrem rodziny, pracy i polityki społecznej. Już wtedy było wiadomo, że urodzi się nam mało dzieci. 

Socha mówiła wówczas: - Liczba urodzeń zależy od liczby potencjalnych rodziców. Jeżeli spojrzymy na dane w Polsce dotyczące liczby kobiet to widzimy, że zakończyło się rodzenie dzieci przez roczniki wyżu lat 80. Program 500 plus wchodził w momencie, kiedy te najliczniejsze roczniki kończyły swój wiek rozrodczy. I stąd, co było zresztą przewidywane przez demografów, wprowadzenie tego programu spowodowało na początku wzrost liczby urodzeń, mimo że spadała liczba kobiet.

I przekonywała, że jednak rządowy program zadziałał. Że przyczynił się do pewnej liczby urodzeń.

Za mało kobiet w wieku prokreacyjnym

Dr hab. Krzysztof Tymicki z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie ocenia, że sytuacja demograficzna jest bardziej skomplikowana niż to może się wydawać. 

– Złożyło się na to kilka rzeczy. Po pierwsze: długofalowe przemiany struktury wieku ludności. W Polsce wychodzą z okresu reprodukcyjnego bardzo liczne roczniki urodzone od połowy lat 70 do połowy lat 80. Ci ludzie albo już nie mają dzieci z przyczyn biologicznych, albo już po prostu mają docelową liczbę dzieci. Natomiast weszły w okres prokreacyjny stosunkowo nieliczne roczniki urodzone po 1989 roku – mówi Interii.

I dodaje, że w dużej mierze problem wynika, z tego, że kobiet w wieku prokreacyjnym jest coraz mniej.

Zaostrzanie ustawy aborcyjnej zrobiło swoje

To nie wszystko. Na liście „grzechów” jest jeszcze zaostrzenie prawa aborcyjnego. Może się wydawać, że jeżeli nie można usunąć ciąży, to dzieci powinno się rodzić więcej. Ale ostra debata na ten temat pokazała, że Polki obawiają się zachodzić w ciążę.

– Zaostrzanie ustawy aborcyjnej na pewno nie stwarza takiego pozytywnego klimatu wokół macierzyństwa i w ogóle poczucia bezpieczeństwa. Raczej kobiety martwiły się, co by było, gdyby trafiły do szpitala na przykład w sytuacji zagrożenia życia płodu, gdyby się okazało, że płód ma wady. To oznacza duży stres – diagnozuje ekspert.

Bardzo duży zastrzyk gotówki

Pytania o to, czemu Polki zwlekają z założeniem rodziny, padały w sondażach wielokrotnie. I za każdym razem kobiety podawały te same powody. Oczekują stabilnej pracy, pewnej przyszłości, jasnych perspektyw mieszkaniowych. 800 zł co miesiąc nie jest wystarczającą zachętą.

Maciej Samcik, dziennikarz ekonomiczny i bloger, diagnozuje, że dotychczasowe programy rządowe związane z rodzinami, dzietnością i pieniędzmi nie przyniosły oczekiwanego skutku. 

„Jeśli rodzic już otrzymuje po 800 zł na dwójkę dzieci i jednocześnie zawnioskuje o kapitał opiekuńczy, żłobkowe i babciowe, to w ciągu roku otrzyma 54 000 zł. Taka kumulacja zdarzy się tylko w jednym roku, ale to bardzo duży zastrzyk gotówki” – podkreśla publicysta. 

I dodaje: „Oprócz tego mamy już od dawna ulgi podatkowe dla rodziców (ponad 1000 zł na dziecko), becikowe dla mniej zamożnych osób czy Kartę Dużej Rodziny gwarantującą wiele zniżek przy minimum trójce dzieci” – wylicza. 

A jeśli to wszystko nie zadziała, to co?

Powiększająca się rodzina – zauważa Samcik – to również wydatki: na większy samochód, na nowe mieszkanie, na rodzinne rozrywki. Do tego dochodzą uwarunkowania kulturowe, które w dużej mierze (często) to kobiety obarczają zajmowaniem się dziećmi. 

