Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Rząd likwiduje podatek dla sektora żeglugowego
Belgia: Coraz więcej strajków w więzieniach!
Belgia: Supermarkety Colruyt i Delhaize wycofują dwie marki
Belgia: Nowe auto? Już tak często „elektryk”
Belgia: Czy w szkołach dyskryminują? Oto liczby
Słowo dnia: Ter ontspanning
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 3 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Inflacja spadła poniżej 2% po raz pierwszy od stycznia 2024!
Belgia: Oszukiwali na egzaminie wstępnym na medycynę z pomocą ChatGPT!
Belgia: Ponad 130 tys. osób „długotrwale” bezrobotnych
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Pracownica Lasów Państwowych zdemaskowana przez youtubera w materiale TVP3

Telewizja publiczna realizowała materiał dotyczący aplikacji wspierającej zwiedzanie państwowych lasów. W trakcie nagrania wypowiedzi udzieliła jedna z turystek. Jak się później okazało, mogła to być postać nieprzypadkowa. Zdemaskował ją jeden z youtuberów.

Przewodnik Lasów Państwowych

TVP Białystok nagrywała program, który miał promować stronę czaswlas.pl stworzoną przez Lasy Państwowe w celu ułatwienia turystom zwiedzania polskich lasów. W trakcie jego emisji, 6 lipca w programie "Obiektyw" na antenie TVP3 Białystok, można było wysłuchać m.in. wypowiedzi „Turystki Anny”, która wyjaśniała, jakie płyną korzyści z użytkowania serwisu.

„Chciałabym poznać ścieżki dydaktyczne. Zobaczyć, co ma do zaoferowania nadleśnictwo, czego mogę się przy okazji po drodze nauczyć, co mijam po drodze, co oferuje mi ten las.” – mówiła na antenie TVP3.

Materiał obejrzał jeden z youtuberów

Jak podaje gazeta.pl, film promujący aplikację obejrzał jeden z youtuberów, który zorientował się, że rzekoma turystka nie jest przypadkową postacią. Jak się później okazało, to w rzeczywistości Anna Poskrobko pracująca w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku. Kobieta na co dzień odpowiedzialna jest za promocję i kontakt z mediami. Portal zdecydował się poprosić o komentarz zainteresowaną. W tym celu dziennikarze wykonali telefon od specjalistki.

„To mogło się wydawać trochę dziwne”

Anna Poskrobko z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych odebrała telefon i wyjaśniła, że faktycznie wcieliła się w rolę turystki korzystającej z portalu czaswlas.pl. Zaznaczyła jednak, że choć „to mogło wydawać się trochę dziwne”, wypowiedzi udzieliła poza godzinami swojej pracy, jako osoba prywatna, która również korzysta z wirtualnego przewodnika.

„Podkreśliła, że jej celem nie było udawanie kogokolwiek lub wprowadzanie w błąd, a nagranie było efektem jej otwartości na prośbę dziennikarki, która realizowała materiał.” – cytuje przedstawicielkę RDLP gazeta.pl.

Portal, który opisał sprawę, zwrócił się z prośbą o ustosunkowanie do zaistniałej sytuacji do dyrekcji i redakcji TVP3 Białystok, jednak na chwilę obecną odpowiedź nie została jeszcze udzielona.


22.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. bialystok.lasy.gov.pl

(sl)

 

Polska: 5 zł zamiast 15 zł za kilogram owoców. Jak to możliwe?

Za owoce i warzywa można płacić dużo mniej niż na targowiskach i w sklepach. Jest jednak jeden warunek. Jaki?

Na targowisku w Lublinie za kilogram jagody kamczackiej trzeba zapłacić 15 złotych. Cena jabłek to 3 zł, a za mały pojemnik malin to wydatek około 4 zł. Jest jednak sposób, aby płacić mniej. To możliwe dzięki portalowi Myzbieramy. Został założony przez osoby prywatne, które w taki właśnie sposób chcą pomóc rolnikom, sadownikom, plantatorom i przy okazji konsumentom. „Łączy on rolników, sadowników z osobami, które chcą dla siebie pozbierać owoce, warzywa. Takie rozwiązania sprawdzają się od lat w gospodarstwach m.in. w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii. Mamy nadzieję, że teraz przyszedł czas na nasz kraj, tym bardziej że pojawiły się możliwości sprzedaży w ramach przepisów sprzedaży bezpośredniej.” - tłumaczą twórcy serwisu.

Jak to działa?

Rolnicy mogą, za darmo, umieszczać na portalu ogłoszenia o tym, że mają do sprzedania swoje produkty, że poszukują pracowników do zbiorów, albo że można u nich samemu zebrać owoce i warzywa. Można to robić za darmo – czyli, że np. sadownik nie chce za to pieniędzy – albo za niewielką opłatą. Konsument może, także za darmo, łatwo wyszukać interesujące go oferty wskazując konkretne województwo i powiat.

Jaką z tego ma korzyść? Oszczędności. O ile na wspomnianym targu jagoda kamczacka kosztuje 15 zł, to w okolicy Lublina jest gospodarstwo, gdzie samemu można zebrać owoce i zapłacić 6 zł za kilogram. „Zapraszam do zbioru jagody kamczackiej, plantacja położona jest w malowniczej okolicy obok lasu. Owoce jagody są bardzo zdrowe, idealnie nadają się na przetwory, soki oraz jako dodatek do ciast.” - czytamy w ogłoszeniu.

Mniej więcej w tej samej okolicy za kilogram czerwonej porzeczki, zbieranej samemu, trzeba zapłacić 1,5 zł. Z kolei koło Wielunia (województwo łódzkie) jest gospodarstwo, które oferuje maliny za 7 zł za kilogram, a niedaleko pułtuska na Mazowszu kilogram borówki amerykańskiej kosztuje 20 zł, gdy zbierze się ją osobiście, lub 25 zł gdy przyjedzie się tylko kupić owoce.

„Portal wspiera lokalnych rolników, bo zapłata za płody następuje od razu w gospodarstwie w ramach sprzedaży bezpośredniej. Jednocześnie osoby zbierające warzywa, owoce kupią ją taniej niż sklepie, ponieważ rolnik będzie mógł zaproponować niższą cenę, a i tak wyższą od tej w jakiej sprzedaje hurtowo – obie strony zyskują.” - reklamuję ideę samozbiorów serwis.

22.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

Polska: Za co można dostać mandat na plaży?

Wysokie temperatury zdominowały ostatnie tygodnie. Nadbałtyckie miejscowości przyciągają turystów, a plaże są przez nich oblegane wzdłuż i wszerz. Choć popularne jest odgradzanie się od „sąsiadów” parawanami, plaża nadal jest miejscem publicznym, w którym panują ustalone zasady. Ich bagatelizowanie może skończyć się mandatem.

Przy plażach na ogół ustawione są tablice informacyjne, które określają zasady korzystania z kąpielisk. W innych miejscach obowiązują ogólne przepisy. Za niestosowanie się do przyjętych zasad można dostać mandat. Przed wakacjami warto sprawdzić, czego nie wolno robić wypoczywając nad morzem. Asp. Aleksandra Hofmann z policji w Krynicy Morskiej potwierdza, że nad morzem można spodziewać się rutynowych patroli policjantów.

Seks na plaży

W ostatnim czasie media w całej Polsce obiegła informacja o pewnej parze, która na plaży w Mielcu beztrosko oddała się miłosnym uniesieniom. Ekscesy zostały przerwane przez innych turystów, którzy poczuli się zgorszeni publicznym uprawianiem przez nich seksu. Za taki występek grozi kara nawet do 5 tys. zł., dlatego czułość lepiej okazywać sobie w sypialni. Za opalanie się nago również można nabawić się kary, gdyż obowiązuje za to mandat do 500 zł. Wyjątkiem są plaże dla nudystów.

Zaśmiecanie

Jest to praktyka spotykana we wszystkich rejonach Polski. Zaśmiecamy lasy, ulice, łąki, przystanki i oczywiście plaże. Warto wiedzieć, że za butelki, opakowania i inne śmieci pozostawione w miejscu publicznym przewidziany jest mandat do 500 zł. Warto zatem zaopatrzyć się w worek i wyrzucić odpady do kosza na śmieci.

Palenie papierosów

Wejścia na większość plaż opatrzone są symbolem zakazującym palenia papierosów na terenie kąpieliska. Jeżeli nie podporządkujemy się przepisom, musimy liczyć się z możliwością nałożenia kary pieniężnej w wysokości nawet 500 zł. To samo dotyczy picia alkoholu, choć w tym wypadku miejscowe przepisy dają często większą swobodę, dlatego na niektórych plażach można spożywać trunki.
Wjeżdżanie samochodem na plażę

Na tę wygodę mogą pozwolić sobie jedynie służby publiczne. Wjeżdżanie na plażę pojazdami mechanicznymi, w tym quadami, jest całkowicie zabronione. Za taki występek również przewidziana jest kara do 500 zł. Warto więc wybierać miejsca, które mają przed wejściem parking lub postawić na wycieczkę pieszą. W miejscowościach turystycznych funkcjonują również tzw. Melexy, które za symboliczną opłatą przewożą pasażerów pomiędzy częścią mieszkalną a kąpieliskiem.

Grill i ognisko

Na plaży może dopaść nas głód, ale w takim wypadku warto mieć ze sobą np. kanapki lub sałatkę. Jeśli przyjdzie nam do głowy wzniecać nad morzem ogień, lub zakłócamy przestrzeń publiczną zmuszając innych plażowiczów do wdychania dymu z grilla, musimy mieć odłożone w portfelu 500 zł, bo taki mandat mają prawo nałożyć na nas funkcjonariusze.

Namiot tylko na biwaku

W Polskim prawie zabrania się biwakowania na plażach, chyba że stosowny urząd morski wyrazi na to oficjalną zgodę. Tego typu rozrywka możliwa jest w miejscach ku temu stworzonych, np. kempingach i polach biwakowych. Niedostosowanie się do przepisów w tym zakresie może grozić wysoką karą pieniężną.  

Pies na plaży

W sezonie letnik niektóre kąpieliska zabraniają wprowadzania psów. Jest to sytuacja, którą należy odróżnić od niesprzątania odchodów po swoim pupilu. Za każde z tych przewinień można otrzymać karę pieniężną w wysokości po 500 zł.

Szanujmy się nawzajem

Na ogół wybierając się na plażę, chcemy odpocząć od miejskiego zgiełku. Nie pomoże w tym głośne słuchanie muzyki, okrzyki, wyzwiska czy przeklinanie. Jeśli jednak ktoś zdecyduje się na zakłócanie porządku, również może spodziewać się mandatu w wysokości 500 zł.

22.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

Polska: Po oszustwach "na dziadka" i "na policjanta" teraz złodzieje podają się za strażaków

Pomysłowi oszuści znaleźli nowy sposób na wykorzystanie naiwności, zwłaszcza osób starszych. Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej ostrzega, aby zachować czujność w przypadku odwiedzin „strażaków”.

Pukają do drzwi

Coraz bardziej kreatywne metody oszustów nie dziwią już nikogo, jednak okazuje się, że Polacy wciąż padają ich ofiarami. Przestępcy demaskowani przez społeczeństwo nie osiadają jednak na laurach, i stale szukają nowych sposobów na wyłudzenie danych lub pieniędzy. Najnowszym pomysłem złodziei jest pukanie do drzwi w stroju strażaka.

KGPSP ostrzega

Funkcjonariusze Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej ostrzegają, aby nie ufać osobom podających się za przedstawicieli strażaków. Oszuści pod pretekstem przeprowadzenia kontroli pojawiają się w domach, najczęściej osób starszych. Symulując wykonywanie czynności przeciwpożarowych, pod nieuwagę lokatora grabią jego pieniądze i wartościowe przedmioty.

„W ostatnich dniach doszło do zdarzenia, podczas którego osoby przebrane w mundur próbowały dostać się do mieszkania chorego mężczyzny, informując go, że przyszli na kontrolę przeciwpożarową. Na szczęście tym razem mężczyzna nie wpuścił ich do mieszkania.” – czytamy komunikat na stronie Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.

Warto uczulić najbliższych

Starsi, schorowani ludzie, którzy na co dzień nie obcują z aktualnymi informacjami o oszustwach, mogą w trosce o własne zdrowie uwierzyć przebierańcom i wpuścić ich do mieszkania. Warto przeprowadzić rozmowę z babcią, dziadkiem czy sąsiadką w podeszłym wieku i wyjaśnić, że takie działanie może zakończyć się dla nich utratą oszczędności.

„Pamiętajmy więc o naszych rodzicach i dziadkach. Przekażmy im, że strażacy nie prowadzą kontroli prywatnych mieszkań. Informujmy ich o tym, że są osoby, które tak naprawdę chcą ich oszukać i wyłudzić od nich oszczędności całego życia.” – czytamy w oficjalnym komunikacie KGPSP.

Każdą próbę oszustwa należy zgłosić pod nr alarmowym 112 lub w najbliższej jednostce policji lub straży pożarnej, aby uniemożliwić przestępcom dalsze działania.

22.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. gov.pl

(sl)

 

Subscribe to this RSS feed