Fatbike to przeważnie elektryczny rower z bardzo grubymi oponami, przeznaczony do jazdy terenowej - choć spotkamy go i w mieście.

W teorii takie rowery miały służyć do jazdy po piasku, błocie, śniegu lub innej miękkiej, niestabilnej nawierzchni, ale w praktyce coraz częściej można się na nie natknąć na zwykłych ścieżkach rowerowych.

Wielu ludzi to irytuje. Część „zwykłych” rowerzystów narzeka na posiadaczy rowerów typu fatbike. Rowery te zajmują dużą część ścieżki rowerowej, a często ich właściciele tak je modyfikują, że jeżdżą one dużo szybciej niż zakładał producent. Rowery typu fatbike stanowią zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego - uważają przeciwnicy „fatbików”.

Rowery elektryczne, w tym typu fatbike, mogą mieć w państwach Unii Europejskiej maksymalną moc 250 watów, a wspomaganie elektryczne może działać tylko do prędkości maksymalnej 25 km/godz.

Niektóre rowery typu fatbike mają wydłużone siodełko, mogące pomieścić także pasażera. Koła w tym rowerze mają mniejszą średnicę niż w tradycyjnym rowerze, ale za to opony są dużo grubsze (nawet kilkanaście centymetrów szerokości). Pod pewnymi względami rower ten przypomina rower górski mountainbike (MTB) lub rower BMX.

Wyraz fatbike oczywiście nie pochodzi z niderlandzkiego, ale z angielskiego. Fat po angielsku to gruby, a bike to rower. Nazwa ta nawiązuje więc do grubych opon tego jednośladu.

Więcej słów dnia

09.06.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

To był poranek pełen wrażeń na dworcu kolejowym w Mechelen. Jedna z podróżnych zaczęła rodzić, ale na szczęście w pobliżu znajdowała się studentka położnictwa.

Około godz. 7:15 rano idąca na dworzec w Mechelen (prowincja Antwerpia) ciężarna kobieta zaczęła mieć skurcze. Zauważyła to Mariama Camara, studentka położnictwa w Szkole Wyższej im Erazma w Brukseli.

Camara od razu zadzwoniła na pogotowie i zaczęła na dworcu pomagać rodzącej - opisuje flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Jak się okazało, nie był to łatwy poród. Płód znajdował się w położeniu miednicowym. Obecnie w tego rodzaju sytuacjach stosuje się najczęściej cesarskie cięcie, ale tym razem do porodu musiało dojść drogą naturalną.

Studentka pomagała rodzącej także wtedy, gdy na miejsce przyjechała już karetka. Dzięki profesjonalnej pomocy sanitariuszy i studentki położnictwa na dworcu w Mechelen na świat przyszła zdrowa dziewczynka. Karetka zabrała jeszcze świeżo upieczoną mamę z dzieckiem do szpitala, by tam przeprowadzić dodatkowe badania - czytamy w „Het Laatste Nieuws”.

04.06.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Praca do 65. roku życia? Taka perspektywa nie wydaje się atrakcyjna dla większości mieszkańców Belgii. Nie oznacza to jednak, że już teraz Belgowie masowo przechodzą na wcześniejsze emerytury.

Około 80% pracowników w Belgii chciałoby przejść na emeryturę przed ukończeniem 65. roku życia - wynika z analizy sporządzonej przez firmę Acerta. Obecnie jednak na wcześniejszą emeryturę odchodzi dużo mniej ludzi, bo jedynie około 40% przechodzących na emeryturę ma mniej niż 65 lat - poinformował flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Wiele zależy od branży. W sektorach, w których ludzie rozpoczynają pracę w młodym wieku i w których jest dużo fizycznej pracy, wcześniejsze emerytury są popularniejsze. W branży budowlanej na przykład aż 60% zatrudnionych odchodzi na emeryturę przed ukończeniem 65. roku życia.

Z kolei na przykład w szeroko rozumianym systemie ochrony odsetek ten jest dużo niższy i wynosi około 30%. Dotyczy to w szczególności pracowników domów opieki nad seniorami oraz szpitali. W placówkach tych pracuje relatywnie wiele kobiet, a kobiety rzadziej decydują się na wcześniejsze emerytury.

04.06.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Na początku tego roku w Holandii mieszkało oficjalnie prawie 40 tys. obywateli Belgii. Polaków w kraju wiatraków było ponad 4,5-krotnie więcej.

Mieszkańcy Flandrii, stanowiący większość belgijskiej populacji, mówią po flamandzku. Flamandzki to odmiana niderlandzkiego, więc mieszkańcy północnej Belgii nie mają większych problemów z porozumiewaniem się z Holendrami.

Wydawałoby się, że wspólnota języka, podobieństwa kulturowe, częściowo wspólna historia i bliskość geograficzna powinna zachęcać mieszkańców Belgii do przeprowadzek do Holandii. Liczba obywateli Belgii mieszkających w kraju wiatraków nie jest jednak wcale tak wielka.

Na liście głównych mniejszości narodowych w Holandii - ograniczonej do państw Unii Europejskiej - Belgia zajmuje dopiero siódme miejsce. Dane na ten temat opublikowało holenderskie Główne Biuro Statystyczne CBS.

Ponad jedna czwarta „imigrantów z Unii Europejskiej w Holandii” to Polacy. Obecnie w kraju wiatraków oficjalnie mieszka ponad 194 tys. obywateli Polski.

Drugą największą grupą imigrantów z UE w Holandii są Niemcy. Jest ich w kraju ze stolicą w Amsterdamie około 85 tys. Bułgarów jest niespełna 61 tys., Włochów 58 tys., Rumunów 52 tys., a Hiszpanów 51 tys.

Belgia zajmuje dopiero siódmą pozycję (40 tys.). W Holandii Belgów jest jednak więcej niż np. Francuzów i Portugalczyków (po 35 tys.), Greków (31 tys.) i Węgrów (23 tys.).

W porównaniu z sytuacją z 2014 r. liczba obywateli Belgii mieszkających w Holandii się zwiększyła. Dekadę temu w Holandii na stałe przebywało niespełna 29 tys. Belgów. Liczba Polaków w ciągu dziesięciu lat wzrosła dużo bardziej, bo z 86 tys. do 194 tys.

05.06.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)