„Jednak pomimo zmian kulturowych i wielu czynników zawodowych nadal często słyszymy, że przeszkodą, która stoi na drodze do powiększania rodziny, są finanse. Nawet w określeniu DINK mamy w nazwie czynnik finansowy – dual income, czyli dwie wypłaty, które dwójce ludzi pozwalają na fajne życie. A dzieląc te wpływy na 3, 4 czy 5 osób nie jest już tak kolorowo” – diagnozuje Samcik.

I pyta: „Pytanie: co, jeśli tak się nie stanie? Czy jeśli wszystkie razem wprowadzone programy, które mają wspierać rodzicielstwo, nie zadziałają, to będziemy wprowadzać nowe?

Gdzie leży finansowa i mentalna granica wsparcia rodziców i na ile państwo powinno dorzucać się do rodzicielstwa? I czy akurat takie wsparcie, jakie mamy w kraju, jest najbardziej efektywne?”.

06.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Ostrzeżenie dla samolotów. Wojsko i cywile mówią jednym głosem

Agencja żeglugi powietrznej a także dowództwo wojskowe wydały ostrzeżenia w związku z rosyjskimi manewrami. Co to oznacza?

Tego typu alerty zdarzały się już w przeszłości, ale zazwyczaj obowiązywały przez kilka godzin. Tym razem jednak alert został wydany aż do 5 maja.

Polska Agencja Żeglugi Powietrznej komunikuje, że na polskim niebie mogą wystąpić „nieplanowane działania wojskowe związane z zapewnieniem bezpieczeństwa państwa”. Można zatem przyjąć, że w każdej chwili mieszkańcy wschodnich regionów Polski mogą usłyszeć huk, a na niebie zobaczą wojskowe myśliwce.

Reakcja na działania Rosji

„Komunikat ma na celu ostrzeżenie cywilnych użytkowników przestrzeni powietrznej o możliwej intensywniejszej działalności wojskowych statków powietrznych we wschodnim jej obszarze, będącej odpowiedzią na sytuację zagrożenia na wschodniej granicy” – dodaje Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych

I zaznacza, że komunikat wydany przez cywilną instytucję był uzgadniany z armią.

„Ostrzeżenia nawigacyjne – nieplanowane działania wojskowe związane z zapewnieniem bezpieczeństwa państwa – NOTAM są rutynowym komunikatem w przypadkach, gdy konieczne jest zapewnienie bezpieczeństwa ruchu w polskiej przestrzeni powietrznej” – podaje wojsko.

Link: TUTAJ

O co chodzi? O napiętą sytuację na wschodniej granicy. Nie jest to tylko kwestia Polski, ale także krajów bałtyckich, a wszystko to ma związek z działaniami Rosji i wojną w Ukrainie.

Chodzi także o wzmocnienie naszej wschodniej granicy.

Minister mówi o zagrożeniu dla Polski

Szef polskiego MON Władysław Kosiniak-Kamysz udzielił wywiadu „Super Expressowi”, w którym powiedział wprost, że „jeśli chodzi o Rosję, zakładam każdy scenariusz, a najbardziej poważnie traktuję te najgorsze".

– To nie są słowa rzucane na wiatr. Staram się je bardzo ważyć, szczególnie odkąd zostałem ministrem obrony. Sytuacja na świecie jest bardzo poważna. To nie tylko Ukraina, to także obszary Morza Czerwonego i Pacyfiku – podkreślił.

06.01.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. gov.pl

(sl)

Polska: Ministra objęła akcję swoim matronatem. Czy rodzi nam się nowe słowo?

Ministra do spraw równości Katarzyna Kotula angażuje się w ogólnopolską akcję szkolną młodzieży. Objęła ją – jak to określiła – matronatem.

Katarzyna Kotula jest jedną z ministrów w rządzie Donalda Tuska. Trzeba jednak pamiętać, że wolą one być nazywane „ministra”. I okazuje się, że to nie jedyna zmiana językowa w polskiej polityce.

Akcja poid matronatem ministry

Właśnie wystartowała kolejna edycja młodzieżowej akcji Ranking Szkół Przyjaznych LGBTQ+. To już kolejna odsłona działania, która ma pokazywać te placówki, które w najlepszy i właściwy sposób podchodzą do kwestii orientacji seksualnej uczniów. Ministra Kotula objęła akcję patronatem.

