Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Słowo dnia: Spits
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 26 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Rośnie sprzedaż nieruchomości, ale ceny też wyższe!
Belgia: Trwa produkcja słynnego piwa z kwaśnych wiśni!
Belgia, Ostenda: Otwarto wystawę... nietypowych śmieci porzuconych na plażach
Temat dnia: Koniec z lekami za mniej niż 1 euro?
Słowo dnia: Vers eten
Belgia: Deficyt budżetowy wciąż wysoki
Belgia, biznes: Dobry tydzień! Najmniej bankructw od początku roku
Belgia: Antykoncepcja o wartości prawie 10 mln euro trafi na... śmietnik?!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Czy można mieć 90 mln złotych długu? Polski rekordzista ma

Ma 68 lat, mieszka w okolicach Lublina i jest winny ponad 90 milionów złotych. To mistrz dłużników w Polsce.

BIG InfoMonitor raportuje, że choć ubywa niesolidnych płatników, to i tak ich zobowiązania przekroczyły rekordowe 86,5 mld zł.

„Jest ich już tylu, ilu łącznie wszystkich mieszkańców Warszawy i Wrocławia” – podaje firma, powołując się na dane za wrzesień.

Wolniej, ale nadal dużo

Można się cieszyć, że Polacy zadłużają się wolniej niż do tej pory. Rok do roku zobowiązania pozakredytowe i kredytowe konsumentów w całym kraju zwiększyły się o 2,9 mld zł. To wzrost o 3,5 proc., podczas gdy wcześniej było to aż 8,4 procent. Niestety suma zobowiązań jest rekordowa.

Graf. Materiały prasowe

Mówimy tu o pieniądzach, które Polacy są winni m.in. z tytuły czynszu, alimentów, pożyczek, kredytów, kar za jazdę bez biletu. Z raportu wynika, że Polacy nie płacą na czas, bo mają problemy finansowe i nie radzą sobie z rosnącymi kosztami życia.

– Z jednej strony osoby, którym było trudno w pandemii i w okresie drastycznego wzrostu kosztów życia pogłębiły jeszcze bardziej swoje problemy finansowe. Z drugiej jednak te same okoliczności wpłynęły na to, że część społeczeństwa zmobilizowała się do pilnowania swoich stałych zobowiązań, a przede wszystkim ograniczania wydatków i odbudowywania poduszki finansowej – komentuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

Najwięcej dłużników mieszka w województwie mazowieckim

Najbardziej zadłużonym Polakiem jest 68-letni mieszkaniec Lubelszczyzny, który ma do oddania wierzycielom ponad 90 mln zł. Jednak to na Mazowszu mieszka najwięcej dłużników.

Graf. Materiały prasowe

„Statystycznie nadal najwięcej osób opóźniających płatności między innymi za rachunki i kredyty przypada na pełnoletnich mieszkańców Polski Zachodniej oraz województwa kujawsko-pomorskie i warmińsko-mazurskie. Wszędzie tu na 1000 osób ponad 100 ma kłopoty finansowe, szczególnie w Lubuskiem, gdzie jest ich 109.

Przeciwieństwem jest Podkarpacie, gdzie na 1000 osób po 18 roku życia problemy z zarządzeniem pieniędzmi ma 45 osób i Małopolska z liczbą 56.

Liczba dłużników na 1000 dorosłych mieszkańców spadła w każdym analizowanym regionie Polski. Najwyższy spadek odnotowano w woj. śląskim – o 6 pkt. oraz dolnośląskim, kujawsko-pomorskim i zachodniopomorskim - po 5 pkt.” – czytamy w raporcie.

X, Y, czy...? Które pokolenie jest bardziej zadłużone?

Dodatkowo pewnym trendem staje się rosnące zadłużenie osób z tzw. pokolenia X, czyli urodzonych w latach 60. i 70. XX wieku. W ich przypadku średnia zaległość jest najwyższa i wzrosła o 8,6 proc. i wynosi już 47 382 zł na osobę (łącznie 27,5 mld zł).

Jednak to nie ich wśród dłużników jest najwięcej. W tym segmencie prowadzi pokolenie Y (35-44 latkowie). Problemy finansowe ma 657 205 osób.


22.11.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva / graf materiały prasowe

(sl)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Krwiodawcy będą mieli więcej wolnego? Jedni tego chcą, inni absolutnie nie

Z dwóch dni wolnych do trzech – pojawiła się propozycja rozszerzenia przywilejów dla krwiodawców. Niektórzy otwarcie mówią NIE.

Obecnie honorowy dawca krwi w Polsce ma prawo do dwóch dni wolnych od pracy: w dniu oddania krwi oraz w dniu następnym. Koszty dni wolnych ponoszą pracodawcy.

Tymczasem rocznie polski budżet zarabia około 200 milionów złotych na udostępnianiu osocza firmom farmaceutycznym. Pojawia się pytanie, czy te pieniądze nie mogłyby posłużyć do odciążenia pracodawców?

Dodatkowo debatę podsyca propozycja zwiększenia liczby dni wolnych dla krwiodawców do trzech.

Poseł od Hołowni mówi „dość”

Według posła Bartosza Romowicza z Polski 2050 niektórzy pracownicy oddający krew wykorzystują wolne dni do przedłużania sobie weekendów i stwarzają tym problemy organizacyjne dla pracodawców.

Zdarza się również, że kilka osób z jednej firmy oddaje krew w tym samym czasie – wówczas braki kadrowe bardzo trudno zasypać.

W celu wyjścia z trudnej sytuac99ji polityk zaproponował:

wprowadzenie obowiązku wcześniejszego zgłaszania chęci oddania krwi,
możliwość odmowy udzielenia wolnego przez pracodawcę w określonych sytuacjach,
rekompensaty finansowe lub ulgi podatkowe dla firm wspierających krwiodawców.

Już nie dwa, ale trzy dni wolne

W kontrze do pomysłów posła Romowicza pojawił się pomysł rozszerzenia przywilejów krwiodawców, z 2 do 3 dni wolnych w celu ułatwienia im regeneracji. Do Sejmu trafiła już petycja w tej sprawie. Jej autorem jest Fundacja Dobre Państwo.

Dyskusja w Sejmie dotyczy również finansowania dni wolnych. Jednym z pomysłów jest przeznaczenie części dochodów z udostępniania osocza – wynoszących około 200 mln zł rocznie – na rekompensaty dla pracodawców. W nowym modelu te środki mogłyby posłużyć do obniżenia podatków lub bezpośredniego zwrotu kosztów.

Ograniczeń nie będzie

Wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz stwierdził, że krwiodawstwo to misja i odpowiedzialność. Oddając krew, ratujemy życie. Dlatego trzeba w tym przypadku mówić o absolutnej nadrzędności takiej postawy względem tematów ekonomicznych.

Ministerstwo pracuje nad zwiększeniem świadomości społecznej na temat honorowego krwiodawstwa m.in. poprzez działania edukacyjne w szkołach i zachęcanie pracodawców do włączania tej idei w politykę społecznej odpowiedzialności biznesu. Na razie nie wchodzą w grę żadne ograniczenia dla krwiodawców.

Tak czy inaczej priorytetem pozostaje znalezienie balansu pomiędzy wsparciem honorowych krwiodawców a ochroną interesów firm. Na razie wszystkie propozycje są w fazie dyskusji.


21.11.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Studniówka 2025. Nawet tysiąc złotych od osoby. A to tylko opłata

Zbliża się sezon studniówkowy. A to oznacza bardzo duże wydatki dla rodziców maturzystów i maturzystek.

– Temat studniówki zaczął się już we wrześniu na pierwszych wywiadówkach – mówi pan Michał, rodzic uczennicy szkoły ponadpodstawowej.

Cieszy, że takie sprawy są jeszcze przed nim. – Ale za dwa lata to już będą moje kłopoty. Na razie słucham rodziców uczniów z klas starszych i widzę te kłopoty organizacyjne i narzekania na koszty – dodaje.

Długa lista potrzeb i kosztów. Licznik nabija złotówki

A koszty są i to niemałe. Dawno już minęły czasy, kiedy przyszli maturzyści bawili się w salach gimnastycznych, a jedzenie przygotowywano w szkolnych stołówkach. Teraz takie bale urządza się w restauracjach czy hotelach i salach weselnych. A to kosztuje.

Lista wydatków jest długa. Można zacząć wyliczanie od garnituru – około 700 złotych i sukienki – przynajmniej 500 złotych.

Do tego opłata sali, dj albo zespół, jedzenie, obsługa. Na liście mogą być dodatkowe atrakcje, jak wydrukowanie zaproszeń, fotobudka, a nawet wynajęcie iluzjonisty na występ czy kogoś, kto przebierze się za wielkiego, białego misia, który będzie z uczniami pozował do zdjęć.

Ile musi zapłacić maturzysta? I ile dopłacić za osobę towarzyszącą?

Cena to kwestia indywidualna, bo zależy np. od tego, ile zażyczy sobie wynajęty hotel. Ale już teraz słychać, że jest drogo.

„Koszt balu maturalnego dla jednej osoby może sięgać nawet 1000 zł, a dla osoby towarzyszącej dodatkowe 700 zł” – donosi serwis mamotoja.pl, powołując się na sygnał jednej z uczennic.

W internecie pojawiają się kolejne głosy. I z nich wynika, że są także ceny 600 lub 700 zł od osoby. Jeżeli to para, to rachunek jest prosty – przynajmniej 1200 zł.

Można także znaleźć oferty od 500 do 850 zł za osobę. Dotyczy to ucznia, bo z reguły za osobę towarzyszącą płaci się trochę mniej.


21.11.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Krecik na korytarzach. Brutalna zabawa w polskiej szkole

Zachodzi się ucznia od tyłu i popycha. Ten pada na ziemię i się kuli. Tak wygląda zabawa w krecika. Weszła do szkół.

Dr Konrad Piotrowski z Uniwersytetu SWPS, ocenia, że efektem takiej zabawy mogą być zmiany w zachowaniu dziecka. Mogą się pojawić problemy z zaufaniem, ale możliwa jest także depresja.

Im młodsze dziecko, tym łatwiej je skrzywdzić

– Będzie to oczywiście zależało od wielu rzeczy, od relacji między sprawcą a ofiarą, od kontekstu tego, jak to jest postrzegane, bo mogę sobie wyobrazić, że jeśli robią sobie to koledzy, to konsekwencją może być dużo śmiechu, ale jeśli będzie to wywoływało u ofiary poczucie upokorzenia czy strach, to można się spodziewać wszystkiego, włącznie z Zespołem Stresu Pourazowego. Im młodsze dziecko, tym o takie negatywne konsekwencje , bo jest bardziej wrażliwe emocjonalnie – mówi Portalowi Samorządowemu.

To właśnie on donosi o nowym, przemocowym trendzie w szkołach.

Zachodzą ofiarę od tyłu i gwałtownie popychają

O tym, że dochodzi do takich sytuacji opowiadają sami rodzice dzieci. Mówią o zabawie w krecika. Polega to na tym, że ofiara na szkolnym korytarzu jest zachodzona przez grupę dzieci i gwałtownie popychana.

Ofiara upada na ziemię i ma się skulić, podwijając nogi do klatki piersiowej. Napastnicy ofiarę przytrzymują w takiej pozycji.

Warianty tej „zabawy” mogą obejmować dodatkowe elementy, mające na celu upokorzenie i wywołanie strachu u ofiary – podaje serwis.

Trzeba od razu reagować

Ekspert dodaje, że nie można sygnałów o takich „zabawach” bagatelizować.

– Jeśli nauczyciel zauważy taką sytuację, a uczniowie, włącznie z osobą poszkodowaną, zapewniają, że to „tylko zabawa”, musimy pamiętać, że to my, dorośli, jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo dzieci. Naszym zadaniem jest reagowanie. Jeśli takie zachowania mają miejsce w szkole, a nauczyciele dyżurujący na przerwach zauważają je, należy podjąć działania – radzi Konrad Piotrowski.


21.11.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Subscribe to this RSS feed