Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, Flandria: Ale susza! „Trzy główne problemy”
Młodzi Polacy boją się wielu rzeczy. Imigranci w topie listy
Temat dnia: Coraz więcej gramy w gry komputerowe!
Polska: Gigantyczny mandat za palenie w miejscach publicznych
Słowo dnia: Vlaanderen
Belgia: 50-latek podejrzany o zastrzelenie właściciela baru aresztowany!
Belgia: Dwa nowe śledztwa w sprawie strzelanin w Molenbeek
Polska: W pogodzie idą chłody. Nocą temperatury spadną do kilku stopni
Belgia: Dziś nawet 28 stopni w Brukseli!
Belgia: Szkoły w Belgii lepsze? Sporo holenderskich uczniów
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Podjazdy dla wózków z klocków Lego. Nietypowa akcja wolontariuszy

Jak zbudować prawdziwe miasto z klocków? Wystarczy zainspirować się pomysłem Rity Ebel, która w ten sposób stworzyła podjazdy, aby sprawniej poruszać się na swoim wózku inwalidzkim. Tak zrobili wolontariusze z niepełnosprawnościami, którzy chcą w swoje budowle umieścić w przestrzeni miejskiej.

Szczecińska Kooperatywa Łaźnia to kawiarnia, w której odbywają się też warsztaty. Społeczność osób z niepełnosprawnościami postanowiła wziąć w swoje ręce uzupełnianie przestrzeni miejskich o brakujące podjazdy dla wózków. Inspirując się Niemką, Ritą Ebel, wolontariusze postanowili zbudować je samodzielnie z klocków.

„Wiele osób ma klocki lego w domach, w piwnicach, są przerzucane z kąta w kąt, a okazuje się, że można dać im drugie życie, z korzyścią dla osób, które rzeczywiście mają ogromny problem z poruszaniem się w mieście. Możliwość indywidualnego podejścia do takiej osoby to – uważam – coś bezcennego.” – czytamy w Onecie słowa Grażyny Gącik, jednej z osób budujących podjazdy.

Link: TUTAJ.

Ten pomysł ma być ukłonem również w stronę osób starszych oraz matek z dziećmi, którym trudność sprawia pokonywanie schodów. Wolontariusze apelują, aby dołączyć się do zbiórki niepotrzebnych klocków i w ten sposób wesprzeć ich działania. Przyjmowane będą klocki każdego rodzaju. Te niewykorzystane posłużą później do budowy rampy.

„Naszą intencją nie jest narzekanie na to, jak wygląda nasze miasto i co jeszcze jest do zrobienia. Chcemy po prostu pokazać, że można zrobić coś, co w ciekawy sposób sprawi, że miasto będzie dostępne dla osób z niepełnosprawnością.” – cytuje Onet Emilię Przytomską ze szczecińskiej organizacji.

Podjazdy mają być ściśle dostosowane do miejsc, w których powstaną. Wkrótce przedstawiciele Kooperatywy Łaźnia rozpoczną konsultacje społeczne, aby razem z mieszkańcami wybrać miejsca dla nietypowych budowli. Organizatorzy akcji zapewniają, że wytrzymałość klocków jest na tyle duża, że sprostają nawet największym ciężarom. Miejmy nadzieję, że inne polskie miasta pójdą w ślady wolontariuszy ze Szczecina.

23.05.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

 

Zdrowie: Przepisy na lekkie dania z sezonowych warzyw: botwinka, rabarbar, szparagi

Natura nauczyła nas, że nic nie jest na zawsze. Dlatego warto korzystać z roślin sezonowych i komponować z nich wyśmienite potrawy. Dla tych, którzy nie lubią eksperymentować w kuchni, przygotowaliśmy kilka przepisów na lekkie potrawy.

BOTWINKA, CZYLI MŁODE LIŚCIE I ŁODYGI BURAKA

Sezon na botwinę zaczyna się w maju i trwa do połowy wakacji. Jest nie tylko pyszna, ale też bardzo zdrowa. Zawiera witaminy A, K, D, E, C oraz witaminy z grupy B (B1, B2, PP, B6, kwas foliowy i B12). To również prawdziwe bogactwo żelaza, magnezu, potasu, fosforu i sodu. Spożywanie jej bez zbędnej obróbki termicznej pozwoli zachować prozdrowotne właściwości.

Chłodnik z botwinki

Składniki:

- pęczek botwiny
- pęczek kopru
- pęczek szczypioru
- kilka rzodkiewek
- sok z cytryny
- ząbek czosnku
- bulion warzywny
- kefir
- sól i pieprz
- opcjonalnie jajko

Przygotowanie:

Buraczki z botwiny ścieramy na tarce, a jej liście oraz szczypiorek i koperek siekamy. Wszystkie składniki wkładamy do garnka i mieszamy. Po doprawieniu solą i pieprzem chłodnik wkładamy do lodówki na ok. 2 godziny. Można podawać z przekrojonym, ugotowanym jajkiem.

RABARBAR


Jeszcze niedawno przysmakiem dzieci był rabarbar zanurzany w cukrze. Dziś w sklepach od słodyczy uginają się półki, ale to nie powód, aby nie użyć go w swojej kuchni. Tym bardziej, że jest pełen witamin z grupy A, C i E. Ponadto obfituje w magnez, potas, sód, żelazo oraz wapń a także ważne dla naszego zdrowia antyoksydanty odpowiedzialne za powstrzymanie rozwoju wielu chorób.

Lekka sałatka z rabarbarem i grillowanym kurczakiem

- 1 duża pierś z kurczaka
- papryka wędzona w proszku
- 2 gałązki rabarbaru
- 1 opakowanie mieszanki ulubionych sałat
- 200 g pomidorków cherry
- olej rzepakowy lub oliwa z oliwek
- ser feta

Przygotowanie:


Pierś pokroić na kawałki po 2 cm każdy, przyprawić solą i wędzoną papryką a następnie grillować na karbowanej patelni, aż się zarumieni. Tak przygotowane mięso wrzucić do misy. Dodać pokrojony w cienkie paski rabarbar, przekrojone na pół pomidorki i sałatę oraz pokruszoną drobno fetę. Polać niewielką ilością oliwy lub oleju. Doprawić solą i pieprzem do smaku.

SZPARAGI


Nie są najpopularniejszym składnikiem w polskiej kuchni, ale warto od czasu do czasu włożyć je do koszyka z zakupami. Zawierają kwas foliowy, witaminy B, C, E i A oraz miedź, selen, fosfor, mangan, cynk, żelazo, potas, magnez i wapń. Sezon na szparagi trwa tylko do końca czerwca, dlatego trzeba się pospieszyć.

Pieczone szparagi z boczkiem


Składniki:


- 2 pęczki młodych szparagów
- boczek plastrach (tyle plastrów, ile będzie szparagów w pęczkach)
- oliwa z oliwek lub olej rzepakowy
- pieprz i sól
- starty parmezan
- opcjonalnie 2 jajka

Przygotowanie:


Szparagi umyć i odciąć końcówki. Po osuszeniu każdy z nich posmarować oliwą lub olejem i przyprawić solą oraz pieprzem, a następnie owinąć boczkiem. Tak przygotowane ułożyć na blaszce wyłożonej pergaminem i piec ok. 25 minut w 180 st. C. Opcjonalnie 5 minut przed końcem można wyciągnąć szparagi i roztłuc nad nimi jajka, po czym dokończyć pieczenie. Po upływie wskazanego czasu wyciągnąć blachę i przełożyć szparagi na talerze. Jeszcze gorące posypać parmezanem.

23.05.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(sm)

 

Samobójstwa wśród dzieci. Jak możemy im zapobiec?

Nie jest łatwo mówić o próbach samobójczych dzieci, jako liczbach zasilających policyjne statystyki. Dane te jednak pokazują, że kondycja psychiczna młodych jest w coraz gorszym stanie. W stosunku do poprzedniego roku, biorąc pod uwagę jedynie pierwszy kwartał, do zamachu na własne życie posunęły się aż o 52 osoby więcej, pomiędzy 7 a 18 rokiem życia. Jak rozpoznać, że dziecko może mieć problemy z funkcjonowaniem w świecie, kiedy powinniśmy reagować i jak być "cichym bohaterem" - wyjaśnia nam w rozmowie Magdalena Sękowska - psycholog, psychoterapeuta, dyrektor Kliniki Uniwersytetu SWPS Rodzina - Para - Jednostka w Poznaniu.

Nel Cybulska: Porównując liczbę zamachów samobójczych w pierwszym kwartale bieżącego i ubiegłego roku, pojawia się we mnie myśl, że dzieci wołają o pomoc, a ostatni rok przekroczył wszelkie poziomy alarmowe. Czy można za to winić pandemię?

Magdalena Sękowska: Pandemia jest tylko czynnikiem spustowym - jak każda sytuacja kryzysowa w naszym życiu. To sytuacja, w której podlegają sprawdzeniu nasze mechanizmy przystosowawcze. Nie jest więc to czynnik sam w sobie wywołujący pewne reakcje. To sprawdzian dla naszych mechanizmów radzenia sobie, dla naszych zasobów, dla naszych wzorców, które być może kiedyś były przystosowawcze, ale teraz - w obliczu długotrwałego stresu - nie są wystarczającymi, aby nas chronić przed utratą naszego zdrowia fizycznego i psychicznego.

NC: Gdzie wobec tego leży przyczyna tak słabej kondycji psychicznej wśród młodych?


MS:
 Młodzi ludzie faktycznie mają problem w radzeniu sobie z sytuacjami, które są dla nich trudne zewnętrznie, np. kontakty z rówieśnikami, jak i tymi wewnętrznymi - własne dylematy tożsamościowe, trudności w identyfikacji własnej tożsamości płciowej, trudności w podjęciu decyzji co do wyborów na przyszłość, dylematy związane z życiem rodzinnym. Nie zawsze mają wsparcie bliskich - w rodzicach, rodzeństwie. Podobnie też jest z rówieśnikami - nie zawsze rówieśnicy stanowią stabilne i bezpieczne środowisko do rozważania tych dylematów. Wielu młodych ludzi czuje się samotnymi, mało rozumianymi, mało docenianymi. Czują presję, a nie czują przyzwolenia na swoje zagubienie, poszukiwanie, niewiedzę, niepodejmowanie wyborów. Sytuacja jest więc bardzo złożona, stąd jest trudno jednoznacznie określić, co wpływa na taką liczbę dokonywanych samobójstw.

NC: Czy młodzież naśladuje rówieśników również w kwestii odbierania sobie życia?


MS: Społecznie można mówić o efekcie Wertera - nagłaśnianie przez media tego, że nastolatek popełnił samobójstwo, wzmacnia tendencje do naśladowania tego. Istnieje takie zjawisko obserwowane przez psychologów społecznych: gdy prasa nagłaśnia takie przypadki, to jednocześnie wzrasta liczba prób czy dokonywanych samobójstw w społeczeństwie. Dzieje się to przez nieświadome naśladownictwo - jeśli dla kogoś to jest rozwiązanie, to dla innego też to może być podpowiedzią do rozwiązania swojej sytuacji trudnej. To są wszystko wątki związane z brakiem stabilnego oparcia w sobie i w najbliższym otoczeniu przy tworzeniu się własnej tożsamości. Stąd lepiej jest, gdy prasa mówi o problemie, a nie o tym, że samobójstwo było rozwiązaniem czyichś problemów.

NC: Depresję u osób dorosłych potrafi skutecznie kamuflować uśmiech i pozornie dobre samopoczucie. Czy u dzieci ta choroba przebiega w podobny sposób
?

MS: U dzieci i u młodzieży depresja przebiega w swoisty sposób. Nie zawsze oznacza ona osobę smutną, przygnębioną, która nie wykazuje żadnej aktywności. Dzieci mogą się zachowywać w różny sposób. Mogą mieć objawy psychosomatyczne - bóle brzucha, bóle głowy, odczucia, że coś dzieje się z ich ciałem. Mogą też prezentować zmiany nastroju - od euforycznych po takie, które prezentują złość, drażliwość. Często objawy depresji są mylone z buntem młodzieńczym - gdy nastolatek staje się bardziej drażliwy, krytyczny wobec rodziców, narzekający, poddenerwowany. U nastolatków może więc bardziej ujawniać się złość i rozdrażnienie niż smutek i przygnębienie, które często są ukryte pod warstwą zewnętrznego buntu.

NC: Czy to może objawiać się również poprzez incydenty przeciwko własnemu ciału?


MS:
Młodzi ludzie mogą czasami zachowywać się bardzo euforycznie, a potem iść do swojego pokoju i się samookaleczać - ciąć. I to często "psychicznie znieczula" rodziców, którzy myślą, że z dzieckiem jest wszystko w porządku. Depresyjność dziecka nie jest więc tak ewidentna, jak nam się wydaje. Trzeba więc być bardzo mocno nastawionym na obserwowanie i słuchanie naszego dziecka - bo jego stan psychiczny może do nas „przemawiać" poprzez różne symptomy.