Ale nie do końca, bo jak sama poinformowała w serwisie X: „Rusza Ranking Szkół Przyjaznych LGBTQ+, który objęłam swoim matronatem!”.
Wywołało to poruszenie wśród internautów, bo do tej pory mowa była o patronatach.

„Słowa „matronat” zaczęto używać w odniesieniu do działań prokobiecych. I może już niech w tym znaczeniu pozostanie? „Fajnym” trzeba być poprzez działania, niekoniecznie przez udowadnianie na każdym kroku jak bardzo postępowym się jest” – to jeden z internetowych komentarzy.

I kolejny: „Czym by Pani objęła ten ranking, gdyby była Pani osobą niebinarną?”

Link: TUTAJ

Słownikowa definicja

Zgodnie ze Słownikiem Języka Polskiego PWN patronat to: „sprawowanie opieki nad kimś albo nad czymś”, a także „w starożytnym Rzymie: układ stosunków między patronem a osobą oddającą się pod jego opiekę, oparty na obustronnej wierności”.

Kotula jednak zastąpiła to słowo jego żeńską wersją – jako że jest ministrą. Na używanie słowa „matronat” od dłuższego czasu naciskają organizacje feministyczne, tłumacząc, że jest to po prostu żeńska wersja słowa „patronat”.

W tym przypadku słownik wyjaśnia: „patronat związany z działaniami prokobiecymi”.

06.01.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Agnieszka Kotula X

(sl)

Polska: Tysiące dzików do odstrzału. Decyzje już zapadły

Wojewodowie zgadzają się na masowy odstrzał dzików. To przez afrykański pomór świń. Ekolodzy przestrzegają: – To zła metoda.

Choroba nie jest nowa i już kilka lat temu mieliśmy z nią w Polsce duży problem. Roznoszony przez dziki wirus ASF nie jest groźny dla ludzi, ale zabójczy dla świń. Dziesiątkuje stada.

Kiedy zostaje wykryty, trzeba wybić całą hodowlę.

Problem w tym, że wirus roznosi się łatwo. Nawet kiedy dzik padnie, to nadal jest to groźne. Wirus może przetrwać w truchle nawet 2 lata i to w niskich temperaturach.

Ponad 6500 dzików w trzech województwach

Był już odstrzał dzików. Usuwanie padłych sztuk z lasów. Były pomysły stawiania płotu na granicy z Ukrainą i między województwami, żeby zwierzęta się nie przemieszczały. Ale ASF nie zniknął. Jak wynika z raportu głównego lekarza weterynarii w 2023 r. namierzono 30 ognisk ASF.

Teraz wojewodowie zdecydowali, że do dzików znowu trzeba strzelać. Na razie dotyczy to 3 województw: lubuskiego – 1078 sztuk do odstrzału, zachodniopomorskiego – 4557, dolnośląskiego – 899. Oznacza to, że do marca trzeba wybić przeszło 6500 dzików.

– Musi to być odstrzał związany z minimalizacją ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa ASF. Przypominam, że ten wirus nie stanowi zagrożenia dla ludzi – uspokaja Maciej Awiżeń, wojewoda dolnośląski.

Ekolodzy proponują inne rozwiązania

Ekolodzy jednak uważają, że to zła metoda. Tłumaczą, że mimo takich działań liczba nowych przypadków ASF-u dzików z roku na rok się zwiększa.  

Robert Maślak, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, proponuje inne rozwiązanie: 

„Podstawową metodą skutecznego ograniczania ASF w środowisku naturalnym jest usuwanie martwych dzików. W Polsce ta metoda ma marginalny charakter. Poza tym poszukiwanie martwych dzików skupia się na terenach łatwo dostępnych, podczas gdy zwierzęta umierają zwykle na bagnach, w pobliżu cieków czy w gęstych zaroślach” – napisał w serwisie X.

Link: TUTAJ

Ekolodzy przekonują także, że wybijanie populacji zwiększa migrację dzików, a strzelanie do zwierząt zaburza ekosystem. Tymczasem dziki pełnią w nim rolę oczyszczającą – zjadają larwy owadów, poczwarki czy padlinę.

06.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Lasy Państwowe

(sl)

Subscribe to this RSS feed