Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: „Brukselczycy nie oszczędzają”
Flandria: Okres spłaty kredytu na kaucję wydłużony do 3 lat
Flamandzki rząd przekaże 70 mln euro na zdrową żywność w szkole
„Stres w pracy zabija rocznie 10 tys. Europejczyków"
Belgia: Co w ciągu roku podrożało najbardziej, a co potaniało?
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 5 maja 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Coraz częściej ubezpieczamy swoje rowery!
Polska: Kleszczowe zapalenie mózgu nie odpuszcza. Trzeba się szczepić
Mieszkańcy Belgii zaoszczędzili w 2024 roku mniej niż inni Europejczycy!
Belgia: Niezapowiedziane kontrole w niderlandzkich szkołach
Redakcja

Redakcja

Belgia: Godzina policyjna po ataku na strażaków w Molenbeek

Burmistrz gminy Sint-Jans-Molenbeek w Regionie Stołecznym Brukseli wprowadziła w czwartek godzinę policyjną w okolicy Sippelberg, gdzie w środę zaatakowano strażaków. Godzina policyjna będzie obowiązywać między 22:00 a 6:00. W tych godzinach nie więcej niż trzy osoby będą mogły razem wychodzić na ulice. Środki będą obowiązywać przez co najmniej dwa miesiące.
  
Straż pożarna została wezwana do ugaszenia pożaru w pojemniku na śmieci przy Mahatma Ghandilaan w Sint-Jans-Molenbeek. Na miejscu strażacy zostali obrzuceni szkłem i butelkami. Na skutek ataku wóz strażacki został uszkodzony, ale żaden ze strażaków nie ucierpiał. Tożsamość sprawców nie jest jeszcze znana. Wzdłuż Mahatmy Ghandilaan znajduje się wiele bloków mieszkalnych, w których znajdują się mieszkania socjalne.

Nie wiadomo, co spowodowało pożar śmietnika. Zdaniem Waltera Derieuw z brukselskiej straży pożarnej, nasuwa się pytanie, czy pożar nie został celowo wzniecony, aby zwabić służby ratownicze i zaatakować je.  



29.08.2020 Niedziela.BE // foto: pusta stacja w Molenbeek // fot. Werner Lerooy / Shutterstock.com

(mś)



Motoryzacja: Samochody elektryczne mają coraz większe zasięgi i można je szybko ładować. Najwięksi producenci rozwijają ofertę ekologicznych pojazdów

Po polskich drogach jeździ już ponad 13 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym (w pełni elektrycznych oraz hybryd plug-in) – wskazuje Licznik Elektromobilności PSPA. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy roku ich liczba wzrosła o 78 proc. względem sytuacji sprzed roku i to pomimo spowolnienia wywołanego pandemią. Barierą są jednak relatywnie wysokie ceny aut elektrycznych oraz obawy przed ich częstym ładowaniem. To się jednak stopniowo zmienia. – Z biegiem czasu ceny regularnie spadają, zasięgi takich aut są coraz większe, a infrastruktura dynamicznie się rozwija – mówi Hubert Niedzielski z Volkswagena przy okazji prezentacji w Polsce oferty nowego elektrycznego modelu ID.3.  

Jak wynika z Licznika Elektromobilności uruchomionego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych oraz Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, na koniec lipca w naszym kraju było zarejestrowanych ponad 13 tys. elektrycznych samochodów osobowych. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy 2020 roku przybyło ich ok. 4 tys. To wzrost o 78 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2019 roku. Wraz z rosnącą liczbą pojazdów rozbudowywana jest także infrastruktura – w Polsce funkcjonuje 1,2 tys. ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Jedna trzecia z nich to szybkie stacje ładowania prądem stałym.

Z badania przeprowadzonego w kwietniu br. przez InsightOut Lab we współpracy z marką Volkswagen wynika, że ponad połowa społeczeństwa chciałaby jeździć samochodem elektrycznym. Z kolei badanie PSPA wskazuje, że co czwarty Polak (28 proc.) deklaruje jego zakup w ciągu najbliższych trzech lat.

– Jako jedną z głównych barier w rozwoju rynku klienci cały czas identyfikują relatywnie wysokie ceny samochodów elektrycznych. Jednocześnie musimy brać pod uwagę fakt, że z biegiem czasu ceny takich aut będą cały czas maleć, podczas gdy spalinowych – wręcz odwrotnie – mówi agencji Newseria Biznes Hubert Niedzielski, kierownik ds. PR marki Volkswagen.

Rzeczywiste zainteresowanie tym segmentem rynku mogłoby być jeszcze większe, gdyby nie stereotypowe postrzeganie rynku i wciąż mała wiedza na jego temat. Przykładowo 73 proc. badanych przez InsightOut Lab nie zdaje sobie sprawy, że auta elektryczne można ładować ze zwykłego gniazdka. 83 proc. nie wie, co zrobić, by móc zamontować domową stację ładowania samochodów. Z kolei 76 proc. zgadza się z tezą, że auta elektryczne mają za mały zasięg. Jednocześnie połowa badanych wskazuje, że średni zasięg wynosi do 200 km. Na ponad 300 km wskazało tylko 21 proc. ankietowanych, a to jest dziś wartość oferowana przez wiele modeli.

– Często demonizowane ładowanie tak naprawdę może odbywać się rzadziej niż w przypadku naszych smartfonów. Producenci oferują bowiem samochody, które mogą zaproponować coraz większy zasięg – mówi ekspert. – Przełomowy dla nas Volkswagen ID.3 oferuje aż 550 kilometrów zasięgu w topowej wersji akumulatora. Jedną rzeczą jest zwiększanie zasięgu samochodów elektrycznych, a drugą jest rozbudowa infrastruktury czy wspieranie procesu ładowania tego typu aut także w warunkach domowych. Volkswagen ma do zaoferowania wallboxy, czyli ładowarki naścienne pozwalające łatwiej i szybciej ładować samochód elektryczny w warunkach domowych.

Volkswagen sprzedaż seryjnych wersji ID.3 rozpoczyna w Polsce od średniej wielkości akumulatora 58 kWh z zasięgiem na poziomie 426 km (według WLTP). Do wyboru jest także wersja z akumulatorem o pojemności 77 kWh, której zasięg wynosi 549 km (według WLTP). Wszystkie modele są oferowane z silnikiem o mocy 204 KM, a ich cena zaczyna się od nieco ponad 155 tys. zł. Później w ofercie pojawi się nieco tańsza wersja Pure (dostępna za mniej niż 130 tys. zł) z zasięgiem na poziomie 330 km.

– ID.3 to przełom nie tylko dla Volkswagena, ale dla całej elektromobilności. Mówimy tutaj o samochodzie dostępnym na atrakcyjnych warunkach finansowych, oferującym bardzo duży zasięg i wiele zaawansowanych rozwiązań technologicznych, takich jak np. wyświetlacz head-up zapewniający obraz w rozszerzonej rzeczywistości wyświetlany na przedniej szybie – podkreśla Hubert Niedzielski.

fot. Grzegorz Czapski / Shutterstock.com

Docelowo oferta ID.3 obejmie pięć pakietów wyposażenia, dostępnych jako Basic lub Plus, w zależności od wersji. Każdy samochód wyposażony jest też w ID.Light, czyli pas diodowy pod przednią szybą, który intuicyjnie wspomaga kierowcę – światło sygnalizuje, że auto jest gotowe do drogi, pokazuje stopień naładowania akumulatora, przemieszcza się przy skręcaniu, reaguje, gdy zaistnieje potrzeba gwałtownego zahamowania.

– To samochód, który rozpoczyna ofensywę elektryczną marki Volkswagen. Na przestrzeni najbliższych lat będziemy oferowali wiele modeli zbudowanych na platformie MEB zaprojektowanej w taki sposób, by móc zaproponować przestronne samochody. O ile z zewnątrz model ID.3 można porównać wymiarami do gabarytów Golfa, o tyle w środku oferuje przestronność znaną chociażby z Passata – wskazuje przedstawiciel marki Volkswagen.

