Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Są terminy wypłat wdowiej renty. Start już 1 lipca
Belgia: 9 osób ukaranych grzywną za niestawienie się na wybory
Belgia, Zeebrugge: Kierowca ciężarówki miał przy sobie 400 kg narkotyków!
Niemcy: Była minister spraw zagranicznych szefową Zgromadzenia Ogólnego ONZ!
Belgia: Niespodzianka dla fanów! Drake wystąpi w Antwerpii!
Słowo dnia: Pinksterweekend
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 7 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belg pobił rekord świata i przebiegł 485 kilometrów w 48 godzin!
Polska: O tych zawodach dla swoich dzieci marzą dziś rodzice
Flandria coraz chętniej wybierana przez turystów!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Tysiące ukraińskich idzie do szkoły. Będzie na nich czekał asystent międzykulturowy

Ile dokładnie? Okaże się już za niedługo. Joanna Mucha, wiceministra edukacji, szacuje, że może to być 60-80 tysięcy. I będą potrzebowały konkretnej pomocy.

Mali i nastoletni Ukraińcy zostają objęci obowiązkiem szkolnym, a jeżeli nie będą się uczyli, to ich rodzice stracą prawo do świadczenia 800 plus.

Po polsku w polskiej szkole

– Uczeń ukraiński uczy się w polskiej szkole, po polsku, polskiego programu nauczania – mówi Joanna Mucha.

Rozwiązanie jest pozytywnie komentowane, ale też pojawiają się głosy, że Ukraińcy będą w szkole potrzebowali pomocy. Nie tylko polskich kolegów i nauczycieli, ale także osób wyszkolonych, którzy się nimi zaopiekują.

Dlatego teraz szkoły szukają asystentów międzykulturowych.

Asystent poszukiwany

„Na nasze pytania dotyczące zapotrzebowania na asystentów, resort edukacji nie zna odpowiedzi. Wiadomo tylko, że decyzję o zatrudnieniu asystenta międzykulturowego podejmuje dyrektor szkoły” – informuje wp.pl.

MEN obiecuje, że wszelkie dane będzie znał w październiku.

– To kolejna niewiadoma. Najlepiej, gdyby taka osoba była na każdą klasę, ale nie sądzę, żeby nagle znalazł się tłum chętnych. Mówię to z lekkim żalem – dobrze, jeśli jedna taka osoba będzie w każdej gminie – komentował Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Warto przypomnieć, że tacy asystenci już w części szkół są. Zadbały o to poszczególne samorządy, korzystając z pieniędzy z UNICEF. Jednak tym razem ma to być rozwiązanie powszechne, które może kosztować nawet 500 mln zł.

Oferty pracy

W sieci już można znaleźć ogłoszenia o pracę w charakterze asystenta. Szuka takich osób np. Szklarska Poręba.

„Świadczenie pomocy uczniom niemającym polskiego obywatelstwa (m.in. uczniowie z Ukrainy) w kontaktach ze środowiskiem szkolnym, 2) współdziałanie z rodzicami uczniów oraz szkołą 3) pomoc uczniom, którzy nie znają języka polskiego albo znają go na poziomie niewystarczającym do korzystania z nauki” – czytamy w ogłoszeniu.

Pracownicy poszukiwani są także w Tarnobrzegu, Siedlcach, Poznaniu, Katowicach. Zgodnie z przepisami (rozporządzenie Rady Ministrów z 12 lipca 2024) asystent międzykulturowy zaliczany jest do VII grupy zaszeregowania. Oznacza to, że jego pensja powinna wynieść 4300 zł brutto.


01.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. gov.pl

(ss)

Polska: Szli na pokaz, wychodzili z poważnymi kłopotami. Firmy zapłacą ogromne kary

Niektóre firmy ciągle próbują żerować na łatwowierności zwłaszcza seniorów. I chętnie zapraszają ich na darmowe pokazy, które w rzeczywistości są czymś zupełnie innym.

UOKiK skontrolował firmy organizujące pokazy, na których oferowano konsumentom różnego rodzaju produkty. Łącznie pod lupą znalazło się 27 takich wydarzeń. W aż 20 przypadkach kontrolerzy uczestniczyli w nich incognito. Jako klienci.

Surowsze przepisy

Od stycznia 2023 roku w Polsce obowiązują bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące pokazów, podczas których prowadzona jest sprzedaż bezpośrednia.

Zmiany były konieczne ze względu na liczne skargi na sprzedawców, którzy zapraszali seniorów na spotkania, obiecując im na przykład darmowe badania zdrowotne, a jednocześnie ukrywając prawdziwy cel – sprzedaż produktów.

Nowe przepisy zakazują firmom przyjmowania płatności przed upływem terminu na odstąpienie od umowy oraz zawierania umów dotyczących usług finansowych, takich jak kredyty konsumenckie, podczas pokazów. Umowy zawarte w takich warunkach są nieważne z mocy prawa.

Byli w gronie „szczęśliwców”

Jedną z firm, która złamała nowe przepisy, jest Redice z Kórnika (obecnie z siedzibą w Toruniu). Firma zajmująca się sprzedażą artykułów AGD, produktów wełnianych oraz noży kuchennych organizowała spotkania, na które zapraszała konsumentów pod pretekstem bezpłatnych badań płuc. Przedstawiciele spółki sugerowali, że oferta jest dostępna tylko dla „wylosowanych szczęśliwców”.

Firmę ukarano grzywną w wysokości ponad 1,8 mln zł, a na prezesa nałożono dodatkową karę w wysokości 325 tys. zł za utrudnianie kontroli.

Podobne nieprawidłowości miały miejsce w firmie Healthy Life z Przeźmierowa, która oferowała sprzęty AGD oraz wyroby wełniane jako produkty medyczne.

Spółka nakłaniała konsumentów do zakupów, twierdząc, że oferowane produkty są dostępne po znacznie niższych cenach niż katalogowe, choć nigdy wcześniej nie sprzedawała ich po takich cenach.

Prezes UOKiK nałożył na firmę karę w wysokości prawie 550 tys. zł, a prezes firmy musi zapłacić 100 tys. zł.

Firma Better Life Technology z Poznania również została ukarana za niedozwolone praktyki. Oferowała wyroby medyczne i doprowadzała konsumentów do zawarcia umów kredytowych. Na firmę nałożono grzywnę w wysokości ponad 400 tys. zł, a członkowie zarządu zostali ukarani kwotą 375 tys. zł.

Natychmiast muszą z tym skończyć

Decyzje UOKiK nie są jeszcze prawomocne. Jednak wszystkie decyzje zostały opatrzone rygorem natychmiastowej wykonalności w części dotyczącej niedozwolonych praktyk. Oznacza to, że przedsiębiorcy muszą natychmiast zaprzestać stosowania kwestionowanych działań, nawet przed uprawomocnieniem się decyzji.


28.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Atrapy fotoradarów straszą kierowców. Co na to policja?

Wyrastają w ogródkach tuż przy drodze. Są „rzeźbami” albo „budkami dla ptaków”. I legalnie straszą kierowców.

Polskie drogi najeżone są fotoradarami i odcinkowymi pomiarami prędkości. W najbliższych latach ma przybyć jeszcze 128 takich urządzeń. I widać, że to chyba za mało, bo  Polacy stawiają jeszcze własne fotoradary.

Budka w ogrodzie

Co jakiś czas media obieg informacja, że ktoś postawił sobie żółtą skrzynkę na wysokim słupie. Stają w ogrodach tuż przy ogrodzeniu, żeby kierowca jadący drogą widział skrzynkę z daleka. Takie pudełko jest żółte i nawet z bliska przypomina fotoradar. Ale nim nie jest. To atrapy stawiane przez ludzi, którzy chcą, żeby na pobliskiej drodze kierowcy zwalniali.

Autorzy takich pomysłów tłumaczą później, że atrapa jest formalnie ogrodową rzeźbą lub budką dla ptaków. Ale zawsze motywacja jest taka sama.

– To było dawno temu, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że wykorzystamy go w ten sposób. Teraz dorobił do niego nogę, jest okazały i widoczny dla kierowców – mówiła w 2023 roku Grażyna Krzyżańska, sołtys miejscowości Wielki Buczek, która także postawiła atrapę.

Żeby kierowcy wolniej tu jeździli

Od tego czasu na mapie Polski pojawiło się już przynajmniej kilka fałszywych fotoradarów. Tak jak przy drodze wojewódzkiej w Rokitnie (woj. lubelskie).