NC: Rodzice bardzo często nie zauważają symptomów mogących świadczyć o "wewnętrznych wojnach", które toczy w sobie dziecko. Jakie sygnały powinny zapalić czerwoną lampkę, że dzieje się coś złego?


MS: Takim sygnałem, że coś się dzieje z dzieckiem  jest zmiana jego zachowania. Nagła niechęć do aktywności, które wcześniej były ulubionymi, wycofanie się z kontaktów z rówieśnikami, zamknięcie w sobie, spadek koncentracji i spadek efektywności procesów uczenia się - gorsze stopnie z przedmiotów, które wcześniej nie sprawiały trudności.  Sygnałem mogą też być zaniedbywane czynności życia codziennego - higiena osobista, gdy nastolatek nie zmienia ubrań, jest mu/jej obojętne co ma na sobie, gdy przestaje się myć, dbać o swój wygląd, gdy zaniedbuje posiłki. Sygnałem może też być wycofanie się w swoje życie wewnętrzne - brak dzielenia się swoimi przeżyciami, swoimi spostrzeżeniami, zamknięcie się w sobie. Problemy ze spaniem i z budzeniem się rano i wstawaniem do czynności życia codziennego, zamykanie się na kontakt poprzez spanie w ciągu dnia, leżenie i słuchanie muzyki, odcinanie się od bodźców.

NC: Czy to znaczy, że dziecko zawsze ucieka do swojej „samotni”?


MS: Sygnałami może też być wzmożona aktywność, która jest sposobem na zagłuszenie swoich myśli: częste spotykanie się z rówieśnikami, używki, gry - wszystko dziejące się bardzo intensywnie, wręcz kompulsywnie. Rodzice powinni umieć "czytać" swoje dziecko i czasami jest tak, że po swojemu czują, że coś się z nim dzieje, ale bardzo często z powodu lęku sami się odcinają od tych odczuć. To buduje barierę w ich kontakcie z dzieckiem. Bardzo trudno jest widzieć, że dziecko cierpi - bo najczęściej wtedy rodzic zadaje sobie pytanie, co złego zrobił, czego dziecku nie dał. A obraz siebie jako złego, niewystarczającego rodzica bardzo obciąża....

NC: Większość czasu dzieci spędzają w szkole. W jakiej kondycji jest wiedza polskich nauczycieli o tym jak wykryć depresję wśród uczniów i jej zapobiegać? Czy nauczyciele, którzy często są jednymi z pierwszych adresatów sygnałów wysyłanych przez dzieci, są odpowiednio przeszkoleni do ich odbierania i rozumienia?

MS: Nie chcę się wypowiadać na temat kondycji wiedzy nauczycieli, na temat tego, co na poziomie psychologicznym dzieje się z dziećmi czy nastolatkami. Dla mnie najważniejsze jest to, jak nauczyciele traktują swoich uczniów. W Polsce, w dużej mierze, proces edukacji jest nastawiony na przekaz wiedzy, wiadomości - na tę część informacyjną. W rozwoju dziecka jest ona ważna, ale musi być jednocześnie równoważona przez aspekty relacyjne - i w tym widzę problem. Nie zawsze nauczyciele traktują uczniów jako takich, którzy czują, coś przeżywają, mają dylematy. Nie zawsze okazują dzieciom szacunek i zrozumienie. Olbrzymi potencjał widzę właśnie w tym, że nauczyciele przestaną tylko oddziaływać w obszarze uczenia się, ale tez przesuną swoją uwagę na obszar bycia, funkcjonowania, przeżywania uczniów. Ważniejsze jest więc to, jak się nauczyciel zachowa wobec uczniów niż to czy ma wiedzę na temat depresji, czy nie.

NC: Czy istnieje sposób, aby pomóc dzieciom „po cichu” wychodzić z depresji?

MS: Wzmacnianie tego aspektu, by budować w szkole przestrzenie dla relacji ”ja jestem ok i ty jesteś ok” wydaje mi się aktualnie jednym z priorytetów. Szczególnie teraz, gdy brak kontaktów bezpośrednich poprzez naukę zdalną zakłócił rozwój kompetencji relacyjnych u uczniów. Stąd nauczyciele powinni być tymi dobrymi modelami, przewodnikami i inspiratorami dla swoich uczniów. W ich oddziaływaniu jest zawarty olbrzymi potencjał - a jego realizacja może być wzmocnieniem bądź unieruchomieniem potencjału ucznia.

NC: Dom i szkoła to nie jedyne miejsca, gdzie dzieci mogą sygnalizować problemy. Ostatnimi czasy w Polsce głośno było o dziewczynce, która zareagowała na słowa rówieśniczki poznanej w sieci i poprosiła o interwencję policję. Czy powinniśmy edukować dzieci, aby umiały rozpoznać, kiedy należy poprosić o pomoc dla drugiej osoby?


MS: To ważne, by mówić o możliwościach pomocy, by pokazywać, że proszenie o pomoc to nie jest słabość, ale właśnie siła - samostanowienia o sobie, dbania o siebie, troszczenia się o innych. Dzieci uczą się tego, wtedy gdy rodzice są emocjonalnie dostępni. Gdy ujawniają swoje emocje, pokazują siebie w sposób autentyczny. Gdy sami zwracają się do innych o pomoc - bo przecież nie wiemy wszystkiego i potrzebujemy obecności drugiej osoby, gdy jest nam źle. Bo prośba o pomoc jest formą dbania o siebie i o innych. Zachowanie wspomnianej dziewczynki pokazuje jej zdolność do empatii, która nie obezwładnia, a która daje podstawy do interwencji. Ważne jest, abyśmy uczyli dzieci widzenia różnych sytuacji z wielu perspektyw. Np. zadając pytania - " a jak myślisz, jak on się poczuł w tej sytuacji?; co byś zrobił, gdyś był nim?;  z czym ci się kojarzy, to co on opowiada?". Pobudzanie u dzieci autorefleksji powinno być jednym z ważniejszych oddziaływań rodziców. Niestety w życiu codziennym, będąc rodzicami, podajemy instrukcje, przepisy, nakazy, zakazy. Aby widzieć dziecko, musimy mieć do niego dostęp - emocjonalny i intelektualny.

NC: Co w nas, dorosłych, powinno wzbudzić podejrzenia? Jakie sygnały wysyłają dzieci, które mają myśli samobójcze? Jak rozmawiać z dzieckiem, u którego podejrzewamy zamiar targnięcia się na własne życie?


MS: Dzieci, które mają myśli samobójcze nie zawsze powiedzą o tym rodzicowi. Nie zawsze będzie więc dostępna treść jego myśli dla otoczenia. Zamknięcie się dziecka w sobie, izolacja od życia - też rodzinnego, ironia bądź dużo cynizmu w wypowiedziach dziecka, mówienie, że "nic już nie jest ważne"; "nie warto w życiu się starać" - to mogą być sygnały myśli samobójczych. Mogą być, ale nie zawsze są. Niekiedy nie mamy takich sygnałów - wiele się dzieje we wnętrzu dziecka, jego myśli stają się dla niego coraz bardziej pochłaniające, przerażające z jednej strony, ale tez coraz bardziej absorbujące. Takie dziecko staje się milczące, zamknięte. Są też młodzi, którzy często przerażeni takimi myślami - dzielą się nimi z rodzicami. Ważne jest, by rodzic to przyjął, by pomieścił w sobie rozpacz i samotność dziecka a także dał mu prawo do tego, że tak może myśleć, że jest to jakiś sygnał, który bardziej czasami oznacza "nie chcę już TAK żyć, jak żyję" niż oznaka chęci całkowitego unicestwienia. Ważne jest bycie z dzieckiem, przyłączenie się do niego, uprawomocnienie jego stanu, zdecydowanie o poszukaniu pomocy. Dzieci potrzebują stabilnych i bezpiecznych rodziców, którzy nie załamią się tym, co im dziecko powie. Którzy potraktują to jako autentyczne przeżycie dziecka i w takim stanie będą bezwarunkowo je kochać. Dlatego każda, nawet najtrudniejsza rozmowa powinna zaczynać się od "Kocham Ciebie".

NC: Wiele zależy od tego, jaką postawę przyjmują na co dzień rodzice. Myślę, że domy, w których panują depresyjne nastroje, w których dorośli nie radzą sobie z problemami, mogą piętrzyć w dzieciach złe emocje. Czy nie powinniśmy zacząć od udzielania pomocy dorosłym? To przecież głównie oni dostarczają dzieciom wzorce różnych zachowań.


MS: Problemy dzieci nie tylko dotyczą domów, w których piętrzą się problemy. Czasami domy, w których ludzie jawnie konfrontują się z problemami, są najlepszą terapią dla dziecka - oczywiście wszystko zależy od sposobu rozwiązywania tych problemów. Niekiedy najtrudniejszym środowiskiem dla dziecka jest dom, w którym inni domownicy udają, że wszystko jest w porządku. Gdy wszyscy są nastawieni na sprawianie innym przyjemności, więc nie mówią o tym, co ich złości, irytuje. Dla dziecka najważniejszym kontekstem w rozwoju jest rodzic. To jaki jest i jaki nie jest. To na ile dziecko może go dosięgnąć - psychicznie, emocjonalnie. Jak pokazuje dziecku siebie, swoją postawę wobec samego siebie, innych i świata. Praca z dziećmi i młodzieżą to zawsze kontekst dziecko-rodzic. Wtedy terapia jest najskuteczniejsza. Dorośli są pierwszą matrycą dla dziecka, są światem odniesienia - który dziecko zechce powielić, albo bardzo nie zechce i będzie ciągle walczyć, aby nie być takim jak rodzic. Dlatego im bardziej dorośli zadbają o siebie, o swoją emocjonalność, o rozwiązywanie swoich problemów, tym bardziej staną sią zdrowym kontekstem dla swoich dzieci. Bo jak powiedziała V. Satir "Rodzina - tu powstaje człowiek".

NC: Gdzie mogą szukać pomocy dzieci, które mają myśli samobójcze i ludzie z jego otoczenia, którzy zauważą niepokojące zwiastuny tragicznych decyzji? Jak działać na własną rękę?

MS: Należy szukać pomocy w miejscowych ośrodkach interwencji kryzysowej, na infoliniach dla dzieci i młodzieży, w ośrodkach pomocy społecznej, które funkcjonują w każdym mieście. Istnieje też telefon zaufania 116 111, który jest dostępny przez cały tydzień, 24 godziny na dobę. Tam dzieci mogą otrzymać pomoc anonimowo. Ważne jest propagowanie hasła, że szukanie pomocy jest odwagą bycia sobą, a nie słabością. Jednocześnie najlepszym rozwiązaniem może być prosty przekaz „jesteś dobry”; „jesteś w porządku”; „ze wszystkim sobie poradzisz”, który usłyszany z ust osoby pozornie niezwiązanej z dzieckiem, może być dla niego punktem zwrotnym. Często okazuje się bowiem, że młoda osoba czuje się dostrzeżona przez kogoś z dalszych kręgów, dzięki temu zaczyna mieć poczucie dowartościowania. Warto więc, widząc zrezygnowaną postawę dziecka, pokusić się o dobre słowo kierowane w jego stronę, bez względu na to jakie mamy z nim powiązania. Taki pozytywny gest może zupełnie odmienić myślenie dziecka.


22.05.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(sm)

 

Belgia: Szpitale wracają do normalnej pracy. Ale nie wszędzie

Od ponad roku belgijskie szpitale pomagają dziesiątkom tysięcy chorym na COVID-19. Dla osób borykających się z innymi schorzeniami często oznaczało to jednak dłuższy okres oczekiwania na zabieg czy operację.

Teraz, kiedy liczba zachorowań na COVID-19 oraz liczba hospitalizowanych pacjentów z koronawirusem jest znów niższa, część szpitali może powrócić do normalniejszego trybu pracy – informują belgijskie media.

Jeśli w danej prowincji chorzy na COVID-19 stanowią na oddziałach intensywnej terapii mniej niż połowę wszystkich pacjentów, to taka placówka znów może przeprowadzać zabiegi i operacje nieratujące życie i niezwiązane z COVID-19 – zdecydowały belgijskie władze.

Obecnie taka sytuacja panuje m.in. we wszystkich prowincjach flamandzkich (Flandria to północna, niderlandzkojęzyczna część Belgii) – poinformował portal vrt.be.

Z kolei w Regionie Stołecznym Brukseli oraz w walońskich prowincjach Hainaut i Namur jeszcze nie osiągnięto takiego stanu. Przewiduje się jednak, że również tam liczba chorych na COVID-19 leżących na oddziałach intensywnej terapii wkrótce spadnie i szpitale będą mogły przeprowadzać także mniej poważne zabiegi.


23.05.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.


(łk)

 

Subscribe to this RSS feed