Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Do łapania szczurów Bruksela zamierza zatrudnić... fretki!
Słowo dnia: Tekening
Tragedia w Raeren. Nie żyje młody mężczyzna
Belgia: Mężczyzna ugodzony nożem w centrum Brukseli
Belgia: Foka w belgijskiej rzece... Jak się tu znalazła?
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa, 13 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, Schaerbeek: Dwoje dzieci zatruło się tlenkiem węgla
Belgia, Koekelberg: Ruch metra wstrzymany z powodu pożaru
Belgia: W porcie w Antwerpii skonfiskowano ponad 73 kg kokainy!
Belgia: Śmiertelny wypadek w Namur. Kierowca jechał pod prąd
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Dają przykład całej Polsce: nauczyli internautów dzielić się z innymi [REPORTAŻ]

Czasami wielkie przedsięwzięcia rodzą się z przypadków. Doskonałym tego przykładem jest inicjatywa „Oddam obiad”. Na początku były dwie porcje makaronu. Żeby nie marnować nadmiaru jedzenia, pewne małżeństwo założyło na Facebooku grupę. Ich oczekiwania przerosły najśmielsze wyobrażenie.

Był początek 2018 roku, luty.

– Mój mąż Radek gotował obiad. Okazało się, że zostało nam kilka porcji makaronu. Nie wiedzieliśmy jednak, co możemy z nim zrobić, żeby nie trafił do kosza na śmieci. Wpadliśmy na pomysł, żeby stworzyć wirtualne miejsce, gdzie mieszkańcy naszego miasta mogliby przekazywać nadwyżki jedzenia – opowiada Marta Apanowicz.

Tak powstała inicjatywa, która od 4 lat zrzesza internautów chętnych do niesienia pomocy. Obecnie jest ich niemal 8,5 tysiąca.

Szybko okazało się, że takie miejsce w sieci jest Elblągowi bardzo potrzebne. Do grupy dołączali kolejni obserwujący, którzy coraz śmielej włączali się do akcji. Martę i Radosława Apanowiczów zaczęły zasypywać wiadomości o kolejnych potrawach, które mogłyby trafić do potrzebujących. Mijały miesiące, a potrzeby były coraz większe. Z czasem małżeństwo zaczęło współpracować z innymi osobami, które pomagały docierać z jedzeniem tam, gdzie lodówki były puste...

„Nasza” rodzina

Czas pokazał jednak, że samo przekazywanie posiłków to za mało. Za zamkniętymi drzwiami niektórych mieszkań rozgrywały się ogromne tragedie. Nierzadko oprócz jedzenia brakowało również podstawowych środków codziennego użytku, takich jak chemia gospodarcza, produkty do higieny osobistej czy nawet meble i sprzęty AGD. Mieszkańcy, do których docierali członkowie grupy, nie prosili o pomoc, jednak elbląskie anioły nie potrafiły przejść obojętnie wobec ich sytuacji życiowej, w jakiej się znaleźli.

– Pierwszą dużą zbiórkę zorganizowaliśmy dla wielodzietnej rodziny z jednej z podmiejskich wsi. Zawieźliśmy dwoma zapakowanymi po brzegi samochodami wszystko, co było im potrzebne: jedzenie, ubrania dla całej rodziny, zabawki, a nawet materiały budowlane potrzebne do remontu ich niewielkiego domu. W niedługim czasie na miejscu pojawiły się również inne osoby, które pomogły w naprawie przeciekającego dachu. „Nasza” rodzina stanęła na nogi dzięki tej zbiórce i dziś sama chętnie angażuje się w pomoc innym – opowiada Ania Michalska, członkini grupy, a prywatnie ciocia jej założycieli.

Takich zbiórek było więcej – pomagali elektrycy, budowlańcy, przypadkowi ludzie. „Oddam obiad” współpracuje też z miejscowymi fundacjami i stowarzyszeniami, harcerzami a nawet z elbląskim oddziałem Polskiego Czerwonego Krzyża. W miejscowych sklepach przygotowane są też specjalne pojemniki, w których można zostawić produkty spożywcze dla podopiecznych grupy. Pracy jest bardzo dużo, a potrzeby się nie kończą. Członkowie grupy działają całkowicie charytatywnie, a ich samochody tankują internauci, którzy dokonują wpłat na konto utworzonej w tym celu zbiórki. Elblążanie pomagają na wszelkie sposoby – przekazuj lodówki, meble, pomagają starszym osobom w opłacaniu rachunków i codziennych czynnościach. Nierzadko potrzebna jest również pomoc w załatwieniu urzędowych spraw.

– Pod stałą opieką mamy obecnie około 7 osób, którym kilka razy w tygodniu, regularnie dowozimy ciepłe posiłki, lekarstwa... Głównie są to osoby starsze, schorowane, niepełnosprawne. Pozostałe zbiórki wykonujemy wtedy, kiedy dostaniemy informację, że jest taka potrzeba. Pomagamy też, kiedy wystrzeli korek lub przepali się żarówka, a nikt inny nie może tego naprawić – opowiada Radosław Apanowicz. – Obiady odebrane od elblążan przekazujemy w zależności od potrzeb. Pozostałe porcje pakujemy i zostawiamy w jadłodzielniach, czyli specjalnych lodówkach, z których potrzebujące osoby mogą je później zabrać – dodaje.

Anielski gest

Choć wolontariusze działają każdego dnia, od rana do wieczora, poświęcając swój wolny czas, jednogłośnie twierdzą, że nigdy nie brakuje im sił. Jak mówią – energii dodaje im lawina dobra, która płynie ze wszystkich stron. Są też takie momenty, które zapadają w pamięci na zawsze, nadając szczególny sens wszystkim działaniom.

– Najbardziej wzruszającym momentem w historii naszej działalności było ubiegłoroczne Boże Narodzenie. O pomoc poprosiła nas pewna rodzina, która na co dzień radziła sobie świetnie, ale zdrowie pokrzyżowało jej plany. Mama dwójki chłopców zachorowała na covid, przez co nie mogła pracować i zarabiać pieniędzy, trafiła do szpitala. Ojciec również musiał zrezygnować z pracy, żeby zająć się dziećmi. Ci państwo poprosili nas o jednorazowe wsparcie przed świętami. Nie zapomnę nigdy listu do mikołaja, który napisali chłopcy z tej rodziny. Nie prosili o zabawki czy nowoczesne gadżety. Oni życzyli sobie tylko, aby nie zabrakło zdrowia i radości dla nich i ich rodziców – wspomina Beata, która do grupy dołączyła kilka miesięcy po jej utworzeniu. – Takich historii jest więcej, ale nie sposób opisać ich w kilku słowach – mówią zgodnie członkowie grupy.

W działania wolontariuszy wpisują się również inne przedsięwzięcia, takie jak „Anielski gest”, który skupia się na tworzeniu paczek świątecznych z uwzględnieniem konkretnych potrzeb zgłoszonych wcześniej do akcji osób.

„Smażenie naleśników”, w które jednego dnia włączają się wszyscy chętni elblążanie, żeby potem członkowie grupy mogli odebrać je i przekazać bezdomnym.

„Zawieszony obiad”, czyli pozostawianie przez klientów restauracji opłaconych obiadów, które można odebrać i przekazać w razie potrzeby, czy pomoc w przeprowadzkach.

W odpowiedzi na ostatnie dramatyczne wydarzenia wojenne Marta założyła na Facebooku równoległą grupę: „Elbląg dla Ukrainy”. Niemal 4 tysiące internautów wymieniają się na niej informacjami o domach, które mogą przyjąć uchodźców, oraz wszelkich formach pomocy uchodźcom.

Link: TUTAJ.


11.03.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. archiwum prywatne grupy "Oddam Obiad"

(sm)

 

WOJNA: Ukraińska ustawa przyjęta przez Sejm. Co w niej jest?

Posłowie zaakceptowali specustawę, która ma pomóc uchodźcom z Ukrainy. Teraz zajmie się nią Senat, który zapewne wprowadzi swoje poprawki, a Sejm je - już tradycyjnie - odrzuci.

Miało być ekspresowe tempo procedowania i było. Dwa dni temu rząd przedstawił projekt nowych przepisów, a już wczoraj zostały przyjęte przez Sejm. Teraz projektem zajmie się Senat. Już z góry można założyć, że ta izba – w której PiS nie ma większości – wprowadzi do specustawy zmiany. Można też założyć, że kiedy projekt ponownie trafi do Sejmu, to senackie zmiany zostaną odrzucone.

Bezkarność wraca

Chodzi o jeden z artykułów, który został już nazwany „Bezkarność plus”. W dokumencie zapisano, że nowe prawo zmienia ustawę o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Ma w niej zostać dodany zapis, że funkcjonariusz publiczny nie poniesie odpowiedzialności za przestępstwo w sytuacji „wojny napastniczej”, „stanu kęski żywiołowej, stanu wyjątkowego albo stanu wojennego” a także – i to właśnie wzbudza kontrowersje – „obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii”.

Oznacza to, że jeżeli urzędnik lub polityk popełnią przestępstwo w czasie walki z epidemią, np. koronawirusa, to nie zostaną za to ukarani.

Pracując nad przepisami posłowie z sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych wykreślili ten zapis, ale na sali sejmowej znowu wrócił. W nieco innej formie, bo został wprowadzony artykuł o braku kary za nadużycie udzielonych uprawnień lub niedopełnienie obowiązku i wyrządzenie przez to znacznej szkody majątkowej, ale nie ma w projekcie już zapisu o bezkarności za przekroczenie uprawnień przez urzędników.

Co jeszcze?

Dzięki tej ustawie uchodźcy z Ukrainy zyskają pełen dostęp do polskiego rynku pracy, świadczeń społecznych i edukacji. To nie wszystko. Zapisano w niej np. że w sytuacji kryzysowej premier może wydawać polecenia jednostkom samorządu terytorialnego: wójtom, burmistrzom, prezydentom miast. To w Polsce zupełnie nowe rozwiązanie, bo nie ma obecnie przepisu pozwalającego na taką ingerencję rządu w pracę samorządu.

- To wrzucona w ostatniej chwili niekonstytucyjna zmiana ustrojowa dużego kalibru, łamiąca zasadę niezależności samorządów - ocenia w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Marek Wójcik, sekretarz strony samorządowej w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Liczy, że Senat ten zapis usunie.

Kolejna poważna zmiana dotyczy praw lokatorów. Wyjaśnijmy, że specustawa zakłada, że każdy Polak, który przyjął pod dach uchodźców, otrzyma – przez dwa miesiące – 40 złotych dziennie. Nowe prawo zakłada, że w takich przypadkach lokatorzy (uchodźcy) nie będą chronieni przed eksmisją, tak jak obecnie obowiązuje to w Polsce.

Tłumacząc: uchodźcę będzie można wyrzucić na bruk o każdej porze roku i nie trzeba takiej osobie zapewnić innego schronienia, ani nie trzeba trzymać się obecnych procedur.

„Zaproponowana regulacja sprzyjać ma podejmowaniu decyzji o użyczeniu uchodźcy budynku lub jego części przez zabezpieczenie przyszłej pozycji właściciela” - czytamy w uzasadnieniu projektu. Jego autorzy dodają jeszcze: „Ochrona ta i wynikające z niej obowiązki i ograniczenia właściciela (związane np. z możliwością odzyskania lokalu) mogłyby zniechęcać do podjęcia decyzji użyczenia budynku lub jego części uchodźcy i tym samym zmniejszać zasób przeznaczanych na ten cel powierzchni”.

10.03.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. MSWiA

(sm)

 

  • Published in Wojna
  • 0

WOJNA: Tak wyglądają półki sklepowe we wschodniej Polsce [FELIETON]

I choć zabrzmi to... dziwnie, jest to miły widok. Jak to możliwe, że widok pustych półek może cieszyć?

Do Polski przedostało się już ponad 1,2 mln osób z Ukrainy i codziennie ta liczba jest większa. Przekraczają granicę w województwach lubelskim i podkarpackim. Część uchodźców zostaje tu, część jedzie dalej – w głąb Polski lub do innych krajów. I to dobre rozwiązanie, bo gdyby chcieli zostać na terenie dwóch województw, to momentalnie stałoby się tu za ciasno. Hub, którym stały się te województwa, zapchałby się.

„W ciągu ostatniej nocy 1554 osoby, które uciekły z Ukrainy przed wojną, miały schronienie w miejscach noclegowych przygotowanych przez miasto. Mamy rezerwę miejsc i damy możliwość odpoczynku każdemu, kto tego będzie potrzebować” – poinformował w czwartek rano (10 marca) prezydent Lublina Krzysztof Żuk.
To jednak nie Lublin jest „miastem frontowym”. Stał się nim Chełm leżący jeszcze bliżej Ukrainy. Codziennie docierają tu autokary i pociągi z uchodźcami.

„Uchodźcy, którzy nie mają ustalonego wcześniej miejsca pobytu, w głównej mierze chcą jechać do dużych miast, głównie Warszawy. Co powoduje chaos i „zapchanie” większych miast” – stwierdził prezydent Chełma Jakub Banaszek. I podjął decyzję, że osoby, które nie mają ustalonego wcześniej miejsca pobytu, będę kierowane do tych mniejszych miejscowości. „Ponieważ – i piszę to wprost – to nie "koncert życzeń", a trudna sytuacja i od tej pory wszyscy podlegli mi pracownicy, pełniący funkcje wolontariuszy, wszystkie służby będą kierować uchodźców do podstawionych autokarów do wspomnianych miast. Tylko do miejsc ustalonych z innymi samorządowcami” – tłumaczy Banaszek.

Sklepy

Ale o sklepach... W wielu, można powiedzieć wszystkich we wschodniej Polsce półki sklepowe wyglądają tak, jakby i u nas działo się coś złego. Brakuje wielu produktów. Półki „zieją” pustymi miejscami po wodzie, kosmetykach, pieluchach i podpaskach, słodyczach, bateriach, proszkach do prania... Znikają zazwyczaj tańsze produkty, a droższe zostają na swoich miejscach. Powód jest prosty – wybierając tańsze, można kupić więcej.

Od razu jednak trzeba wyjaśnić, że braki w sklepach zdarzają się popołudniami i wieczorami. Nocami zapasy są uzupełniane i rano półki znowu są pełne.

Taki widok cieszy. Dlaczego? Bo ludzie nie kupują tych rzeczy dla siebie. Nie robią zapasów na wypadek wojny. To wszystko produkty kupione, żeby wypełnić paczki dostarczane do punktów pomocowych. To artykuły masowo wysyłane na Ukrainę. Korzystają z nich zarówno cywile, jak i walczący z Rosją. I dlatego smutny widok pustych półek jest dziś czymś pozytywnym.

10.03.2022 Niedziela.BE // źródło: Sławomir Skomra / News4Media // fot. News4Media

(sm)

 

 

  • Published in Wojna
  • 0

WOJNA: Znane marki opuszczają Rosję, a Rosjanie już to odczuli

Nie zje już Rosjanin amerykańskiego hamburgera i nie popije go Coca-colą. Światowi giganci wycofują się z tego kraju. To jednak ma też drugą stronę medalu. W Rosji zaczyna brakować leków.

Od razu wyjaśnijmy: to putinowska Rosja jest agresorem i to ona zaatakowała Ukrainę. To przez decyzje Władimira Putina na Rosję nakładane są sankcje i embarga. To przez tę wojnę wiele znanych zachodnich firm wycofało się z rosyjskiego rynku.

Lista jest długa. Są na niej choćby Apple, Adidas, BMW, Ericsson, Ford, Lenovo, Mercedes czy Nokia. Lista ma przynajmniej 70 pozycji i stale dochodzą nowe. Niedawno z obecności w Rosji zrezygnowały, choć długo się wahały, McDonalds i Coca-Cola.

Kiedy ta ostatnia ogłosiła, że wycofuje się z Rosji, na rynku wybuchła panika. Rosjanie zaczęli sprzedawać butelki coca-coli nawet w internecie. Najdroższa oferta to „ostatnia puszka coca-coli” za 50 tys. rubli, czyli ponad 1,5 tys. zł. Na stronie znajdziemy także pojedyncze butelki coca-coli o pojemności 2 litrów albo całe zgrzewki. Jeden ze sprzedających stwierdził, że „w panice” ­– jak czytamy w portalu o2 - zrobił zapasy coli na kilka lat, ale doszedł do wniosku, że nie potrzebuje aż tyle i postanowił część sprzedać.

Już wiadomo, że takie działania utrudniają Rosjanom życie. Część produktów rynek jest w stanie zastąpić rodzimymi, bo – oprócz znanej sieci amerykańskich restauracji z burgerami – działają tam także rosyjskie.

Zabraknie leków

Zachodnie sankcje mają Rosjan zaboleć. I nie chodzi wyłącznie o wygody takie jak picie napojów gazowanych. Już teraz są w Rosji problemy z kupnem leków. Aż 85 procent sprzedawanych w Rosji lekarstw robionych jest ze sprowadzanych z Zachodu składników. Obecne zapasy – jak donosi dzisiejsza (10 marca) „Rzeczpospolita” – wystarczą na góra pół roku. Przed aptekami ustawiają się kolejki, bo pacjenci chcą kupić leki, dopóki jeszcze są w sprzedaży.
Kłopotem są także dostawy składników z Indii czy Chin, które chcą od rosyjskich partnerów zabezpieczeń finansowych, a o to dziś trudno, bo od ataku na Ukrainę rubel nie jest na światowym rynku wiele warty. I to nie koniec kłopotów, bo trudno jest zamówione produkty dostarczyć. Najwięksi, światowi dostawcy – DHL i FedEx – nie zawiozą do Rosji żadnej paczki.

„The Moscow Times”, niezależny i krytykujący wojnę rosyjski portal, donosi, że w aptekach już są problemy z zakupem insuliny. I to nie wszystko.

„Detaliści w Rosji ograniczą sprzedaż podstawowych artykułów spożywczych, aby ograniczyć spekulacje na czarnym rynku i zapewnić przystępność cenową, powiedział w niedzielę rząd, gdy sankcje nałożone na militarną inwazję Moskwy na Ukrainę zaczęły doskwierać” – informuje serwis. I dodaje, że organizacje handlowe poprosiły rząd o możliwość wprowadzenia w dowolnym momencie limitu sprzedawanych towarów w sklepach. Ministerstwo Przemysłu i Handlu przystało na tę propozycję.

Na pewno ich tam nie ma?

Firm, które z Rosją nie chcą mieć nic wspólnego, jest dużo, ale okazuje się, że działanie takich marek często nie jest jednoznaczne. Agencja Reutera ujawnia, że np. firmy Procter&Gamble, Unilever, Nestle czy Danone ograniczyły swoją działalność w Rosji – nie mają zamiaru inwestować, nie reklamują się – ale nadal dostarczają tam podstawowe produkty.

Kto się wycofał z Rosji [część firm]

• Apple
• Adidas
• Audi
• BMW.
• Chevrolet
• Cadillac
• CD Projekt
• Chanel
• Coca-Cola
• Dell
• DHL
• Ericsson
• Exxon Mobil
• Fedex
• Ford
• Formuła 1
• General Motors
• Generali
• HP
• Harley Davidson
• H&M
• IKEA
• Inditex
• Intel
• Jaguar
• Lenovo
• LVMH
• McDonalds
• Mercedes.
• Microsoft
• Nike
• Paramount
• Pepsi
• Porsche
• Renault
• Sony Pictures
• Toyota
• Volvo
• Volkswagen


10.03.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

 

  • Published in Wojna
  • 0
Subscribe to this RSS feed