Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Takiego odszkodowania za błędy w leczeniu jeszcze nie było
Belgia: Relikwie św. Bernadetty w antwerpskiej katedrze
Polska: Matura poza szkołą? Właśnie pojawiła się taka propozycja
Belgia: Alert bombowy na lotnisku w Charleroi był fałszywy
Polska: Rząd szykuje zmiany w korzystaniu z dowodów osobistych
Temat dnia: Ile pracuje się w Belgii? W Polsce tydzień pracy dużo dłuższy
Polska: Kosiarze weszli między bloki. To bolesna pobudka dla wielu osób
Belgia odpadła z Eurowizji!
Niemcy: Handlarze migrantami zatrzymani przez niemiecką i belgijską policję
Polska: Jutro już ostatni dzień. Bez tego nie zagłosujesz poza domem [WIDEO]
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Prof. Marczyńska: dzieci powinny wrócić do szkoły 1 września; studenci powinni się szczepić

Dzieci powinny wrócić normalnie do szkół 1 września, bo ogromnej większości przypadków przechodzą zakażenie COVID-19 łagodnie - powiedziała PAP prof. Magdalena Marczyńska. Przyznała, że nieco inaczej jest w jej ocenie ze studentami, którzy powinni się szczepić.

"Moje zdanie w sprawie stacjonarnego nauczania w szkołach się nie zmieniło. To konieczne dla rozwoju dzieci, więc powinny one 1 września wrócić do szkół. W ogromnej większości przypadków dzieci przechodzą zakażenie COVID-19 łagodnie, więc tutaj nie ma ryzyka zdrowotnego. Straty dla młodych ludzi, związane z brakiem klasycznej edukacji, są ogromne, więc decyzja w tej akurat sprawie wydaje się prosta. Oczywiście - nauczyciele i personel szkół, jako osoby świadome, powinny poddać się szczepieniu" - podkreśliła prof. dr hab. n. med. Magdalena Marczyńska z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, która doradza rządowi w ramach działalności Rady Medycznej.

Dodała, że sytuacja ma się nieco inaczej ze studentami.

"Ci, w mojej ocenie, powinni być zaszczepieni, tak jak kadra akademicka. Pamiętajmy, że na uniwersytetach czy politechnikach spora część wykładowców to osoby powyżej 60., a na pewno 55. roku życia. Dlatego młodzi ludzie - studenci - nie mogą oczekiwać, że te osoby będą narażały dla nich swoje zdrowie. Jedni i drudzy - jako świadomi obywatele, od których, chociażby z racji wykształcenia wymagamy więcej - powinni się szczepić" - oceniła ekspertka od chorób zakaźnych wieku dziecięcego.

Przypomniała, że takie właśnie regulacje wprowadziły uniwersytety medyczne. "Aby studenci mogli mieć kontakt z pacjentami, często z niedoborami odporności, ich szczepienie jest nieodzowne" - oceniła prof. Marczyńska.

Przyznała, że gdyby zależało to tylko od niej, to zarówno w szkołach, jak i na uniwersytetach powinien być wprowadzony obowiązek szczepień dla kadry.

"Elementarnym minimum powinno być zabezpieczenie osób z grup ryzyka - powyżej 55-60 roku życia. Obowiązek administracyjny dla studentów przyniósłby jednak w mojej ocenie odwrotny efekt, dlatego ważne jest indywidualne przekonywanie takich osób. Ja sama w tym tygodniu zachęciłam do szczepienia cztery niezdecydowane wcześniej osoby. Powinno się w to jak najmocniej włączyć lekarzy POZ, a efekty takiego działania będą widoczne" - dodała członkini Rady Medycznej.

21.08.2021 Niedziela.BE // źródło: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autor: Tomasz Więcławski // fot. Shutterstock, Inc.

(ks)

 

Polska: Brak krwi coraz poważniejszym problemem dla szpitali. Co roku w Polsce wykonuje się ok. 1,7 mln transfuzji

W Polsce każdego roku wykonuje się ok. 1,7 mln transfuzji krwi. Nie można pozyskać jej sztucznie ani wyprodukować w laboratorium, można ją pobrać tylko od dawców. W Polsce ich liczba oscyluje wokół 600 tys. i z każdym rokiem nieznacznie spada. Dodatkowy problem to wzrost liczby potencjalnych dawców, którzy nie zostają zakwalifikowani do oddania krwi, np. z powodu nieprawidłowego stężenia hemoglobiny albo restrykcyjnych procedur. Tymczasem zapotrzebowanie na krew skokowo rośnie, zwłaszcza w takich dziedzinach jak transplantologia, onkologia czy hematologia. Szacuje się, że maksymalnie do 2025 roku wzrost zapotrzebowania na krew będzie już ponaddwukrotny.

Już podczas pierwszej fali pandemii bardzo widoczny był spadek liczby donacji krwi, który oscylował w granicach około 50 proc. To mocno przełożyło się na funkcjonowanie szpitali w zakresie jednego z najistotniejszych źródeł przychodu, czyli operacji i planowych zabiegów, które w tym okresie – ze względu na ograniczony dostęp do jednostek krwi – musiały być przesunięte – mówi agencji Newseria Biznes Jarosław Kaim, członek zarządu AIDA Diagnostics.

Według danych resortu zdrowia w Polsce każdego roku wykonuje się ok. 1,7 mln transfuzji krwi. Postęp medycyny, nowoczesne metody leczenia i przeprowadzania skomplikowanych zabiegów powodują, że zapotrzebowanie na krew systematycznie rośnie. Dotyczy to zwłaszcza takich dziedzin jak transplantologia, onkologia, hematologia i chirurgia sercowo-naczyniowa – wynika z ubiegłorocznej aktualizacji programu Ministerstwa Zdrowia „Zapewnienie samowystarczalności RP w krew i jej składniki na lata 2015–2020”.

Generalnie w Polsce pozyskuje się ok. 1,5 mln jednostek krwi rocznie, a szpitali mamy około tysiąca. Średnio mamy więc około 1,5 tys. jednostek na placówkę. Jednak nie każdy szpital realnie przetacza krew. Są jednostki, które przetaczają ok. 25 tys. jednostek rocznie, ale są też takie, które mają tych przetoczeń na poziomie kilkuset jednostek – mówi członek zarządu AIDA Diagnostics.

W Polsce działa obecnie 21 regionalnych centrów krwiodawstwa (RCK), w których krew może oddać każda zdrowa osoba w wieku 18–65 lat. Według danych GUS w 2017 roku liczba krwiodawców wyniosła dokładnie 612,8 tys. osób. Aktualnie liczba dawców wciąż oscyluje wokół 600 tys., ale z każdym rokiem nieznacznie spada.

Brak krwi jest bardzo dużym problemem i to w skali ogólnoświatowej. Dane dostarczane regularnie przez WHO pokazują, że problem będzie się jeszcze pogłębiał. W Europie przetoczenia krwi mają miejsce głównie w grupie wiekowej powyżej 65. roku życia, to jest ok. 75 proc. przypadków. WHO szacuje, że w ciągu kolejnych 20–25 lat liczebność tej grupy wiekowej się podwoi. Jeżeli dodamy do tego fakt, że ta sama grupa wiekowa w pewnym momencie przestaje mieć możliwość oddawania krwi, to uwypukla się duży problem, bo z jednej strony zapotrzebowanie na krew rośnie ponad dwukrotnie, z drugiej – spada liczba donacji – mówi Jarosław Kaim.

Ministerstwo Zdrowia też zwraca uwagę, że wraz ze starzeniem się społeczeństwa maleje liczba osób zdolnych do oddania krwi. Ponadto określone standardy postępowania z dawcami i zaostrzenie kryteriów ich kwalifikacji powodują, że nierzadko – mimo dużej liczby osób zgłaszających się do oddania krwi – tylko część z nich może zostać dawcami.

Coraz większym problemem jest też wzrost liczby potencjalnych dawców, którzy nie zostają zakwalifikowani do oddania krwi z powodu nieprawidłowego stężenia hemoglobiny. Według ministerialnych danych dotyczy to około 10 proc. przypadków. Inną przyczyną niedoborów jest nierównomierny rozkład poszczególnych grup krwi w populacji. Przykładowo grupę AB Rh- ma jedynie ok. 1 proc. społeczeństwa, a A Rh+ – co trzeci Polak.

Ekspert AIDA Diagnostics wskazuje, że bolączką polskiego systemu krwiodawstwa jest też brak centralnego systemu, który wspierałby szpitale i banki krwi w szacowaniu zapotrzebowania i zamawianiu odpowiedniej ilości krwi.

Dzisiaj system działa tak, że RCK prowadzą kampanie, które mają za zadanie pozyskać dawców krwi. Kiedy taka kampania jest organizowana, faktycznie dawcy się pojawiają i dostarczają krew. Następnie zapotrzebowanie jest realizowane zgodnie z informacjami, jakie wystosuje bank krwi. Mocno zauważalny jest jednak brak systemu, który wspierałby banki krwi w podejmowaniu decyzji odnośnie do tego, ile tej krwi realnie zamawiać. One opierają się głównie na doświadczonych pracownikach, którzy znają specyfikę placówki, wiedzą, jak pracują lekarze, i na tej podstawie podejmują decyzje. Natomiast biorąc pod uwagę technologię, sztuczną inteligencję, która jest w stanie analizować bardzo duże zakresy danych, rynek jest dziś w stanie dostarczyć narzędzie do analizowania na bieżąco sytuacji danego szpitala – wyjaśnia Jarosław Kaim.

Jak wskazuje, technologia może też wspierać regionalne centra krwiodawstwa i system oddawania krwi, który dziś jest mocno nieskoordynowany.

Brakuje systemu, kalendarza, w którym dawca mógłby sobie wybrać z listy godzinę, zapisać się na określony termin, przyjść i tę krew oddać. Dzisiaj tego nie ma, co powoduje, że pojawiają się czasami kolejki na konkretną godzinę, więc ludzie są odsyłani, a kilka godzin później dawców zaczyna już brakować. Odpowiedni system i współpraca z dawcami jest czymś, co mogłoby ten proces usprawnić – mówi członek zarządu AIDA Diagnostics.

Opracowany przez AIDA Diagnostics system wykorzystuje mechanizmy sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego, pozwalając zarządzać zasobami krwi oraz ich przetwarzaniem. System wspiera też decyzje medyków w zakresie tego, kiedy konieczna jest transfuzja czy ile krwi należy zużyć dla każdego pacjenta.

Od dawcy krwi można jednorazowo pobrać jej około 450 ml (jedna jednostka). Szacuje się, że taka ilość pozwala uratować nawet trzy osoby. Jednak w przypadku skomplikowanych operacji zużywa się jej czasem nawet kilka litrów. Dlatego zapotrzebowanie na krew nie zawsze jest współmierne z liczbą dawców i oddawaną przez nich krwią.

Stacjom krwiodawstwa w całej Polsce brakuje jej zwłaszcza w okresie wakacyjnym. Jak wskazuje resort zdrowia, wynika to m.in. z faktu, że krwiodawcy często przebywają wtedy na urlopach, nie ma też możliwości zorganizowania akcji pobierania krwi w szkołach i na uczelniach, a w związku z wakacyjnymi wyjazdami rośnie liczba wypadków komunikacyjnych. To powoduje, że niejednokrotnie dochodzi do ograniczania wydawania krwi na potrzeby planowanych zabiegów operacyjnych.

Patrząc na ten problem w skali globalnej, widać, że w każdym obszarze jest jeszcze dużo pracy, którą musimy wykonać. Mamy problem z dzietnością, mamy problem z liczbą donacji, z kulturą oddawania krwi. Spada też liczba osób, które w ogóle mogą oddawać krew, a zapotrzebowanie bardzo rośnie. Dopóki nie dotrzemy do punktu, w którym opracujemy sztuczną krew, ten problem będzie się regularnie pogłębiał – mówi Jarosław Kaim.

22.08.2021 Niedziela.BE // bron: newseria // tagi: krew, transfuzja, szpital, operacja, dawca krwi, oddawanie krwi, regionalne centra krwiodawstwa // mówi: Jarosław Kaim członek zarządu AIDA Diagnostics

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Horror na koniec wakacji. Wiemy, gdzie rolnicy ustawią blokady

Agrounia zablokuje ważne trasy w czasie zmasowanych powrotów z wakacji. Rolnicy tłumaczą, że nie mają innego wyjścia, a rząd nie chce z nimi rozmawiać. Wiemy, jakimi trasami nie będzie można przejechać.

Pojedyncze blokady dróg, trwające nawet dobę, organizowane są od kilku tygodni. Stoi za nimi Agrounia, czyli rolnicy którzy domagają się większej pomocy dla wsi. Mówią o za małych pieniądzach na walkę z Afrykańskim Pomorem Świń i za niskich odszkodowaniach dla rolników.

Narzekają na zbyt duży import wieprzowiny i coraz trudniejsze zarabianie na produkcji rolnej.

W środę lider Agrounii, Michał Kołodziejczak przed tygodniem zapowiedział kolejne blokady dróg. Jak mówił, ma do nich dojść 24 i 25 sierpnia, czyli kilka dni przed końcem wakacji, w czasie wzmożonego ruchu na trasach. Tym razem nie będą to pojedyncze incydenty, ale wiele akcji.

Takie blokady mogą trwać nawet 48 godzin.

Kołodziejczak właśnie podał informacje o planowanych działaniach. Skomentował także słowa premiera, który wyraził oczekiwanie, że szef MSWiA zareaguje na protesty w zdecydowany sposób. ­„Państwo jest przez nas odbierane, jak układ mafijny. Przypomina to, co czytamy w ‘Ojcu chrzestnym’ niż w państwie demokratycznym. Na nas ma być wysłana policja, na legalnie zgłoszone manifestacje.” – mówił rolnik.

Gdzie będą blokady

województwo kujawsko-pomorskie - droga krajowa nr 5;
województwo lubelskie - droga krajowa nr 19 (Radzyń Podlaski) oraz droga krajowa nr 76 (Wólka Zastawska);
województwo małopolskie - droga krajowa nr 79 (Wawrzeńczyce) + plan na kolejne dwie blokady (bez wskazanych miejsc);
województwo wielkopolskie - droga krajowa nr 11 (nowe miasto nad Wartą i Ostrów Wielkopolski);
województwo mazowieckie - Kozietuły;
województwo podkarpackie - droga krajowa nr 79 (Rzeszów);
województwo łódzkie - droga krajowa nr 12 (okolice Srocka);
województwo warmińsko-mazurskie - droga krajowa nr 15 (okolice Sampławy i Lubawy).
Rolnicy mają podczas tych akcji zaprezentować 21 punktów, które „mają uleczyć polskie rolnictwo”. „Trzeba skończyć z fikcją, że PiS reprezentuje wieś. Polska wieś nie jest ich zapleczem.” – mówił podczas środowej konferencji Michał Kołodziejczak.

18.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Problemy z pamięcią i zmęczenie. Naukowcy odkryli, co może odpowiadać za long covid

U wielu pacjentów, którzy mają za sobą COVID-19, problem pojawia się dopiero po przejściu choroby. Przedłużone objawy utrudniają codziennie funkcjonowanie. Naukowcy odkryli, co może być powodem objawów long COVID.  

70 procent

Jak podaje Wirtualna Polska, nawet 7 na 10 ozdrowieńców może borykać się z syndromem „long COVID”, który charakteryzuje się przedłużeniem objawów zakażenia koronawirusem. Pacjenci borykają się z bólami, chronicznym zmęczeniem oraz zaburzeniami pamięci, koncentracji i układu nerwowego. Zjawisko potocznie nazywane jest „mgłą mózgową”. Dolegliwości mogą doskwierać nawet przez sześć miesięcy od wyzdrowienia.

Naukowcy badają przyczyny

Jednym z możliwych powodów pocovidowych zaburzeń, może być układ krzepnięcia krwi – ustalili naukowcy z Królewskiego Kolegium Chirurgów w Irlandii. Kontakt z koronawirusem może bowiem wpływać na jego nieprawidłowe funkcjonowanie. Prof. James O'Donnell wraz ze swoim zespołem zbadał próbki 50 pacjentów zakażonych wirusem oraz 17 osób zdrowych. Porównanie wyników pozwoliło specjalistom stwierdzić, że markery krzepnięcia krwi były podwyższone nawet po zakończeniu leczenia. Szczególnie wysoki wynik uzyskały próbki pobrane od osób hospitalizowanych z powodu COVID-19.  

Jest też druga teza

Od pewnego czasu odpowiedzialność za powikłania po koronawirusie przypisuje się również „burzy cytokinowej”. Mówiąc prościej, organizm próbujący uporać się z infekcją wyrzuca nadmierne ilości białek odpowiedzialnych za podwyższoną odporność organizmu, powodując w ten sposób jego nadreaktywność. Nie jest to zaburzenie, o ile wzmożone działanie układu immunologicznego wraca do normy, kiedy organizm pozbędzie się toksyn. Badacze zauważyli jednak, że SARS-COV-2 powoduje nadmierne wytwarzanie cytokin jeszcze przez długi czas po zakończeniu leczenia. Jest to bardzo niebezpieczne dla zdrowia, ponieważ tak pobudzony system odpornościowy sprawia, że organizm niszczy sam siebie.

Aby uzyskać jednoznaczną odpowiedź, naukowcy na całym świecie prowadzą kolejne badania nad przyczynami „long COVID”. Każde tego typu odkrycie zwiększa szansę na wyjaśnienie okoliczności powstawania nieznanych dotychczas ludzkości mechanizmów zdrowotnych.


21.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed