Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Takiego odszkodowania za błędy w leczeniu jeszcze nie było
Belgia: Relikwie św. Bernadetty w antwerpskiej katedrze
Polska: Matura poza szkołą? Właśnie pojawiła się taka propozycja
Belgia: Alert bombowy na lotnisku w Charleroi był fałszywy
Polska: Rząd szykuje zmiany w korzystaniu z dowodów osobistych
Temat dnia: Ile pracuje się w Belgii? W Polsce tydzień pracy dużo dłuższy
Polska: Kosiarze weszli między bloki. To bolesna pobudka dla wielu osób
Belgia odpadła z Eurowizji!
Niemcy: Handlarze migrantami zatrzymani przez niemiecką i belgijską policję
Polska: Jutro już ostatni dzień. Bez tego nie zagłosujesz poza domem [WIDEO]
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Telewizor, łopata i... gipsowy marynarz. Wakacyjna fala kradzieży w polskich hotelach

Polacy masowo wyruszyli na wakacje, a niektórzy przywiozą z nich coś więcej niż dobre wspomnienia: ręczniki, żarówki, sztućce, telewizory czy lodówki zabrane z hoteli i apartamentów. Aż 81 procent właścicieli przyznaje, że w tym sezonie w ich obiektach noclegowych doszło do kradzieży - wynika z danych portalu Noclegi.pl.

Ankieta została przeprowadzona wśród właścicieli obiektów noclegowych - hoteli, pensjonatów, apartamentów czy domów gościnnych z całego kraju. Aż 81 procent z nich miało do czynienia z kradzieżą. Sprawa najczęściej pozostaje między gościem a właścicielem - 43 procent właścicieli kontaktuje się z gościem i prosi o zwrot zabranej rzeczy lub zapłacenie za nią, a aż 41 procent ankietowanych nie robi nic, traktując te straty jako element prowadzenia biznesu. Zaledwie 1 procent spraw kończy się na policji, najczęściej w przypadku przedmiotów o wyższej wartości.

„Z droższych rzeczy jest to najczęściej telewizor czy lodówka, komplety zastawy kuchennej i małe sprzęty AGD, choć zdarzyło się, że z pokoju zginął grzejnik” - mówi Natalia Jaworska, ekspert Noclegi.pl i dodaje, że większe straty ponoszą właściciele apartamentów, w których jest mniejszy nadzór nad pokojami niż w przypadku hoteli. „Jednak i w hotelach kradzieże się zdarzają. Giną przede wszystkim sztućce, ręczniki, pościel, suszarki, ale też papier toaletowy. A także żarówki - bywa, że w pokoju nie zostaje ani jedna” - opowiada.

Większość z tych sytuacji hotelarzy już nie dziwi. Choć wciąż goście potrafią ich zaskoczyć, kiedy z pokoju ginie krzesło i atlas grzybów, z łazienki szczotka do toalety, z kuchni przedłużka do zlewu o wartości półtora złotego, a z ogródka grabie, łopata i elementy skalniaka.

Dużą „popularnością” cieszą się elementy dekoracyjne: ozdobne wazy, narzuty. W czasie tych wakacji właściciela zmieniły między innymi pamiątkowa gipsowa głowa marynarza, żeliwna popielniczka w kształcie żółwia czy obraz, który odnalazł się w bagażniku gościa, który się właśnie wymeldował. Przyłapani na gorącym uczynku wypierają się, mówią o pomyłce czy własnym gapiostwie, czasem reagują agresją. Najczęściej jednak oddają pieniądze lub zabrane przedmioty. Jeśli nie - to tak, jak w przypadku właściciela obiektu, który na miejskim monitoringu rozpoznał zmierzającego do lombardu człowieka z dużym pakunkiem, owiniętym w prześcieradło z apartamentu - można powalczyć o odzyskanie mienia na drodze sądowej.

Ankietowani określają swoje straty w tym sezonie na kwoty od kilkudziesięciu do nawet kilku tysięcy złotych.


19.08.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Noclegi.pl // fot. Shutterstock, Inc.

(ks)

 

  • Published in Polska
  • 0

Prezydent Duda podpisał ustawę o utworzeniu Akademii Zamojskiej. Politycy opozycji zaniepokojeni, że na podobnej zasadzie możliwe będzie "przejęcie" innych polskich uczelni

Ustawę o utworzeniu Akademii Zamojskiej podpisał prezydent Andrzej Duda - poinformowała w poniedziałek kancelaria głowy państwa. Przepisy przewidują, że uczelnia będzie oparta na istniejącej Uczelni Państwowej im. Szymona Szymonowica w Zamościu. Pierwszego rektora powoła minister edukacji i nauki.

Ustawę o utworzeniu Akademii Zamojskiej przygotowała grupa posłów PiS i Kukiz'15. Wśród jej autorów znalazł się również minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. MEiN nie zgłosiło uwag do ustawy. W poniedziałek o podpisaniu w sobotę tej ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę poinformowała jego kancelaria.

Ustawa przewiduje utworzenie 1 września 2021 r. Akademii Zamojskiej opartej na istniejącej Uczelni Państwowej im. Szymona Szymonowica. Zgodnie z ustawą mienie uczelni stanie się mieniem akademii. Z ustawy wynika, że pierwszego rektora powoła minister właściwy ds. szkolnictwa wyższego.

Pracownicy zatrudnieni na uczelni staną się pracownikami akademii, jednak – jak wynika z ustawy – stosunki pracy z tymi pracownikami wygasną po upływie trzech miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy, jeżeli przed upływem tego terminu nie zostaną im zaproponowane nowe warunki pracy i płacy, albo w razie nieprzyjęcia nowych warunków pracy i płacy.

"Reaktywowana uczelnia powinna w czasach współczesnych spełniać misję, która przez ponad dwa wieki formowała elity narodu polskiego w duchu zasad pietas literata, Deo et Patriae, misję, wyrażoną w dewizie: BÓG HONOR OJCZYZNA, a spełnianą przez Akademię Zamojską" – podkreślono w uzasadnieniu ustawy.

Dodano, że Akademia Zamojska ma być szczególną instytucją, w której w sposób odpowiedzialny i wieloaspektowy przygotowuje się obywateli państwa polskiego nie tylko do pełnienia różnych działań i funkcji publicznych, ale także do podejmowania czynnych starań na rzecz ochrony, rozwoju i umocnienia kulturowego i cywilizacyjnego dziedzictwa Polski.

Studenci, a także uczestnicy studiów podyplomowych, kształcenia specjalistycznego oraz innych form kształcenia Uczelni Państwowej im. Szymona Szymonowica staną się odpowiednio studentami lub uczestnikami studiów podyplomowych, kształcenia specjalistycznego oraz innych form kształcenia Akademii Zamojskiej.

Z ustawy wynika, że członkowie senatu uczelni oraz członkowie rady uczelni wybrani na kadencje trwające w dniu wejścia w życie ustawy staną się odpowiednio członkami senatu pierwszej kadencji Akademii albo członkami rady Akademii Zamojskiej.

Dotychczasowy rektor uczelni Uczelni Państwowej im. Szymona Szymonowica w Zamościu przestanie pełnić swoją funkcję. Pierwszego rektora Akademii Zamojskiej powoła minister nauki na okres do końca kadencji rozpoczętej z dniem 1 września 2020 r.

Sprzeciw wobec procedowanej ustawy zgłaszali nie tylko politycy opozycji, ale także rektor Uczelni Państwowej im. Szymona Szymonowica w Zamościu prof. Andrzej Samborski. W jego ocenie ustawa podważa zapisy statutu uczelni, w tym ten stanowiący, że uczelnia jest autonomiczna we wszystkich swych działaniach. Posłowie i senatorowie zwracali uwagę podczas prac nad ustawą, że ingeruje ona w autonomię uczelni, narusza przepisy kodeksu pracy i powstała poza środowiskiem akademickim. Wyrażali też niepokój, że na podobnej zasadzie możliwe będzie "przejęcie" innych polskich uczelni.

Pierwszy statut Akademii Zamojskiej nada minister właściwy do spraw szkolnictwa wyższego.

Ustawa wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia.

18.08.2021 Niedziela.BE // źródło: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autor: Szymon Zdziebłowski // foto: Zamosc - Panorama of the old town from a bird's eye view. Landscape of the historic part of Zamosc // fot. Shutterstock, Inc.

(ks)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Rząd wysyła wojsko na wschodnią granicę

Dodatkowy 1 tysiąc żołnierzy wesprze ochronę polsko-białoruskiej granicy. Przeżywa ona zmasowany napór uchodźców. Jest coraz więcej dowodów na to, że to reżim Łukaszenki wypycha ludzi na Zachód.

„W sierpniu tego roku na polsko-białoruskiej granicy 2 100 osób usiłowało nielegalnie przekroczyć granicę. Z tego Straż Graniczna zapobiegła próbom przekroczenia granicy przez 1 342 osób, a 758 cudzoziemców zostało zatrzymanych i osadzonych w zamkniętych ośrodkach dla uchodźców prowadzonych przez SG. Od początku lipca br. do 17 sierpnia br. z terytorium Polski zostało przekazanych 380 cudzoziemców (w tym również do kraju ich pochodzenia).” – wylicza MSWiA i dodaje, że tylko ostatniej doby pogranicznicy odnotowali 138 osób, które próbowały nielegalnie dostać się do Polski.

Koczują na pasie niczyim

Sytuacja jest trudna. Nieoficjalnie jest mowa, że to białoruskie władze w taki właśnie sposób „wypychają” ludzi ze swojego terenu do państw zachodnich. Media podają, że granicę Litwy przekroczyło 12 żołnierzy z Białorusi, a prowadzili oni ponad 30 uchodźców. Od kilku dni na granicy polsko-białoruskiej (na tzw. „pasie niczyim”) w Usnarzu Górnym w województwie podlaskim koczuje kilkudziesięciu uchodźców m.in. z Afganistanu. Nie chce ich przyjąć ani Białoruś, ani nasz kraj.

Będzie płot?

Łączna długość granicy naszej wspólnej granicy to 418 km. Ochraniana jest przez 19 placówek SG. „Najbardziej narażony na nielegalne przekroczenie granicy jest odcinek o długość 187 km. Do działań na tym odcinku zostali skierowani dodatkowi funkcjonariusze z innych oddziałów SG oraz tysiąc żołnierzy Wojska Polskiego.” – informuje resort spraw wewnętrznych i dodaje, że planowane jest postawienie 50 km granicznego ogrodzenia. „Jeśli zajdzie taka potrzeba na miejsce mogą zostać skierowani kolejni żołnierze oraz funkcjonariusze Policji z garnizonów lubelskiego i podlaskiego.” – dodaje ministerstwo.

19.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Facebook / Valstybės sienos apsaugos tarnyba

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0

Zawiadomienie do prokuratury w związku z sytuacją na krakowskim Uniwersytecie Pedagogicznym

Posłowie i działacze Lewicy poinformowali w poniedziałek, że złożyli zawiadomienie do prokuratury w związku z łamaniem praw pracowniczych, do którego miało dochodzić na krakowskim Uniwersytecie Pedagogicznym. Domagają się też odwołania rektora tej uczelni.

Działacz krakowskiej Lewicy Tomasz Leśniak wskazał, że w związku z niedawnymi wynikami Państwowej Inspekcji Pracy na Uniwersytecie Pedagogicznym członkowie ugrupowania planują podjęcie dalszych działań.

"Składamy zawiadomienie do prokuratury z art. 218 Kodeksu karnego, to jest uporczywego naruszania praw pracowników przez rektora Piotra Borka" – poinformował podczas poniedziałkowego briefingu.

Według niego rektor miał mieć świadomość, "że duża część umów na uczelni – co najmniej 350 – jest nieprawidłowa, niezgodna z prawem o szkolnictwie wyższym i z Kodeksem pracy i mimo tego nie przekształcił ich na początku swojej kadencji, czyli we wrześniu 2020 r., choć miał taki ustawowy obowiązek".

Leśniak wskazał, że rektor miał zrobić to dopiero po interwencji poselskiej Lewicy, w trakcie kontroli PIP, wtedy, kiedy sprawę nagłośniły media, czyli między majem a lipcem br.

Działacz podkreślił, że w związku z nasilającym się konfliktem Lewica zawnioskowała do ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka o odwołanie rektora.

Głównymi powodami przytoczonymi we wniosku mają być: nadużywanie umów na czas określony, usunięcie z rady uczelni jednego z jej członków Grzegorza Przebindy, zwolnienie kilkunastu pracowników bez wymaganej opinii rady dyscypliny i utrudnianie działalności związku zawodowego.

Jego przedstawiciele złożyli do prokuratury osobne zawiadomienie, "w związku z utrudnianiem od trzech miesięcy prawnego uznania związku". Jak podkreśliła jego członkini Nina Podleszańska, z Inicjatywy Pracowniczej UP w placówce ma dochodzić do wielu nieprawidłowości.

"Zwolnienia nie są konsultowane ani z dyrektorami, ani z radami instytutu czy wydziału, ani z pełnomocnikami specjalności, a te wszystkie tryby na uczelni należy przejść, żeby kogoś zwolnić" – dodała działaczka.

