Początek piątek fali pandemii to dobry moment, aby ocenić działania resortu zdrowia. Minister Adam Niedzielski nie będzie jednak zadowolony z wyników ostatniego sondażu.

W Polsce chorujących na Covid-19 wciąż przybywa. Dzienna liczba potwierdzonych przypadków w poniedziałek 19 stycznia przekroczyła 30 tysięcy. Codziennie umiera kilkaset osób. Choć sytuacja jest dramatyczna, rząd nie zdecydował się na wprowadzenie poważniejszych obostrzeń. Młodzież powróciła do szkół, galerie handlowe i sklepy funkcjonują z niewielkimi ograniczeniami, a w wolnej przestrzeni nie obowiązuje noszenie maseczek.

Instytut badań Pollster na zlecenie „Super Expressu” zbadał, jak Polacy oceniają decyzje ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Respondenci mieli odpowiedzieć, czy ich zdaniem szef resortu powinien podać się do dymisji. Niemal połowa badanych oceniła polityka negatywnie.

- 45 proc. badanych uważa, że Adam Niedzielski powinien ustąpić z zajmowanego przez siebie stanowiska;
- 35 proc. jest przeciwnego zdania i chce, aby nadal wykonywał swoje obowiązki;
- 20 proc. badanych nie umiało wskazać odpowiedzi.

Tymczasem, jak donosi RMF24, sam zainteresowany rozważa swoją dymisję. Miał wspominać o tym w rozmowie z władzami PiS po tym, jak w sejmie utknęły przepisy dotyczące nadania pracodawcom narzędzi do weryfikacji testów pracowników. Dokument ten miał być jednym z podstawowych sposobów ministra na opanowanie gigantycznego wzrostu zakażeń. Wbrew oczekiwaniom Adama Niedzielskiego zakończenie prac nad nim nie doszło do skutku, bo jest blokowane jest przez grupę antyszczepionkowców. Według ustaleń reportera portalu, właśnie od tzw. ustawy hocowej polityk ma uzależniać swoją przyszłość w rządzie.

20.01.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Gov.pl

(ss)

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przygotowuje przepisy, które w portfelach odczują osoby pracujące na umowach zleceniach. Gdy te rozwiązania wejdą w życie, otrzymają mniejszą zapłatę za pracę.

Sprawa dotyczy około miliona Polaków, którzy zarabiają na życie lub dorabiają do pensji, zawierając umowy zlecenia. W tej grupie jest jakieś 650 tys. emerytów i osób na etatach. Reszta to pracujący wyłącznie na podstawie wspomnianych umów. Mogą mieć jedną lub kilka. Dla wielu z tych osób umowa zlecenie jest rozwiązaniem atrakcyjnym. Chodzi o to, że od ustalonego ze zleceniodawcą wynagrodzenia nie odprowadza się składki ZUS. Dzieje się tak w przypadku, gdy pracownik już płaci podatki — np. pracując na etacie — od przynajmniej najniższego wynagrodzenia.

Wyjaśnijmy to. Składka ZUS to 19,65 proc. pensji. Jeżeli ktoś ją opłaca od kwoty przynajmniej 3010 zł, to nie musi uwzględniać podatku, zawierając kolejne umowy zlecenia.

Pomysł na zmianę systemu pojawił się już w 2018 roku. Plan nie został wtedy wdrożony w życie, wraca dopiero teraz. „Rzeczpospolita” ujawnia, że Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej już w tym roku zamierza przeprowadzić zmiany, a mają one wejść w życie w 2023 lub 2024 roku. Resort chce, aby składka na ZUS była naliczana od każdej umowy zlecenia.
Co to oznacza? Niższe wypłaty. „Rzeczpospolita” podaje przykład osoby zarabiającej na umowie zleceniu 3 tys. zł brutto. Korzystając z obecnych rozwiązań, otrzymuje ona na rękę 2554 zł. Gdyby już funkcjonowały zapowiadane zmiany, byłoby to 2266 złotych.

To nie wszystko?

Eksperci, finansiści od pewnego czasu obawiają się, że rząd chce opodatkować jeszcze jedną formę dorabiania przez Polaków. Chodzi o umowy o dzieło. Na razie nie ma oficjalnych informacji, ale od 1 stycznia 2021 roku każdy pracodawca ma obowiązek poinformowania ZUS o zawarciu tego rodzaju umów.

20.01.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

W pierwszych tygodniach roku 2022 odnotowano wzrost cen w belgijskich supermarketach o około 3-5%.

Wzrost cen był prognozowany już we wrześniu, kiedy eksperci wskazywali na wzrost światowych cen surowców i historycznie niską rentowność przemysłu spożywczego, będącą efektem znacznego wzrostu koszów, w szczególności zaś cen energii.

Jedynie sieci Albert Heijn i Colruyt na razie utrzymały ceny na niezmienionym poziomie, ale obydwie sieci poinformowały, że tegoroczne negocjacje z producentami żywności były najtrudniejszymi w historii.

Podczas gdy w 2021 roku ceny przez większą część roku utrzymały się na poziomie sprzed pandemii, to według danych firmy analizującej ceny Daltix, inflacja powoli dociera do supermarketów.

Największy wzrost cen można zaobserwować w Carrefourze, gdzie jest drożej o około 4,4% w porównaniu z okresem na początku pandemii. W sieci Delhaize odnotowano wzrost cen o 3,1%, zaś w Aldi – o 2,3%. Na ten moment dane dotyczące podwyżek w sieci Lidl nie są dostępne.

22.01.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

W poniedziałek w Belgii stwierdzono aż 60,4 tys. nowych zakażeń koronawirusem – wynika z najnowszych, uaktualnionych danych opublikowanych w czwartek przez Państwowy Instytut Zdrowia Sciensano. To dwa razy więcej niż tydzień wcześniej i nowy rekord.

W okresie od 10 do 16 stycznia w Belgii stwierdzano codziennie około 28 tys. nowych zakażeń. To o około 28% więcej niż tydzień wcześniej. W minionych kilku dniach tempo wzrostu liczby zakażeń jest jednak coraz większe. Za tak szybki wzrost liczby zakażeń odpowiada Omikron, czyli nowy, bardziej zaraźliwy wariant koronawirusa.

W okresie od 9 do 15 stycznia wykonywano dziennie około 83 tys. testów na koronawirusa. Ponad jedna trzecia z nich dała wynik pozytywny, informuje flamandzki portal vrt.be.

W dniach od 13 do 19 stycznia do szpitali trafiało średnio 232 pacjentów z COVID-19 dziennie. To o 28% więcej niż tydzień wcześniej. W środę w szpitalach przebywało w sumie ponad 2,5 tys. chorych na COVID-19, o 27% więcej niż tydzień wcześniej.

Średnia liczba zgonów w okresie od 10 do 16 grudnia wyniosła 20 dziennie. To o 6% więcej niż tydzień wcześniej. W sumie na COVID-19 zmarło już w Belgii ponad 28,7 tys. ludzi, przypomina portal vrt.be.

20.01.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)