Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
W 2024 roku rekordowe korki na flamandzkich autostradach!
Polska: Poważne zmiany w L4. Sprawdź, co z zasiłkiem chorobowym
Belgia: „Brukselczycy nie oszczędzają”
Flandria: Okres spłaty kredytu na kaucję wydłużony do 3 lat
Flamandzki rząd przekaże 70 mln euro na zdrową żywność w szkole
„Stres w pracy zabija rocznie 10 tys. Europejczyków"
Belgia: Co w ciągu roku podrożało najbardziej, a co potaniało?
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 5 maja 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Coraz częściej ubezpieczamy swoje rowery!
Polska: Kleszczowe zapalenie mózgu nie odpuszcza. Trzeba się szczepić
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia, biznes: Inwestycje w Belgii dużo wyższe niż w Polsce

W tym roku poziom inwestycji w Unii Europejskiej wyniesie około 22,3% PKB – wynika z unijnych prognoz. W Belgii inwestycje będą większe.

W 2022 r. relatywnie najwięcej będzie się inwestować na Węgrzech. W tym kraju inwestycje mają osiągnąć poziom aż 27% PKB.

W Czechach będzie to 26,5%, w Estonii 26,3%, a w Rumunii 26,1% - przewiduje unijne biuro statystyczne Eurostat. Także w Austrii, na Łotwie i w Szwecji inwestycje w tym roku mają przekroczyć 25%.

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w zmagającej się już od kilkunastu lat z kryzysem gospodarczym Grecji. Tam inwestycje wyniosą w tym roku jedynie 14,6% PKB.

W Bułgarii będzie to 16,2%, a w Polsce 16,9%. Wielu ekonomistów już od kilku lat ostrzega, że niski poziom inwestycji może wkrótce zagrozić rozwojowi gospodarczemu w Polsce.

W Belgii inwestycje mają osiągnąć w tym roku poziom 23,9% PKB, czyli będą wyższe niż unijna średnia. Belgia wypada w tym zestawieniu lepiej niż np. Niemcy (22%), Holandia (21,4%), Hiszpania (20,9%) i Włochy (20,6%), ale gorzej niż Francja (24,5%).

12.08.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Biznes
  • 0

Koronawirus w Belgii: Sytuacja w dalszym ciągu się poprawia. Już mniej niż 100 hospitalizacji dziennie!

W ostatnich dniach ponownie odnotowano spadek liczby zakażeń koronawirusem, a także hospitalizacji oraz zgonów – wynika tak z najnowszych, opublikowanych w piątek (12 sierpnia) danych instytutu zdrowia publicznego Sciensano.

W okresie od 2 do 8 sierpnia dziennie wykrywano średnio 2 521 nowych przypadków Covid-19, co stanowi spadek o 30% w porównaniu z poprzednim tygodniem. Od początku wybuchu epidemii, koronawirusa zdiagnozowano łącznie u 4 444 819 mieszkańców Belgii. W grupie tej znajdują się osoby aktualnie zakażone, wyleczone, a także te, które przegrały walkę z chorobą. Jednocześnie dotychczas wyzdrowiało 4 281 469 zakażonych Covid-19 mieszkańców Belgii. Średnia liczba przeprowadzanych dziennie testów spadła do 10,2 tys., zaś wskaźnik pozytywnych wyników testów wynosi obecnie 27,6%, co oznacza, że ponad 1 na 4 testy ma pozytywny wynik. Omicron BA.5 jest dominującym wariantem z liczbą 77,6% wszystkich zakażeń.

W tym samym okresie odnotowywano średnio 9,6 śmiertelnych przypadków Covid-19 dziennie, co także oznacza spadek o 14% w porównaniu z poprzednim tygodniem. Od początku pandemii z powodu koronawirusa zmarło łącznie 32 364 mieszkańców Belgii. Niemniej jednak, z powodu szczepionek liczba zgonów jest znacznie niższa – w czasie drugiej fali pandemii dziennie odnotowywano ponad 200 zgonów. Poza tym najwyższą liczbę zgonów odnotowuje się obecnie wśród osób z grupy wiekowej 85+.

W ciągu ostatnich 7 dni do szpitali przyjmowano dziennie średnio 99,4 pacjentów, co oznacza spadek o 16% w porównaniu z poprzednim tygodniem. W czwartek, 11 sierpnia, w szpitalach przebywało 1 352 pacjentów, u których zdiagnozowano Covid-19, czyli aż o 300 mniej niż w czwartek w zeszłym tygodniu. W tej grupie 94 pacjentów jest leczonych na oddziałach intensywnej terapii. Niemniej jednak, liczba pacjentów intensywnej terapii utrzymuje się poniżej 200 już od dnia 9 marca. Z danych Sciensano wynika, że ryzyko hospitalizacji jest ośmiokrotnie niższe w przypadku zaszczepionych osób.

Współczynnik reprodukcji wirusa nieco wzrósł 0,88. Współczynnik jest stosowany przez epidemiologów do śledzenia zdolności danego wirusa do rozprzestrzeniania się wśród ludzi. Jeśli wzrasta powyżej 1,00, oznacza to, że jedna osoba zakażona Covid-19 zaraża więcej niż jedną osobę, a zatem epidemia dalej będzie się rozwijać. Jeśli spada poniżej 1,0, oznacza to, że epidemia zaczyna hamować.

Dotychczas ponad 9,1 mln osób otrzymało obydwie dawki szczepionki, co oznacza 89% dorosłej populacji Belgii oraz 79% całkowitej populacji kraju. Jednocześnie ponad 7,18 mln osób otrzymało także dawkę przypominającą szczepionki.

Od jakiegoś czasu instytut zdrowia Sciensano publikuje aktualizacje koronawirusowych statystyk tylko dwa razy w tygodniu, we wtorki i w piątki.

12.08.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

Polska: Wyprawka szkolna droga jak diabli. 300 złotych? To za mało!

– Miałam szczęście, że w szkole mojego syna nie zmieniono podręczników i mogłam kupić cały zestaw używany. Gdyby było inaczej, nie wiem, jak poradzilibyśmy sobie – mówi pani Monika. Jej syn zaczyna naukę w szkole ponadpodstawowej.

Rządowy program „Dobry start” to 300 złotych na uczące się w szkole dziecko, które – w założeniu twórców programu – mają być przeznaczone na zakup wyprawki szkolnej. O pieniądze można się starać na każde uczące się dziecko do 20 roku życia, a gdy jest ono niepełnosprawne, to do 24 roku życia.

– Żeby otrzymać wsparcie, należy złożyć wniosek. Może to zrobić matka, ojciec, opiekun prawny lub opiekun faktyczny dziecka (to osoba faktycznie sprawująca opiekę nad dzieckiem, która wystąpiła do sądu opiekuńczego o jego przysposobienie). Wniosek o świadczenie dla dzieci, które przebywają w pieczy zastępczej składa rodzic zastępczy, osoba prowadząca rodzinny dom dziecka lub dyrektor placówki opiekuńczo-wychowawczej – informuje Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. – Świadczenie dobry start nie przysługuje na dzieci uczęszczające do przedszkola oraz dzieci realizujące roczne przygotowanie przedszkolne w tzw. zerówce w przedszkolu lub szkole. Rządowy program „Dobry start” nie obejmuje również studentów.

Przyjmowanie wniosków rozpoczęło się 18 lipca. Dokumenty można jednak składać do 30 listopada. Jeżeli ktoś uczyni to w sierpniu, to pieniądze otrzyma do 30 września. Jeżeli dokumenty ZUS otrzyma później, to urzędnicy mają dwa miesiące na wypłatę świadczenia.
Wygląda to bardzo dobrze i nie ma co ukrywać, że Polacy chwalą sobie takie programy jak „Dobry start”. Tyle że jest problem. Wyprawienie dziecka do szkoły nie jest rzeczą tanią. Nigdy nie było, ale w tym roku jest wręcz strasznie. Inflacja, zawirowania na rynkach światowych sprawiają, że na przybory szkolne trzeba wydać znaczne pieniądze. Weźmy na przykład zaszyty i książki. Ceny papieru na świecie poszły mocno w górę i tegoroczna produkcja jest znacznie droższa od zasobów magazynowych z ubiegłego roku.

– 8 złotych za zeszyt! – łapie się za głowę pani Dominika, matka trzech córek. – Są też tańsze, ale najstarsza na zakupach upatrzyła sobie właśnie takie. Pozwoliłam kupić jej jeden. Resztę będzie miała z tańszej oferty.

Co roku różnego rodzaju firmy prześcigają się w wyliczeniach, ile to trzeba wydać na wyprawkę. Ostatnio taki raport przedstawił Provident. Ocenia, że tegoroczna wyprawka podrożała średnio o 14 złotych.

– Co trzeci zapytany przez nas opiekun zamierza przeznaczyć na wyprawkę dla jednego dziecka budżet w wysokości do 300 zł. Nie brakuje jednak rodziców, którzy planują wydatki znacznie wyższe niż przeciętna kwota. Już co piąty z badanych wyda na wyprawkę od 400 do 500 zł, natomiast zakupy powyżej tej kwoty planuje 16,1 proc. rodziców – wylicza Karolina Łuczak, rzeczniczka Provident Polska. – Tegoroczne wyższe budżety na szkolne zakupy są również związane z inflacją. Rodzice, spodziewając się wzrostu cen artykułów szkolnych, zakładają, że początek roku szkolnego może kosztować więcej niż ostatnio.

– Bzdura. Jakie 14 zł? – komentuje pani Dominika, gdy pokazujemy jej dane Providenta. – Podam tylko jeden przykład. Dwa lata temu kupiłam córce do pierwszej klasy tornister.

Porządny. Kosztował 99 złotych. Dziś ten sam kosztuje w markecie 299 zł, a są jeszcze droższe – udowadnia.

W tym roku do pierwszej klasy idzie jej najmłodsza córka. Pani Dominika do tego wydarzenia przygotowuje się od miesięcy. Oczywiście w sferze finansowej.

– Plecak dostała jakiś czas temu od babci. Biurko to stary mebel, którego używała jej starsza siostra. Przybory szkolne to prezenty na niedawne urodziny. Poprosiliśmy rodzinę i znajomych, żeby właśnie takie rzeczy jej kupili. My z kolei wydaliśmy pieniądze na krzesło. Kupione dwa miesiące temu, bo wiedziałam, że latem takie rzeczy będą droższe. – Pani Dominika prezentuje swój plan przygotowań do wyekspediowania córki do pierwszej klasy.

Ile to wszystko kosztowało? Szacuje, że nawet 600 złotych. A to przecież cena bez biurka, które dziecko odziedziczyło.

Ulgą są podręczniki, bo te w szkole są darmowe. Takie rozwiązanie wprowadził rząd PO-PSL i co roku z zestawów darmowych książek i ćwiczeniówek mogą korzystać kolejne roczniki. Dzięki temu żadne z dzieci pani Dominiki nie musi niczego kupować.

– Płatne są do religii, ale one nie chodzą – dodaje kobieta.

Tyle że darmowe książki są w podstawówce, nie ma ich natomiast w szkole ponadpodstawowej. Odczuła to pani Monika. Samotna matka, po rozwodzie, pracująca w trzech miejscach. – Wynajmuję się jeszcze na weekendowe opieki nad dziećmi, żeby troche dorobić – przyznaje.

Jej syn zaczyna naukę w szkole ponadpodstawowej. Jak tylko się dostał, jego matka liczyła że będzie można kupić używane podręczniki. Liczyła, że nauczyciele nie zmienią książek i nie będzie trzeba kupować nowych. Miała szczęście.

– Żadnego nie zmienili. Wszystkie kupiłam w internecie. Wydałam na komplet 150 zł – cieszy się kobieta. I oblicza, że za nowe musiałaby zapłacić dwa razy więcej, a może i wyszłoby drożej.

Ale jest inny problem. Syn pani Moniki wybrał klasę mundurową. A to oznacza wydatki.

– Cieszę się, że spełnia marzenia, ale to kosztuje. Potrzebuje dwóch mundurów. Każdy, dobrej jakości, kosztuje nawet 600 złotych. Nie chcę mu kupić używanego już do pierwszej klasy. Muszę mieć te pieniądze – opowiada.

