Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Zaczepił jego dziewczynę. Belg sięgnął po nóż…
Polska: Egzamin ósmoklasisty 2025. Matematyka poszła im gorzej
Belgia: Aż 30 tys. ludzi ma tak na nazwisko!
Belgia, Bruksela: Trudny los bezdomnych w czasie upałów
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 7 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Odkryto nowe gatunki chrząszczy!
Eksport w Regionie Stołecznym Brukseli spadł w zeszłym roku o 25%
Belgia: To sporo tańsze niż rok temu
Belgia: W tym regionie mieszkania droższe o 6%
Belgia: W Brukseli więcej zabitych na drogach
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Coraz częściej nie stać nas na prezent komunijny. Chętnie wymigalibyśmy się z tej uroczystości

Elektryczna hulajnoga i 1500 złotych… Ceny prezentów komunijnych i wkładu do koperty jeżą włosy na głowach. Ile lub co „wypada” zatem dać dziś dziecku na komunię?

Odpowiedzi na to pytanie poszukiwało jednocześnie kilka sondażowni. Co wynika z ich badań?

Ile „wypada” dać dziecku?

Komunie to zawsze wyzwanie dla kieszeni rodziców chrzestnych. W tym roku deklarują oni, że do koperty włożą od 500 do – nawet – 1500 zł – ustalił Vivus.pl.

Z kolei dziadkowie na prezent komunijny przeznaczą ok. 500 zł. „Inni członkowie bliższej rodziny” – od 300 do 500 zł.

29 proc. Polaków – jak pokazało badanie Santander Consumer Bank –  planuje wydać od 301 do 500 złotych. Taką odpowiedź najczęściej wskazywali mieszkańcy metropolii (40 proc.), a także osoby w przedziale wiekowym między 18-29 (34 proc.) i 30-39 lat (31 proc.).

17 proc. badanych zadeklarowało, że na prezent komunijny przeznaczyłoby od 701 do 1000 zł. Takiej odpowiedzi udzieliło także 23 proc. respondentów zarabiających od 7000 zł w górę i 25 proc. osób z dochodem od 2000 do 2999 zł na rękę.

Najmniej – 101 do 200 złotych – chce dać 16 proc. ankietowanych. To głównie osoby w wieku 40-49 i 60-69 lat.

10 proc. respondentów włoży do koperty od 501 do 700 zł. To najczęściej osoby w wieku 40-49 lat (18 proc.), z miast (18 proc.) do 250 tys. mieszkańców oraz zarabiający od 7000 zł netto w górę.

Również 10 proc. planuje dać od 201 do 300 zł.

Lista wypasionych prezentów

Serwis Prezentmarzeń.com z kolei był zainteresowany nie tym, ile włożymy do koperty, ale jaki prezent kupimy komunijnym dzieciom. Specjalnych zaskoczeń nie było.

35 proc. wskazało rower. Popularnością cieszą się także hulajnogi elektryczne.

28 proc. uczestników badania wyszło z założenia, że „prezent powinien być drogi i materialny". Na tej liście znalazły się laptopy, smartfony i aparaty fotograficzne.

Natomiast 15 proc. ankietowanych zadeklarowało, że upominki z okazji pierwszej komunii powinny wiązać się z duchową stroną tej uroczystości.

To badanie pokazuje też stosunek wielu Polaków do komunijnego drenowania kieszeni bliskich. Co trzeci badany (31 proc.) byłby skłonny odmówić udziału w komunii, byle ograniczyć wydatki obciążające rodzinne budżety.

Musi być na bogato

– Mimo braku pieniędzy, część Polaków nie zamierza jednak rezygnować z wystawnego przyjęcia – ocenia Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. –Nasze badanie pokazuje, że wciąż żywe jest powiedzenie: „zastaw się, a postaw się”. Przeszło co czwarty rodzic weźmie kredyt lub pożyczkę na wyprawienie imprezy komunijnej.

Tylko 36 proc. uczestników sondażu (przeprowadził go IMAS International na zlecenie KRD) twierdzi, że przyjęcie komunijne nie jest im potrzebne lub jest im zupełnie obojętne. Jednak na bogatej oprawie tego wydarzenia zależy aż 64 proc. respondentów.

W tej grupie aż 72 proc. badanych przyznaje, że może sobie na to pozwolić, wykorzystując tylko własne oszczędności. Jednak spora grupa rodziców pieniądze na to po prostu pożycza.

Spośród nich prawie połowa odwiedzi bank (47,5 proc.). Pozostali pożyczą pieniądze od rodziny i znajomych lub skorzystają z oferty firmy pożyczkowej.

12.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)


Polska: Walka z piratami drogowymi. Krok do przodu, dwa kroki w tył. Punkty karne będą znikać szybciej

Kolejne zmiany w przepisach dotyczących kierowców. Po tym, jak je najpierw mocno zaostrzono, teraz dla odmiany są luzowane. Piraci drogowi mają powody do zadowolenia.

Latem 2021 r. w wypadku w Stalowej Woli zginęło małżeństwo, zostawiając troje małych dzieci. Sprawcą tego tragicznego wypadku był pijany kierowca. Rząd wydał wtedy wojnę piratom drogowym.

Coraz ostrzejsze przepisy wchodziły w życie stopniowo. Polegały na większej ochronie pieszych, na podniesieniu kwot mandatów i na karaniu kierowców większą liczbą punktów karnych.

Kierowcy chcieli tych zmian i je dostali

Jedna z tych zmian weszła w życie we wrześniu 2022 roku. Od tego momentu nie można już zredukować liczby punktów karnych. Wcześniej było to możliwe. Kierowca zgłaszał się do Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, płacił ok. 300 zł i po 6 godzinach zajęć z jego konta znikało 6 punktów.

Od razu, kiedy w życie weszła ta rewolucja, WORD-y zaczęły prosić o zmianę przepisów. Chciały przywrócenia kursów, bo na nich zarabiały. I było wiadomo, że Ministerstwo Infrastruktury w końcu przygotuje jakieś rozwiązanie.

Zmian chcieli też kierowcy, bo przez punkty karne wielu z nich traci lub straciło prawo jazdy. Otóż do jesieni 2022 roku punkty były wymazywane automatycznie po roku od popełnienia wykroczenia.

Teraz też znikają z systemu, ale już po 2 latach i to od opłacenia mandatu.

Teraz jednak rząd przygotował propozycję zmian przepisów, która już jest w parlamencie i z której kierowcy powinni być zadowoleni.

Punkty karne

Nowe rozwiązania zostały już nazwane lex pirat. W przepisach dotyczących regulacji taksówek na aplikacje dopisano fragment o powrocie kursów redukujących liczbę punktów karnych. Po zapisaniu się na takie zajęcia, opłaceniu ich kierowca straci 6 punktów karnych. Będzie mógł to zrobić raz na pół roku.

To rozwiązanie, którego chcieli właściciele firm transportowych. Obawiają się, że ostre przepisy sprawią, że wielu ich pracowników szybko straci prawo jazdy za wykroczenia.

– Uznaliśmy, że warto przychylić się do postulatów środowisk przede wszystkim związanych z kierowcami zawodowymi, bo to ich dotknie ta regulacja – tłumaczył w Senacie minister cyfryzacji Janusz Cieszyński.

Dla ministra to nie problem

W Senacie do projektu dopisano jeszcze jedną zmianę. Teraz nowelizacja zakłada, że punkty karne nie będą się kasowały automatycznie po 2 latach od opłacenie mandatu, ale po roku. Tak jak to było przed zmianami z 2022 roku.

– Wynika to też z naszych analiz, które jasno wskazują, że odsetek kierowców którym to grozi, jest dość niewielki. Mamy wszelkie powody, żeby przypuszczać, że to są właśnie zawodowi kierowcy, którzy popełniają wykroczenia, a te są bardziej związane z częstotliwością, niekoniecznie z tym, że to są bardzo poważne naruszenia prawa, niż z tym że to są faktycznie piraci drogowi. Wydaje się, że to jest racjonalny kierunek zmian. To jest coś, co nie obniży bezpieczeństwa na drogach, a pomoże tym, którzy w ten sposób zarabiają na życie. Dla takiej osoby brak prawa jazdy to jest po prostu brak możliwości zarobkowania – mówił Cieszyński.

Wąsacz w kabinie

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl, ocenia, że zmiany są spowodowane zbliżającymi się wyborami.

„Dobra władza przed wyborami zatroszczy się więc o zestresowanych tirowców. Pozwoli im po pierwsze chadzać na pogadanki z policjantami do wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego, gdzie przez parę godzin nudzenia się na krześle i za drobną opłatą ok. 500 zł dwa razy do roku skasują sobie w sumie 12 punktów, czyli połowę legalnego limitu. Da im też dodatkowy bonus – dopisany już w Senacie – czyli skróci okres przedawniania się punktów karnych do roku” – komentuje.

I przytacza drogowe statystyki, z których wynika, że w 2022 roku w wypadkach zginęło o ok. 1 tys. osób mniej niż rok wcześniej, ale władza uznała te wyniki za mało istotne. Górę wziął interes firm transportowych.

„Najwyżej trochę ludzi straci nogę czy rękę, ostatecznie mamę, ale przynajmniej biedny, spocony wąsacz w kabinie ciężarówki nie będzie się tak stresował, że jadąc jak dureń, straci prawo jazdy i pracę” – podsumowuje Zboralski.

14.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Belgia: Nowy rower? Jest drożej niż w 2022 r.

W marcu tego roku za rowery płacono w państwach Unii Europejskiej średnio o 5,4% więcej niż rok wcześniej. W Belgii i w Polsce wzrost cen tych pojazdów był wyraźnie większy.

W Belgii rowery podrożały w ciągu dwunastu miesięcy o 8,6% - wynika z danych opublikowanych na stronie internetowej unijnego biura statystycznego Eurostat.

W niektórych krajach wzrost cen tych jednośladów był jeszcze bardziej odczuwalny. W Bułgarii rowery podrożały w ciągu roku np. o 15%, na Węgrzech o 13,6%, a w Rumunii o 11,9%.

W pięciu krajach UE rowery w ciągu roku potaniały. Największy spadek cen tych pojazdów odnotowano w Luksemburgu (o 9,6%) i w Portugalii (8,5%). W Słowenii, Łotwie i Austrii rowery potaniały o około 1-2%.

W Polsce wzrost cen rowerów był trochę większy niż w Belgii. W trzecim miesiącu 2023 r. za te pojazdy płacono w Polsce o 9,1% więcej niż rok wcześniej.

Inflacja w krajach Unii Europejskiej już od roku jest wysoka. Po rosyjskim ataku na Ukrainę mocno podrożały surowce, paliwa i energia. W kolejnych miesiącach przełożyło się to na wzrost cen innych towarów i usług. Teraz co prawda inflacja w większości państw UE znów spada, ale wciąż pozostaje ona dużo wyższa niż dwa lub trzy lata temu.

11.05.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

Belgia, biznes: Właściciel Delhaize, mimo strajków, na plusie

Koncern Ahold Delhaize, do którego należą między innymi sieci supermarketów Albert Heijn (głównie Holandia) i Delhaize (Belgia), miał w pierwszym kwartale tego roku o ponad 6% wyższe obroty niż rok wcześniej.

Łączne obroty tego wielkiego koncernu wyniosły w pierwszych trzech miesiącach 2023 r. 21,6 mld euro, poinformował portal http://nu.nl . Obroty wzrosły w podobnym stopniu w Europie i w Stanach Zjednoczonych.

Dobry wynik finansowy Ahold Delhaize to między innymi skutek odpowiedniej polityki cenowej, dzięki której supermarkety i sklepy należące do tego koncernu utrzymały mocną pozycję rynkową. Marża cenowa wyniosła 4%, a zyski zwiększyły się o 3%, poinformował portal http://rtlnieuws.nl .

Negatywnie na obroty i zyski firmy wpłynęły w pierwszym kwartale tego roku wysokie koszty energii i transportu. Także seria strajków w belgijskich supermarketach Delhaize kosztowała koncern dziesiątki milionów euro.

W minionych tygodniach strajkowali także pracownicy holenderskich centrów dystrybucyjnych sieci Albert Heijn (AH). W efekcie w niektórych filiach AH brakowało części produktów.

Zarząd spółki w końcu zgodził się na żądania związkowców i obiecał pracownikom holenderskich centrów dystrybucyjnych podwyżkę płac w wysokości 10%. Skutki finansowe holenderskich strajków nie są jeszcze widoczne w raporcie Ahold Delhaize za pierwszy kwartał, bo strajki w Holandii rozpoczęły się już w drugim kwartale.

Ahold Delhaize to międzynarodowy koncern, posiadający wiele sieci supermarketów (np. Albert Heijn w Holandii, Delhaize w Belgii, Food Lion w Stanach Zjednoczonych), sklepów (np. drogerie Etos, sklepy monopolowe Gall & Gall) oraz sklep internetowy http://Bol.com .

Koncern jest też obecny między innymi w Czechach (supermarkety Albert), Grecji, Luksemburgu, Portugalii, Rumunii, Serbii i Indonezji. W sumie ma około 6,5 tys. sklepów w 11 krajach.

11.05.2023 Niedziela.BE // fot. Alexandros Michailidis / Shutterstock.com

(łk)

Subscribe to this RSS feed