Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: We flamandzkich domach zebrano 100 tys. ton azbestu!
Belgia: W tej części Belgii najwięcej palaczy
Belgia: Rośnie popyt na mniejsze samochody elektryczne
Belgia: PKB rośnie, choć bywało lepiej...
Belgia: Coraz więcej pracowników więzień szuka pomocy psychologicznej
Słowo dnia: Reiziger
Belgia: Co roku w UE tonie 5 tys. ludzi. Ilu w Belgii?
Flandria walczy z komarami tygrysimi!
W belgijskim zoo urodził się rzadki nosorożec indyjski!
Temat dnia: Bruksela jak Dziki Zachód? „Wielka fala przemocy”
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Masowy atak na pieniądze Polaków

Klienci znanych w Polsce banków są atakowani fałszywymi wiadomościami. Cel? Kradzież zgromadzonych na kontach pieniędzy.

„Otrzymałeś nową wiadomość na Santander Bank potwierdzającą Twój bezpieczny numer telefonu, dzięki czemu możesz bez wyjątku nadal korzystać z naszych usług online” - to część wiadomości, jakie od kilku dni otrzymują klienci tego banku. Ale nie tylko oni powinni być w tym momencie ostrożni, bo podobne treści docierają do osób mających konta w kilku innych bankach.

Tak atakowani są także klienci BNP Paribas, ING Bank Śląski i mBank. Eksperci ostrzegają, że ta lista może się jeszcze wydłużyć.
Informacje, które trafiają do klientów banków, są oczywiście nieprawdziwe. Santander Bank Polska alarmuje: „Oszuści rozsyłają wiadomości, w których podszywają się pod nasz bank. Pod pretekstem konieczności potwierdzenia bezpiecznego numeru telefonu próbują wyłudzić dane uwierzytelniające do bankowości elektronicznej: login i hasło”.

W wiadomości jest informacja, że klient musi „zakończyć aktualizację”, bo w przeciwnym razie straci dostęp do obsługi elektronicznej i z każdą sprawą będzie musiał udać się do placówki bankowej. Żeby dopełnić formalności, trzeba – jak informują oszuści – kliknąć w załączony do wiadomości przycisk – link. Nie można tego robić!

Wiele osób może pomyśleć, że wiadomość rzeczywiście pochodzi od banku. W informacji wskazane jest, że „aktualizacji” trzeba dokonać do 30 marca. To dosyć odległy termin i może to uśpić czujność klienta. Może pomyśleć, że skoro termin jest odległy, to nie ma w tym przypadku charakterystycznej dla oszustów presji czasu.

„Rzecz jasna, podlinkowana witryna jest fałszywa i nie należy do banku, lecz tylko naśladuje oryginał. Finalnie to po prostu terminal do ataku phishingowego wysyłający wpisywane dane, a więc identyfikator klienta i hasło, do napastników. Na tym jednak nie koniec, bo pojawia się także żądanie ponownego wpisania numeru telefonu. To kolejna wrażliwa informacja mająca trafić do złodziei” - wyjaśnia serwis Telepolis.
I tłumaczy, że oszuści - mając komplet danych - będą usiłowali ukraść pieniądze z konta lub nakłonić zaatakowaną osobę do podania kodów transakcyjnych. „Zawsze mogą też spróbować kradzieży za pośrednictwem systemu BLIK. Ogólnie rzecz ujmując, opcji jest kilka, ale finalnie na nieuważnych czeka tylko jedno - utrata pieniędzy” - ostrzegają fachowcy.

Jak się nie dać oszukać?

Banki nie wysyłają linków poprzez e-mail.
Nie należy otwierać linków i załączników od nieznanych nadawców, które wzbudzają podejrzenia.
Trzeba się upewnić, że strona, na której wpisuje się dane do logowania, jest prawdziwa.
Za każdym razem, kiedy otrzyma się taką wiadomość, trzeba skontaktować się z bankiem.

15.03.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

 

Polska: Gang pociągowych usypiaczy nie działał sam

Przestępcy, którzy przysiadali się do pasażerów pociągów, usypali ich i okradali, byli w zmowie z kolejarzami. Policja poszukuje ofiar gangu. - Prowadzący śledztwo zwracają się z apelem do osób, które padły ofiarą w pociągach dalekobieżnych, a nie zgłosiły tego organom ścigania, o kontakt z policjantami CBŚP pod numerem telefonu (+48) 477 218 984” - apeluje policja, bo to pozwoli ustalić rozmiar przestępczej działalności gangu. Pierwsze zatrzymania miały miejsce jeszcze w listopadzie 2021 roku.

