Według danych ministerstwa zdrowia, trzecią dawką preparatu przeciwko COVID-19 w Polsce zaszczepiło się ponad 200 tysięcy osób. To niewielki odsetek społeczeństwa, choć czwarta fala pandemii przybiera na sile. Dzienna liczba zachorowań sięgała w czwartek niemal 9 tysięcy.

Koronawirus w liczbach

Od początku pandemii w Polsce zakażenie zostało potwierdzone u niespełna 3 milionów pacjentów. Ponad 76 tysięcy z nich przegrało walkę z chorobą. Obecnie w ciągu doby obecność koronawirusa potwierdza ok. 9 tysięcy testów. Ponad 200 tysięcy obywateli przebywa na kwarantannie. W pełni zaszczepionych jest 20 milionów Polaków. Codziennie przeprowadzanych jest kilkadziesiąt tysięcy wakcynacji. W 16 tysiącach przypadków pojawiły się niepożądane odczyny poszczepienne.

Jesteśmy podzieleni

Na zlecenie RMF FM i Dziennika Gazety Prawnej firma United Surveys przeprowadziła sondaż, w którym zapytała Polaków o to, czy planują poddać się przyjęciu trzeciej dawki wakcyny przeciw COVID-19. Respondentom zostało przedstawione stwierdzenie: „Jeżeli tylko będzie to możliwe, zaszczepię się trzecią dawką szczepionki na koronawirusa". Do wyboru mieli pięć odpowiedzi. Wyniki wyglądają następująco:

- 50,17 proc. badanych zdecydowanie zgodziło się z powyższym sformułowaniem
- 12,36 proc. ankietowanych wybrało opcję „raczej tak”
- 12,77 proc. z nich raczej się nie zgadza
- 21,45 proc. zdecydowanie nie zamierza szczepić się trzecią dawką wakcyny
- 3,25 proc. pytanych nie umiało udzielić odpowiedzi.

Ze szczegółowych analiz badania wynika, że największe zainteresowanie przyjęciem preparatu wykazują osoby starsze. Wśród młodych, tylko co trzeci pacjent zamierza poddać się zabiegowi. Pozytywne podejście do szczepień rośnie według autorów badania również wraz z wykształceniem. Największą akceptację dla wakcynacji przeciw koronawirusowi wykazali wyborcy Koalicji Obywatelskiej, najmniejsze zaś elektorat Konfederacji.

Od wtorku 2 listopada trzecią dawkę będą mogły przyjąć wszystkie pełnoletnie osoby, które podstawowemu szczepieniu poddały się więcej niż pół roku wcześniej.

28.10.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Śląski Urząd Wojewódzki w Katowicach

(sp)

Inflacja 9 procent? To możliwe jeśli sprawdzi się czarny scenariusz. Już teraz ceny rosną niemal z dnia na dzień, a w sklepach klienci płacą coraz więcej.

Inflacja, rosnące ceny gazu i paliw oraz zapowiadane zmiany stawek za prąd to główne powody szalejącej w Polsce drożyzny. Do tego trzeba dodać jeszcze zapowiedziany wzrost płacy minimalnej, który na pracodawcach wymusi podwyższenie pensji lepiej zarabiającym pracownikom. Według GUS inflacja w Polsce, we wrześniu wyniosła 5,9 procent i na tym może się nie zakończyć. Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, podczas prezentacji raportu „Polska i świat. Perspektywy gospodarcze” podał, że w grudniu możemy się spodziewać 7-procentowego wzrostu cen. W piątek GUS zaprezentuje najnowsze dane inflacyjne, ale już teraz bank Credit Agricole zwiastuje, że będzie to 6,6 procent w październiku.

Obserwujemy istną galopadę cen, które zmieniają się z dnia na dzień. „Rzeczpospolita” sprawdziła dane w rządowym Zintegrowanym Systemie Rolniczej Informacji Rynkowej i okazuje się, że np. olej rzepakowy od 11 października 2020 r. do 10 października tego roku podrożał w hurcie o prawie 70 proc. Pomiędzy 10 a 17 października zdrożał o kolejne 17 procent. Wzrosły także ceny mąki i wytwarzanych z niej produktów, a także masło. Według porównania, które sporządził portal money.pl, trzyosobowa rodzina wydaje średnio 360 zł na miesiąc więcej niż jeszcze dwa lata temu.

Prognozy też nie są optymistyczne. Z badania firmy Grand Thornto wynka, że 71 procent polskich firm planuje podnieść ceny swoich towarów w ciągu najbliższego roku. W poprzednich latach wynik był dwukrotnie niższy. Autorzy raportu dodają, że jeżeli ta tendencja zaistnieje, to inflacja może sięgnąć 9 procent w ciągu 12 miesięcy. „Miejmy nadzieję, że sytuacja w przyszłym roku wróci pod kontrolę i przy zdecydowanej reakcji RPP inflacja znowu zejdzie na plan dalszy. Istnieje jednak ryzyko, że doszliśmy już do sytuacji, w której inflacja na tyle mocno weszła do świadomości konsumentów i przedsiębiorców, że zacznie nakręcać się typowa spirala inflacyjna. Ludzie pogodzili się z tym, że ceny rosną, więc akceptują kolejne podwyżki cen oraz żądają od pracodawców podwyżek płac. A to z kolei zachęca przedsiębiorców do dalszego podnoszenia cen. Nasze badanie sugeruje, że ten scenariusz błędnego koła niestety zaczyna być coraz bardziej realny” - komentuje Mariusz Maik, partner w Coporate Finance, Grant Thornton.

28.10.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sp)

W związku z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem flamandzkie władze zdecydowały o wprowadzeniu nowych zasad obowiązujących w tutejszych szkołach.

Od poniedziałku 8 listopada (a więc zakończenia tygodniowych jesiennych ferii) uczniowie piątych i szóstych klas szkół podstawowych będą musieli nosić maseczki (jeśli w klasie nie będzie odpowiedniej wentylacji i możliwości zachowania dystansu społecznego) – czytamy we flamandzkim portalu vrt.be.

Jednocześnie zdecydowano o złagodzeniu niektórych innych zasad obowiązujących w szkołach podstawowych. W przypadku wykrycia zakażenia koronawirusem w danej klasie dzieci z tej klasy w wieku do 12 lat będą musiały poddawać się testom tylko wtedy, gdy będą miały objawy, mogące wskazywać na zakażenie. Obecnie testuje się wszystkie dzieci z takich klas.

Także zasady dotyczące obowiązkowej kwarantanny zostaną zmienione. Obecnie wszystkie dzieci z danej klasy wysyłano na kwarantannę, jeśli w ciągu tygodnia wykryto zakażenie koronawirusem u co najmniej dwóch uczniów z tej klasy. Od 8 listopada warunkiem wysłania całej klasy na kwarantannę będzie wykrycie zakażenia w ciągu tygodnia u co najmniej czterech uczniów.

W przypadku szkół średnich nic się nie zmieni. – Liczba zakażeń wśród uczniów tych szkół nie jest wielka, szczególnie w porównaniu z resztą społeczeństwa. Około 74% zakażeń w szkołach to zakażenia w szkołach podstawowych – powiedział Ben Weyts, minister edukacji we flamandzkim rządzie regionalnym, cytowany przez portal vrt.be.

28.10.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

W pierwszych siedmiu miesiącach 2021 r. w Belgii wydano pozwolenia na budowę 19.240 budynków. To o 15,7% więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego.

W 2020 r. w okresie od początku stycznia do końca lipca wydano pozwolenia na budowę 16.620 budynków. Rok wcześniej liczba wydanych pozwoleń na budowę była jeszcze niższa i wyniosła 15.910 – wynika z danych opublikowanych przez Belgijski Urząd Statystyczny Statbel.

Do największego wzrostu liczby wydanych pozwoleń na budowę doszło w Regionie Stołecznym Brukseli. Wydano ich o ponad 46% więcej niż rok wcześniej. W stolicy jednak od lat liczba pozwoleń na budowę jest niska. W okresie od stycznia do lipca 2021 r. wydano ich 126 (rok wcześniej było ich w tym czasie 86).

W Walonii, a więc południowej, francuskojęzycznej części Belgii, w pierwszych siedmiu miesiącach 2021 r. wydano 4.790 takich pozwoleń. To o prawie 24% więcej niż rok wcześniej.

We Flandrii, a więc północnej, niderlandzkojęzycznej części kraju, wydaje się najwięcej pozwoleń na budowę. W okresie od stycznia do lipca 2021 r. wydano ich 14.330. To o 13% więcej niż rok wcześniej.


28.10.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)