Nowa platforma została zaprojektowana specjalnie dla samochodów elektrycznych i pozwala na optymalne wykorzystanie możliwości, które niesie z sobą ta technologia. Małe silniki elektryczne umieszczone są bezpośrednio na osiach, a system baterii w podłodze, co obniża punkt ciężkości i zwiększa dynamikę. Na bazie platformy MEB mają powstawać kolejne pojazdy zeroemisyjne.

– Czekają nas wielomiliardowe inwestycje i bardzo dużo zmian w produkcji samochodów. ID.3 to również pierwsze auto produkowane przez nas w sposób zeroemisyjny. To jest kierunek, który obraliśmy. Do 2050 roku zarówno nasze samochody, jak i Volkswagen jako przedsiębiorstwo będą zeroemisyjne pod kątem emisji dwutlenku węgla – zapowiada Hubert Niedzielski.



29.08.2002 Niedziela.BE // foto: Brussels, Belgium, Jan 09, 2020: production car Volkswagen VW ID.3 electric car ID at Brussels Motor Show, MEB platform, first model of the I.D. Series, 2020 model year from Volkswagen // fot. Grzegorz Czapski / Shutterstock.com

(newseria/kmb)



Flamandzki telefon zaufania dla ofiar przemocy domowej odnotował 80-procentowy wzrost liczby połączeń

Flamandzki telefon zaufania dla ofiar przemocy domowej odnotował rekordowy wzrost liczby połączeń. W porównaniu z tym samym okresem w 2019 roku, wzrost wynosi prawie 80%.   

Od początku stycznia do końca lipca personel infolinii rozmawiał z 1,2 tys. potencjalnych ofiar przemocy domowej, co oznacza średnio 170 połączeń w miesiącu. Przekłada się to na 79-procentowy wzrost liczby telefonów (w porównaniu z 2019 rokiem).

Według infolinii, wzrost jest związany z epidemią koronawirusa i faktem, że więcej osób zostało zmuszonych do pozostania w domach. Drugą przyczyną wzrostu jest fakt, że infolinia jest coraz bardziej rozpoznawalna.

W kwietniu konsultanci odebrali czterokrotnie więcej połączeń niż w innych miesiącach. Dane te stanowią potwierdzenie badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu w Gandawie we współpracy z flamandzkim komisarzem ds. praw dzieci. Z badania przeprowadzonego w kwietniu i w maju wynikało, że w czasie pandemii, zwłaszcza w Regionie Flamandzkim, doszło do wzrostu przemocy domowej.


29.08.2020 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

Diakon, ksiądz i skarbnik z Tienen skazani za zdefraudowanie pieniędzy parafii

Diakon, ksiądz i skarbnik z parafii w Tienen (Brabancja Flamandzka) zostali skazani na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu oraz karę w wysokości 600 euro. Mężczyźni zdefraudowali pieniądze należące do parafii.   

Malwersacje trwały 8 lat. Wszyscy podejrzani stanęli przed sądem kryminalnym w Leuven. Zostali oskarżeni o naruszenie zaufania wynikającego z pełnionych przez nich funkcji w Parafii Świętego Serca w Tienen. Mężczyźni zdefraudowali łącznie 35 tys. euro. Pieniądze wydali na prywatne zakupy.

Środki pochodziły z pogrzebów, ślubów oraz składek. Sprawa wyszła na jaw, kiedy członek kościelnej rady zauważył nieprawidłowości finansowe, z których wynikało, że niektóre pieniądze wpłacone przez parafian nigdy nie trafiły na konto bankowe parafii.

Sąd przekazał, że podejrzani „nie okazali żadnego poczucia winy, ani żadnych oznak posiadania poczucia jakichkolwiek norm i wartości”. Ponieważ mężczyźni nie mają na swoim koncie żadnych innych przestępstw, otrzymali wyroki w zawieszeniu.


29.08.2020 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed