Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: 39-latek przed sądem za gwałty na przedszkolakach
Polska: Młodzi nie rwą się do walki za Polskę. Większość jest na NIE
Belgia: Nadchodzi prawdziwa jesień?
Polska: Już możesz się zaszczepić przeciwko COVID-19. Szczepionki czekają
Belgia: Fatalny wypadek w Brabancji Walońskiej
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek, 23 września 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, Antwerpia: Kolejne niemowlę pozostawione w „oknie życia”
Polska: Karty szczepień pod lupą sanepidu. Nie jest z nami tak źle
Temat dnia: Trzy osoby zamordowane w Roeselare. Obława zakończona
Polska: Na razie nie będzie ograniczeń w sprzedaży alkoholu na stacjach paliw
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Większość Polaków stać tylko na tanie auta. Często w złym stanie

Samochodowe pragnienia Polaków nijak się mają do ich finansowej codzienności. W internecie szukają najnowszych modeli, a kupują tanie, używane auta. Niekiedy w kiepskim stanie technicznym.

55 proc. osób szukających używanego samochodu – jak ustaliło Otomoto.pl – wybiera auta do 40 tys. zł. Dla porównania – rok wcześniej było to 60 proc.
Na rynku wtórnym – jak wynika z raportu platformy Bidcar.pl – 42 proc. transakcji mieści się w przedziale 10-29 tys. zł, 24 proc. – mniej niż 10 tys. zł – podał serwis InnPoland.

Mniej niż 10 tys. zł za auto

Wśród sprzedających 44 proc. otrzymało za swoje auto mniej niż 10 tys. zł. To oznacza, że były to głównie stare samochody lub w złym stanie technicznym. Dlatego eksperci zalecają ostrożność, szczególnie przy zakupie z prywatnych ogłoszeń.

– Z naszych badań wynika, że aż 47 proc. ankietowanych kupiło samochód od osoby prywatnej, której wcześniej nie znali. Co 5 osoba skorzystała z usług pośrednika, komisu samochodowego, natomiast co 10 kupiła od znajomego, członka rodziny, kogoś, kogo zna i miała z nim wcześniej styczność. Mniejszym zainteresowaniem cieszą się dealerstwa samochodowe czy oferty firm leasingowych – powiedział Newserii Mateusz Laska, wiceprezes Bidcar.pl.

Aż 7 proc. ankietowanych kupiło samochód przez internet.

O zakupie decyduje głównie cena

Głównym powodem, dla którego wybieramy rynek wtórny, jest cena. Co 4 badany wskazał, że zdecydowała o tym dostępność samochodu od ręki, o co na rynku pierwotnym ostatnio coraz trudniej.

– Największym zainteresowaniem cieszą się samochody w przedziale do 29 tys. zł. Aż 66 proc. ankietowanych wskazało, że na zakup samochodu przeznaczyło kwotę do tej wysokości. Co 4 osoba przeznaczyła na samochód mniej niż 10 tys. Podobna grupa kupiła samochód w przedziale między 30 a 49 tys. Co 10 transakcja to zakup powyżej 50 tys., a tylko jedna na 100 to zakup samochodu powyżej 100 tys. zł – podsumowuje Mateusz Laska.

Większość kupujących boi się ukrytych wad

Wybór tańszych aut, chociaż wiąże się z zasobnością kieszeni kupującego, ostatecznie może okazać się dla niego skarbonką bez dna. Potwierdza to fakt, że 44 proc. sprzedających wskazuje, że otrzymało za swoje auto mniej niż 10 tys. zł. Może to świadczyć o złym stanie technicznym pojazdów.

A to oznacza sporo kłopotów dla  kupujących. Z raportu „Rynek samochodów używanych w Polsce” wynika, że aż 77 proc. badanych jako największe zagrożenie postrzega ukryte (celowo lub nie) wady samochodu. Dla 68 proc. jest nim niepełna wiedza na temat wypadków i awarii danego auta. Co 3 badany obawia się aut z kradzieży.

Jakie auta najchętniej kupujemy?

W Polsce najpopularniejszymi modelami na rynku wtórnym w 2022 r. były:

- opel astra,
- audi a4,
- bmw 3.

Na rynku nowych samochodów najlepiej w 2022 r. sprzedawały:

- toyota,
- skoda
- kia.

01.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

Polska, pogoda: Straszą nas śniegiem i 20 stopniami mrozu. A jaka jest prawda?

Siarczyste mrozy i metry śniegu. Taką pogodę zapowiadają serwisy internetowe. Co na to Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej?

„Zima wraca i to ze srogim przytupem. Prognozy mówią o nawet 20 stopniach mrozu i obfitych opadach śniegu” – to cytat z jednej ze stron internetowych.

Ten alarmistyczny ton podbity jest najnowszym ostrzeżeniem IMGW, że w 11 województwach drogi będą bardzo śliskie.

Takim właśnie tonem operują kolejne portale. Ostrzegają przed powrotem zimy. Biją na alarm, że musimy się przygotować na atak zimy, co już widać we wschodnich regionach. Kilka centymetrów białego puchu i śliskie nawierzchnie mają być wstępem do znacznie gorszej sytuacji.

Tyle że raporty IMGW tego nie potwierdzają.

Bez pogodowego szaleństwa

We wtorek 31 stycznia ma być generalnie pochmurno i trzeba spodziewać się śniegu, a na zachodzie i nad morzem także deszczu.

„Temperatura maksymalna od -2°C w rejonach podgórskich Karpat do 2°C w centrum kraju i 5°C na Pomorzu Zachodnim i na wybrzeżu. Wiatr umiarkowany i dość silny, na Przedgórzu Sudeckim i nad morzem w porywach do 65 km/h, zachodni” – informują synoptycy.

W środę i czwartek (1 i 2 lutego) pogoda raczej sie nie zmieni. Z kolei na piątek 3 lutego jest prognozowane zachmurzenie umiarkowane i duże.

„Przelotne opady śniegu, głównie na wschodzie i południu kraju. Temperatura maksymalna od -1 do 4°C, na Podhalu około -3°C. Wiatr słaby i umiarkowany, z kierunków zachodnich” – prognozuje IMGW.

W sobotę i niedzielę (11 i 12 lutego) synoptycy przewidują opady śniegu i deszczu ze śniegiem, w zachodniej połowie kraju głównie deszczu. Dopiero w niedzielę możliwe są marznące opady powodujące gołoledź.

Gdzie jest ten zapowiadany mróz?

Będzie, ale dopiero pod koniec tygodnia i to w rejonach podgórskich. Tam spadki temperatury mogą sięgnąć -15°C.

Trzeba jednak zaznaczyć, że w kolejnych dniach sytuacja może się zmienić. Jeszcze w lutym nad Polskę ma dotrzeć chłodne powietrze arktyczne z północy Europy i kontynentalnej części Rosji. Jeżeli do tego dojdzie, to temperatura może spaść do wspomnianych 20 stopni poniżej zera.

Ale nie obejmie to pewnie całego kraju, bo najzimniej ma być we wschodnich i południowych regionach Polski. Centrum i zachód mają uniknąć mrozu.

31.01.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

  • Published in Pogoda
  • 0

Polska: Szukasz pracy? Sprawdź, ile płacą w policji

Policja wciąż szuka ludzi do pracy. Nie tak łatwo jednak zostać policjantem, bo rekrutacja jest najeżona wieloma przeszkodami. Jeśli jednak się uda, to dziś można liczyć na przyzwoite zarobki.

Płace policjantów, tak jak płace w innych zawodach, zależą od wielu czynników. Oprócz  wynagrodzenia zasadniczego (zależy od zaszeregowania funkcjonariusza) – policjanci mogą liczyć także na dodatek stażowy, dodatki funkcyjne, mundurówkę i różne świadczenia socjalne.

Ile wynosi średnia płaca funkcjonariusza?

W pierwszej grupie zaszeregowania – jak podaje serwis info.policja.pl – funkcjonariusz (kursant), który odbywa podstawowe szkolenie zarabia średnio 3539 zł netto. Ma zapewnione zakwaterowanie i wyżywienie.

Jeśli jest osobą, która nie ukończyła 26 roku życia, wtedy wypłata wynosi 3666 zł.

Policjant w drugiej grupie zaszeregowania (po zakończeniu szkolenia) zarabia do 4473 zł netto lub 4611 zł netto w przypadku wieku do 26 roku życia.

Na stanowisku referenta (trzecia grupa zaszeregowania) średnie wynagrodzenie wynosi 4708 zł.

Stanowisko dzielnicowego lub kontrolera ruchu drogowego to już czwarta grupa zaszeregowania. Taki policjant zarabia średnio 4908 zł netto.

5 grupie najwięcej osób zatrudnionych jest na etacie detektywa i asystenta ze średnim uposażeniem 5320 zł.

Szóstą grupę zaszeregowania stanowią policjanci zajmujący stanowiska m.in. dyżurnego i specjalisty – średnie miesięczne zarobki w tej grupie wynoszą 5887 zł.

Tak wyglądają zarobki na początku kariery w policji. Wraz z upływem lat (coraz dłuższym stażem) i awansami zarobki rosną.

Podwyżki od 1 marca 2023 roku

Po niedawnych protestach policjantów MSWiA podpisała porozumienie płacowe z Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym Policjantów. W założeniu ma to zatrzymać w pracy funkcjonariuszy, którym dziś bardziej opłaca się przejść na emeryturę, niż zostać w służbie. Z samej policji miałoby odejść ok. 8 tys. mundurowych.

„Waloryzacja uposażeń w służbach mundurowych podległych MSWiA wejdzie w życie 1 marca 2023 r. Niezależnie od tego w ciągu 10 miesięcy funkcjonariusze otrzymają waloryzację w kwocie przeznaczonej na pełny rok” – zapewnia ministerstwo.

A co gwarantuje policjantom porozumienie związkowców z MSWiA?

Że od 2023 r. wszyscy funkcjonariusze z 15-letnim stażem służby będą otrzymywali specjalne świadczenie motywacyjne, które będzie rozpoczynało się od 5 proc. i rosło co roku o dodatkowy 1 proc. do osiągnięcia 15 proc. po 25 latach służby.

„Po przekroczeniu 25 roku służby nowe świadczenie będzie utrzymywało się na poziomie 15 proc. i nie wyklucza się z już wprowadzonymi świadczeniami w wysokości 1,5 tys. zł brutto po 25 latach służby i 2,5 tys. zł brutto po 28,5 latach służby” – czytamy w komunikacie resortu.

Gdy ktoś będzie w służbie powyżej 32 lat, kwota ta zostanie wliczana do podstawy wymiaru emerytury mundurowej.

Obecnie w polskiej policji służbę pełni ponad 98,5 tys. funkcjonariuszy (stan na czerwiec 2022 r.).

04.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

Polska: Tysiące nieodwołanych wizyt. Winę za to ponoszą pacjenci

Na zabiegi i operacje można by czekać krócej, ale dziś gigantyczne kolejki nie dają na to szans. Okazuje się, że część winy za to spoczywa na pacjentach.

W internetowym systemie NFZ sprawdzamy terminy przyjęć na oddział chirurgii urazowo-ortopedycznej. Na chybił-trafił wybieramy województwo łódzkie. W Opocznie najbliższy wolny termin to luty. Nie jest źle, ale kiedy sprawdzamy kolejne miejscowości, to sytuacja robi się coraz gorsza. W Łodzi to już koniec marca, w Kutnie system pokazuje początek czerwca, a w Radomsku połowę września.

I tak – można powiedzieć – nie jest źle, bo na wizyt u wielu specjalistów trzeba czekać dużo dłużej.

Liczby nie kłamią

Okazuje się, że te długie kolejki do lekarzy to nie tylko wina wadliwego systemu ochrony zdrowia. Portal rynekzdrowia.pl sprawdził, ile wizyt zarezerwowali Polacy, a potem na nie nie przyszli. Dziennikarze nazywają to wprost plagą.

„Statystyki dają do myślenia. Od 1 lipca do 31 grudnia 2022 r. na zabiegi i po porady z zakresu kardiologii w całej Polsce nie stawiło się bez uprzedzenia aż 145 tys. 924 pacjentów.

Jeszcze rzadziej odwoływaliśmy wizyty w poradniach ortopedycznych. W pół roku na umówioną poradę do lekarza ortopedy bez powiadomienia nie przyszło 219 tys. 051 osób. Ponad 53 tysiące pacjentów nie odmówiło na czas wizyty u onkologa, a 60 tys. 407 chorych – u endokrynologa” – czytamy.

Gdyby zsumować wszystkie konsultacje, które nie doszły do skutku, to byłyby to miliony nieodwołanych terminów. W 2019 r. – dla porównania – NFZ miał 17 mln wizyt rocznie.

„Jeśli spojrzeć w statystyki wojewódzkie, w Małopolsce na umówione świadczenie z zakresu ortopedii nie pojawiło się w drugim półroczu 2022 roku 23 tys. 835 osób. Do poradni kardiologicznych nie zgłosiło się bez uprzedzenia 21 tys. 223 pacjentów, do poradni onkologicznych – 2 tys. 871 osób, a endokrynologicznych – nieco ponad 7 tysięcy. W województwie świętokrzyskim było to kolejno – 2 tys. 702 chorych, 1 tys. 812, 175 i 1 tys. 140” – podsumowuje portal.

Jak sobie z tym radzić?

Co jakiś czas pojawiają się kolejne pomysły. Jedni eksperci mówią, że dzień, dwa przed wizytą pacjent powinien potwierdzić, że przyjdzie. Jeżeli tego nie zrobi, to termin otrzyma ktoś inny. Inni postulują, żeby to same przychodnie i szpitale dzwoniły do umówionych i się upewniały, że do wizyty dojdzie.

Ale często pojawia się także warunek finansowy. Chodzi o to, że rezerwując termin, pacjent wpłacałby np. 10 zł kaucji i jeżeli nie pojawi się w wyznaczonym dniu, to pieniądze przepadną.

04.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

Subscribe to this RSS feed