Właściciel terenu mówi wprost, że chciał, by kierowcy po prostu ograniczali prędkość na drodze.

Teraz głośna jest sprawa atrapy w okolicach Prawiednik pod Lublinem.

„Chociaż atrapa fotoradaru spełnia swoją funkcję, to mniej optymistycznie o tego typu urządzeniach wypowiadają się policjanci. Wszystko jest zgodne z prawem, ale mimo wszystko budzi kontrowersje. Chodzi przede wszystkim o nagłe, awaryjne hamowania” – uczula TVP.

Na to nie trzeba zgody

Kiedy sołtys Krzyżańska postanowiła postawić w swojej wsi atrapę, poszła zapytać o zgodę policję. Ta nie mogła jej niczego zabronić. Wszystko dlatego, że budka stoi na prywatnym terenie i często formalnie jest po prostu żółtą budką dla ptaków.

„Dr Igor Protasowicki, specjalista ds. bezpieczeństwa, uważa, że takie chwyty są skuteczne. Dyscyplinują zwłaszcza tych kierowców, którzy nie znają danego odcinka drogi. Ekspert zwraca uwagę, że posiadanie tego typu urządzeń jest legalne.

Legalne jest również postawienie atrapy radaru na terenie poza pasem drogowym” – tłumaczy serwis android.com.

A co nie jest legalne?

„Nie jest za to dozwolone korzystanie np. z antyradaru czy samego radaru, a tym bardziej stanie z nim przy drodze. Mogłoby to zostać bowiem potraktowane przez służby jako podszywanie się pod policjanta.

Nielegalne byłoby również postawienie znaku drogowego, ostrzegającego przed kontrolą radarową”.


28.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

Polska: Szantażują klientów sex shopów. 500 złotych za dochowanie tajemnicy

Kiedy internetowi przestępcy atakują serwery i wykradają dane, to zazwyczaj żądają pieniędzy od właścicieli tych systemów. Tym razem jest inaczej.

„W nocy klienci kilku internetowych sex shopów otrzymali e-maila od włamywacza, który wykradł ich dane, i szczegóły zamówień. Szantażysta w wiadomości cytował co konkretnie kupili, informował, że zna adres wysyłki, i żądał zapłaty 500 PLN za usunięcie ich danych z wykradzionych baz, których zawartość za kilka dni zamierza upublicznić” – alarmuje serwis niebezpiecznik.pl.

Atak na sex shop i niepokojące maile

Portal potwierdza, że do ataku faktycznie doszło i nie jest to żart. I nie pierwszy taki przypadek, bo już w 2016 i 2020 roku ktoś wykradł dane użytkowników serwisów erotycznych i pornograficznych.

Teraz jednak hakerzy odzywają się do klientów zaatakowanych sklepach. Otrzymują oni niepokojące maile.

„Posiadam dane teleadresowe podane podczas składania zamówienia. Proszę wpłacić równowartość 500 zł do pierwszego października 2024 roku na adres [ADRES PORTFELA] B i t c o i n a można nabyć anonimowo za gotówkę w lokalnym kantorze walut wirtualnych. Zrealizowanie płatności to usunięcie wszystkich Państwa danych przed publikacją” – proponuje szantażysta.

Takich wiadomości Niebezpiecznik dostał już kilkadziesiąt.

Co robić?

Nie należy oczywiście płacić, ale trzeba liczyć się z tym, że dane dotyczące zakupów zostaną ujawnione gdzieś w sieci. Dla osób, dla których sprawy seksualne są krępujące, może to być problem.

„Dlatego na przyszłość sugerujemy zakupy przy użyciu tymczasowych adresów e-mail i do paczkomatu (nie tylko w sex-shopach). Zazwyczaj nie trzeba na takiej ścieżce podawać swojego numeru telefonu, bo wszystko spływa na e-maila, kod do paczkomatu też.

A gdyby podanie numeru było konieczne, to można zawsze podać tymczasowy numer komórkowy. Jest wiele aplikacji, które generują takie numery i jeszcze więcej innych aplikacji i technik, które pozwalają bardziej zwiększyć naszą prywatność w internecie” – radzą eksperci.


28.08.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed