Izraelska armia przechwyciła w środę rano flotyllę z pomocą humanitarną zmierzającą do Strefy Gazy. Na pokładach dziewięciu jednostek, które brały udział w akcji, znajdowało się ośmiu obywateli Belgii. Organizatorzy misji, znanej jako Flotylla Wolności, potwierdzili w komunikacie na platformie Telegram, że wszystkie statki zostały zatrzymane przez izraelskie siły.

Wśród belgijskich uczestników znaleźli się m.in. Dan Jans na pokładzie Um Saad, Youssef Reziki i Mohamed Azzouz na statku Anas Al Sharif oraz Bénédicte Lienard, była minister rządu Wspólnoty Francuskiej, która płynęła na pokładzie Gaza Sunbird. W opublikowanych przed zatrzymaniem nagraniach wideo aktywiści poinformowali: „Jeśli oglądacie ten film, zostaliśmy przechwyceni na morzu i porwani przez izraelskie siły okupacyjne”. Zaapelowali także do opinii publicznej i władz Belgii o podjęcie natychmiastowych działań w celu ich uwolnienia.

Adwokaci reprezentujący Yousseffa Rezikiego, znanego również pod pseudonimem Youssef Swatt’s, potępili zatrzymanie swoich klientów, określając je jako „arbitralne i sprzeczne z prawem międzynarodowym”. Według nich przechwycenie flotylli humanitarnej na wodach międzynarodowych stanowi „poważne naruszenie zasad wolności żeglugi oraz praw osób cywilnych uczestniczących w misji pokojowej”.

Z kolei izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że wszystkie statki oraz ich załogi zostały odholowane do izraelskiego portu, gdzie przechodzą procedury kontrolne. Jak przekazał resort, uczestnicy akcji zostaną wkrótce deportowani.

Flotylla Wolności to międzynarodowa inicjatywa mająca na celu dostarczenie pomocy humanitarnej do Gazy, mimo izraelskiej blokady morskiej. W przeszłości jej statki były już wielokrotnie zatrzymywane przez izraelskie siły, co każdorazowo prowadziło do napięć dyplomatycznych i dyskusji na temat legalności takich działań

09.10.2025 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Od 1 stycznia 2026 roku właściciele nowo zarejestrowanych samochodów elektrycznych we Flandrii będą musieli płacić podatek drogowy. To istotna zmiana w polityce fiskalnej regionu — do tej pory pojazdy elektryczne były całkowicie zwolnione z tego obowiązku. Rząd flamandzki zdecydował się jednak zakończyć ten okres preferencji, argumentując, że dotychczasowe ulgi stały się zbyt kosztowne dla budżetu.

Zwolnienie z podatku miało pierwotnie zachęcać do przechodzenia na bardziej ekologiczną mobilność i przyspieszyć proces elektryfikacji transportu. Dzięki temu liczba samochodów elektrycznych na flamandzkich drogach wzrosła w ostatnich latach w imponującym tempie. Jednak według ministra finansów Bena Weytsa (N-VA) obecna polityka przestała być finansowo zrównoważona. „To była potrzebna zachęta, ale teraz, gdy rynek dojrzał, czas na bardziej sprawiedliwy system podatkowy” – powiedział polityk w rozmowie z Het Nieuwsblad.

Nowy podatek będzie dotyczył wyłącznie pojazdów elektrycznych zarejestrowanych od 1 stycznia 2026 roku. Kierowcy, którzy nabyli swoje auta wcześniej, zachowają prawo do zwolnienia. Podatek drogowy (JVB) oraz jednorazowy podatek rejestracyjny (BIV) będą naliczane w podobny sposób jak w przypadku samochodów spalinowych — z uwzględnieniem takich czynników, jak wiek pojazdu i tzw. „moc fiskalna”.

Flamandzki rząd podkreśla, że reforma ma na celu zrównoważenie dochodów budżetowych, a nie zniechęcanie do zakupu aut elektrycznych. Władze planują jednocześnie kontynuować inne formy wsparcia, takie jak inwestycje w infrastrukturę ładowania oraz ulgi dla firm inwestujących w pojazdy zeroemisyjne.

09.10.2025 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

W czwartek, 9 października, gmina Ixelles we współpracy z Brukselską Regionalną Agencją ds. Czystości rozpoczęła zakrojoną na szeroką skalę akcję sprzątania w dzielnicy Matongé. Działania te stanowią część miesięcznej kampanii mającej na celu rozwiązanie problemu nielegalnego wyrzucania odpadów i poprawę wizerunku tej tętniącej życiem części miasta.

Celem inicjatywy jest uporządkowanie przestrzeni publicznej i walka z nawykiem mieszkańców, którzy wystawiają worki ze śmieciami poza wyznaczonymi dniami odbioru. Takie praktyki doprowadziły do powstawania nieestetycznych hałd odpadów, psujących wizerunek dzielnicy.

„Problem zaczyna się od ciągłego wystawiania worków ze śmieciami, niezależnie od dni odbioru” – wyjaśnił Geoffroy Kensier, radny ds. czystości publicznej w Ixelles. „Do czwartku po południu okolica będzie nieskazitelnie czysta. Wtedy ostrzeżemy mieszkańców, a potem będziemy egzekwować kary jak nigdy dotąd”.

Pierwszy etap akcji, nazwany „Operacja Flash”, obejmuje obszar między Chaussée d'Ixelles a Rue du Trône, w tym Chaussée de Wavre i sąsiednie ulice. Na teren wysłano duży zespół pracowników porządkowych wyposażonych w zamiatarki, myjki ciśnieniowe i śmieciarki. Celem jest całkowite oczyszczenie chodników, opróżnienie koszy oraz usunięcie dzikich wysypisk.

Po zakończeniu etapu porządkowego ruszy druga faza – „Triathlon Czystości”, zaplanowany od 10 października do 5 listopada. Będzie ona łączyć działania edukacyjne z kontrolami i karaniem osób łamiących przepisy. W dzielnicy pojawią się znaki przypominające o harmonogramie odbioru śmieci, a worki pozostawione w niewłaściwym terminie zostaną oznaczone specjalnymi naklejkami. Za uporczywe naruszenia mieszkańcy zapłacą mandaty.

Kolejna akcja sprzątania planowana jest na 6 listopada. Władze gminy zapowiadają, że działania będą kontynuowane aż do momentu, gdy Matongé stanie się przykładem dobrze utrzymanej dzielnicy. „Matongé nie może być synonimem brudu i bezkarności!” – podkreślił Kensier, dodając, że ścisła współpraca z agencją Brussels Cleanliness ma pokazać, że poprawa stanu czystości jest możliwa. „Słaby stan czystości w tej dzielnicy nie jest nieunikniony” – zaznaczył.

09.10.2025 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Rząd federalny Belgii zapowiada jedną z największych reform systemu opieki społecznej od dziesięcioleci. Celem zmian jest ograniczenie wydatków na świadczenia dla bezrobotnych i długotrwale chorych, które – jak ocenia rząd – stały się „nie do utrzymania” w obecnym kształcie.

Od przyszłego roku nie będzie już możliwe bezterminowe pobieranie zasiłku dla bezrobotnych. Osoby, które od lat pozostają bez pracy, stracą prawo do świadczeń, a długotrwale chorzy będą poddawani bardziej rygorystycznym badaniom lekarskim, mającym potwierdzić rzeczywistą niezdolność do pracy.

Belgia jest pod tym względem wyjątkowa na tle Europy – to jedyny kraj, w którym zasiłek dla bezrobotnych można obecnie pobierać bez ograniczeń czasowych. Dodatkowo kraj zmaga się z najwyższym odsetkiem osób długotrwale przebywających na zwolnieniu lekarskim w Unii Europejskiej.

Premier Bart De Wever podkreślił, że oba systemy – zasiłków dla bezrobotnych i zwolnień lekarskich – pozwoliły wielu osobom na trwałe wycofanie się z rynku pracy, co poważnie obciąża finanse publiczne.

Zgodnie z planem reformy, osoby bezrobotne od ponad 20 lat utracą prawo do świadczeń już na początku przyszłego roku. W kolejnych etapach zasada ta obejmie również tych, którzy nie pracują dłużej niż dwa lata. Dla pozostałych przewidziano przejście na pomoc społeczną z gminnych ośrodków CPAS, gdzie wsparcie finansowe będzie niższe i uzależnione od spełnienia bardziej restrykcyjnych warunków.

„Bez zmian w polityce państwo opiekuńcze upadnie. Może nie za mojego życia, ale za waszego” – ostrzegł De Wever podczas wykładu inauguracyjnego na Uniwersytecie w Gandawie.
W ostatnich latach część Belgów, którym odebrano prawo do zasiłku, zaczęła korzystać ze zwolnień lekarskich, aby zachować źródło dochodu. Obecnie ponad 526 tysięcy osób w kraju przebywa na długoterminowym zwolnieniu, co kosztuje państwo około 9 miliardów euro rocznie.

Prognozy wskazują, że do 2035 roku liczba ta może wzrosnąć do ponad 600 tysięcy. Aby zahamować ten trend, rząd planuje wprowadzić surowsze kontrole lekarskie i zobowiązać lekarzy do dokładniejszego weryfikowania zdolności pacjentów do pracy. Jednocześnie pracodawcy mają być bardziej zaangażowani w działania zapobiegające wypaleniu zawodowemu i wspierające powrót pracowników do aktywności zawodowej.

Rząd liczy, że reforma zwiększy liczbę osób aktywnych zawodowo i poprawi wpływy podatkowe. Krytycy ostrzegają jednak, że proponowane rozwiązania nie rozwiążą głównych problemów rynku pracy. Wskazują, że wielu długotrwale bezrobotnych boryka się z poważnymi problemami zdrowotnymi, brakiem kwalifikacji lub ograniczonym dostępem do szkoleń, co utrudnia im znalezienie zatrudnienia.

Lewicowa opozycja nazywa planowane zmiany „społeczną rzezią” i ostrzega, że najbardziej ucierpią osoby rzeczywiście niezdolne do pracy, które mogą zostać pozbawione jakiejkolwiek pomocy finansowej.

09.10.2025 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)