Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Planujesz przeprowadzkę? Sprawdź to, by uniknąć problemów
Belgia: Co trzeci profesor kobietą
Belgia: Stare i zniszczone. Tyle mieszkań „do niczego”
Wysoka unijna kara dla Belgii. Powód?
Belgia: O ile podrożały ziemniaki?
Belgia: Świetny tydzień! Bankructw najmniej od roku
Belgia: Dostęp do opieki medycznej - Belgia wsród liderów
Belgia: Tylu „nowych Belgów” to Polacy
Słowo dnia: Ontbijten
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela, 24 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Dziś gwałtowne ulewy i ostrzeżenie pogodowe

Dziś (14 września) w większości regionów kraju wystąpią gwałtowne ulewy. Instytut meteorologiczny wprowadził ostrzeżenie pogodowe, kod pomarańczowy (bursztynowy), dla Brukseli, Brabancji Flamandzkiej i kilku prowincji w Walonii. Pozostanie ono w mocy do wieczora. W pozostałych częściach kraju obowiązuje kod żółty.

Belgijski instytut meteorologiczny (RMI) ostrzega przed ulewami i burzami, które mogą prowadzić do lokalnych zakłóceń oraz podtopień, a także utrudnień w ruchu drogowym. Z tego powodu zaleca się zachowanie szczególnej ostrożności na drogach.

W związku z prognozą pogody, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uruchomiło specjalny numer alarmowy 1722. Zgodnie z założeniami, numer jest przeznaczony dla obywateli, którzy doświadczyli problemów, jednakże nie są w sytuacji bezpośrednio zagrażającej życiu.

Federalna służba publiczna FPS informuje, że na numer należy zgłaszać incydenty, które „nie są potencjalnie niebezpieczne, ale wymagają interwencji straży pożarnej”. Kiedy występuje zagrożenie życia, należy tradycyjnie dzwonić pod numer alarmowy 112.

Deszcz opuści kraj w czwartek (15 września), choć niebo nadal będzie bardzo zachmurzone.

14.09.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

  • Published in Pogoda
  • 0

Polska: Zielona strzałka zniknie z polskich ulic? Wielu kierowców nie wie, jak się zachować

Są szanse, że z sygnalizacji świetlnych zostanie wyeliminowana zielona strzałka. Okazuje się, że kierowcy nie zawsze wiedzą, co ona oznacza.

Dla przypomnienia:

„Nadawany przez sygnalizator S-2 sygnał czerwony wraz z sygnałem w kształcie zielonej strzałki oznacza, że dozwolone jest skręcanie w kierunku wskazanym strzałką w najbliższą jezdnię na skrzyżowaniu (…)” – czytamy. Trzeba wiedzieć (albo sobie przypomnieć), że skręt jest możliwy warunkowo.

I dalej:

„Skręcanie lub zawracanie (…) jest dozwolone pod warunkiem, że kierujący zatrzyma się przed sygnalizatorem i nie spowoduje utrudnienia ruchu innym jego uczestnikom” – tłumaczy rozporządzenie.

Jego autorzy dodali jeszcze, że zanim kierowca skręci, musi się przed sygnalizatorem zatrzymać. Jeżeli tego nie zrobi, może zostać ukarany mandatem w wysokości od 300 do 500 zł i 6 punktami karnymi.

Tyle że każdy kierowca wie, bo widzi to, jeżdżąc po mieście, że zatrzymywanie się przed strzałką nie jest w Polsce normą. Wielu użytkowników dróg nie do końca wie, jak się zachować. Niektórzy wręcz sądzą, że strzałka oznacza jedno: „Jedź”.

– Z własnej praktyki na drodze wiem, że kierowcy zachowujący się zgodnie z przepisami – czyli zatrzymujący się przed sygnalizatorem z zieloną strzałką – są często poganiani przez innych. Wielu kierowców nie jest w ogóle świadomych tego, że przed zieloną strzałką należy się zatrzymać – napisał do Ministerstwa Infrastruktury poseł niezrzeszony Ryszard Galla.

Dodał, że strzałka sprawia problemy. Jak wtedy, gdy kierowca już wjedzie na skrzyżowanie, a za jego plecami strzałka zgaśnie. Co ma w takiej sytuacji zrobić? Kontynuować jazdę czy się zatrzymać? Poseł uważa, że opcja numer 1 może zostać przez policję potraktowana jako wykroczenie.

Dlatego Galla pyta, czy resort planuje zmiany w przepisach dotyczących sygnalizatorów.

I tu zaskoczenie, bo okazuje się, że resort infrastruktury nie mówi zmianom „nie”.

– Mając na uwadze powołane przez dyrektora generalnego Dróg Krajowych i Autostrad Forum wymiany wiedzy i doświadczeń w zakresie organizacji ruchu i bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce, którego celem jest stworzenie platformy do dyskusji pomiędzy wszystkimi interesariuszami tej kwestii, a w konsekwencji zidentyfikowanie problemów i zaproponowanie lepszych rozwiązań w oparciu o wiedzę i doświadczenie jego uczestników, resort infrastruktury nie wyklucza ewentualnych zmian w przepisach, również w zakresie sygnalizatora S-2 – odpisał posłowi Rafał Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.

17.09.2022 Niedziela.BE // źródło :News4Media // fot. iStock

(sw)

 

Klienci mBanku stracą dostęp do aplikacji

Część klientów mBanku straci dostęp do aplikacji bankowości mobilnej. To osoby, które posługują się telefonami pracującymi na systemie Android.

Swojego telefonu nie będą mogły połączyć z aplikacją bankowości mobilnej osoby, które mają smartfony z systemem starszym niż Android 7.0. Chodzi o wersję aplikacji o numerze 3.38. Urządzenia już podłączone będą dalej działały, ale bez możliwości aktualizowania oprogramowania.

Dodajmy jeszcze, że będą działały już niezbyt długo. Bo – jak poinformował swoich klientów mBank – już od stycznia 2023 r. posiadacze Androida w wersji 6 i wcześniejszych stracą możliwość logowania się na swoje konta z poziomu smartfona. A to oznacza, że konieczna będzie wymiana telefonu.

To ograniczenie bank tłumaczy bezpieczeństwem pieniędzy klientów. Starsze systemy Android nie są już wspierane przez Google, który zapewnia tzw. poprawki bezpieczeństwa i eliminuje różne sposoby wykorzystania systemu przez hakerów.

Android 6 pochodzi z 2015 roku. W tym roku pojawiła się kolejna wersja systemu – Android 13. To pokazuje, jaka przepaść technologiczna dzieli obie wersje.

17.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Węgla już brakuje. Soli drogowej też zabraknie? Ceny już są zaporowe

Sól, którą zimą drogowcy posypywali nasze drogi, dostarczały nam Ukraina i Białoruś. Teraz szukamy jej w Afryce. Czy zimą będziemy łamali sobie kości na śliskich ulicach?

„Drogowcy i kierowcy szykują się do zimy. Już po wybuchu wojny w Ukrainie przedsiębiorcy alarmowali, że w tym sezonie zabraknie soli do sypania na zaśnieżone drogi. Czarny scenariusz może się zmaterializować – zima za pasem, a problemów z zakupem soli nie udało się rozwiązać” – napisał „Puls Biznesu”.

Temat braku soli drogowej na rynku wywołał swoją interpelacją Jacek Protas, poseł Koalicji Obywatelskiej.

„Firmy zajmujące się sprowadzaniem soli drogowej do Polski szacują, że w najbliższym sezonie zimowym 2022/23 może zabraknąć na polskim rynku od 500 do 800 tys. ton soli” – przytacza jej fragment gazeta.

Na poselską interpelację Protasa odpowiedział Piotr Wawrzyk, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (MSZ).

„Informuję, że polscy przedsiębiorcy mogą zwracać się do Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu z prośbą o wskazanie alternatywnych rynków importowych. W ubiegłym roku import różnego rodzaju soli do Polski sięgnął 1,12 mln ton, a sól drogowo-przemysłowa stanowiła około 63 proc. 32-procentowy udział w imporcie miała Ukraina, 30-procentowy Białoruś, a 36 proc. Niemcy. Oprócz Niemiec, do grona największych eksporterów soli w Unii Europejskiej należą Holandia i Hiszpania” – przytacza odpowiedź gazeta.

– Próbowaliśmy kupić sól w Niemczech, ale nie ma możliwości jej zakontraktowania. Sprowadzamy więc sól aż z Afryki Północnej, gdzie jest dostępna bez problemu i nie jest droga – powiedział „Pulsowi Biznesu” Grzegorz Bagiński, dyrektor generalny firmy Saferoad w Polsce. – Cenę podnoszą jednak wysokie koszty transportu. Są też problemy z przewozem i przeładunkiem w portach.

Potwierdziła to Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. –  Jest duża obawa o to, że będą musiały czekać na rozładunek, bo priorytet ma teraz węgiel. Firmy obawiają się też problemów z dostępnością taboru do transportu soli z portów.

Co prawda na rynku można kupić sól drogową, ale jego cena jest zaporowa – 700-750 zł za tonę. – To nawet trzykrotnie więcej niż w ubiegłym roku – podkreślił Bagiński.

Zdaniem Barbara Dzieciuchowicz w tym sezonie ceny mogą przekroczyć nawet 800 zł za tonę. I to wkrótce.

14.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed