Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, Eeklo: 17-latka ciężko ranna po upadku z hulajnogi elektrycznej
Polska: A miało być już ciepło. Co teraz mówią synoptycy
Belgia, praca: Mniej utraconych miejsc pracy z powodu bankructw
Belgia: STIB chce zrekrutować więcej kobiet!
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 19 maja 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Ponad dwa razy większy PKB na mieszkańca niż w Polsce!
Belgia, Bruksela: 27 czerwca kolejny protest związkowców!
Polska: Leki na raka bardziej dostępne. Jest lista Ministerstwa Zdrowia
Belgijski minister potępił czas oczekiwania na lotnisku w Brukseli
Belgia: Firma Engie zaoferuje „happy hour” na... prąd!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Pogoda na weekend

Dziś po południu (22 września) nad Francją przejdzie aktywna strefa opadów, z możliwymi intensywnymi ulewami i burzami. Maksymalna temperatura waha się od 13 stopni w Ardenach Wysokich, do 17 stopni w Kempen. Wiał będzie umiarkowany wiatr, który na południu może przybrać na sile, w porywach sięgając prędkości do 50 km/h.

W sobotę (23 września) w niektórych regionach będzie słonecznie, zaś w innych pojawią się niskie chmury, a nawet mgła. Może wystąpić kilka lokalnych, przelotnych opadów deszczu, zwłaszcza na północy i wschodzie kraju, choć przez większość czasu będzie słonecznie. Maksymalna temperatura wyniesie od 13 do 17 stopni Celsjusza. Wzdłuż morza wiał będzie umiarkowany lub mocny wiatr

Po porannej szarości w niedzielę (24 września) wszędzie będzie słonecznie. W ciągu dnia pola chmur mogą przeplatać się ze słońcem. Maksymalna temperatura wyniesie od 15 stopni Celsjusza na obszarze Hautes Fagnes, do 19 stopni w Dolnej Belgii. Wiał będzie lekki lub umiarkowany wiatr.

22.09.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

  • Published in Pogoda
  • 0

Polska: Zakaz handlu w niedziele znów dzieli Polaków. Poszło o Wigilię

Ten temat wraca co jakiś czas i wciąż budzi emocje. Nie inaczej jest i tym razem. W Wigilię jedni chcą kupować, a drudzy – świętować.

Gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Nie inaczej jest i w tym przypadku, bo nawet organizacje branżowe w kwestii zakazu handlu w niedziele nie zawsze mówią jednym głosem.

Ci na tak, ci na nie

Polska Izba Handlu uważa, że nie ma potrzeby zmieniać zasad pracy w sklepach na inne niż te wynikające z kalendarza.

Z kolei zdaniem Renaty Juszkiewicz, prezeski Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, dwie niedziele handlowe w grudniu są korzystne dla konsumentów, ponieważ dają im więcej czasu na przygotowania świąteczne.

Dlatego popiera pomysł wprowadzenia dodatkowej niedzieli handlowej w grudniu.

Obywatelskie opinie i polityczne odpowiedzi

Wyniki najnowszego sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” pokazują z kolei, że ok. 77 proc. badanych opowiada się za wyznaczeniem dodatkowej niedzieli handlowej w zamian za tę wypadającą w Wigilię. Przeciwnego zdania jest 11,1 proc.

Dwa główne stronnictwa polityczne – Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga – zaproponowały różne podejścia do kwestii handlu w niedziele. Jedna obiecuje, że zniesie zakaz, a druga chce wprowadzić dwie niedziele handlowe w miesiącu.

Przypomnijmy, że zakaz handlu w niedziele nie obowiązuje teraz tylko w kilka niedziel w roku, co jest postrzegane jako kompromis, który jednak nie wszystkim się podoba.

24.09.2023 Niedziela.BE // źródło: Newes4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: 35-godzinny tydzień pracy. Czy Polskę stać na taką rewolucję

Niektórzy politycy zapowiadają, że jak dojdą do władzy, to Polacy będą pracowali krócej. Czy to ma sens? I czy nam się to opłaci?

Jeżeli przyjąć, że pracujemy codziennie przez 8 godzin, to tydzień pracy liczy 40 godzin. To polska norma, która jest jedną z wyższych w Europie. Wiele osób pracuje jednak znacznie dłużej niż 40 godzin.

Badania z 2021 r. pokazały, że Polacy pracują 1830 godzin. Więcej czasu na zajęcia zawodowe poświęcają tylko obywatele Malty, Grecji, Rumunii i Chorwacji. Dla porównania – Brytyjczycy pracują tylko przez 333 godziny rocznie, a Niemcy 481. A ich gospodarki szczególnie na tym nie cierpią.

Mniej czasu w pracy

Dlatego co jakiś czas powraca postulat, żeby wprowadzić przepisy, dzięki którym w Polsce będzie się pracowało mniej. Jeszcze w lipcu 2022 roku przewodniczący Platformy Obywatelskiej mówił o 4-dniowym tygodniu pracy.

– Rynek pracy nigdy nie zmieniał się tak dynamicznie, nigdy nie był tak elastyczny i nigdy nie był tak wymagający, jak dzisiaj. Postęp technologiczny w żadnym wypadku nie musi oznaczać w sposób automatyczny – mówił.

Zastrzegł jednocześnie, że 4-dni w fabryce czy biurze to przyszłość, ale nie ta najbliższa.

– Uważam, że w Polsce powinniśmy, i to będzie moja propozycja, jeśli wygramy wybory – przepraszam: kiedy wygramy wybory – żeby rozpocząć jak najszybciej program – musi być najpierw pilotaż – skróconego tygodnia pracy – tłumaczył lider PO.

Bardziej zdecydowana jest Nowa Lewica.

– Zgłaszamy postulat 35-godzinnego tygodnia pracy; świat idzie do przodu, praca nie jest jedynym elementem życia – powiedział współprzewodniczący partii Włodzimierz Czarzasty.

Te zmiany mają być wprowadzane stopniowo. Najpierw skrócenie pracującego tygodnia o dwie godziny, a finalnie o pięć. Dodajmy, że Nowa Lewica już w ubiegłym roku złożyła w Sejmie projekt stosownej ustawy. I na tym na razie się skończyło.

Czy nas na to stać?

To zapewne trudne dla gospodarki, bo w przeliczeniu każdy poświęcałby pracy około 12 proc. mniej czasu. I o tyle będzie musiałoby wzrosnąć zatrudnienie. Pytanie – skąd wziąć ludzi?

– Mamy niskie bezrobocie, a ludzi na rynku pracy będzie jeszcze ubywać. Można mówić o migracji, zwiększeniu aktywności zawodowej niepracujących, a także zachęcić do pracy ludzi w wieku okołoemerytalnym – ocenia pomysł dla dziennik.pl dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego.

I dodaje, że obecnie Polska nie jest gotowa na taką rewolucję.

Dominik Owczarek z Instytutu Spraw Publicznych przywołuje z kolei przykład francuski, gdzie krócej pracuje się już od ponad 20 lat.

– Liczne badania oceniające efekty pokazały, że zmiana przyniosła wiele korzyści. Pozwoliło na większą równowagę między życiem prywatnym a pracą. Ten aspekt dotyczy przede wszystkim kobiet. Przestały one zatrudniać się w niepełnym wymiarze czasu. Mogły pracować już pełnowymiarowo i otrzymywać pełne wynagrodzenie – wylicza zalety.

Polski Instytut Ekonomiczny zdiagnozował, że eksperymenty tego rodzaju zazwyczaj dawały pozytywne skutki. Obniżył się poziom stresu wśród pracowników, nie chodzili tak często na zwolnienia lekarskie, mieli więcej czasu na życie prywatne. Z kolei w pracy zwiększyła się produktywność.

Eksperci ocenili jednak, że krótszy czas pracy sprawdza się w krajach gdzie jest wysoki poziom uprzemysłowienia i rozwoju technologicznego. Za zmianami musi także stać to, że większość pracowników jest zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin. A tego w Polsce brakuje. Dane wskazują, że u nas dominuje „cały etat” a nawet więcej.

Wskaźnik zatrudnienia w niepełnym wymiarze czasu pracy jest w naszym kraju ponad 6 razy niższy niż w Holandii i prawie 3 razy mniejszy od średniej dla państw OECD.

24.09.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Nauczycielu, lepiej sprawdź, czy na pewno dostaniesz nagrodę

Ministerstwo Edukacji i Nauki zapewnia, że na konta nauczycieli wpłynie 900 złotych nagrody. Żeby mieć pewność, że tak będzie, lepiej zajrzeć na listę u dyrektora.

Te pieniądze to nagroda z okazji 250 rocznicy utworzenia Komisji Edukacji Narodowej. Pieniądze trafią na konta nauczycieli do 14 października, czyli na dzień przed zaplanowanymi wyborami parlamentarnymi. Stąd komentarze, że PiS w ten sposób chce zdobyć głosy pedagogów.

Dla kogo nagroda?

Pieniądze będą wypłacały samorządy, które otrzymają je z budżetu. Nagrody mają dostać wszyscy nauczyciele „pozostający w stosunku pracy na dzień 20 września 2023 r.”.

– Planujemy udostępnienie raportów imiennych z listą nauczycieli, którzy są uprawnieni do otrzymania tej nagrody. Raporty zostaną udostępnione państwu już niedługo, nawet w ciągu kilku dniu – powiedział samorządowcom Marcin Nowak MEiN.

Listy mają zawierać imię i nazwisko, PESEL lub numer dokumentu tożsamości.

Kłopot w tym, że jeszcze 20 września wiele szkół nie umieściło informacji o swoich nauczycielach w Systemie Informacji Oświatowej. A jeżeli takiego pedagoga nie ma w systemie, to nie będzie go też na liście. I nagrody nie otrzyma.

Dlatego lepiej, żeby nauczyciele upewnili się, że zostali uwzględnieni. Wystarczy zapytać o to dyrektora szkoły.

„Także w przypadku nieotrzymania przelewu nagrody 1125 zł (brutto) w terminie do 14 X 2023 r., takie pytanie jest pierwszym krokiem w procedurze reklamacyjnej” – podpowiada serwis Infor.

Ile dostaną nauczyciele?

Kiedy padła pierwsza zapowiedź nagród, była mowa o 1125 zł. Jeżeli ktoś się wtedy ucieszył, to ta radość szybko minęła, bo okazało się, że to kwota brutto. Oznacza to, że na rękę nauczyciele otrzymają około 900 zł.

To nie koniec. Samorządowcy zaczęli liczyć i wyszło im, że ostatecznie nie będzie to 900 zł. Bo jeżeli gminy mają wypłacić te pieniądze, to obiecane 1125 zł brutto to za mało, kiedy uwzględni się wszystkie podatkowe obowiązki. Netto zmaleje do 755 zł. Chyba że resort edukacji przeznaczy na każdego nauczyciela ponad 1300 zł. Wówczas rachunek będzie się zgadzał.

W końcu MEiN zakomunikował: „(...) Do jednostek samorządu terytorialnego będą przekazywane środki na każdego nauczyciela uprawnionego do otrzymania nagrody w wysokości 1345,95 zł”.

Oznacza to, że na kontach nauczycieli – dodajmy – z listy znajdzie się obiecywane od miesięcy 900 zł.

24.09.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed