Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: 101 osób objętych ochroną policyjną
Polska: Wysyp grzybów dopiero przed nami. Ma być deszczowo i ciepło
Belgia: „Ten tort za 860 euro to katastrofa!”. Panna młoda wściekła
Polska: Obraża, przeklina, wyzywa. Sztuczna inteligencja Muska zwariowała
Belgia: W porcie w Antwerpii skonfiskowano 34 kg kokainy
Polska: Burze nadal kroczą. Są pierwsze ewakuacje. Zagrożenie powodziowe jest wciąż realne
Temat dnia: Urodzeni w Belgii długo pożyją. Jest coraz lepiej!
Polska: Zwierzęta w foliowej pułapce. Leśnicy apelują o zdrowy rozsądek
Słowo dnia: Uitstapje
Belgia: Na obwodnicy Brukseli zatrzymano auto z 100 kg narkotyków!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Ile zarabia się na kasie? Najniższa krajowa to przeszłość

Sześć tysięcy złotych brutto dla kasjera w sklepie? Kolejne sieci handlowe właśnie podwyższają wynagrodzenia.

Przez lata praca w marketach i dyskontach kojarzyła się z kiepską płacą. Najczęściej była to najniższa krajowa. Teraz sytuacja się zmieniła. Z powodu braku rąk do pracy sieci handlowe zostały zmuszone, żeby płacić więcej.

Na przykład Kaufland podniósł właśnie pensje kasjerom. Teraz ich wynagrodzenie ma wynosić od 5100 zł do 6000 zł brutto. Dla porównania płaca minimalna w tym roku to 4666 zł brutto.

Zarobki w sklepach, jakie były jeszcze niedawno, już nie wrócą

Serwis dlahandlu.pl sprawdził zarobki w sklepach. Okazuje się, że nie prezentują się one najgorzej. Średnie miesięczne wynagrodzenie kasjera w styczniu 2025 roku wynosi 5010 zł brutto. To ok. 3745 zł netto.

To znaczny wzrost w porównaniu do sytuacji sprzed dwóch lat, gdy przeciętne wynagrodzenie kasjera wynosiło 3700 zł brutto (2852 zł netto).

Wiąże się to z podwyżką pensji minimalnej

Która co roku w styczniu jest waloryzowana. W tej sytuacji sieci handlowe także w styczniu podnoszą pensje swoim pracownikom.

Lidl obecnie płaci od 5250 zł do 6450 zł brutto, a Biedronka od 5150 zł do 5500 zł brutto. W tej sieci pracownicy ze stażem trzech lat mogą liczyć na 5300 zł-5750 zł brutto.

„Zarobki na stanowisku dyrektorskim w handlu są znacznie wyższe niż wynagrodzenie typowego kasjera – podkreśla serwis.

W tym przypadku pracownik może liczyć średnio na 14 930 zł brutto (10 508 zł netto). Dla porównania – w 2023 roku było to 12 460 zł brutto (8824 zł netto).


15.01.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: 10 lat temu wybuchł Czarny Czwartek. Tysiące Polaków wpadło w pułapkę walutową

To wtedy kurs franka szwajcarskiego wystrzelił i z dnia na dzień raty kredytów hipotecznych potężnie wzrosły. Skutki tego, co się stało, są odczuwalne do dziś.

Ile osób jak zły sen wspomina 15 stycznia 2015 roku? Mnóstwo, bo zgodnie z szacunkami z czerwca ubiegłego roku kredyty we frankach ma 899 tysięcy Polaków, a wartość tych kredytów to ponad 140 miliardów złotych.

Czarny czwartek: raty nagle podskoczyły o kilkaset złotych

Przez lata Polacy, kupując mieszkanie lub dom, sięgali po kredyty we frankach szwajcarskich. To była stabilna waluta, której kurs był przewidywalny, a raty w przeliczeniu na złotówki były niższe niż w złotówkach. Frankowicze przez lata bardzo chwalili sobie to rozwiązanie. Tak było do 15 stycznia 2015 roku.

Wówczas Szwajcarski Bank Narodowy uznał, że nie będzie już dłużej trzymał sztywnego, niskiego kursu franka wobec euro. Waluta zaczęła momentalnie drożeć i jej kurs z około 3 złotych poszybował do ponad 5 złotych. To oznaczało jedno – frankowicze z miesiąca na miesiąc zaczęli płacić raty wyższe o kilkaset złotych.

– Miałem wtedy mieszkanie kupione za franki. Rata rosła i rosła. Powiem szczerze, że zaczęło brakować na życie. Do tej pory procesuję się z bankiem – opowiada pan Paweł.

Spłacali więcej, niż pożyczyli, niż warte było ich mieszkanie

Tysiące Polaków poczuło się oszukanych. Zaczęli narzekać, że nikt o ryzyku ich nie uprzedzał, a wręcz odwrotnie – doradcy finansowi i bankowcy zapewniali, że nic złego nie może się stać. Ludzie mówili, że zostali oszukani, zmanipulowani, ale przewalutowanie kredytu na złotówki nie miało już wówczas sensu.

– Był taki moment, że spłacałem frankowy kredyt już 10 lat i okazywało się, że nadal mam do zapłaty więcej, niż pożyczyłem i znacznie więcej, niż warte było mieszkanie – opowiada pan Piotr.

Polacy masowo poszli do sądów, ale walka o unieważnienie umów, przewalutowanie kredytu, wstrzymanie spłaty do czasu ogłoszenia wyroku trwa latami. I trzeba do tego nie jednego, ale kilku spraw sądowych.

Będą zmiany: automatyczne zawieszenia spłaty

Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło właśnie nowy pomysł na pomoc frankowiczom.

Główne założenie to przyspieszenie procesów sądowych. A to ma być osiągnięte np. poprzez organizację posiedzeń niejawnych i jednoosobowych. „Rozszerzona zostanie również możliwość składania zeznań na piśmie oraz poprzez telekonferencje” – dodaje RMF FM.

Najważniejsze jednak ma być to, że gdy sprawa zostanie wniesiona do sądu, spłata rat będzie automatycznie zawieszana.


15.01.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Złe wiadomości dla pacjentów. Dentyści nie chcą być państwowi

Lekarze coraz częściej nie chcą już leczyć na NFZ i wybierają prywatne, komercyjne praktyki. Dotyczy to zwłaszcza stomatologów.

Różnica między leczeniem na NFZ a prywatnym dotyczy oczywiście pieniędzy.

– Chodzę z dziećmi regularnie do dentysty. Gabinet ma podpisaną umowę z NFZ. Nic nie płacę za kontrolę, usuwanie kamienia, lakierowanie, leczenie i plomby – mówi pan Paweł.
Ale dodaje, że kilka tygodni temu musiał skorzystać z usług prywatnego stomatologa. – Za usunięcie zęba u dziecka wziął 250 złotych – wspomina.

Lekarze wolą leczyć prywatnie i uciekają z NFZ

Okazuje się, że coraz więcej lekarzy porzuca leczenie na NFZ i woli przyjmować tylko prywatnie. Jak wylicza rynekzdrowia.pl (na podstawie danych GUS) w całej Polsce przybyło ponad 850 poradni realizujących świadczenia z kontraktem NFZ, ale ubyło ok. 200. Najwięcej „odejść od państwowego systemu” dotyczy stomatologii – zniknęła co trzecia praktyka.

„Najwięcej funkcjonowało indywidualnych praktyk (58,5 proc.) i częściej można było natknąć się na nie w mieście (37,4 proc.) niż na wsi (21 proc.). Indywidualne praktyki specjalistyczne stanowiły natomiast 38,9 proc., a grupowe – zaledwie 2,7 proc.” – wylicza serwis.

Skomplikowana papierologia odrzuca lekarzy

Nie oznacza to, że dentyści zamykają gabinety. Po prostu nie chcą już współpracować z państwem i wolą przyjmować pacjentów prywatnie.

– Kiedy wydatki Funduszu na stomatologię zaczęły osiągać 3 proc., udało się trend nieco zatrzymać. Obecnie znowu wydajemy na nią zaledwie 2 proc. ogółu nakładów na świadczenia, a to jest dalece niewystarczające. Dlatego ludzie rezygnują – komentuje Paweł Barucha, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, stomatolog.

I wyjaśnia, że obecnie świadczenia są za nisko wyceniane i dentystom nie opłaca się leczyć zębów na NFZ. Kolejny minus to biurokracja, której wymaga obecność w państwowym systemie.

– Stomatologia w Polsce jest w 93 proc. prywatna. Dentyści, nawet jeśli wykonują zabiegi finansowane z publicznych pieniędzy, to w prywatnych gabinetach. Z lekarzami jest inaczej, np. AOS-y mają się dobrze. Z uwagi na braki kadrowe ubywa natomiast specjalistycznych praktyk udzielających świadczeń na NFZ w węższych dziedzinach, jak np. endokrynologia  – komentuje wiceszef NRL.

I punktuje publiczny system zdrowia: – Dlatego, że po pierwsze nie zarobią na współpracy z funduszem zdrowia tyle, ile mogą na rynku prywatnym, po drugie – prowadzących je odstręcza papierologia. Systemy rozliczania się z NFZ są skomplikowane, często wymagają zatrudnienia kolejnych osób, co z kolei zwiększa koszty, których Fundusz nie uwzględnia -  ekspert.


15.01.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

Polska: Trzeba zwrócić dotację z odsetkami. Kontrola Czystego Powietrza

Program Czyste Powietrze został wstrzymany pod koniec 2024 roku. Po wykryciu nadużyć. Niebawem znowu ruszy, ale kontrole będą trwały.

A to oznacza, że do drzwi osób, które skorzystały z pieniędzy programu, mogą zapukać kontrolerzy.

Prawo do kontroli NFOŚiGW ma przez 5 lat

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) – jak podaje Portal Samorządowy – w grudniu złożył do prokuratury zawiadomienie w sprawie firm podejrzanych o przestępstwa dotyczące dotacji. Na kwotę ok. 600 mln zł.

Okazuje się, że to nie koniec, bo przepisy dają instytucjom, które udzielają dotacji, prawo do kontroli przez 5 lat. Jeśli okaże się, że pieniądze zostały wydane niezgodnie z umową, to mogą one żądać zwrotu dofinansowania z odsetkami.

Kontrole mogą prowadzić NFOŚiGW i jego wojewódzkie oddziały. Według harmonogramu kontrolerzy odwiedzą co 20 gospodarstwo domowe, które sięgnęło po pieniądze z programu Czyste Powietrze.

Infor.pl podaje, że w ostatnim czasie wzrosła intensywność kontroli. Po lupą kontrolerów znalazły się zwłaszcza osoby, które otrzymały pieniądze po 22 kwietnia 2024 r.

Dostał około 900 tysięcy złotych dofinansowania

Do najczęstszych nadużyć klientów Czystego Programu należą według  NFOŚiGW brak likwidacji źródeł ciepła i zaniżanie dochodów. Przykładem może być klient programu, który dostał około 900 tys. zł dofinansowania na siedem nieruchomości. Tyle że część każdej z nich przepisał na osobę o niskich dochodach.

Jeśli te lub inne działania niezgodne z umową zostaną wykryte, to może się to skończyć wypowiedzeniem umowy i koniecznością zwrotu części lub całości dotacji z odsetkami.


15.01.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed