Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Usługi De Lijn zakłócone 20 maja. Powodem strajk
Belgia: Po raz pierwszy w historii Uniwersytetu w Leuven rektorem kobieta
Belgia, biznes: Aż tyle firm organizuje spotkania online
Flandria: Najniższa liczba samobójstw od 25 lat!
Niemcy: Afgańska rodzina pozywa rząd
Belgijski instytut: „Musimy lepiej promować zdrową dietę”
Słowo dnia: Krijgsmacht
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 17 maja 2025, www.PRACA.BE)
Mieszkańcy Belgii płacą za prąd więcej niż Holendrzy i Francuzi!
Belgia: Centrum badań nad HIV w Gandawie straciło 1,3 mln euro dotacji!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Tragiczny wypadek w Tongeren. „Nie udało się jej uratować”

Holenderka, ranna w wypadku, do którego doszło w niedzielę na drodze E313 w Tongeren, zmarła w poniedziałek w belgijskim szpitalu – poinformował dziennik „Het Nieuwsblad”.

Do wypadku doszło w niedzielę około godz. 12:15 na drodze E313 niedaleko zjazdu w kierunku Liège. Kobieta wraz z mężem poruszała się zabytkowym samochodem. Prowadził jej partner. W pewnym momencie w tył auta uderzył inny samochód osobowy.

Kierowca samochodu, który spowodował wypadek, nie odniósł poważniejszych obrażeń. Najbardziej ucierpiała wspomniana Holenderka. Jej stan określano jako krytyczny. Także jej partnera przewieziono do szpitala. Jego obrażenia były jednak mniej groźne.

Kierowca pojazdu, który staranował samochód z Holendrami, był pod wpływem środków odurzających – wynika z pierwszych ustaleń śledczych. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do aresztu.

Prokuratura sformułowała już zarzuty wobec zatrzymanego. Jest oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci, nieumyślne spowodowanie obrażeń, jazdę pod wpływem środków odurzających oraz przekroczenie dopuszczalnej prędkości maksymalnej.

8.09.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Mikroapartament – lokal użytkowy czy mieszkanie?

Deweloperzy masowo budują „mikroapartamenty” o powierzchni 10 - 15 metrów kwadratowych, choć nowe mieszkanie nie może być w Polsce mniejsze niż 25 mkw. Stosują różne sztuczki prawne, by ominąć przepisy – informuje Prawo.pl. Oficjalnie są to lokale użytkowe i mogą powstawać także tam, gdzie miejscowy plan zakazuje budowy mieszkań.

Jak podaje Prawo.pl od 2018 r. nowe mieszkanie musi mieć minimum 25 m², by spełniało standardy unijne i posiadało odpowiednią przestrzeń do życia.

Tymczasem niektóre mikroapartamenty mają powierzchnię zaledwie 8 m², ale są i takie o powierzchni 10, 15 czy 18 m².

Według portalu w każdym dużym mieście oferta mikroapartamentów jest bardzo bogata. Ceny zaczynają się od 90 tys. złotych, a takie lokale sprzedają się niczym świeże bułeczki. I choć służą do mieszkania, oficjalnie mieszkaniami nie są. Deweloperzy stosują różne sztuczki prawne, by je wybudować. Można, więc kupić lokal użytkowy albo udział we współwłasności budynku.

Kupujący nie mają jednak pojęcia, że kupując mikroapartament narażają się na spore ryzyko prawne. „Wykorzystywanie mikroapartamentów na cele mieszkalne jest nielegalne, choć w takim lokalu można się zameldować” – mówi Maciej Obrębski, adwokat.

„W przypadku, gdy nadzór budowlany stwierdzi, że doszło do bezprawnej zmiany charakteru wykorzystania lokalu ma prawo wstrzymać użytkowanie lokalu, a na właściciela nałożyć grzywnę” – dodaje mec. Obrębski, cytowany przez Prawo.pl.

Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD) uważa, że ograniczenia dotyczące minimalnej powierzchni mieszkania są absurdalne i postuluje, by je znieść.

„Nie istnieje żadne logiczne uzasadnienie dla narzucania minimalnej powierzchni mieszkania. Skoro ludzie chcą mieszkać w małych mieszkaniach, dlaczego nie mogą? Przecież wiedzą, co kupują. To świetne rozwiązanie dla singli, studentów oraz seniorów. Koszty nabycia takiego lokalu oraz jego utrzymania są dużo niższe” - tłumaczy Przemysław Dziąg z PZFD.

Zdaniem Przemysława Dziąga, inwestorzy powinni informować kupujących, że ich lokal ma charakter użytkowy. Przypomina, że za rok wejdzie w życie nowa ustawa deweloperska, która nakłada obowiązek na budujących informowania klientów, jaki typ lokalu kupują.


11.09.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: PAP MediaRoom // fot. Shutterstock, Inc.

(kw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polskie badania: ślady niedoboru snu utrzymują się nawet siedem dni

Jeszcze po siedmiu dniach nielimitowanego snu, po wcześniejszym 10-dniowym okresie niewysypiania się, wiele parametrów organizmu nie wraca do normy - pokazał eksperyment przeprowadzony na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zaburzona m.in. pozostała aktywność elektryczna mózgu, a także zdolność rozwiązywania mentalnych zadań.

Naukowcy od dawna już wiedzą, że brak snu pogarsza funkcjonowanie człowieka - pojawiają się na przykład zaburzenia pamięci i koncentracji, rośnie ryzyko wypadków, a także chorób serca i innych kłopotów ze zdrowiem.

Nie do końca jednak wiadomo, jaki czas jest potrzebny, aby organizm wrócił do normy po dłuższym okresie niewysypiania się.

Naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie sprawdzili, czy po tygodniu od zakończenia okresu niedoborów snu, człowiek może dojść do siebie.

„W eksperymencie wzięły udział 23 osoby, z czego dane z 13 spełniło wszystkie kryteria jakościowe. Nie wszyscy zdołali dostosować się do wymagającego charakteru badania. Taka liczba ochotników wystarczyła jednak do uzyskania statystycznie istotnych wyników” - dla PAP mówi dr Jeremi K. Ochab, jeden z głównych autorów publikacji, która ukazała się w piśmie „PLOS ONE” (TUTAJ).

„Najpierw przez 4 dni uczestnicy przestrzegali dobrej higieny snu, a później przez 10 dni skracali swój sen o ok. 30 proc. Cykl snu i czuwania był mierzony m.in. za pomocą zakładanych na nadgarstek elektronicznych opasek. Po tym czasie ochotnicy mogli wysypiać się według potrzeb i jeszcze przez tydzień badaliśmy ich stan” - opowiada naukowiec.

Razem z zespołem mierzył aktywność mózgu ochotników z pomocą EEG, równocześnie sprawdzając ich mentalne możliwości za pomocą zadania wymagającego dużej koncentracji.

„Chcieliśmy sprawdzić, jak długo ślady niewyspania pozostają i jakie skutki mogą spowodować. Zdecydowaliśmy się na badanie chronicznego deficytu snu, ponieważ w zachodnich społeczeństwach ludzie faktycznie często nie dosypiają przez długi czas, a nie tylko zarywają pojedyncze noce. Nasze wymagania były jednak nieco ekstremalne, mogą dotyczyć np. żołnierzy czujnych przez dłuższy czas” - wyjaśnia badacz.

Na przykład przeprowadzany był test Stroopa, który polega na wielokrotnym wyświetlaniu nazwy koloru czcionką o kolorze, który jest taki sam lub różny – należy odpowiadać, czy kolor jest zgodny z nazwą, czy nie; czas na odpowiedź to około pół sekundy.

Okazało się, niestety, że jeszcze po tygodniu wiele parametrów pozostało zaburzonych.

Dotyczy to aktywności elektrycznej mózgu, a także częstości i długości okresów odpoczynku i wzmożonego działania, czy radzenia sobie z intelektualnymi zadaniami.

Do podstawowych wartości powrócił jedynie czas reakcji.

„Badanie procesu dochodzenia do siebie po przedłużonym okresie ograniczania snu pokazuje utrzymujące się zmiany w behawioralnych, motorycznych, neurofizjologicznych reakcjach” - podkreślają autorzy odkrycia.

Przyszłe badania będą mogły pokazać wpływ dłuższego czasu rekonwalescencji i sprawdzić kolejność, w jakiej poszczególne parametry organizmu wracają do normy - twierdzą naukowcy.


11.09.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // fot. Shutterstock, Inc.

(kw)

 

Wynagrodzenia w Polsce wciąż mało konkurencyjne na tle Europy Zachodniej. Mimo znacznie niższych kosztów życia

Starszy księgowy zatrudniony w międzynarodowej korporacji w Polsce zarabia w kwocie brutto więcej niż ten w Rumunii czy na Ukrainie, ale znacznie mniej niż w Wielkiej Brytanii, Niemczech lub Danii, a nawet w Czechach. Również po uwzględnieniu kosztów życia i obciążeń fiskalnych wynagrodzenia w Polsce są znacznie mniej konkurencyjne niż w Europie Zachodniej – wynika z analizy firmy Mercer, która porównała wysokość wynagrodzeń brutto, netto oraz dochodu, który można przeznaczyć na oszczędności. Duże zróżnicowanie w wysokości pensji i bieżących wydatkach widać również w poszczególnych województwach kraju. Dysproporcje mogą sięgać nawet 40 proc.

W rozważaniach wzięto pod uwagę miesięczne wynagrodzenie starszego księgowego z minimum pięcio–siedmioletnim doświadczeniem na tym stanowisku, zatrudnionego przez międzynarodową korporację i pracującego w stolicy wybranych krajów z Europy Środkowo-Wschodniej oraz Zachodniej.

Okazuje się, że polski i węgierski księgowy otrzymują podobne wynagrodzenie zasadnicze brutto i jest ono nieco wyższe od tego osiąganego w Rumunii, ale przede wszystkim na Ukrainie. W tym ostatnim kraju wynagrodzenie księgowego będzie nawet około 40 proc. niższe. Natomiast pensja polskiego księgowego wciąż znacznie odstaje od tej wypłacanej w krajach Europy Zachodniej i tu zdecydowanie konkurencyjność wynagrodzeń nie jawi się w dobrych barwach. Wynagrodzenie księgowego w Polsce jest nawet dwa i pół razy niższe niż w Anglii, trzy razy niższe niż w Niemczech oraz trzyipółkrotnie niższe niż w Danii – mówi agencji Newseria Biznes Olga Obłoza, starsza konsultantka Mercera.

W analizie konkurencyjności wynagrodzeń istotne są także obciążenia podatkowe, czyli porównanie, jaka część pensji brutto trafi do kieszeni pracownika. W naszym kraju na konto starszego księgowego wpłynie 71 proc. jego pensji brutto. To sporo w porównaniu na przykład z Danią i Niemcami oraz Rumunią. W tych krajach do kieszeni pracownika trafi zaledwie 60 proc. pensji. Z kolei w Czechach, Wielkiej Brytanii oraz Ukrainie obciążenia fiskalne są mniejsze i pracownik otrzymuje na rękę ok. 80 proc. wynagrodzenia brutto. Tym sposobem starszy księgowy u naszych południowych sąsiadów może liczyć miesięcznie na nawet 1700 zł dochodu netto więcej niż w Polsce.

Natomiast z punktu widzenia pracodawcy liczy się całkowity koszt zatrudnienia pracownika. Te porównania budzą większą euforię, szczególnie wśród firm, które podejmują się inwestycji w naszym kraju. Całkowity koszt dla pracodawcy jest mocno zdywersyfikowany w grupie analizowanych krajów. Przykładowo Czechy przenoszą ten koszt z pracownika na pracodawcę, który do pensji zasadniczej musi doliczyć aż 34 proc. dodatkowych składek. Inaczej jest np. w Rumunii czy Danii, gdzie dodatkowych kosztów zatrudnienia praktycznie nie ma – dodaje Olga Obłoza.

Jak zauważa konsultantka Mercera, najbardziej wymiernym aspektem dobrobytu jest to, co zostaje w kieszeniach pracowników ponad bieżącą konsumpcję, podatki czy składki na ubezpieczenia społeczne. Wpływają na to koszty życia w danym mieście, czyli wydatki na codzienne zakupy, wynajem mieszkania, na bilety do kina, do teatru, za prąd, gaz itd.

Co ciekawe, procentowo najwięcej odłoży starszy księgowy w Wielkiej Brytanii (13 proc. pensji zasadniczej brutto) oraz na Ukrainie (10 proc.). Jest to wynikiem niskiego obciążenia fiskalnego pracownika w tych krajach. Na drugim końcu będzie osoba pracująca w Rumunii oraz w Danii (6 proc. pensji zasadniczej brutto). Według badania Mercera koszty życia w Kopenhadze są o 57 proc. wyższe niż w Warszawie.

Jeśli patrzeć na oszczędności nominalnie, ciągle najwięcej są w stanie zaoszczędzić osoby zatrudnione w krajach Europy Zachodniej. Starszy księgowy w Wielkiej Brytanii zaoszczędzi 2,9 tys. zł miesięcznie, a ten w Danii i Niemczech – ok. 1,8 tys. zł. Mimo stosunkowo wysokiego procentu pensji, jaką jest w stanie odłożyć co miesiąc pracownik na Ukrainie, ta kwota nominalnie wyniesie zaledwie 527 zł i jest obok Rumunii najniższa w gronie analizowanych krajów.

Osoba zatrudniona na stanowisku starszego księgowego w Warszawie odłoży 715 zł miesięcznie, podobnie jak pracownik na Węgrzech. Ciągle więcej niż w Rumunii czy na Ukrainie, ale dużo mniej niż w krajach Europy Zachodniej, nawet przy wyższych kosztach życia w tych krajach. Co ciekawe, księgowy w Czechach będzie w stanie odłożyć ponad 100 zł miesięcznie więcej. A to dlatego, że mimo wyższych kosztów życia w Pradze obywatel Czech może spodziewać się wyższej pensji brutto i dużo niższego obciążenia fiskalnego – zaznacza konsultantka Mercera.

Polska charakteryzuje się nadal sporymi różnicami wynagrodzeń w poszczególnych regionach kraju. Wszędzie tam, gdzie działają zdrowe zasady biznesu, popytu i podaży, jest dobra infrastruktura, dostęp do talentów, uniwersytetów, szkół wyższych, wynagrodzenia naturalnie szybują w górę.

Warszawa jest wciąż zieloną wyspą na mapie wynagrodzeń. Stolica reprezentuje ten region, w którym płaci się w Polsce najwięcej. Pośrodku plasuje się Małopolska, która jest na poziomie rynku ogólnego. A na drugim biegunie są województwa, w których płaci się najmniej: lubelskie, lubuskie oraz świętokrzyskie. Zróżnicowanie wynagrodzeń mamy także w różnych branżach. Najwięcej płaci farmacja oraz branża IT, pośrodku są centra usług wspólnych i branża FMCG, a najniższe pensje to wszelkie duże struktury operacyjne, które reprezentuje produkcja czy logistyka – wymienia Olga Obłoza.

Jak podkreśla, różnice w wysokości wynagrodzeń osób na tym stanowisku pomiędzy regionami dochodzą nawet do 40 proc. Podobne dysproporcje występują w porównaniu branż.

To bardzo kompleksowy i szeroki temat, jak bardzo chcemy unifikować podejście do wynagrodzeń. Ale musimy pamiętać o tym, że jesteśmy bardzo dużym rynkiem, mamy ponad 38 mln mieszkańców, kilkanaście województw z różną infrastrukturą, poziomem edukacji, dostępem do talentów, więc taka różnorodność będzie się zawsze pojawiała i pewnie przyszłe lata utrzymają ją na takim poziomie, na jakim jest dzisiaj – podsumowuje ekspertka Mercera.

10.09.2021 Niedziela.BE // źródło: newseria // tagi: wynagrodzenia w Polsce, wynagrodzenia w Europie Zachodniej, porównanie wynagrodzeń // mówi: Olga Obłoza, starszy konsultant w Mercer

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed