Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Te towary i usługi podrożały najbardziej
Chiny wiodącym partnerem handlowym Belgii spoza UE!
Belgia, Flandria: Mniej zabitych na drogach
Temat dnia: Imię dla noworodka? Te wciąż najpopularniejsze
Słowo dnia: Schaduw
Belgia: Lek na otyłość Wegovy dostępny w aptekach od 1 lipca
Niemcy: Duńczyk aresztowany za szpiegostwo na rzecz Iranu
Belgia: Tutaj co drugi dom droższy niż 930 tys. euro!
Belgia: KBC pierwszym dużym bankiem oferującym kryptowaluty!
To był najcieplejszy 1 lipca w historii Belgii!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Od 1 grudnia Uber dostępny w całej Walonii

UberX będzie dostępny w całej Walonii od 1 grudnia. Oznacza to, że platforma będzie teraz działać w każdym regionie Belgii.

UberTaxi jest dostępne w Mons, Liège, Namur i Charleroi od lutego. Nowe przepisy w regionie Walonii zaczną obowiązywać od 1 grudnia, umożliwiając platformie oferowanie codziennej usługi taksówkarskiej znanej jako UberX. Usługa jest już dostępna w Brukseli i Flandrii.

Dyrektor Ubera w Belgii, Laurent Slits, mówi że uruchomienie UberTaxi zostało dobrze przyjęte zarówno przez kierowców, jak i użytkowników w głównych miastach Walonii. Oczekuje takiego samego entuzjazmu dla UberX.

„Pojawienie się UberX w Walonii umożliwi kierowcom dostęp do rozległej sieci pasażerów, zwiększy ich możliwości zarobkowe i pozwoli im cieszyć się elastycznością wyboru” — oświadczył Uber.

Konsumenci będą znać cenę swojej podróży z wyprzedzeniem, zaś aplikacja będzie dostępna dla wszystkich kierowców posiadających licencję na prowadzenie taksówki.


02.12.2024 Niedziela.BE // fot. Proxima Studio / Shutterstock.com

(kk)

Polska: Oddaj swój samochód na złom. Dostaniesz za to sporą kasę

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej rusza z programem „Mój elektryk 2.0”. Będzie można otrzymać nawet 40 tysięcy złotych.

Nie każdy może skorzystać z tego programu. Jakie warunki trzeba spełnić, żeby otrzymać pomoc?

„Mój elektryk 2.0” nie dla wszystkich

Program skierowany jest do osób fizycznych i przedsiębiorców, którzy planują zakup, leasing lub wynajem nowego samochodu elektrycznego. Wartość pojazdu nie może przekroczyć 225 tys. zł, a jego przebieg nie może być większy niż 6 tys. km.

Start programu zaplanowano na 2025 rok. Na jego realizację przeznaczono 1,6 miliarda złotych.

Za złomowanie starego auta dostaniesz premię

Właściciele pojazdów, którzy zezłomowali swoje samochody po 1 lutego 2020 roku, a posiadali je przez minimum trzy lata, mogą liczyć na dodatkowe pieniądze.

Bonus w wysokości kilku tysięcy złotych przewidziano dla:

osób, które spełniają warunki dotyczące stażu posiadania auta i daty jego złomowania,
osób o niższych dochodach (przy dochodzie ostatecznego odbiorcy nie większym niż 120 tys. zł rocznie).

Osoby fizyczne na zakup samochodu na prąd mogą otrzymać 18 750 zł dotacji. Do tego dochodzi 10 tys. zł, jeśli zdecydujemy się na zezłomowanie samochodu spalinowego. Jeśli nasz roczny dochód nie przekracza 120 tys. zł, to w ramach programu dostaniemy jeszcze 11 250 zł.

Maksymalna kwota wsparcia wynosi 40 tys. zł.

Na dwoje babka wróżyła

Eksperci zauważają, że z jednej strony „Mój elektryk 2.0” może znacznie przyspieszyć rozwój elektryfikacji transportu w Polsce, z drugiej – nie brakuje obaw związanych z jego nieprzychylnymi skutkami.

Do obaw można zaliczyć m.in. wzrost cen samochodów spalinowych, które mogą stać się bardziej pożądane przez osoby niezdolne do zakupu aut na prąd, oraz pogłębienie różnic społecznych – dotacje mogą bardziej wspierać zamożniejsze gospodarstwa domowe.

Według danych z Licznika Elektromobilności z końca października 2024 roku w Polsce było zarejestrowane łącznie 76 240 osobowych i użytkowych samochodów całkowicie elektrycznych.


29.11.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Mechanika przyjmę od zaraz. Warsztatom samochodowym brakuje rąk do pracy

Większość warsztatów samochodowych ma problem z kadrą. Brakuje im mechaników. Tymczasem szkoły branżowe nie są oblegane.

Aż 75 procent spośród śród 24 tys. działających w Polsce warsztatów samochodowych poszukuje pracowników. Na rynku brakuje mechaników i – jak mówi prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych SDCM Tomasz Bęben – problem jest poważny.

– Mimo rosnącego zapotrzebowania na usługi warsztaty samochodowe borykają się z dramatycznym niedoborem wykwalifikowanych pracowników. Ta sytuacja ma daleko idące konsekwencje, odczuwalne zarówno przez właścicieli warsztatów, jak i przez kierowców, którzy często muszą się ustawiać w kolejkach w oczekiwaniu na naprawę samochodu – ocenia w Polskim Radiu 24.

Dzisiejsi mechanicy to często wysoko wykwalifikowani specjaliści

Samochodów w Polsce przybywa i każdy z nich – wcześniej czy później – musi zajechać do warsztatu. To nie są też czasy „maluchów” czy polonezów, kiedy wiele rzeczy umieli naprawić sami właściciele. Dzisiaj samochody są naszpikowane elektroniką, a to to wymaga odpowiedniego wyszkolenia mechanika.

Tymczasem ten zawód cały czas kojarzy się z „brudną i ciężką robotą”.

– Wielu potencjalnych adeptów odstrasza nie najlepszy wizerunek tej profesji. Stereotypowe skojarzenia to brudne ręce i ciężka praca fizyczna w kanale czy pod podnośnikiem. Tyle że obecnie praca w warsztacie wygląda inaczej – podkreśla Tomasz Bęben.

I wyjaśnia: – Dzisiejsi mechanicy to często wysoko wykwalifikowani specjaliści z dyplomem inżyniera, którzy w coraz większym stopniu wykorzystują zaawansowane systemy komputerowe i elektroniczne. Współczesne samochody to skomplikowane maszyny, których obsługa wymaga nie tylko wiedzy mechanicznej, ale również umiejętności z zakresu mechatroniki, elektroniki, a nawet informatyki.

Mało chętnych do szkół. Ale zarobki też nie imponują

Tymczasem szkoły branżowe nie przeżywają oblężenia. Ryszard Morawski, dyrektor Zespołu Szkół Samochodowych w Lublinie, powiedział w RMF FM, że chętni do nauki się zgłaszają, ale nie zawsze przychodzą z myślą, żeby pracować potem w warsztacie.

– Wszyscy ci, którzy chcą pracować w tym zawodzie, jak najbardziej mogą, tylko chyba trudno motywować uczniów do pozyskiwania jak największych umiejętności i wiedzy – podkreśla.

Zgodnie z badaniami serwisu wynagrodzenia.pl mediana zarobków mechaników samochodowych wynosi 5940 zł brutto.


28.11.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Będzie wysyp sekundników na skrzyżowaniach? Ilu Polaków, tyle opinii

Jedni je chwalą, inni krytykują. Jedne miasta montują sekundniki na skrzyżowaniach, inne je zdejmują.

Osiem tysięcy mieszkańców Łodzi zagłosowało w Budżecie Obywatelskim na projekt montażu sekudników na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną. To rozwiązanie, które wielu kierowców dobrze zna. Obok świateł jest jeszcze jedno, na którym pokazują się cyfry. To odliczanie do zmiany z zielonego na czerwone i odwrotnie.

Ministerstwo pracuje, miasto montuje

Zgodnie z tym, co mówi Ministerstwo Infrastruktury, w resorcie trwają prace nad nowymi regulacjami, które mają uporządkować sprawę sekundników. Mają też pojawić się rekomendacje odnoszące się do ich stosowania.

Ale wróćmy do Łodzi, bo właśnie tu dobrze widać jeden z problemów.

– Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Infrastruktury sekundniki mogę być stosowane tylko na skrzyżowaniach o stałoczasowej sygnalizacji świetlnej. W Łodzi jest z tym problem, bo w mieście działa system, który zmienia czas świateł sygnalizacji w zależności od natężenia ruchu – tłumaczy TVP miejski radny Marcin Masłowski.

I dodaje: – To spore wyzwanie dla Biura Inżyniera Miasta i Zarządu Dróg i Transportu, jak wszystko zrobić zgodnie z prawem. No bo wiadomo, że ten licznik będzie wtedy odliczał od 30 czy 25 sekund.

Mimo to sekundniki w pierwszej kolejności mają by zamontowane na czterech skrzyżowaniach.

Nauka była na nie, sekundniki już wiszą

Opinie są różne. Jedni fachowcy i kierowcy mówią, że odliczanie pomaga w przygotowaniu do sprawnego ruszenia na skrzyżowaniu. To z kolei usprawnia ruch. Inni z kolei uważają, że wyświetlane cyfry w niczym nie pomagają, a wręcz szkodzą.

Panuje także opinia, że sekundniki „robią z kierowców rajdowców”. Takie odliczanie sprawia, że kierujący pojazdem czuje się jak na torze wyścigowym.

Na takie czynniki powoływał się przez lata Lublin.

„Jak wykazują badania naukowe, w przypadku dojeżdżania do skrzyżowania i zauważenia kilku ostatnich sekund zielonego sygnału, w większości przypadków kierowcy znacząco przyspieszali, aby zdążyć na zielonym świetle, a co gorsza część przejeżdżała na czerwonym” – brzmiało oficjalne stanowisko.

Jednak w tym roku coś się zmieniło i sekundniki w Lublinie zostały zawieszone. Na razie na próbę, żeby zobaczyć, czy się sprawdzają.

Zachód już to przerabiał. My lekceważymy przerobioną dawno lekcję

„Liczniki na skrzyżowaniach ani nie poprawiają bezpieczeństwa na drogach, ani nie zwiększają przepustowości na skrzyżowaniach. Na świecie sprawdzono to już dawno temu. A w Polsce wciąż wraca się do dyskusji o potrzebie tych urządzeń” – tak podsumował niegdyś tę dyskusję branżowy portal brd24.pl.

Są jednak miasta, które sekundniki zdejmują. To np. Kraków czy Częstochowa. Okazało się, że faktycznie nie sprawdzają się na skrzyżowaniach ze zmiennym trybem pracy sygnalizacji.


28.11.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. jeleniagora.pl

(sl)

Subscribe to this RSS feed