W te wakacje nie będzie miała urlopu. Jedzie jako opiekunka na kolonie, żeby zarabiać. Bo trzeba było zapłacić też za obóz przygotowawczy dla syna. – Niby dofinansowany, ale też kosztowny – dodaje kobieta.

Cały czas mowa o książkach czy zeszytach, ale jeżeli ktoś chce dziecku kupić jeszcze ubrania, meble czy komputer albo telefon, to koszty idą w tysiące złotych.

– Musi mieć laptop – przyznaje pan Michał, ojciec 14-latki. – Wiele prac domowych odrabia na laptopie. Wszystkie zadania z informatyki musi wysłać przez internet. I nie wiadomo, czy nie wróci nauka zdalna – argumentuje.

Jeżeli ktoś właśnie wysyła swoje pierwsze dziecko do szkoły, niech nie myśli, że 1 września wydatki się skończą.

– Potem są wywiadówki i zbiórki pieniędzy. Rok temu policzyłam, że na trzy córki, jedna była jeszcze w zerówce, wydałam 960 złotych! – ostrzega pani Dominika.

15.08.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Więzienie za kantowanie na kasach samoobsługowych? Zaskakujące stanowisko sądu

Kasy samoobsługowe stały się nieodłącznym wyposażeniem małych i większych sklepów. Zdarzają się jednak klienci, którzy w samodzielnym skanowaniu towarów upatrzyli sobie sposób na oszczędzanie.

Tak było m.in. w głośnym ostatnio przypadku małżeństwa ze Świdnika, które nabijało na kasę warzywa i owoce, ale posługiwało się przy tym kodami tańszych produktów, co ostatecznie miało obniżyć końcową wartość zakupów. Stało się inaczej, bo pracownicy sklepu dopatrzyli się nieprawidłowości i zgłosili sprawę policji. Teraz nieuczciwej parze grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności, bo taką karę za oszustwo przewiduje polskie prawo.



Jest jedno „ale”… 



W maju zielonogórski Sąd Okręgowy zmienił nieco pogląd na sprawę karania za korzystanie z kas samoobsługowych w sposób, który mógłby narazić sklep na straty. Chodziło o sprawę mężczyzny, który przekleił kod – perfumy, które miały kosztować 139,99 zł, nabił jako produkt za 12,99 zł. Sądu pierwszej instancji uznał klienta za winnego oszustwa i wymierzył mu karę trzech miesięcy ograniczenia wolności (w tym wypadku możliwe było nawet pozbawienie wolności na 8 lat).



Skazany nie dał jednak za wygraną i odwołał się od wyroku. Sąd wyższej instancji po ponownym rozpoznaniu sprawy uznał, że występku mężczyzny nie można kwalifikować jako oszustwo, bo zabrakło w nim ważnego, ludzkiego czynnika.



„Przestępstwo zatem oszustwa, popełnione zostaje w chwili dokonania niekorzystnego rozporządzenia mieniem przez pokrzywdzonego, przy czym co istotne, rozporządzenie to musi być podjęte w następstwie wprowadzania w błąd przez sprawcę i musi mieć na celu osiągnięcie przez niego korzyści majątkowej. O ile zatem w przedmiotowym stanie faktycznym, nie budzi żadnych wątpliwości fakt, że oskarżony działał świadomie i w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, to jednak do wyczerpania znamion przestępstwa przyjętego przez Sąd meriti zabrakło elementarnego czynnika w postaci osoby, jaką oskarżony w chwili czynu miał oszukać. Oczywiście właścicielem towaru był sklep w szerokim rozumieniu tego słowa, jednakże w chwili samego popełnienia czynu oskarżony nie miał kontaktu z żadną osobą, którą poprzez swoje zachowanie oszukał” – czytamy w uzasadnieniu wyroku opublikowanym przez DogmatyKarnisty.pl.



W konsekwencji sąd zmienił kwalifikację prawną czynu z przestępstwa na wykroczenie, uznając, że przeklejenie kodu nie było oszustwem, a kradzieżą. Zamiast ograniczenia wolności mężczyźnie wymierzono karę w postaci 1500 zł grzywny.


12.08.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed