Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Wyciek ropy na odcinku kanału Gandawa-Terneuzen
Polska: Zaskoczenie w pośredniaku. Wiele osób ma prawo do zasiłku przez cały rok
Papież – przywódca Watykanu, sumienie świata
Flandria: Wydano ostrzeżenie dotyczące pożarów
Fantapapa - Włosi przewidują nowego papieża w grze online. Czy Belgowie też by się skusili?
Nowy kanclerz Niemiec z wizytą w Warszawie!
Polska: Wybory 2025. Spoty już w telewizji. To znak, że zaczęły biec ważne terminy
Belgia: Uwaga alergicy. Szczyt pylenia już wkrótce
Polska: Obniżenie składki zdrowotnej. Będzie drugie podejście po wecie prezydenta
Belgia: Pies 80-latka śmiertelnie potrącony przez rowerzystę
Redakcja

Redakcja

Mieszkańcy Flandrii zasypani przez lawinę w Austrii. „Wszystkie osoby uratowane”

Odnaleziono 10 osób, które zaginęły po lawinie w austriackim kraju związkowym Lech-Zürs. Mieszkaniec Flandrii, Arnoud Persoon, spędza właśnie święta w tej okolicy ze swoimi teściami i powiedział stacji VRT, że „jego dziewczyna, teść i szwagier byli całkowicie pokryci śniegiem”.

Lawina zeszła w pobliżu góry Trittkopf (2700 metrów) w niedzielę, 25 grudnia, około godziny 15:00. Lokalne służby ostrzegały przed niebezpieczeństwem. Czworo narciarzy z obrażeniami trafiło do szpitala. Kolejnych 10 osób nie odniosło żadnych obrażeń.

„Moja dziewczyna, teść i szwagier byli zasypani śniegiem” – mówi Arnoud, który od zeszłego tygodnia jest w Lech-Zürs. „To był ostatni dzień naszego wyjazdu (…). Było nas czworo na nartach. Wracaliśmy na stoku z Trittkopf, kiedy zaskoczyła nas lawina. Ja byłem z przodu i uciekłem, ale pozostali byli w całości pokryci warstwą śniegu o grubości 20 cm”.

„Byli w stanie uwolnić się o własnych siłach, ale moja dziewczyna zauważyła krew na miejscu. Zaczęła kopać i znalazła mężczyznę, którego udało nam się uwolnić. Był w złym stanie. Kiedy przybył lekarz pogotowia ratunkowego, podał mu środki przeciwbólowe i umieścił go w helikopterze ratunkowym” - dodał Persoon.

Nie wiadomo, w jakim stanie są inne osoby.

27.12.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

  • Published in Świat
  • 0

Dlaczego marnujemy miliony ton żywności? Bo nie potrafimy inaczej

Za nami Boże Narodzenie. W lodówkach większości Polaków zostały spore zapasy jedzenia, a w pojemnikach nieświeże pieczywo. Ile z tego trafi wkrótce do śmietników? Bardzo dużo.

Już co czwarty konsument przyznaje, że zdarza mu się wyrzucać jedzenie, bo przygotował go zbyt dużo. Dlatego m.in.… – Skala marnowania żywności jest zbyt duża – podkreśla Mateusz Kowalczyk, współzałożyciel i prezes start-upu.

W śmietnikach ląduje najwięcej chleba

Co roku na świecie marnuje się ok. 1,3 mld ton żywności, która wciąż nadaje się do spożycia – alarmuje Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). W Polsce – według NIK– co roku na śmietniki trafia prawie 5 mln ton jedzenia, czyli co sekunda ląduje w nich 150 kg, najczęściej z powodu zepsucia lub przeterminowania.

– Około 1/3 tego, co produkujemy, co trafia do sklepów, lokali i na nasze stoły, ostatecznie ląduje w śmietniku – podsumowuje w rozmowie z Newserią Mateusz Kowalczyk, szef start-upu.

Jak wynika z raportu Federacji Polskich Banków Żywności, niemal połowie (49 proc.) Polaków zdarza się wyrzucać chleb. Owoce marnuje 46 proc., warzywa wyrzuca 37 proc. Polaków. Wysoko w tym zestawieniu są również wędliny (45 proc.) i jogurty (27 proc.).

Czemu kupujemy za dużo pieczywa? FPBŻ tłumaczy, że wiele osób woli mieć je na zapas. Kupujemy też pieczywo kiepskiej jakości, które szybko się psuje. W przypadku owoców i warzyw jest trochę inaczej: lubimy takie, które nie mają żadnych skaz, np. bruzd czy nietypowego kształtu. Wydaje się nam, że skoro są ładne, to mogą poleżeć dłużej. Nie mogą.

– Staramy się sprawić, żeby nie marnowało się aż tyle jedzenia – zapewnia Kowalczyk z Foodsi.

Z aplikacją kupisz dużo taniej

Foodsi to polski start-up w duchu zero waste. Rozwija aplikację umożliwiającą wykorzystanie nadwyżek jedzenia z restauracji, piekarni, sklepów i punktów gastronomicznych. Jej użytkownicy mogą kupić takie produkty o co najmniej 50 proc. taniej. Dzięki temu za pełnowartościowe jedzenie lub gotowe dania płacą znacznie mniej. Dla przedsiębiorców to dodatkowe źródło przychodów i oszczędność kosztów związanych z utylizacją produktów. A finalnie mniej jedzenia trafia na śmietnik.

W efekcie… – Zainteresowanie sklepów i restauracji jest coraz większe – podkreśla Mateusz Kowalczyk. – Kiedy startowaliśmy w 2019 roku, wyglądało to trochę inaczej. Wtedy nasi potencjalni partnerzy czuli się wręcz obrażeni tym, że sugerujemy, że u nich się coś wyrzuca. W tej chwili jesteśmy coraz popularniejszym narzędziem. Udało nam się uratować już bardzo dużo jedzenia. Niebawem przekroczymy milion uratowanych paczek żywnościowych, co zajęło nam 2 lata. Myślę, że kolejny milion zamknie się w kilka miesięcy.

Kwiaty, karma i kosmetyki

Systematycznie rośnie także liczba użytkowników aplikacji mobilnej Foodsi. Są wśród nich głównie mieszkańcy dużych miast, bo to na nich skupia się działalność start-upu. Niebawem jednak ma się to zmieni
.
– Będziemy docierać również do mniejszych miejscowości, które mają na swojej mapie piekarnie, kawiarnie, restauracje czy sklepy, w których istnieje problem marnowania żywności – zapowiada Kowalczyk.

I dodaje: – Ostatnio trochę inaczej patrzymy na rynek. Rozmawiamy z  producentami różnych biznesów, bo widzimy, że coraz więcej zasobów jest spisanych na straty. Dlatego zaczęliśmy ratować również kwiaty, które więdną w kwiaciarniach, a wciąż mogą udekorować czyjś salon, jedzenie dla zwierząt czy kosmetyki z różnych drogerii, które też mają określoną datę przydatności.

27.12.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(eg)

 

Król Belgii złożył życzenia w swoim świątecznym przemówieniu

Jak co roku, król Filip zwrócił się do swojego narodu z okazji świąt Bożego Narodzenia. Władca mówił o mijającym roku, który wystawił nas na próbę. Po pandemii wiele osób miało nadzieję na powrót do dawnego życia, ale wtedy wybuchła okrutna i bezsensowna wojna w Ukrainie. Poza tym mieszkańcy Belgii zostali mocno dotknięci przez kryzys energetyczny i rosnąca inflację.

„Ta przemoc, która pochłania tak wiele niewinnych ofiar, głęboko nas porusza. Przypomina nam o przeszłości, o której myśleliśmy, że na zawsze pozostanie złym wspomnieniem. Dziś w Ukrainie mężczyźni i kobiety toczą odważną walkę o te same ideały. Nadal mogą liczyć na nasze wsparcie” - mówił król.

„Kryzys energetyczny i wysoka inflacja, które zagrażają naszemu dobrobytowi, to kolejny problem. Każdego dnia wielu współobywateli zastanawia się, czy będzie w stanie opłacić rachunki za prąd, ogrzewanie i żywność. Ta niepewność prowadzi do wielkich zmartwienia” - dodał monarcha. 

Król mówił także o kryzysie klimatycznym i reperkusjach, które są teraz widoczne w Belgii: „Belgia jest świadkiem bezprecedensowego, suchego lata po powodziach w 2021 roku. Wszystkie te kryzysy mogą prowadzić do zniechęcenia, poczucia bezsilności i strachu. Musimy wsłuchać się w te uczucia i dać nadzieję tym, którzy ją stracili”.

Król Filip przyznał, że łatwe odpowiedzi nie są dostępne, ale dodał, że wierzy, iż mieszkańcy Belgii znajdą je dzięki swojej kreatywności i wytrwałości. Jego zdaniem to szczęście, że żyjemy w demokratycznym społeczeństwie i w kraju, który wprowadził wiele form wsparcia dla potrzebujących.

Władca Belgii mówił także o zaangażowaniu i solidarności, jakie widział u Belgów, którzy spontanicznie udzielili schronienia ukraińskim uchodźcom. Król podziękował im, a także tym, którzy pomagają ludziom w biedzie oraz chorym czy niepełnosprawnym.

Król zauważył też, że ludzie przystosowali się do ograniczenia zużycia energii i zmniejszenia swojego śladu ekologicznego. Powiedział, że historia pokazała nam, że największe kryzysy można przezwyciężyć, jeśli ludzie się zjednoczą.

„Więzi, które tworzymy między sobą, są naszym największym bogactwem. Każdy nasz czyn ma znaczenie: przyjazny gest, troska o planetę. To powinno dać nam nadzieję i odwagę” - podkreślił.
Król Filip zakończył swoje przemówienie życzeniami dotyczącymi „pokoju na świecie, w Europie, w naszym społeczeństwie i w naszych sercach”.

27.12.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Pacjenci wystawią ocenę swoim lekarzom. Bo minister chce wiedzieć, jak są leczeni

Narodowy Fundusz Zdrowia i Ministerstwo Zdrowia chcą się dowiedzieć, jak Polacy oceniają jakość usług medycznych. Dlatego startują z projektem, w którym lekarze będą dostawali oceny.

– Opinia pacjenta jest kluczowa do udoskonalania systemu ochrony zdrowia. On ma być budowany właśnie wokół potrzeb pacjenta – powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski, cytowany przez serwis poradnikzdrowie.pl.

5 pytań w skali od 1 do 10

Pomogą w tym Internetowe Konta Pacjenta lub telefony do pacjentów, którzy będą oceniali zaangażowanie lekarzy. Resort zdrowia – jak podaje bezprawnik.pl –  chce też wiedzieć, jak Polacy oceniają sprawność rejestracji czy zachowania jej pracowników.

„Poznanie opinii pacjentów pomoże zdiagnozować najczęstsze problemy, na jakie natrafiają. W efekcie poprawi to usługi, żeby były one lepiej dostosowane do potrzeb pacjentów” – czytamy w komunikacie Centrum e-Zdrowia (CeZ).

Żeby poznać opinie pacjentów na te tematy, organizatorzy badania zadadzą im 5 pytań. Pacjenci ocenią (w skali od 1 do 10) sprawność w zapisaniu się na wizytę, zachowanie pracowników rejestracji, zaangażowanie lekarzy oraz stopień zrozumiałości przekazywanych przez nich informacji. Wskażą także prawdopodobieństwo polecenia danej placówki w przyszłości.

Ankiety będzie można wypełnić przez Internetowe Konto Pacjenta (w zakładce: historia leczenia) lub podczas rozmowy telefonicznej. Do pacjentów korzystających w ostatnim czasie z usług specjalistycznych zadzwonią ankieterzy.

– Dzięki ankiecie chcemy poznać zdanie pacjentów o funkcjonowaniu placówek, w których się leczą, i wskazać obszary, które wymagają poprawy. Zachęcam do podzielenia się swoją opinią. Każdy głos jest dla nas bardzo ważny – zachęca Filip Nowak, prezes NFZ, na stronie pordnikzdrowie.pl.

Co na to pacjenci?

Zdaniem internauty o nicku Żaba, który zamieścił swój komentarz w serwisie bezprawnik.pl, takie badanie to nic innego jak…

– Karkołomna próba scedowania społecznego niezadowolenia z siebie (rządzących) na (wszelkich) innych. Nietrudno się domyślić, jakimi wynikami zakończy się próba, z pozoru w dobrych intencjach, budowania „systemu wokół pacjenta”. Wydaje się bowiem, że wyniki zaskakujące nie będą. Dobrzy fachowcy będą zapewne oceniani wysoko, ci nieco gorsi słabiej.

Tylko… – Na jakiej podstawie takie Janusze jak my mogą ocenić fachowość takiego czy innego lekarza? Zaangażowanie? Kolejny etap to wystawianie ocen brodatym profesorom z Oksfordu przez twitterowych „geniuszy” o nieprzekraczalny potencjale intelektualnym mieszczącym się w 160 znakach – ocenia Żaba.

I dodaje: – Przykład z życia wzięty. 90 dni temu zerwałem sobie więzadła. Okropna kontuzja. Prywatnie chirurg, zdjęcie, jakiś tam zastrzyk, recepta na Ketonal, którego nawet jednego nie zjadłem. Jak dla mnie było spoko. Lekarz konkretny, na poczekalni od razu widać było, kto rządzi i rozdaje karty. Żonie nie przypadł do gustu.

Kolejny przykład. Żona jakiś czas temu była prywatnie, bo kaszlała. Dostała tyle recept, że gdyby je położyć jedna na drugiej, to polski złomiarz – gdyby na nich stanął – mógłby już śmiało próbować rozebrać na części Starlinka od Elona. Może to jest ta miara?

Z kolei internauta Kierowca 2022 uważa, że potrzebne jest zaangażowanie i lekarza, i rodziców, a i tak nie musi się udać.

– Gdy okazało się, że konieczna jest operacja, zrobiliśmy dokładny research tego lekarza. I co? Albo miał opinie, że to doskonały lekarz, albo że nieznający się na niczym konował, który marnuje czas i wyciąga kasę. Co najpewniej wynika z tego, że w zależności od tego, czy cały proces leczenia (u nas 1,5 roku) przyniesie skutek oczekiwany czy nie, taką opinię da rodzic – podkreśla.

I dodaje: – No bo w jaki sposób mający chore dziecko rodzic ma ocenić, czy powodem nieudania się całej procedury jest błąd lekarza, za małe zaangażowanie rodzica czy też po prostu pech (obecnie nie każde dziecko da się z tego wyprowadzić). Dodatkowo na ocenę może wpłynąć, choć nie powinno, to, czy np. są kolejki, bo to już nie jest wina lekarza.

27.12.2022 Niedziela.NL // źródło: News4Media/fot. iStock

(eg)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed