Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Większość mieszkań za mniej niż ćwierć miliona euro
Belgia: 5 sklepów w Antwerpii zamkniętych. Powodem przemoc gangów
Niemcy: Liczba rozwodów stabilna
Co pacjent powinien jeść w szpitalu? Zasmażka odpada
Belgia: Trwa śledztwo w sprawie salmonelli na fermie w Geel
Polska: Bo dziecko dostanie się do gorszej szkoły. Straszą brakiem oceny z religii w średniej
Belgia: Coraz więcej osób na Ozempicu!
Słowo dnia: Zalmsalade
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 27 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Ojcowie zarabiają więcej niż bezdzietni mężczyźni. Dlaczego?
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Domy dziecka. Nikt nie sprawdza, czy pracownik nie jest przestępcą seksualnym

Do domów dziecka przyjmowani są pracownicy bez sprawdzenia ich przeszłości kryminalnej. Nawet jeśli chodzi o przestępstwa seksualne wobec najmłodszych.

– Umieszczenie w placówce i rozdzielenie z rodziną biologiczną jest traumatycznym przeżyciem, które mocno odbija się w psychice dziecka. Z tego względu podejmowane w placówkach działania opiekuńczo-wychowawcze muszą być nakierowane na zindywidualizowane potrzeby wychowanków oraz stanowić spójny i chronologiczny ciąg zdarzeń, w których aktywnie uczestniczą nie tylko wychowawcy, ale też specjaliści – przypomina w swoim najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli.

Raport NIK pokazuje, że z domami dziecka w Polsce nie jest dobrze.

Przypomnijmy, że te placówki miały 8 lat – do końca 2020 roku – na przystosowanie się do nowych przepisów. A te m.in. wskazują, że w domu dziecka nie może być więcej niż 14 podopiecznych. Kontrolerzy zbadali sytuację w kilkunastu placówkach z województw podkarpackiego, lubelskiego, świętokrzyskiego i warmińsko-mazurskiego.

Okazało się, że dzieci w placówkach było więcej, niż zezwalają na to przepisy. Czasami nawet o 16 osób.

– W każdej placówce zapewniono dzieciom całodobową opiekę i zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych, ale realizacja zadań opiekuńczo-wychowawczych nie spełniała ustawowych założeń – punktuje NIK.

Okazuje się, że w 8 placówkach wychowankowie nie zostali objęci działaniami specjalistycznymi. W jednej z nich pozbawiono dzieci „kompleksowej pomocy adekwatnej do zdiagnozowanych potrzeb”. Tylko w 3 miejscach był zapewniony psycholog, pedagog i terapeuta. W innych przypadkach dzieci z problemami wysyłano do zewnętrznych specjalistów, co nie zapewniało stałej opieki.

Kiedy podopieczny przyjmowany jest do domu dziecka, trzeba przygotować profesjonalną diagnozę dotyczącą jego stanu i potrzeb. Często tego nie robiono lub takie dokumenty powstawały bardzo późno. Zdarzało się, że nawet 1021 dni od przyjęcia dziecka do placówki.

Uderza także to, że do domu dziecka mogą być skierowane dzieci mające co najmniej 10 lat. Jak to wygląda w praktyce?

– W większości skontrolowanych placówek nie przestrzegano ustawowo określonego minimalnego wieku wychowanków. Umieszczano w nich jednomiesięczne, a nawet tygodniowe dzieci, co powodowało konieczność zapewnienia im zwiększonej opieki, a w konsekwencji wpływało na obniżenie poziomu realizowanych zajęć opiekuńczo-wychowawczych wobec pozostałych – punktuje NIK.

Uwagę zwraca jeszcze jeden, bardzo poważy problem. Otóż w domach dziecka pracują osoby bez właściwego wykształcenia, poza tym jest za mało wychowawców, ale najgorsze, że: – W 10 placówkach brakowało dokumentów potwierdzających m.in. nieskazanie prawomocnym wyrokiem pracowników za umyślne przestępstwo czy brak przeciwwskazań do świadczenia pracy. Również w 10 domach dziecka nie weryfikowano danych pracowników w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym – podkreśla raport NIK.

15.07.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

Polska: Podrobił podpisy kursantów. Po 8 latach 177 osób może stracić prawo jazdy

Kursanci Krzysztofa P., który prowadził szkołę nauki jazy w Mysłowicach, z powodzeniem przeszli egzaminy i uzyskali zezwolenie na prowadzenie samochodów osobowych. Był 2014 rok.

Po pewnym czasie 177 kierowców nieoczekiwanie otrzymało z Urzędu Miasta w Mysłowicach informację, że uprawnienia zostaną im odebrane. Okazało się, że kursy były nieprawidłowo przeprowadzone – zajęcia teoretyczne oraz zagadnienia związane z pierwszą pomocą nie zostały przekazane kursantom w należyty sposób. Co więcej, w dokumentach potwierdzających udział w zajęciach miały znaleźć się podrobione podpisy uczestników szkolenia.

Mężczyzna został skazany prawomocnym wyrokiem – poinformował „Dziennik Zachodni”.



– Nie byliśmy zupełnie świadomi, że te zajęcia odbywają się w niewłaściwy sposób. W 2017 roku zostaliśmy wezwani na policję, gdzie pokazano nam podpisy pod tym, że mieliśmy odbywać zajęcia z teorii oraz z ratownikiem medycznym. Odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą, że to nie są nasze podpisy. Okazało się, że właściciel szkoły je podrobił – powiedział dziennikowi Daniel Kucharczuk, jeden z poszkodowanych.



W tej sytuacji Sąd Rejonowy w Mysłowicach stwierdził, że kursanci nie odbyli części teoretycznej szkolenia. Kierowcy złożyli odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, który jednak zgodził się ze zdaniem sądu w tej kwestii.



Odwołali się do urzędu



Po kilku latach poruszania się po drogach kierowcy, którzy mają stracić uprawnienia, odwołali się również do Urzędu Miasta w Mysłowicach. Wydaje się jednak, że i tą drogą poszkodowani nie zdołają wywalczyć sprawiedliwości.



– W przypadkach złożonych przez kierowców odwołań Samorządowe Kolegium Odwoławcze podtrzymało wszystkie decyzje organu pierwszej instancji. Spora część dokumentacji nadal podlega rozpatrzeniu przez kolegium i sprawy są w toku. Od decyzji wydanych przez SKO stronom przysługuje możliwość ich zaskarżenia do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego – powiedziała DZ Aneta Grabowska, naczelniczka Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miejskiego w Mysłowicach.



Jeśli te decyzje zostaną podtrzymane, kierowcy z 8-letnim już doświadczeniem będą znowu musieli podejść do kursu i zdać egzaminy na prawo jazdy. Za opłatą.

14.07.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. News4Media

(sl)

 

Polska: Premier radzi ocieplać domy. Ile kosztuje przygotowanie ich do zimy?

Szef rządu ostrzega Polaków przed najgorszym i radzi ocieplać domy, żeby zdążyć przed zimą. Sprawdzamy, ile może nas kosztować skorzystanie z rady Mateusza Morawieckiego.

– Drodzy rodacy, postarajcie się ocieplić swoje domy jeszcze przed tym sezonem grzewczym – powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Boronowie.

Wywołało to burzę, a w rządowych kanałach społecznościowych nie można już znaleźć śladu tej  wypowiedzi. Wiadomo jednak, że szef rządu zachęcał do korzystania z dotacji na termoizolację budynków.

– Wszystkie te programy są do państwa dyspozycji; upraszczamy je po to, żeby trochę łagodniej można było przejść ten trudny sezon, który jest przed nami – podkreślił Morawiecki.

Przekonywał, że dzięki temu rachunki za ogrzewanie będą niższe, będzie „uciekało” mniej ciepła, a sytuacja przez wojnę w Ukrainie robi się trudna. – Ceny energii szaleją, zwłaszcza energii cieplnej, warto korzystać z różnych programów – zachęcał polityk.

Nie ma się co dziwić, że strona rządowa chciałaby zapomnieć o tych słowach. Przecież można je odebrać jako ukryte ostrzeżenie, że zimą będziemy mieli kryzys energetyczny, a o opał będzie – już przecież jest – ciężko. Ile jednak  trzeba wydać na ocieplenie domu, jeżeli kogoś już przekonały rady premiera? Na pewno nie jest to tania inwestycja. Pod koniec 2021 r. szacunki wskazywały na 10-12 tys. zł w przypadku budynku o powierzchni 100 mkw.

Tyle że te szacunki dziś są już nieaktualne, bo w górę poszły – i to drastycznie – ceny materiałów budowlanych. Podrożał także styropian. Dziś trzeba przyjąć stawki dwa razy wyższe, czyli powyżej 20 tys. zł. Obecnie ocenia się, że ocieplenie domu jednorodzinnego, który ma 150 mkw., to koszt od 30 do 60 tys. zł.

Duży wpływ ma na to wybór materiałów budowlanych, bo choć styropian jest bardzo popularny, to można wybrać także inne sposoby. Do ocieplania domów używa się również wełny mineralnej. Jej 1 mkw. jest o 20-30 zł droższy niż styropian. W kosztorysie można także uwzględnić jeszcze wykończenie – oblicówkę winylową lub drewnianą. To kolejne 150-195 zł za mkw.

Są to oczywiście koszty podstawowych materiałów, bo do rachunku trzeba doliczyć robociznę i dodatkowe materiały (siatka, klej, tynk). Wiele także zależy od zakresu prac. Można ocieplić cały budynek lub jego część, można też zrezygnować z któregoś z elementów:

- fundamentów,
- dachu,
- stropu na poddaszu,
- piwnic,
- podłogi na gruncie.

Żeby remont był skuteczny trzeba zwrócić uwagę na okna. Może się zdarzyć, że stare, przez które ucieka ciepło, trzeba będzie wymienić. A to kolejne koszty.

Skąd wziąć na to pieniądze?

Programy, o których mówił premier, a z których można otrzymać pieniądze na ocieplenie budynku lub mieszkania, to m.in. program Moje Ciepło, który działa od maja. Do wyboru jest też program Czyste Powietrze. A już jutro (piątek 15 lipca) startuje kolejna rządowa propozycja – Czyste Powietrze Plus. Wysokość dotacji, o którą będziemy wnioskowali, jest uzależniona od wysokości dochodów i zakresu prac.

Uwaga!

Zanim złożymy wniosek o pieniądze z któregoś z tych programów, najpierw trzeba dokładnie zapoznać się z warunkami, które musimy spełniać. Żeby potem uniknąć rozczarowania decyzją Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

14.07.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

Belgia: Ilu Polaków dostało w tym roku belgijskie paszporty?

W kwietniu tego roku 3.323 ludzi uzyskało belgijskie obywatelstwo. Wśród tych osób było 118 Polaków – wynika z danych opublikowanych na stronie internetowej Belgijskiego Urzędu Statystycznego Statbel.

W kwietniu tego roku belgijskie obywatelstwo najczęściej uzyskiwały osoby pochodzące z Maroka, Syrii, Rumunii, Iraku i Afganistanu. Wśród ponad 3,3 tys. ludzi, którzy zostali w lutym Belgami, 1,1 tys. pochodziło z Europy, 1 tys. z Afryki i ponad 800 z Azji.

W sumie w pierwszych czterech miesiącach 2022 r. około 16,6 tys. ludzi uzyskało belgijskie obywatelstwo. Jeśli chodzi o Europę, to największą grupę „nowych Belgów” stanowiły osoby pochodzące z Rumunii. W styczniu, lutym, marcu i kwietniu 944 obywateli tego kraju dostało belgijskie paszporty.

W pierwszych czterech miesiącach tego roku belgijskie obywatelstwo uzyskało też 565 osób pochodzących z Polski. Liczba Polaków dostających belgijskie paszporty jest w tym roku większa niż w ubiegłym. W tym roku co miesiąc Belgami zostaje co najmniej 118 ludzi pochodzących z Polski. W ubiegłym roku było to przeważnie 65-90 miesięcznie.

W całym 2021 r. belgijski paszport dostało ponad tysiąc ludzi pochodzących z Polski, wynika z danych Statbel.

15.07.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.
 
(łk)

 

Subscribe to this RSS feed