Złodziejski gang, który okradał pasażerów pociągów, gdy ci spali, działał od kilku lat. Łupem padały głównie pieniądze znajdujące się w podręcznych saszetkach, odzieży czy bagażu. Złodzieje przysiadali się do swoich ofiar i upijali je do nieprzytomności. Zebrane w tej sprawie dowody wskazują, że do napojów dosypywali środki farmaceutyczne.

Celem złodziei byli głównie obcokrajowcy, co pozwalało im przypuszczać, że przestępstwa nie zostaną zgłoszone organom ścigania. Złodzieje wybierali pociągi dalekobieżne. Wiadomo, że na pewno grasowali w pociągach relacji Świnoujście-Przemyśl, Świnoujście-Warszawa i Zielona Góra-Warszawa.

Jesienią ubiegłego roku zatrzymano 4 osoby. Jedna z nich przebywała w hotelu w Wielkopolsce, kolejne ujęto w domach. Szefem gangu był najprawdopodobniej mieszkaniec Warszawy - 30-letni Robert B. Od tego czasu zatrzymano w sumie 7 osób.

Teraz policja przedstawia kolejną odsłonę tej sprawy. Okazuje się, że gangsterzy nie mogliby okradać przestępców bez „parasola ochronnego”. - Wszystko wskazywało na to, że członkowie gangu współpracowali z osobami, które ułatwiały im popełnianie przestępstw - informuje dziś policja.
Zatrzymano kolejnych 14 osób. - Akcja miała miejsce w województwach: zachodnio-pomorskim, wielkopolskim, łódzkim i mazowieckim” - dodają mundurowi.

10 osobom już przedstawiono zarzuty dotyczące przyjmowania od członków grupy przestępczej korzyści majątkowych. To była opłata za umożliwienie dokonywania kradzieży w pociągach. - Ponadto dwie zatrzymane osoby usłyszały zarzut pomocnictwa popełniania kradzieży, a kolejne dwie zarzut poplecznictwa - doprecyzowują policjanci.

14.03.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sm)

 

Polska: Kiedy niższe ceny na stacjach paliw?

Eksperci oceniają, że lada dzień ceny na stacjach paliw mogą spaść. Ale czy wrócą do poziomu sprzed wybuchu wojny w Ukrainie? Kierowców nurtuje też inne pytanie: czemu diesel jest droższy od benzyny?

Ceny paliw w Polsce rosły od kilku miesięcy, żeby w styczniu przekroczyć 6 złotych za litr benzyny. Dlatego od początku lutego funkcjonuje rządowa Tarcza Antyinflacyjna (to już jej druga wersja), która obniżyła stawkę VAT na paliwo. Dzięki temu niemal z dnia na dzień ceny spadły nawet o 70 groszy. Tarcza ma obowiązywać do końca sierpnia. Ze względu na wojnę w Ukrainie ma być jednak przedłużona.

- Tarcza Antyinflacyjna będzie przedłużona, ponieważ walka z Putinem ma swoje koszty. Te koszty ponosimy w wyższych cenach paliwa, w wyższych cenach gazu, a także wyższych cenach innych surowców. Te surowce przekładają się na przykład na żywność. Wyższe ceny zboża, to wyższe ceny żywności - powiedział w piątek 11 marca premier Mateusz Morawiecki. To nowe działanie już zostało ochrzczone mianem Tarczy Antyputinowskiej.

Wysokie ceny na stacjach to właśnie efekt ataku Rosji na Ukrainę. To zachwiało łańcuchem dostaw rosyjskiej ropy i przyniosło kolejne sankcje. Przez to właśnie litr benzyny w Polsce kosztuje grubo ponad 6 złotych, a oleju napędowego blisko 8 złotych. To rzecz niespotykana, bo zazwyczaj diesel jest od benzyny tańszy. Czemu dziś jest odwrotnie?

Z kilku powodów. Diesel jest drogi na całym świecie, bo jest to główne paliwo używane nie tylko w transporcie, ale tankowane także do wielu maszyn. Po drugie, diesla w dużej mierze używa wojsko, które buduje teraz rezerwy i dlatego zużywa go więcej. Po trzecie wreszcie, olej napędowy to, technicznie rzecz ujmując, to samo co olej grzewczy, a wojna wywołała także potrzebę budowania rezerw w tym sektorze. Słowem: większy popyt wygenerował wyższe ceny.

Czy będzie taniej?

Sytuacja na światowych giełdach jest dynamiczna i po nagłych wzrostach cen nastąpił ich spadek. Stawki hurtowe paliw są niższe niż kilka dni temu. Dziś (poniedziałek 14 marca) PKN Orlen za metr sześcienny benzyny 95 chce w hurcie 6216 złotych, a jeszcze tydzień temu było to 6 530 złotych.

- Spadki, które widzimy w dwóch ostatnich dniach, wiązać można przede wszystkim z informacjami o możliwości powrotu na rynki międzynarodowe produktu z Iranu czy Wenezueli. Wprawdzie decyzje tutaj jeszcze nie zapadły, ale sam fakt rozmów na ten temat może oznaczać istotną zmianę w globalnej strukturze rynku naftowego - tłumaczą dr Jakub Bogucki i Grzegorz Maziak z e-petrol.pl. - Dodatkowo spadkom pomaga brak wprowadzenia radykalnych zakazów dotyczących importu rosyjskiej ropy ze strony krajów europejskich, które są jej znaczącymi konsumentami.

Ważną informacją zza kulis branżowych jest także deklaracja dyplomaty Zjednoczonych Emiratów Arabskich, że będą one zwiększać nacisk na OPEC odnośnie podwyższenia poziomów produkcyjnych. - Nie jest jednak pewne, czy taka zmiana może się powieść, biorąc pod uwagę niemożność osiągnięcia przez część krajów członkowskich już założonych celów w wydobyciu - dodają Bogucki i Maziak.

Jak zatem w najbliższych dniach będzie wyglądał rynek paliw? Zdaniem obu ekspertów, nawet jeśli ceny będą się zmieniały na korzyść kierowców, to jednak nadal będą wysokie.

Analiza firmy BM Reflex wskazuje z kolei, że chociaż w hurcie ceny spadają, to nie przekłada się to na stawki na stacjach.

- Kolejny tydzień powinien przynieść obniżki na niemal wszystkich stacjach, jednak z dużym zróżnicowaniem skali tych obniżek, od kilku do kilkudziesięciu groszy - dodają analitycy. I zaznaczają: - Nie zmienia to faktu, że sytuacja w dalszym ciągu będzie nerwowa. Zwiększenie dostaw ropy z innych kierunków i przebieg konfliktu na Ukrainie w dalszym ciągu będą wpływały na przyszłe ceny paliw.

Tymczasem...

Dziś (poniedziałek 14 marca) o ważnej z punktu widzenia kierowców decyzji poinformował PKN Orlen.
„Obniżamy ceny na stacjach! ON o 34 gr/l, do średniego poziomu 7,55 zł, a benzynę o 20 gr/l do średniego poziomu 6,79 zł. Działamy zdecydowanie, żeby polscy kierowcy tankowali najtańsze paliwa w Europie. W Czechach litr benzyny kosztuje w przeliczeniu 7,54 zł, a na Litwie 8,81 zł” – napisał na Twitterze Daniel Obajtek, szef Orlenu.

14.03.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

 

Belgia, Bruksela: Wyciek wody doprowadził do zakłóceń linii metra nr 5

W poniedziałek rano, 14 marca, doszło do wycieku wody na linii metra nr 5 w Regionie Stołecznym Brukseli, co doprowadziło do zakłóceń w sieci transportu publicznego.

Wyciek miał miejsce na stacji metra Petillion na granicy brukselskich gmin Etterbeek i Sint-Pieters-Woluwe i doprowadził do zawieszenia usług pomiędzy Merode i Herrmann-Debroux. Jak informuje Bruzz, wyciek został wykryty przez pracowników brukselskiej firmy transportowej STIB wczesnym rankiem w poniedziałek.

„Po kursie pierwszego metra w poniedziałek rano zdecydowano, że w celu zapewnienia bezpieczeństwa podróżującym, publiczne usługi metra powinny zostać zawieszone pomiędzy stacjami Merode i Herrmann-Debroux” - poinformowała rzeczniczka prasowa STIB, An Van Hamme.

Pomiędzy wspomnianymi stacjami zaoferowano pasażerom autobusy zastępcze. Nie wiadomo, kiedy szkody zostaną naprawione. „Najpierw trzeba będzie naprawić wyciek, a następnie – przetestować stabilność toru. To może trochę potrwać” - dodała rzeczniczka STIB.

14.03.2022 Niedziela.BE // fot. Anton Ivanov / Shutterstock.com

(kk)

 

Subscribe to this RSS feed