Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, Zeebrugge: Mężczyzna pobity na śmierć
Belgia: 13-latek przyłapany na dostarczaniu kokainy w Antwerpii
Polska: Oszustwo na robota. Chwila nieuwagi może nas sporo kosztować
Polska: Droższy alkohol i słodzone napoje. Nawrocki się nie zgadza
Belgia: Za mało się ruszamy!
Belgia: Czy jesteśmy zadowoleni z własnej sytuacji finansowej?
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek, 25 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Planujesz przeprowadzkę? Sprawdź to, by uniknąć problemów
Belgia: Co trzeci profesor kobietą
Belgia: Stare i zniszczone. Tyle mieszkań „do niczego”

Polska: Spełnia się marzenie kierowców. W Polsce ma być mniej znaków przy drogach

Polska: Spełnia się marzenie kierowców. W Polsce ma być mniej znaków przy drogach Fot. iStock

Jeżeli tylko te uzgodnienia wejdą w życie, to będzie to spełnienie wieloletnich postulatów: koniec „znakozy”. Przy drogach ma być mniej znaków.

Jeden na drugim, jeden za drugim, co chwila znak nakazujący, zakazujący lub ostrzegawczy. Każdy kierowca dobrze wie, jak upstrzone są nimi polskie drogi. Niekiedy znaków jest tak dużo, że może powstać mętlik w głowie.

Za każdym razem, kiedy na tę sprawę zwraca się uwagę drogowcom, ci odpowiadają, że działają zgodnie z przepisami. Że zasady stawiania oznaczeń reguluje tzw. czerwona księga znaków.

Szef drogowców: Nie ma nic gorszego niż przeznakowanie

Teraz jednak zbliża się przełom. W siedzibie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad spotkało się ponad 130 osób, którzy wcześniej zajmowali się tym tematem wiele miesięcy. To właśnie na tym spotkaniu ogłoszono, że zaczynają się prace nad nowelizacją przepisów, a ich celem będzie uproszczenie oznakowania i zmniejszenie liczby znaków na polskich drogach.

– Nie ma nic gorszego niż przeznakowanie – serwis brd24.pl cytuje Tomasza Żuchowskiego, dyrektora generalnego Dróg Krajowych i Autostrad. – Wielu kierowców przez to jeździ na pamięć, przestaje zwracać uwagę na znaki. Stają się one elementem krajobrazu – podkreśla szef drogowców.

I dodaje, że jest zwolennikiem ucywilizowania „znakozy”.

Wiadomo już jakie mają to być zmiany

Po pierwsze, trzeba zmniejszyć liczbę znaków ograniczenia prędkości. Mają być stawiane tylko w miejscach, w których geometria drogi może w jakiś sposób kierowców zaskakiwać.

– Każdy znak ograniczenia prędkości powinien być poprzedzany znakami wskazującymi na przyczynę tego ograniczenia – wyjaśnił Bartłomiej Banach z GDDKiA.

Oznacza to, że kierowca, który natknie się na takie ograniczenie, musi być jednocześnie uprzedzony, czemu ma zwolnić. Musi wiedzieć, czy zbliża się do skrzyżowania czy do miejsca, gdzie trwają roboty drogowe. Właśnie w myśl tej zasady mają zniknąć znaki, które bez widocznej dla kierowcy przyczyny ograniczają dopuszczalną prędkość.

Kolejna zmiana została zaczerpnięta z Niemiec. Znaki ograniczające prędkość mają pojawiać się tylko w momentach, w których nawierzchnia drogi jest mokra.

„Nie zdecydowano się natomiast na większą rewolucję w Polsce, czyli na odwoływanie ograniczeń prędkości znakami, a nie przez skrzyżowania. To dziś poważny kłopot, bo na drodze trudno odróżnić drogi wewnętrzne, wyjazdy z parkingów od faktycznych skrzyżowań. Dlatego kierowca często nie wie, czy ograniczenie prędkości zostało już odwołane czy nie” – czytamy.

07.12.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sg)

 

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież