Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Aż tylu młodych rowerzystów korzysta z telefonów. „Bardzo groźne”
Polska: Wiatraki wpędzają nas w chorobę? Wyniki badanie temu przeczą
Belgia, Borgerhout: Protest przeciwko wycince drzew
Polska: Ostatni moment na zapisanie dziecka. Korepetycje nadal w cenie
Belgia: Pożar firmy zajmującej się utylizacją odpadów przypadkowy
Polska: Miliony podrożeją. Los Lotto już nie za 3 zł. Wygrane także w górę
Temat dnia: Tu potrzebują pracowników. „Ponad 4 tys. euro miesięcznie”
Polska: Od dziś w aptekach więcej szczepień. Zabieg jest darmowy
Słowo dnia: Woede
Belgia, Zeebrugge: Mężczyzna pobity na śmierć
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Płaca minimalna w Belgii wśród najwyższych w UE. Tylko w dwóch krajach jest wyższa

Na początku 2023 r. większość państw Unii Europejskiej podniosła wysokość płacy minimalnej. Podobnie było w Belgii, gdzie wynagrodzenie minimalne należy do najwyższych w UE.

Najwyższą płacę minimalną w UE ma w 2023 r. Luksemburg. W tym niewielkim, zamożnym (i drogim) państwie wynosi ona od początku tego roku 2.387 euro brutto miesięcznie. W Niemczech jest to od 1 stycznia tego roku 1.987 euro.

Na trzecim miejscu w tym zestawieniu jest Belgia. Płacę minimalną podniesiono tutaj na początku 2023 r. z 1.842 euro do 1.955 euro brutto miesięcznie - wynika z opracowania opublikowanego przez unijne biuro statystyczne Eurostat.

W Holandii podwyżka ta była jeszcze większa: pod koniec 2022 r. płaca minimalna wynosiła w kraju wiatraków 1.756 euro brutto miesięcznie, a na początku 2023 r. było to już 1.934 euro.

Także w Irlandii (1.910 euro) i we Francji (1.709 euro) płaca minimalna jest relatywnie wysoka. W kilku krajach UE nie ma sztywnej miesięcznej płacy minimalnej lub też Eurostat nie posiada aktualnych danych dotyczących jej wysokości. Chodzi tu np. o Włochy, Szwecję i Danię.

Pomiędzy krajami UE występują olbrzymie różnice w wysokości minimalnego wynagrodzenia. Najgorzej pod tym względem jest w Bułgarii, gdzie minimalne wynagrodzenie wynosiło na początku tego roku równowartość jedynie 399 euro brutto miesięcznie, czyli było około sześć razy niższe niż w Luksemburgu. Na Węgrzech jest to 579 euro, w Rumunii 606 euro, a w Łotwie 620 euro.

W Polsce na początku 2023 r. doszło do znaczącego wzrostu wysokości płacy minimalnej. Pod koniec ubiegłego roku wynosiła ona jeszcze równowartość 642 euro, a teraz jest to już prawie 746 euro brutto miesięcznie. W złotówkach oznaczało to wzrost z 3.010 zł do 3.490 zł brutto miesięcznie.

Na tle innych państw z Europy Środkowej i Wschodniej polska płaca minimalna wypada całkiem dobrze. Jest nie tylko wyższa niż w Bułgarii, na Węgrzech, w Rumunii i w Łotwie, ale także wyższa niż w Słowacji i Chorwacji (po 700 euro), w Czechach (717 euro) oraz w Estonii (725 euro).

W Litwie (840 euro) i w Słowenii (1.203 euro) płaca minimalna w 2023 r. jest jednak wyższa niż w Polsce - pokazują dane biura Eurostat. Także w krajach z południa UE płaca minimalna jest nadal wyższa niż w Polsce. W Grecji wynosi ona w tym roku 832 euro, w Portugalii 887 euro, a w Hiszpanii 1.167 euro brutto miesięcznie.

31.01.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.
 
(łk)

Polska: Sprawdź, komu się należy urlop na żądanie w 2023 roku

W 2023 roku nie zmieniają się przepisy regulujące udzielanie urlopu na żądanie. Tak jak nie zmienia się długość trwanie tej formy urlopu.

Co to jest?

Urlop na żądanie nie jest dodatkowym urlopem, a tylko odmianą urlopu wypoczynkowego. Dlatego wlicza się go do jego wymiaru.
Urlop na żądanie ma zapewnić pracownikowi wolne od pracy  w nagłych sytuacjach osobistych. Potocznie jest nazywany „kacowym”.

Ile mamy dni?

W roku kalendarzowym pracownikowi przysługują 4 dni urlopu na żądanie. Niezależnie od tego, u ilu pracodawców będzie w danym roku pracował.

Komu przysługuje?

Każdemu pracownikowi. Długość urlopu na żądnie nie jest uzależniona od wymiaru urlopu wypoczynkowego. A zatem pracownik, który ma 20 dni urlopu, i pracownik, który ma 26 dni urlopu, ma takie samo prawo do 4 dni urlopu na żądanie rocznie.

Prawo do urlopu na żądnie mają także pracownicy zatrudnieni na pół lub jedną czwartą etatu.

Jak „żądać” urlopu na żądanie?

Kodeks Pracy nie precyzuje, w jaki sposób pracownik powinien poinformować pracodawcę o urlopie na żądanie. Jeśli więc nie ma nas w pracy, a szef musi o tym wiedzieć, to jedyną możliwością jest poinformować go o tym telefonicznie lub mailowo.

A zatem pracodawcę można poinformować:

- pisemnie,
- ustnie,
- faksem,
- telefonicznie (także sms-em),
- pocztą elektroniczną.

Najważniejsze, żeby to było skuteczne, czyli żeby informacja dotarła do naszego szefa jak najszybciej. Chodzi przecież o organizację pracy w firmie.

Kiedy należy zgłosić urlop na żądanie?

Jeśli pracownik nie ma możliwości złożenia takiego wniosku w dniu zgłoszenia urlopu, powinien zrobić to niezwłocznie w pierwszym dniu po powrocie do pracy.

Czy pracodawca może nam tego odmówić?

Pracodawca ma obowiązek udzielić pracownikowi urlopu na żądanie w terminie przez niego wskazanym. Jednak ten obowiązek nie jest bezwzględny. Pracodawca może zatem odmówić, jeśli nieobecność pracownika zaszkodziłaby interesom firmy.

Dlatego rozpoczęcie urlopu na żądanie przed udzieleniem go przez pracodawcę może być uznane za nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy.

Czy urlop na żądanie można wykorzystać w całości?

Przepisy nie określają, w jakich częściach ma być wykorzystywany urlop na żądanie pracownika. Pracownik może zatem żądać udzielenia go w pojedynczych dniach, jak i w dłuższym, nawet czterodniowym wymiarze.

Czy warto brać urlop na żądanie?

Co prawda pracodawca nie musi znać powodów, dla których bierzemy urlop na żądanie, ale warto traktować go jako ostateczność i korzystać tylko w pilnych przypadkach – podpowiadają eksperci.

02.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: ZUS od dzisiaj czeka na wnioski o 500 plus

Od dzisiaj, czyli od środy 1 lutego, można już składać wnioski o 500 plus na nowy okres rozliczeniowy. A ten potrwa do 31 maja 2024 r.

– Zachęcam wszystkich rodziców, żeby nie odkładali tego na ostatnią chwilę – apeluje Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej. I dodaje: – Program Rodzina 500 Plus, obchodzi w tym roku swoje siódme urodziny. Co miesiąc świadczenie obejmuje blisko 7 milionów dzieci.

Dostaną pieniądze bez żadnej przerwy

Od środy 1 lutego 2023 r. ZUS przyjmuje wnioski o świadczenie wychowawcze 500 plus na nowy okres świadczeniowy, który trwa od 1 czerwca 2023 r. do 31 maja 2024 r.

Osobie, która złoży prawidłowo wypełniony wniosek do 30 kwietnia 2023 r., ZUS wypłaci świadczenie do 30 czerwca 2023 r.

Poprawnie wypełnione wnioski są weryfikowane automatycznie, więc rodzice dostaną pieniądze bez żadnej przerwy.

Jak złożyć wniosek?

Wnioski można składać przez:

Platformę Usług Elektronicznych (PUE) ZUS,
Bezpłatną aplikację mobilną mZUS (telefony komórkowe, tablety),
portal Emp@tia,
bankowość elektronicznej (jeśli bank ma taką usługę).

Kiedy ZUS wypłaci pieniądze?

Tym, którzy złożą dobrze wypełniony wniosek:

do 30 kwietnia – otrzymają pieniądze do 30 czerwca,
w maju 2023 r. – otrzymają pieniądze do 31 lipca z wyrównaniem od czerwca,
w czerwcu 2023 r. – otrzymają pieniądze do 31 sierpnia 2023 r. z wyrównaniem od czerwca,
w lipcu 2023 r. – otrzymają pieniądze 30 września 2023 r. z wyrównaniem od lipca,
w sierpniu 2023 r. – do 31 października z wyrównaniem od sierpnia.

Przypominamy!

Świadczenie wychowawcze, czyli popularne 500 plus, przysługuje na każde dziecko do ukończenia przez nie 18 lat, niezależnie od osiąganych przez rodzinę dochodów. Żeby dostać pieniądze na nowy okres rozliczeniowy 2023, trzeba złożyć do ZUS odpowiedni wniosek drogą elektroniczną.

500 plus przysługuje także zamieszkałym w Polsce cudzoziemcom, w tym uchodźcom ukraińskim, o ile ich pobyt w Polsce jest zalegalizowany i maja tu pracę.

01.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: „Rozwody kościelne” coraz popularniejsze. Także za sprawą celebrytów

Polacy stoją w kolejkach po „rozwody kościelne” – donoszą media katolickie. Sprawcami nagłośnienia tego typu spraw są znane osoby, które kończą swoje małżeństwa ich unieważnieniem.

Z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, że w 1999 roku Polacy wnieśli 1265 spraw o unieważnienie sakramentu małżeństwa. W 2006 takich spraw było już 1961. W 2010 – 2369, a w 2016 – 2628. I te liczby z roku na rok systematycznie rosną.

Dziś aż 80 proc. procesów przed sądami kościelnymi – podaje naTemat.pl – kończy się stwierdzeniem nieważności sakramentu.

Głośna sprawa Jacka Kurskiego

Swój „rozwód kościelny” z Adamem Sztabą upubliczniła Dorota Szelągowska. Taki „rozwód” mają też za sobą m.in. Cezary Pazura czy Katarzyna Skrzynecka.

Chyba jednak najgłośniej było o tym za sprawą byłego już prezesa TVP Jacka Kurskiego. Chociaż polityk niemal na każdym kroku podkreślał, jak ważna jest dla niego tradycja oraz wiara katolicka, to w 2015 roku uzyskał rozwód kościelny. Swoje małżeństwo zakończył po 24 latach.

Po 5 latach od głośnego rozwodu Jacek Kurski wziął ponowny ślub. Jego drugą żoną została Joanna, która wcześniej również dostała rozwód kościelny.

Kościół rozwodów nie uznaje

Kościół protestuje jednak przeciwko określeniu „rozwód kościelny”. Jak mówi w rozmowie z naTemat.pl dr Bolesław A. Dùllek z Kancelarii Kanonicznej, samo wyrażenie jest błędne, bo Kościół rozwodów nie uznaje. Mówić możemy jedynie o orzeczeniu o nieważności.

Poza tym powód unieważnienia małżeństwa musi zostać dokładnie zbadany. Muszą zaistnieć konkretne przesłanki, które pozwolą na wydanie orzeczenia.

– Stwierdzenie nieważności oznacza, że sakrament nigdy nie zaistniał (skutek ex tunc – wstecz), natomiast unieważnienie oznaczałoby, że sakrament był ważny przez jakiś czas i dopiero od momentu jego unieważnienia stał się nieważny (skutek ex nunc – od teraz) – precyzuje dr Dùllek.

W odróżnieniu od rozwodu w świetle prawa państwowego, unieważnienie małżeństwa kościelnego wywołuje skutki wstecz. Uznaje się je za niebyłe od początku, ponieważ małżonkowie nie mieli prawa zawrzeć związku małżeńskiego i stało się ono nieważne. Dlatego mogą oni na przykład wrócić do swoich pierwotnych nazwisk.

Częściej mówi się o tym w mediach

W ostatnich latach zwiększa się liczba procesów, bo – jak mówi  w rozmowie z OKO.press Piotr Szeląg, teolog, doktor prawa – rośnie świadomość, że można z tego skorzystać.

Dlatego… – Procesy o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego stają się w Polsce coraz popularniejsze. Z jednej strony śluby częściej zawierane są w sposób nieprzemyślany, z drugiej – częściej mówi się w mediach o stwierdzeniu nieważności małżeństwa i o tym, kiedy małżeństwo jest nieważne – podkreśla w rozmowie z naTemat.pl Maciej Góral, adwokat kościelny z Kancelarii Prawa Kanonicznego Dignitas.

A Piotr Szeląg dodaje: – Część wiernych chce jeszcze raz zawrzeć ślub w kościele. Część myśli w kategoriach teologicznych. A niektórzy… wiadomo, ludzie są różni.

05.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

Subscribe to this RSS feed