Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 10 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: 101 osób objętych ochroną policyjną
Polska: Wysyp grzybów dopiero przed nami. Ma być deszczowo i ciepło
Belgia: „Ten tort za 860 euro to katastrofa!”. Panna młoda wściekła
Polska: Obraża, przeklina, wyzywa. Sztuczna inteligencja Muska zwariowała
Belgia: W porcie w Antwerpii skonfiskowano 34 kg kokainy
Polska: Burze nadal kroczą. Są pierwsze ewakuacje. Zagrożenie powodziowe jest wciąż realne
Temat dnia: Urodzeni w Belgii długo pożyją. Jest coraz lepiej!
Polska: Zwierzęta w foliowej pułapce. Leśnicy apelują o zdrowy rozsądek
Słowo dnia: Uitstapje
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Nie masz ubezpieczenia samochodu? Wkrótce kary za brak OC będą drakońskie

Kary za brak OC dla kierowców i powiązane z nimi opłaty karne już za rok mogą sięgnąć 8500 zł. Dziś jest taniej, ale niewiele.

W 2014 roku podstawowa opłata dla kierowcy osobówki za brak ochrony OC przez ponad 14 dni wynosiła 3360 zł. W lipcu tego roku wyniesie już ponad dwa razy więcej – 7200 zł. Rekordowy wzrost kar za brak OC w 2024 roku wydaje się pewny.

Rosnące wynagrodzenie to problem kierowców

Eksperci porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl obliczyli, z jakim poziomem opłat karnych będą musieli mierzyć się kierowcy, którzy nie będą objęci ochroną ubezpieczeniową. Analiza opiera się na szacunkach Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), które wskazują, że najniższa krajowa przekroczy wkrótce 4200 zł brutto. Poziom opłat karnych za brak OC z wysokością płacy minimalnej ściśle wiąże Ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych.

Jeżeli przyjmiemy wartość oszacowaną przez FPP (4254,40 zł) jako poziom płacy minimalnej na przyszły rok, to opłata za brak obowiązkowego ubezpieczenia auta przez ponad 14 dni przekroczyłaby 8500 zł. Z kolei krótka przerwa w ochronie – do 3 dni włącznie – kosztowałaby kierowcę około 1700 zł.

Podwyżki już wkrótce

Wzrost kar jest możliwy nie tylko w przyszłym roku. Odczujemy go już za chwilę, gdy z początkiem lipca minimalne wynagrodzenie wzrośnie do 3600 zł. Ta podwyżka sprawi, że podstawowa opłata karna dla kierowcy samochodu osobowego za brak OC przekroczy 7 tys. zł i wyniesie dokładnie 7200.

Wykupienie polisy OC to z jednej strony kwestia uniknięcia kar finansowych, a z drugiej – odpowiedzialność wobec innych. Brak OC może spowodować wiele problemów w razie wypadku – gdy dojdzie do uszkodzenia pojazdów, a uczestnicy zdarzenia będą poszkodowani.

Eksperci z branży ubezpieczeniowej zalecają, żeby kierowcy w celu znalezienia najkorzystniejszej oferty korzystali z porównywarek. To pozwoli zaoszczędzić na kosztach ubezpieczenia oraz uniknąć problemów związanych z brakiem ważnej polisy OC.

Musi oddać ponad 2 mln zł

Jeśli spowodujemy kolizję lub wypadek, nie mając ważnego ubezpieczenia OC, koszty naprawy szkód pokryje Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Fundusz będzie jednak dochodził od sprawcy zdarzenia zwrotu wypłaconych pieniędzy. W ubiegłym roku UFG wypłacił odszkodowania i świadczenia o łącznej wartości ponad 100 mln zł. W Polsce jest już blisko 30 tys. dłużników, którzy łącznie są winni UFG ponad 340 mln.

Średnia wartość roszczenia UFG wobec nieubezpieczonego sprawcy kolizji lub wypadku wynosi 20 tys. zł. Ponad tysiąc osób  musi zwrócić powyżej 50 tys. zł, a około 600 jest winnych UFG przeszło 100 tys. zł. Aż 16 osób ma do zwrotu ponad 1 mln zł. Rekordzista musi oddać aż  2,3 mln zł.

07.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Będą kary za internetową plagę. Patostreamerzy na celowniku

Biją się na wizji, prowadzą samochód po pijaku, zmuszają upośledzonych do jedzenia odchodów. Tak działają patostreamerzy. Szykują na nich bat.

Zjawisko patostreamingu stało się w Polsce modne kilka lat temu. Młodzi ludzie nadają na żywo w internecie lub umieszczają w sieci filmy, na których upijają się do upadłego, brutalnie się biją, prowadzą samochód po alkoholu albo bezlitośnie wykorzystują osoby upośledzone.

Patostreamerzy na tym zarabiają. W wielu przypadkach widzowie wpłacają pieniądze (często w formie internetowych żetonów) za to, że bohater nagrania wykona określoną czynność. I nie są to niewinne wygłupy, bo mówimy o takich zadaniach, jak pobicie swojej dziewczyny, czy odbycie z nią na wizji stosunku seksualnego.

Kot na patelni

Takie rzeczy nie pozostają bez kary, bo np. słynny patostreamer Jaszczur (lider prorosyjskich faszystów z Kamractwa) został właśnie skazany na rok i 8 miesięcy więzienia. Inny – Gural – chciał na wizji położyć kota na rozgrzanej patelni i włożyć go do piekarnika. Też ma stanąć przed sądem, a wcześniej został skazany za namawianie dziewczynki (przez internet), żeby się rozebrała.

Więzienie

W przyszłym tygodniu do Sejmu trafi projekt ustawy, zgodnie z którą patostreaming będzie uznany za przestępstwo, a twórcy, którzy nagrywają patologiczne zachowania, mogą trafić do więzienia.

– Pierwsza rzecz: chcemy, żeby patostreaming został uregulowany w Kodeksie karnym, ponieważ dzisiaj jest problem, z jakiego przepisu można postawić zarzuty. Druga rzecz: chcemy, żeby to przestępstwo było zagrożone wysoką sankcją karną – powiedział serwisowi wirtualnemedia.pl Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości.

Dodaje, że powinni być karani zarówno ci, którzy znęcają się nad ludźmi i zwierzętami, jak i ci, którzy nagrywają te filmy i je upowszechniają w sieci. Możliwe, że do odpowiedzialności zostaną pociągnięte również te osoby, które wpłacają pieniądze w trakcie transmisji. Bo to w taki właśnie sposób wspiera się patostreamerów.

Przez nagranie

Bezpośrednim powodem reakcji resortu sprawiedliwości była głośna sprawa z Dąbrowy Górniczej. Prokuratura zajmuje się rodziną z tego miasta, która w sieci umieszczała filmy (i na nich zarabiała), na których ojciec dręczy 7-letniego syna.

Na jednym z nagrań zwalisty mężczyzna przyduszał dziecko swoim ciałem, a matka chłopca tak to skomentowała:

– Jak umrze, to przynajmniej będzie spokój.
– Niech zdycha – rzucił ojciec.

07.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. screen internet

(sm)

Polska: Jechał na gapę. Policja ściga go za to listem gończym

Policja poszukuje 32-letniego Mateusza Miłka. Został za nim wydany list gończy, bo jechał komunikacją miejską... bez ważnego biletu.

Wszelkie informacje mogące pomóc w ustaleniu miejsca przebywania poszukiwanego mężczyzny, prosimy kierować do Komisariatu Policji III w Krakowie pod numer tel. 47-83-52-912  lub pod numer alarmowy 112 – prosi o pomoc krakowska policja.

Mundurowi poszukują Mateusza Miłka. Na swojej stronie internetowej podają, że 32-letni mężczyzna ostatni raz zamieszkiwał przy ul. Miechowity 1 w Krakowie.

Rysopis:

wzrost 171-175 cm,
oczy jasne,
sylwetka wątła, waga 50-69 kg,
włosy ciemnoblond, krótkie,
twarz prostokątna, na lewej skroni blizna po rozcięciu ok. 4 cm,
nos prosty, średni,
szyja krótka,
ramiona długie, dłonie drobne, palce rąk szczupłe,
nogi krótkie, szczupłe, na lewym udzie blizna po ranie ciętej ok. 30 cm.

Co zrobił ten człowiek, że jest poszukiwany listem gończym? Okazuje się, że nie jest arcygroźnym przestępcą. Policja szuka Miłka, bo ma na 7 dni trafić do aresztu za „wyłudzenie przejazdu środkiem lokomocji”. Miłek jechał komunikacją miejską bez biletu.

Efekt Ziobry

To efekt niedawnych zmian w prawie, bo nowa wersja Kodeksu wykroczeń wskazuje, że „Kto, pomimo nieuiszczenia dwukrotnie nałożonej na niego kary pieniężnej określonej w taryfie, po raz trzeci w ciągu roku bez zamiaru uiszczenia należności wyłudza przejazd koleją lub innym środkiem lokomocji, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.

Takie przepisy powstały w ramach legislacyjnego pakietu „Nowoczesne więziennictwo”. Stworzyło go Ministerstwo Sprawiedliwości, a celem zmian miało być łatwiejsze wyegzekwowanie kary więzienia.

Miłek może się jeszcze uratować. Policja zaznacza, że poszukiwany „może uwolnić się od kary poprzez zapłatę grzywny".

05.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva / policja

(sm)

Polska: Na wakacje jedziemy do pracy za granicą. Co warto wiedzieć, o czym pamiętać?

Po egzaminach maturzystów czekają długie wakacje. Wielu z nich zechce wykorzystać je do zarobienia pieniędzy. Choćby na początek studiów. Zagranica kusi ofertami.

Znajdziemy je m.in. w Niemczech, Austrii, Skandynawii, Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii i Włoszech. Takie wyjazdy można połączyć z praktyczną nauką języka, np. na zmywaku, podczas sprzątania czy malowania, ale i poznawaniem kraju, w którym jesteśmy. Takie doświadczenie może być potem bezcenne.

Gdzie szukać?

Pracy na wakacje za granicą możemy szukać w urzędach pracy. Do dyspozycji są także agencje pośrednictwa i popularne portale ogłoszeniowe, m.in. OLX czy Pracuj.pl.

Zanim zdecydujemy się na którąś z ofert, dokładnie je przejrzyjmy, zapoznajmy się z proponowanymi warunkami pracy i płacy. Dla własnego bezpieczeństwa podczas wyjazdu.

Na co zwracać uwagę?

Przede wszystkim pamiętajmy, że jeśli ktoś każe ci płacić za znalezienie pracy, powinno zapalić ci się w głowie czerwone światło. To usługa bezpłatna. Pośrednikowi płaci za to – jeżeli w ogóle – twój przyszły pracodawca. Najlepiej skontaktuj się wtedy z urzędem pracy. Uzyskasz tam szczegółową informację o zatrudnieniu za granicą.

Koniecznie dowiedz się, czy pośrednik, który oferuje ci pracę, działa legalnie, czyli jest zarejestrowany w Krajowym Rejestrze Agencji Zatrudnienia i posiada odpowiedni certyfikat. Bo wymaga tego polskie prawo. Jeśli tego nie ma, uciekaj!

Jeśli coś niepokoi cię w ofercie pracy albo czegoś nie rozumiesz, pytaj osoby, które się na tym znają. Zanim cokolwiek podpiszesz, musisz wiedzieć, co podpisujesz. Unikniesz w przyszłości kłopotów.

Warto też samemu odwiedzić agencję pośrednictwa lub urząd pracy. Taka bezpośrednia wizyta daje możliwość rozmowy z pracownikami, którzy odpowiedzą na nasze pytania. Pamiętajmy, że nie ma głupich pytać, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo.

W niektórych przypadkach nasi rozmówcy mogą odradzić nam wyjazd w miejsce, które wybraliśmy, a polecą zupełnie inne, korzystniejsze dla nas, choćby ze względu na predyspozycje.

Co ze sobą zabrać?

Przykładową listę rzeczy, które warto ze sobą zabrać przygotował serwis Europa.jobs. Oto ona:

ubrania: koszulki, ciepłe bluzy, spodnie, kurtka przeciwdeszczowa,
wygodne buty (minimum dwie pary),
bielizna,
ubrania do pracy,
kosmetyki,
leki na receptę, które stale zażywasz,
zestaw kuchenny: talerz, kubek, miska, sztućce,
dwa ręczniki,
pościel,
telefon, laptop, ładowarki,
ulubiona książka,
dokumenty: dowód osobisty, prawo jazdy, dowód rejestracyjny samochodu, umowa o pracę, karta EKUZ, kartka z kontaktem do bliskiej osoby, kartka z kontaktami do pomocnych instytucji,
pieniądze: gotówka i karta płatnicza.

Na jaką pracę sezonową możemy liczyć?

W sezonie wakacyjnym, podobnie jak w Polsce, są poszukiwani pracownicy do pracy w gastronomii, obiektach hotelowych, przy obsłudze atrakcji turystycznych, przy zbiorach owoców i warzyw na plantacjach.

Ale nie tylko, również w magazynie, sortowni, w szeroko rozumianej budowlane i do sprzątania.

Pracodawcy oferują różne warunki pracy. Nie zawsze zapewniają noclegi. W takiej sytuacji musimy znaleźć je na własną rękę. I płacić za to z własnej kieszeni, co uszczupli nasz finalny zarobek.

Ile możemy zarobić?

Jak podaje portal Europa.jobs – średnie stawki w złotówkach wynoszą 11,2-13,5 tys. zł brutto dla pracowników wykwalifikowanych i 7,2-9 tys. zł brutto dla pracowników sezonowych.

Przeciętna stawka za pracę w Niemczech to 8,9 tys. zł.

06.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Subscribe to this RSS feed