Jak wskazała Podleszańska, do zwolnień ma dochodzić "pod pretekstem restrukturyzacji". Ale, jak dodała, żaden z podawanych powodów miał nie zostać potwierdzony wynikami kontroli PIP.

"Cała restrukturyzacja wygląda w oczach większości pracowników – a wydaje mi się, że nawet wszystkich – po prostu na pretekst do usunięcia niewygodnych ludzi" – oceniła przedstawicielka związku. Dodała, że często miało dochodzić do tego znienacka, z naruszeniem dobrych obyczajów. "My, pracownicy, patrzymy na to i nie wierzymy własnym oczom" – podsumowała.

Uniwersytet nie odniósł się w poniedziałek do zarzutów podnoszonych przez przedstawicielkę związku.

Kontrolę, która trwała od 13 maja do 26 lipca, PIP wszczęła po interwencji poselskiej Darii Gosek-Popiołek i Macieja Gduli z Lewicy. Do biur posłów zgłaszali się pracownicy UP, którzy podnosili zarzut obchodzenia przez władze uczelni przepisów prawa pracy, mówiących, że łączny czas zatrudnienia na podstawie umów o pracę na czas określony nie może przekraczać 33 miesięcy. O sytuacji na UP, m.in. o zwalnianiu doświadczonych pracowników i wykładowców, pisała "Gazeta Wyborcza".

Na początku sierpnia okręgowy inspektor pracy w Krakowie Józef Bajdel powiedział PAP, że w protokole pokontrolnym w odniesieniu do umów o pracę, zawartych na czas określony, stwierdzono, że część z nich została podpisana niezgodnie z art. 25 primo paragraf 1-4 oraz paragraf 4 ust. 4 Kodeksu pracy.

"Osób zatrudnionych na umowach czasowych było 593. Na ustne polecenie inspektora pracy część z umów – ok. 350 – zostało przekształconych w umowy na czas nieokreślony" – mówił Bajdel. Dodał, że inspektor polecił przeanalizowanie sytuacji pozostałych pracowników i podjęcie właściwych decyzji.

Władze uczelni w komunikacje zamieszczonym na stronie internetowej podkreśliły, że "wybór umów czasowych był decyzją poprzednich władz UP i został zastany przez obecne władze rektorskie". Zapowiedziano, że pozostałe umowy będą sukcesywnie przekształcane, a przypadek każdego pracownika będzie rozpatrywany indywidualnie. Uczelnia poinformowała, że PIP nie stwierdziła nieprawidłowości jeśli chodzi o wypowiedzenia (Inspekcja badała ich stronę formalną – PAP), informowanie związków zawodowych o zamiarze dokonania wypowiedzeń oraz w zakresie zatrudniania osób niebędących pracownikami akademickimi i legalności zatrudniania cudzoziemców. Potwierdził to insp. Bajdel.

Ponadto okręgowy inspektor podał, że nie została podjęta decyzja o zastosowaniu kar z uwagi na to, że – jak twierdził – uczelnia bardzo dobrze współpracowała podczas kontroli, korzystała z porad prawnych i stosowała się do zaleceń.

Jak mówiła podczas poniedziałkowego briefingu posłanka Gosek-Popiołek, w jej opinii wyniki te potwierdzają informacje przekazywane przez pracowników uczelni, a kolejna kontrola zaplanowana została na październik.

"Pamiętajmy o tym, że ta część (wyników kontroli – PAP), czyli nieprawidłowo zawarte umowy, to jeden z elementów złej sytuacji pracowników na Uniwersytecie Pedagogicznym" – podsumowała posłanka.

Zdaniem posła Gduli to, co dziś dzieje się w strukturach UP, to pokłosie wprowadzanych przez wiele lat reform zmierzających do oddania coraz większej władzy rektorom i urzędnikom, a nie naukowcom.

Podkreślił, że przedstawiciele jego ugrupowania nie zgadzają się ani na taki stan rzeczy, ani na działania rektora krakowskiej uczelni.

"Na to nie ma naszej zgody i dlatego apelujemy do ministra Czarnka o usunięcie rektora, z nadzieją, że uzna nie tyle nasz sprzeciw wobec samej postaci rektora, tylko argumenty prawne – łamanie prawa i to na wielu różnych poziomach" – powiedział polityk.


19.08.2021 Niedziela.BE // źródło: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autorka: Nadia Senkowska // fot. Shutterstock, Inc.

(ks)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed