Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Ruszają wyprzedaże w Belgii!
Polska: Listonosze coraz rzadziej dostarczają emerytury. Znamy powody
Słowo dnia: Geboortedatum
Belgia: Skradł skuter i wjechał w zatłoczony taras
Niemcy: Atak nożem w Bawarii. Nie żyje jedna osoba, dwie ranne
Polska: Sąd Najwyższy: wybory prezydenckie są ważne. Karol Nawrocki zostanie prezydentem
Belgia: Bójka na plaży. „Stracił przytomność”
Polska: Dziś ruszyły wypłaty renty wdowiej. Jest harmonogram
Belgia: Za ile mieszkanie w północnej Belgii?
Belgia: Odbył się protest przeciwko znęcaniu się nad zwierzętami rolnymi
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Pogoda na drugą połowę tygodnia

Tego popołudnia (17 maja) utrzyma się sucha pogoda z okresami chmur i słońca. Nad morzem będzie przeważnie słonecznie. Maksymalna temperatura wyniesie od 11 do 13 stopni Celsjusza w Ardenach, od około 13 do 14 stopni na wybrzeżu i od 14 do 16 stopni w innych miejscach. Wiał będzie umiarkowany wiatr z kierunków północnych.

Czwartek (18 maja) pozostanie suchy i podobnie, jak w środę, wystąpią chmury zza których od czasu do czasu będzie wychodzić słońce. Nadal będzie dość chłodno, jak na tę porę roku, z maksymalnymi temperaturami sięgającymi od 11 stopni Celsjusza na obszarze Hautes Fagnes, do 14 lub 15 stopni w innych miejscach. Wiał będzie północno-wschodni, umiarkowany wiatr.

Piątek (19 maja) będzie przeważnie suchy, choć możemy spodziewać się mieszaniny chmur i słońca. Na północnym zachodzie wystąpią okresy słoneczne. Maksymalna temperatura wyniesie od 13 stopni Celsjusza w Ardenach, do 17 stopni we Flandrii. Wiał będzie umiarkowany wiatr.

17.05.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Polska: Sasin straszy Unią Europejską i pieści węgiel, żeby Polacy nie marzli. O co tu chodzi?

Kolejne spięcie na linii Polska-Bruksela. Tym razem do ataku rusza wicepremier Jacek Sasin. Przekłamań jest już tak dużo, że trzeba po kolei wyjaśnić, czemu ta UE jest „taka zła”.

Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych, ma „pod sobą” najważniejsze państwowe firmy. Także kopalnie. A kopalnie PiS lubi. I lubi węgiel. Dlatego nie ma się co dziwić, że chce jego dalszego wydobycia i na nim chce oprzeć polską energetykę.

– Bo węgiel był, jest i pozostanie przez wiele lat podstawą polskiej energetyki. Będziemy do końca walczyć, aby polityka klimatyczna UE uwzględniała polski interes – ogłosił Jacek Sasin.

Węgiel jest tak ważny, że nawet jeśli Polska stworzy tzw. miks energetyczny (połączenie różnych źródeł energii), to węgiel nadal ma w nim dominować.

Fit for 55

Ale czemu Sasin atakuje UE właśnie teraz? Chodzi o unijny pakietu klimatyczny nazwany „Fit for 55”.
„W europejskim prawie o klimacie zapisano obowiązkowy unijny cel klimatyczny: ograniczenie emisji w UE o co najmniej 55 proc. do 2030 r. Państwa UE pracują nad nowymi przepisami, które pozwolą osiągnąć ten cel, a do 2050 r. uczynić UE neutralną dla klimatu” – przypomina Rada Europejska.
Chodzi o to, żeby UE była bardziej eko. Żeby ograniczyć mocno emisję zanieczyszczeń. Żeby stawiać na energię odnawialną. Żeby premiować budownictwo energooszczędne. Żeby stawiać masowo ładowarki do samochodów elektrycznych. Żeby – w końcu – zakończyć produkcję aut spalinowych. Z zastrzeżeniem, że wcześniej wyprodukowane dalej będą jeździły.

Żeby w miarę bezboleśnie dojść do celu, powstanie Społeczny Fundusz Klimatyczny. To pieniądze skierowane do znajdujących się w trudnej sytuacji:

- gospodarstw domowych,
- mikroprzedsiębiorstw,
- użytkowników transportu.

Ale polski rząd nie chce tych rozwiązań.

Skąd ten atak, skoro byliśmy na tak?

Na niedzielnej (14 maja) konwencji PiS Jacek Sasin ostro zaatakował politykę UE. Przekonywał, że transformacja energetyczna w myśl forsowanego przez Unię Europejską pakietu klimatycznego „Fit for 55” będzie kosztować Polskę 1,3 bln zł.

– 64 tys. zł zapłaci każdy z nas, żeby zrealizować mrzonki, które narodziły się w gabinetach brukselskich technokratów – przekonywał.

Nie oszczędził przy tym szefa Platformy Obywatelskiej. Jak powiedział, gdyby rządził Donald Tusk, Polacy marzliby w swoich domach.

I dodał: – Tusk, będąc w Europie, nic nie zrobił dla polskiego bezpieczeństwo energetycznego. My sprzeciwiamy się pakietowi „Fit for 55”.

Rzecz w tym, że Komisja Europejska „Fit for 55” przyjęła w 2021 roku. Wówczas Polska się na to zgodziła. Ten dokument sygnował premier Mateusz Morawiecki, który dziś – wbrew faktom – wypiera się tego.

Eksperci zarzucają także Sasinowi niespójność wypowiedzi. Wicepremier zapowiedział, że nowy miks energetyczny Polski będzie oparty m.in. na odnawialnych źródłach energii. Tymczasem one są także nieodłączną częścią krytykowanego przez Jacka Sasina pakietu „Fit for 55”.

Czysta polityka

Problemem jest to, że polski rząd długo blokował rozwój zielonej energii, która uzupełnia tę węglową. W końcu niedawno polityka wobec OZE się zmieniła, ale – jak się okazało w praktyce – tylko w deklaracjach. Bo nadal nie ma skutecznego odblokowania budowy lądowych farm wiatrowych. Przyjęta ustawa poprawia sytuację, ale wyśrubowane normy – 700 metrów od wiatraka do zabudowań – nie pomagają.

– W rzeczywistości ta odległość wyklucza połowę terenu w Polsce z budowy elektrowni wiatrowych. To jest usunięcie dużego kawałka Polski z inwestycji w OZE. Bruksela to dostrzeże i otworzy się nowy front, a wobec sporu o pieniądze z KPO nie jest nam to potrzebne – ocenił Jakub Wiech z portalu Energetyka24.com w programie Newsroom WP.

Z kolei Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych, tłumaczy, że udana transformacja energetyczna nie może być tania. Jeżeli mamy szybko postawić na OZE, to nie możemy jednocześnie bronić węgla.

Prof. Paweł Wojciechowski uważa, że Jacek Sasin atakami na UE puszcza oko do wyborców Konfederacji i Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry.

18.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Polska: Nowy przedmiot na maturze? Pewnie sporo osób chciałoby go zdawać

Jest poważna propozycja rozszerzenia listy przedmiotów, które można zdawać na maturze. To wychowanie fizyczne. Pomysł promuje znany i uznany biegacz.

Trwa maraton maturalny. Oprócz przedmiotów takich jak język polski, matematyka, język obcy – uczniowie zdają także inne. Między innymi chemię, historię, fizykę, a nawet łacinę i informatykę. Na tej liście przedmiotów wciąż nie ma wychowania fizycznego.

To się jednak może zmienić, bo jest poważna propozycja, żeby właśnie ten przedmiot wprowadzić do zestawu egzaminów maturalnych. Powstała już nawet petycja w tej sprawie. Teraz inicjatorzy chcą do swojego pomysłu przekonać ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.

Fikołki to trudna sztuka

„Według najnowszych badań polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Na ten stan rzeczy składa się wiele czynników, ale kto, jeśli nie szkoła, powinien zadbać o kształtowanie zdrowych postaw i nawyków młodych ludzi w Polsce?” – to fragment listu, który trafił do szefa resortu edukacji.

Pomysł promuje także Mariusz Lewandowski, medalista mistrzostw świata i Europy w biegach na 800 i 1500 metrów.

– Musimy o tym rozmawiać, a już teraz widać, że temat wzbudza olbrzymie emocje. Jeżdżę po szkołach i widzę, jak dużym problemem są dla dzieci podstawowe ćwiczenia. To już norma, że dzieci nie są w stanie wykonać choćby jednego podciągnięcia na drążku czy przewrotu w przód. Jestem tym załamany – powiedział wp.pl Lewandowski.

Arkusz egzaminacyjny z wychowania fizycznego

Może się wydawać, że egzamin miałby tylko część praktyczną – w sali sportowej albo na boisku. Ale pomysłodawcy już przygotowali materiały także do części teoretycznej. Publikujemy przykładowy arkusz.

Dwa przykłady pytań z zestawu:

Co ma wpływ na utrzymanie równowagi ciała? Można wybrać spośród 3 odpowiedzi:

- serce
- ucho wewnętrzne – błędnik
- wątroba

Jaki kształt ma pole bramkowe do piłki ręcznej? Do wyboru są 4 możliwości:

- prostokątne
- kwadratowe
- trójkątne
- owalne

21.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Belgia: Prawie 4,5 tys. euro miesięcznie? Tutaj takie zarobki to norma

W ubiegłym roku mieszkańcy Regionu Stołecznego Brukseli zarabiali średnio 4.475 euro miesięcznie brutto - wynika z analizy przeprowadzonej przez portal jobat.be.

Średnie miesięczne zarobki brutto dla całej Flandrii (czyli, północnej, niderlandzkojęzycznej części Belgii) i Regionu Stołecznego Brukseli (w analizie nie uwzględniono Walonii, czyli południowej, francuskojęzycznej części kraju) wyniosły w 2022 r. 3.881 euro.

To o 133 euro brutto miesięcznie więcej niż rok wcześniej. W 2021 r. średnia miesięczna płaca brutto wyniosła w Belgii (z pominięciem Walonii) 3.748 euro, przypomniał portal internetowy flamandzkiego dziennika „Het Laatste Nieuws”.

W samej Flandrii średnia miesięczna płaca brutto osiągnęła w ubiegłym roku poziom 3.752 euro. Najniższa była w prowincji Flandria Zachodnia, gdzie wyniosła 3.579 euro brutto miesięcznie, a najwyższa w prowincji Flandria Brabancka (3.948 euro brutto).

W ciągu pięciu lat wynagrodzenia we Flandrii i w Regionie Stołecznym Brukseli zwiększyły się o około 16%, wynika z tej analizy. Płace początkujących pracowników wzrosły w tym czasie w mniejszym stopniu, bo o około 9%.

Do danych podawanych przez jobat.be należy podchodzić z ostrożnością. Wysokość wynagrodzeń obliczana jest w tym opracowaniu na podstawie ankiet wypełnianych przez internautów. W ubiegłym roku tego rodzaju ankiety wypełniło 96 tys. ludzi. Dane te należy więc traktować z odpowiednim dystansem, gdyż niekoniecznie muszą być reprezentatywne.

17.05.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

Subscribe to this RSS feed