Pierre Wunsch, prezes Narodowego Banku Belgii, ostrzega, że stopy procentowe w strefie euro mogą pójść w górę jeszcze bardziej.

Przypomnijmy, w połowie ubiegłego roku Europejski Bank Centralny (EBC) po raz pierwszy od 11 lat zdecydował się na podwyższenie stóp procentowych. Po przełomowej lipcowej podwyżce były kolejne: we wrześniu, w październiku i w grudniu. Także w lutym i w marcu tego roku EBC zdecydował się na podobne kroki.

Od marca podstawowa stopa refinansująca w strefie euro wynosi 3,5%, a stopy kredytu i depozytu odpowiednio 3,75% i 3%. Przed lipcem ubiegłego roku przez osiem lat podstawowa stopa była jeszcze ujemna, co miało stymulować gospodarkę strefy euro, mocno dotkniętą kolejnymi kryzysami.

Pierre Wunsch, będący też członkiem zarządu EBC, nie wyklucza dalszych podwyżek stóp. -Nie zdziwiłoby mnie, gdybyśmy w pewnym momencie musieli je podnieść do 4% - powiedział w wywiadzie z „Financial Times” szef belgijskiego banku centralnego.

EBC będzie mógł skończyć z podwyżkami stóp dopiero wtedy, gdy uda się obniżyć inflację bazową, a płace nie będą już rosnąć tak szybko, jak obecnie - dodał Wunsch.

-To nie jest tak, że kocham podwyżki stóp - tłumaczył. - Nie podwyższałbym ich, nawet w recesji, gdybyśmy mieli prognozowaną inflację na poziomie 2,3% czy 2,1%. Na razie dane dotyczące inflacji wciąż nie są jednak odpowiednie - dodał.

Obecnie stopy procentowe w strefie euro są na najwyższym poziomie od 2008 r. Podwyższanie stóp procentowych to jeden ze sposobów walki z rosnącymi cenami. Wysokie stopy oznaczają jednak większe ryzyko recesji. Firmom i konsumentom trudniej jest uzyskać kredyty, a to może wpłynąć na spadek inwestycji i wydatków konsumpcyjnych.

25.04.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Strażacy w regionie Westhoek we Flandrii Zachodniej byli zajęci w niedzielny wieczór (23 kwietnia), ponieważ ulewny deszcz spowodował podtopienia i powodzie.

Straż pożarna otrzymała liczne wezwania do walki z powodziami w Ieper, Poperinge, Diksmuide i Koekelare. Kristof Louagie ze straży pożarnej w Westhoek powiedział VRT News, że jego zespół uczestniczył w ponad 20 interwencjach.

Ulewny deszcz zaczął padać około godziny 18:00 w niedzielę wieczorem. Wkrótce straż pożarna z Westhoek otrzymała pierwsze tego wieczoru zgłoszenie dotyczące powodzi. „Około 20:00 mieliśmy już 16 wezwań. Większość z nich dotyczyła typowych sytuacji związanych z ulewnym deszczem, takich jak przelewanie się rur i kanałów ściekowych. Na szczęście obyło się bez większych incydentów”.

Niektóre ulice zostały zalane. Tak było między innymi na Westhoekweg, Korte Reningelststraat i Vlamertingseweg w Poperinge. Ulice wokół Diksmuide i Koekelare także ucierpiały. Domy ulokowane przy Professor Dewulfstraat w Poperinge i przy Woumenweg w Woumen zostały zalane wodą. W Diksmuide przepełniona rynna groziła zalaniem garażu.

24.04.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Belgijski wirusolog Marc van Ranst w niedzielę rano miał wygłosić przemówienie w Brugii. Przed wejściem na salę w kierunku jego twarzy poleciał tort…

„Rozpocząłem dzisiejsze przemówienie w Brugii z pięciominutowym opóźnieniem, bo pewien „odważny wojownik” zdeponował tort na mojej twarzy”, napisał na Twitterze Van Ranst.

Naukowiec nie poinformował, kto dokładnie go zaatakował i jakie były jego motywy. Napisał jedynie, że był to młody mężczyzna, który przyniósł tort w kartonowym pudełku na pizzę. Van Ranst próbował jeszcze gonić napastnika, ale ostatecznie dał za wygraną.

„Wytarłem twarz i wygłosiłem przemówienie. Reszta tortu była dosyć smaczna. Codziennie dostaję groźby za pośrednictwem mediów społecznościowych, więc nie jestem tym bardzo zaskoczony” - skomentował incydent z tortem.

Na miejsce zdarzenia przyjechała policja. Wykład, który Van Ranst wygłosił, dotyczył podobieństw pomiędzy epidemią grypy hiszpanki a COVID-19.

Marc Van Ranst to belgijski wirusolog związany z Katolickim Uniwersytetem w Lowanium. W trakcie pandemii COVID-19 był jednym z głównych doradców belgijskiego rządu. Znany jest z ciętego języka i zdecydowanych opinii, co nie wszystkim się podoba.

25.04.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Ośmiu Belgów znajduje się wśród ponad tysiąca Europejczyków ewakuowanych do tej pory z Sudanu. Wiadomość ta została potwierdzona przez belgijską minister spraw zagranicznych, Hadja Lahbib.

Kilka krajów europejskich (w tym Holandia i Francja) ewakuowało do tej pory ponad tysiąc obywateli Europy z rozdartego konfliktem kraju Afryki Wschodniej. Od nieco ponad tygodnia toczą się intensywne walki pomiędzy armią sudańską a paramilitarną grupą Rapid Support Forces (RSF).

Francja, Holandia, Włochy i Hiszpania są obecnie zaangażowane w ewakuację własnych obywateli oraz obywateli innych krajów europejskich z Sudanu. Nie jest to pozbawione ryzyka, ponieważ stolica Sudanu, Chartum, oraz region Darfur nadal są objęte walkami. Ponad tysiąc ewakuowanych do tej pory Europejczyków to głównie dyplomaci i pracownicy organizacji humanitarnych.

Wśród ewakuowanych Belgów znalazał się szef misji humanitarnej UE w Sudanie, Wim Fransen, który został poważnie ranny w zeszłym tygodniu, kiedy postrzelono go w stolicy Sudanu.

24.04.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)