Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Niemcy: Kolarze wjechali w tłum podczas wyścigu kolarskiego. Kilka osób rannych
Polska: Ponad 200 zarzutów dla lekarza. Grozi mu kilka lat za kratami
Belgia: Zaczepił jego dziewczynę. Belg sięgnął po nóż…
Polska: Egzamin ósmoklasisty 2025. Matematyka poszła im gorzej
Belgia: Aż 30 tys. ludzi ma tak na nazwisko!
Belgia, Bruksela: Trudny los bezdomnych w czasie upałów
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 7 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Odkryto nowe gatunki chrząszczy!
Eksport w Regionie Stołecznym Brukseli spadł w zeszłym roku o 25%
Belgia: To sporo tańsze niż rok temu
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Biorą się za leki na stacjach paliw. Tak łatwo już nie kupisz?

Ministerstwo Zdrowia zamierza bardziej kontrolować sprzedaż leków bez recepty. Co to oznacza dla klientów sklepów i stacji paliw?

„Niemal 94 proc. takich leków jest sprzedawanych w aptekach, gdzie można zasięgnąć fachowej porady farmaceuty. Potencjalne ryzyko stwarza natomiast ich sprzedaż w supermarketach, drogeriach, czy na stacjach benzynowych oraz przez internet” – ogłosiła kilka dni temu Najwyższa Izba Kontroli.

A Ministerstwo Zdrowia oficjalnie przyznało, że polskie prawo w tym względzie jest „ze wszech miar nieadekwatne”.

Stacja paliw jak apteka

Z reguły znajdują się zaraz przy kasach. To półeczki z lekami w sklepach albo na stacjach paliw. Można tam kupić środki przeciwbólowe, na przeziębienie, witaminy. Taki widok nikogo nie dziwi i ten mechanizm na sens. Zwiększa to dostępność leków i pozwala je nabyć bez szukania – np. w środku nocy – czynnej apteki.

Ale ma to też złe strony. NIK punktuje, że do leków nieograniczony dostęp mają nieletni. Kontrolerzy wykryli także, że w wielu produktach znajdują się substancje, które jednak powinien przepisywać lekarz. Poza tym można tak kupić każdą ilość, a mieszanie ze sobą różnych leków bywa niebezpieczne.

„W przypadku błędnego stosowania leku na podstawie niewłaściwej samodiagnozy, np. dobrania nieodpowiedniej dawki, zbyt długiego przyjmowania lub podjęcia leczenia objawowego, w sytuacji kiedy konieczna jest pogłębiona diagnostyka wykluczająca poważniejsze schorzenia, w tym zagrażające życiu” – przypomina NIK.

Będą kontrole – zapowiada główny inspektor farmaceutyczny

– Prawo farmaceutyczne nie daje urzędowi odpowiednich narzędzi do realizacji kompetencji związanych z tym nadzorem. Zresztą brak rejestracji i brak zezwoleń punktów, które sprzedają leki bez recepty dostępne na rynku pozaaptecznym, powoduje, że nie mamy pełnej wiedzy odnośnie liczby tych punktów. Ich liczba jest szacowana od 80 tys. do nawet 300 tys., jeżeli chodzi o cały kraj – powiedział na posiedzeniu sejmowej Komisji Kontroli Państwowej Łukasz Pietrzak, główny inspektor farmaceutyczny.

Problem w tym, że polskie prawo jest dziurawe. To ma się zmienić i jak tłumaczy Pietrzak, będzie większy nadzór nad sprzedażą leków w obrocie pozaaptecznym.

Co to oznacza w praktyce?

„Otóż najprawdopodobniej przedsiębiorcy sprzedający leki w obrocie pozaaptecznym, np. stacje benzynowe czy sklepy, będą musiały złożyć wniosek o pozwolenie na sprzedaż medykamentów i uzyskać wpis do specjalnego rejestru. Niewykluczone, że wpis do rejestru będzie się wiązał z koniecznością poniesienia kosztów przez przedsiębiorców” – tłumaczy rynekzdrowia.pl.

Mają być kontrole, sprawdzanie lekarstw i ich sprzedaży, a niebezpieczne mają zostać wycofane z takiego obrotu.


10.12.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sg)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: „Człowiek Ziobry” zastąpił Przyłębską. PiS nadal rządzi w Trybunale Konstytucyjnym

Prezydent powołał Bogdana Święczkowskiego na prezesa Trybunału Konstytucyjnego. To zaufany człowiek Zbigniewa Ziobry. TK pozostaje w rękach PiS.

– Gratuluję panu prezesowi, a jednocześnie dziękuję. Podjęcie tej decyzji o wyborze właśnie Pana na ten niezwykle ważny i poważny urząd, zwłaszcza w czasach różnych politycznych wstrząsów i batalii, które w tym momencie się toczą, gdzie kwestia praworządności, zgodności z Konstytucją działań instytucji państwa – ale przede wszystkim osób odpowiedzialnych za te instytucje – ma najprawdopodobniej fundamentalne znaczenie dla przyszłości Rzeczypospolitej, dla jej stabilności i bezpieczeństwa – mówił Andrzej Duda, wręczając nominację Bogdanowi Święczkowskiemu.

Przyłębska odchodzi. Czy to coś zmieni

Zastępuje on na stanowisku prezesa Trybunału Konstytucyjnego Julię Przyłębską. Jej kadencja upłynęła 20 grudnia 2022 roku, ale nie wskazywano następcy. A jako sędzia z najdłuższym stażem w TK kierowała jego pracami. Teraz jednak Przyłębska zdecydowała się ustąpić.

Zmiana nie sprawi, że TK przestanie być oskarżany o stronniczość i sprzyjanie PiS. W tych działaniach Święczkowski może okazać się jeszcze bardziej zdecydowany niż jego poprzedniczka.

Bogdan Święczkowski. Za plecami nazywają go „Godzillą”

„Ukończył studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W 1996 r. zdał egzamin prokuratorski. W kolejnych latach pracował na stanowisku prokuratora w różnych jednostkach organizacyjnych prokuratury” – można przeczytać na stronie TK o nowym prezesie.

Warto wspomnieć, że w przeszłości był m.in. szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, prokuratorem krajowym czy wiceministrem sprawiedliwości. To zaufany człowiek Zbigniewa Ziobry, który stał za ciągnącą się latami „reformą sądownictwa”.

Przez imponującą posturę i styl zarządzania za plecami nazywają go „Godzillą”. Bogdan Święczkowski jako prokurator krajowy zasłynął prowadzeniem prokuratury twardą ręką, w tym przenoszeniem prokuratorów na odległe od ich miejsca zamieszkania placówki, żeby się ich w ten sposób pozbyć.

Z pewnością nie jest charakterem uległym, jak jego poprzedniczka, ale też nikt wiele sobie nie obiecuje po nowym prezesie – podkreśla TVP Info.


10.12.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. KPRP

(sg)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Żeby kupić miesięczny, musisz o sobie dużo powiedzieć. To zgodne z prawem?

Rzecznik praw obywatelskich upomina się o to od lat. Bezskutecznie, bo wciąż – żeby kupić np. bilet miesięczny – musimy ujawnić mnóstwo danych o sobie.

„O ile zrozumiałe jest dociekanie daty urodzenia (m.in. ze względu na zniżki), to już żądanie podania numeru PESEL i w dodatku zamieszczenie go na bilecie czy karcie miejskiej, jest zdecydowaną przesadą” – podkreśla bezprawnik.pl.

Rzecznik praw obywatelskich (RPO) już od 2015 roku upomina się o sprecyzowanie, jakie dane osobowe pasażer musi podać przewoźnikowi. Przez tyle lat przepisy nie zostały jednak zmienione. Dlatego Marcin Wiącek znowu wraca do sprawy.

Co mówimy o sobie przewoźnikowi?

Kupując bilet – wylicza serwis – podajemy: imię i i nazwisko, datę urodzenia, miejsce zamieszkania (to może mieć wpływ na wysokość opłaty).

Jakby tego było mało, podajemy również swój PESEL. Jedna z internautek słusznie pyta: „Po co podawać datę urodzenia, skoro na PESEL-u ona już jest?”.

A jeśli kupujący bilet miesięczny, czy np. wyrabiający kartę miejską uważa, że przysługuje mu jakaś zniżka, to przewoźnik chce, żeby mu to udowodnił. Np. ujawnił dane dotyczące niepełnosprawności albo – jeśli jest honorowym dawcą krwi – przedstawił odpowiednie zaświadczenie.

Co nie podoba się rzecznikowi praw obywatelskich?

Zdaniem RPO to się powinno zmienić, bo musimy chronić swoje dane osobowe. „Podawanie [ich] w określonych instytucjach czy firmach powinno być ograniczone, a w niektórych przypadkach podlegać szczególnym regulacjom” – czytamy.

I takie zmiany powinny być wprowadzone do prawa transportowego. Rzecznik – przypomnijmy – zabiega o to od prawie 10 lat. Najwyraźniej jednak Ministerstwo Infrastruktury, do którego trafiają pisma rzecznika, nie jest tym jakoś nadzwyczajnie zainteresowane.

Inaczej niż Marcin Wiącek rzecznik praw obywatelskich, który uważa, że zmiany w przepisach są konieczne. Dlatego kolejny raz zwrócił się o – jak napisał – podjęcie odpowiedniej inicjatywy. I poprosił ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka „o poinformowanie o stanowisku i podjętych działaniach”.

Bo teraz nie ma „żadnej konstrukcji prawnej, która w jakikolwiek sposób ograniczałaby zakres danych, o jakie może pytać przewoźnik” – uzasadnia.


10.12.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sg)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Wyprawa z piłą po choinkę kosztuje. Sprawdź, co może za to grozić

Jedni kupują choinki legalnie, których nigdzie nie brakuje. Inni, chcąc trochę zaoszczędzić lub dla „sportu”, odwiedzają las. I biorą to, co nie ich. Są na to kary.

Świąteczne drzewka – jak co roku – można kupić w tych samych miejscach. Na plantacjach, w nadleśnictwach, w sklepach, a w miastach – w wyznaczonych do tego miejscach.

Ile kosztuje w tym roku świąteczna choinka?

Cena zależy od tego, gdzie kupujemy choinkę. Jak podaje Radio Zet, najmniej zapłacimy w nadleśnictwach: za świerk – około 60 zł. Droższe są jodła kaukaska czy świerk srebrny o wysokości 2,5 m. Kosztują powyżej 100 zł

Jeśli ktoś nie chce co roku mieć kłopotów z kupowaniem choinki, może wybrać sztuczną. Sklepy są ich pełne. W tym przypadku cena zależy od wysokości sztucznego drzewka i miejsca zakupu. Ale trzeba mieć w portfelu kilkaset złotych. Tyle e jest to inwestycja na lata.

Mandat, więzienie. Od czego to zależy?

Chociaż miejsc, gdzie można kupić drzewko nie brakuje, to wciąż niektórzy wybierają nielegalny wyrąb. Mimo niemałych kar, które za to grożą.

Za nielegalną wycinkę pojedynczej choinki – jeśli zostaniemy przyłapani na tym procederze – zapłacimy 500 zł kary.

Inaczej jest w przypadku, kiedy wycinamy ich więcej. Według Kodeksy wykroczeń, jeżeli wartość drzewa nie przekracza 800 zł, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Kara może wynieść do 5 tys. zł lub grozi za to kara pozbawienia wolności – od 3 miesięcy do 5 lat.

Jeżeli wartość choinki przekracza 800 zł, to wysokość kary reguluje Kodeks karny.

Złodzieje choinek rzadko bywają bezkarni

Dodajmy jeszcze, że kradzieże rzadko są bezkarne, bo przed świętami lasy są dokładnie monitorowane. Leśnicy używają do tego kamer i fotopułapek. Zdjęcia i filmy, które dzięki nim powstają, pozwalają ustalić tożsamość złodziei.


10.12.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sg)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed